/Partie demokratyczne i partie leninowskie

Partie demokratyczne i partie leninowskie

Demokracja i demokracja proporcjonalna
Ronald Reagan miał być autorem znanego bon-motu na temat demokracji socjalistycznej. Różnić się ona miała od demokracji tym czym krzesło elektryczne od krzesła zwykłego. Przytaczam powiedzonko Reagana po to by uświadomić w zasadzie banalną prawdę, że często jedno pojęcie oznacza dwie zupełnie różne treści. Kiedy mówimy: "Nominację Partii Republikańskiej uzyskał…" mówimy o innym bycie niż wówczas, kiedy relacjonujemy: "Na czele Koministycznej Partii Wietnamu…".
     Model partii "nowego typu", partii scentralizowanej, niedemokratycznej, kierowanej z góry przez wodza, jak oddział wojska opisał Lenin w broszurze: "O partii nowego typu". Partie komunistyczne zostały zaprojektowane wedle tego wzoru, jako instrument przeprowadzania rewolucyjnych zamysłów wodza czy grupy wokół niego skupionej. Miały być czymś różnym niż amerykańskie "partie wyborcze" – demokratyczne, zdecentralizowane, luźne koalicje różnych obywatelskich grup.
     Partie wodzowskie powstawały w oparciu o różne ideologie – np. partia hitlerowska NSDAP. Powstała ona w początkach lat 20 w Niemczech i z wyboru na wybory, zdobywając coraz więcej mandatów w parlamencie legalną, demokratyczną droga objęła w końcu dyktatorska władzę w 1933 r.
     We Włoszech do roku 1994 Partia Komunistyczna była druga siłą polityczna w parlamencie, tuż po Chrześcijańskiej Demokracji zdobywając około 30% mandatów.
     Ciekawe natomiast, że ani w Wielkiej Brytanii, ani w Stanach, ani w żadnym kraju w którym wybory posłów odbywają się w ramach Jednomandatowych Okręgów Wybroczych ani rodzime partie faszystowskie, ani komunistyczne, ani w ogóle żadne skrajne ugrupowania nie mogą wprowadzić do parlamentu reprezentacji. Doskonałym przykładem tego mechanizmu jest skrajne ugrupowanie Jean Marie Le Pena – "Front Narodowy" we Francji. W Parlamencie Europejskim, do którego wybiera się posłów w wielomandatowych okręgach wyborczych "proporcjonalnie" Le Pen i jego ludzie są posłami. W parlamencie francuskim nie ma ani jednego posła Frontu.
     Dzieje się tak dlatego, że ordynacja większościowa, z wyborem posłów w jednomandatowych okręgach wyborczych eliminuje skrajności, uniemożliwiając zideologizowanym partiom wodzowskim wejście do parlamentu. JOW (Jednomandatowy Okręg Wyborczy) wymusza bowiem demokratyzację partii, zmuszając ją do otwartej konkurencji, do liczenia się z lokalnymi kandydatami, problemami etc. W tym systemie zostaje bardzo mało miejsca na ideologie , ale też nie ma miejsca na ujawnienie się wodzowskiej władzy, kreowania polityków. Lider partii musi bowiem się liczyć z lokalnymi kandydatami, ba sam musi wygrać wybory w jakimś okręgu co z miejsca stawia go na równi z innymi.

Miejsce dla Lenina, miejsce dla Goebbelsa
     Można powiedzieć, ze partie wodzowskie, scentralizowane – partie leninowskie są niekompatybilne z systemem wyboru posłów w JOW. JOW wyrzuca takie partie na margines życia publicznego, zaś istniejącym strukturom politycznym narzuca demokrację wewnętrzną.
     Ordynacja proporcjonalna działa inaczej. W jej ramach partie totalitarne czują się znakomicie. System wyboru posłów z list partyjnych jest wręcz systemem sprzyjającym wyrastaniu leninowskich struktur w partiach. Wybory na listy partyjne dają bowiem wodzowi (lub grupie wokół niego skupionej) prawo do ustalenia, kto na takiej liście kandydatów może się znaleźć i w jakiej kolejności mają te nazwiska występować. Tak więc w ordynacji proporcjonalnej (OP) Wódz uzyskuje potężny instrument dyscyplinowania swojego politycznego otoczenia, kreowania polityków własnej partii i w konsekwencji umacniania "partii wewnętrznej" realnie sprawującej władzę. Masy członkowskie mają w tego typu partii wyznaczoną role bierną – ktoś musi nosić ulotki.
     O ile system JOW uznać możemy za swobodną konkurencję na wolnym rynku politycznych usług, o tyle ordynacja proporcjonalna (OP ) system kartelu działającego na pseudorynku usług politycznych koncesjonowanych przez partyjne kierownictwa. Wyborca nie ma bowiem żadnych szans na skorzystanie ze swojego biernego prawa wyborczego bez zgody którejś z partii politycznych. To dodatkowo umacnia "partię wewnętrzną" i w gruncie rzeczy łamie podstawę demokracji.
     Nie bez znaczenia w tzw. "systemie proporcjonalnym" (czyli w istocie – w partyjnym) jest fakt, że okręgi wielomandatowe są ogromne i rola osobistego kontaktu z kandydatem maleje prawie do zera. Opinia publiczna kształtowana jest za pomocą mega-propagandy, maleje rola osobistej oceny kandydata, a rośnie wpływ ogólnokrajowych mediów zwłaszcza telewizji. W takim systemie powstaje zapotrzebowanie na metody propagandy i kolejne wcielenia dr Geobbelsa, w różnych, zapewne bardziej strawnych dla współczesnego świata postaciach. Ponieważ jednak "wódz" uzyskuje status nadrzędny wobec "mas" i dodatkowo można jego wizerunek kształtować w oddaleniu od wzroku wyborców w okręgu, struktura centralistyczna (leninowska) w każdej z partii działającej w dużym, wielomandatowym okręgu wyborczym powstaje w sposób nieuchronny i natychmiastowy.
     Niezależnie zatem od wyznawanego programu, niezależnie od głoszonych wartości wszystkie partie ubiegające się o miejsca w parlamencie wg ordynacji proporcjonalnej wykształcają "partię wewnętrzną" i "masy członkowskie". O ile w Polsce, partii postkomunistycznej takie rozwiązanie szkody nie przynosi, to ugrupowania obywatelskie, nawiązujące do wartości osobistej odpowiedzialności, dobra wspólnego i indywidualizmu, natychmiast stają w jawnej sprzeczności głoszonych zasad z polityczną praktyką. Sytuacja jawnego, oczywistego dysonansu poznawczego prowadzi do stałego procesu rozpadu ugrupowań centrowych i prawicowych w Polsce po roku 1991 i stwarza polityczną pustynię w tych politycznych sektorach społeczeństwa, które jest przeciwne SLD. W ten sposób mechanizmy ordynacji proporcjonalnej sprawiają, że postkomuniści zachowują swoją pozycję najsilniejszej partii. W pierwszych wyborach po wprowadzeniu JOW – SLD – jako partia scentralizowana, leninowska czyli kompletnie niekompatybilna z wyborami w JOW, rozpadła by się tak jak rozpadła się Włoska Partia Komunistyczna po zmianie ordynacji w tym kraju.

About Janusz Sanocki

Janusz Sanocki (1954-2020) – absolwent Akademii Górniczo-Hutniczej; dziennikarz. Od 1993 r. redaktor naczelny tygodnika „Nowiny Nyskie”; radny Nysy (1994-2006); burmistrz Nysy (1998-2001); radny powiatu nyskiego (2006-2015). Od 2015 Poseł na Sejm RP (VIII kadencji). Od 1995 r. związany z Obywatelskim Ruchem na rzecz Jednomandatowych Okręgów Wyborczych, jeden z 4 Krajowych Koordynatorów Ruchu JOW, prezes Stowarzyszenia na rzecz Zmiany Systemu Wyborczego JOW w latach 2000-2008.
1 161 wyświetlen