Mowy wygłoszone, gratulacje rozdane, noc powyborcza dobiega końca. W telewizyjnym studio wyborczym, po godzinie 20. zapewniono nas o prawie 6% zwycięstwie Bronisława Komorowskiego. Kiedy jednak zaczęły nadchodzić kolejne dane z komisji wyborczych, to nad ranem na stronie Polskiej Agencji Prasowej pojawił się komunikat, że według informacji z ponad połowy obwodów wygrał Jarosław Kaczyński uzyskując 50,41% głosów!
Budzi to we mnie nadzieję, że może jednak nie przegrałem nieodwołalnie butelki wina, którą jeszcze w kwietniu postawiłem na Kaczyńskiego?
Przegrałem, czy wygrałem, nie budzi to we mnie emocji, ponieważ tak jeden, jak i drugi kandydat zapewnili nas, że ponad dwudziestoletnie status quo zostanie zachowane i że pod ich rządami żadnych istotnych zmian instytucjonalnych nie można się spodziewać.
Bronisław Komorowski, któremu najwyraźniej bardziej zależało na zwycięstwie od jego rywala, „rzutem na taśmę”, podczas ostatnich spotkań w Grudziądzu i Bydgoszczy, ponownie odniósł się do sprawy jednomandatowych okręgów wyborczych (JOW) w wyborach do Sejmu, zapewnił nas, że jest „za”, ale wobec „braku poparcia większości”, będzie się starał, w ramach kompromisu, o JOW w wyborach samorządowych. Podobnie jak jego rywal, zignorował Apel samorządowców z Suchej Beskidzkiej (zob. www.jow.pl), którzy wzywali go do przeprowadzenia referendum nie w sprawie wyborów samorządowych, lecz właśnie wyborów do Sejmu. Do tego samego zresztą zobowiązywały go przecież podpisy obywatelskie, jakie już 5 lat temu zebrała uroczyście jego partia, a które potem wylądowały na śmietniku. Takie stanowisko jest o tyle bardziej znaczące, że akurat w sprawie przeprowadzenia referendum Komorowskiemu nie jest potrzebne „poparcie większości”, gdyż właśnie prezydent ma prawo zarządzić referendum, bez pytania o zgodę Sejmu. Widać więc, że bez dalszej mobilizacji i nacisku obywatelskiego nie ma na kogo liczyć.
Jest to ciekawa sprawa, szczególnie wobec sytuacji, jaka ma miejsce na Wyspach Brytyjskich, po majowych wyborach do Parlamentu Zjednoczonego Królestwa. Jak wiemy Partia Liberalno-Demokratyczna, która głośno i zdecydowanie, od ok. 90 lat domaga się reformy systemu wyborczego i odrzucenia procedury First-Past-The-Post (a więc tego, czego właśnie chce dla Polski Ruch Obywatelski na rzecz JOW) i wprowadzenia systemu wyborów „proporcjonalnych”, zdobyła pozycję „języczka u wagi”, weszła do koalicji rządzącej, a jako łup wyborczy otrzymała propozycję referendum w sprawie ordynacji wyborczej w maju przyszłego roku. Przygotowaniem tego referendum i reformą prawa wyborczego zajął się szef liberałów i nowy wicepremier UK Nick Clegg. Powinniśmy z uwagą przyjrzeć się rezultatom tych działań, bo może wynika z nich jakaś nauka dla Polski i może tę naukę przywiozą do Kraju, zza Kanału, setki tysięcy młodych Polaków, którzy tam się wybrali w poszukiwaniu lepszej przyszłości.
Już wiadomo, że w majowym referendum Brytyjczykom zostanie postawione pytanie: czy chcą zachowania dotychczasowego systemu wyborczego FPTP, czy też wolą zastąpić go australijskim systemem AV?
Czym różnią się od siebie te systemy?
FPTP – to system wyborów w JOW, gdzie zwycięża kandydat, który uzyskał największą ilość głosów, niekoniecznie więcej niż 50%, a więc wybory odbywają się w jednej turze, „zwycięzca bierze wszystko”.
AV (alternative vote) – to system wyborów w JOW, ale taki, w którym wyborcy na kartce wyborczej zaznaczają swoje preferencje wyborcze i każdemu kandydatowi przyznają odpowiednie miejsce (1, 2, 3 itd.). Jeśli jakiś kandydat od razu zdobędzie ponad 50% „jedynek”, to otrzymuje mandat. Jeśli nie, to odrzuca się tego kandydata, który dostał najmniej jedynek, natomiast na tych kartkach „jedynkami” stają się „dwójki”. I tak dalej, aż wreszcie wyłoni się kandydat o poparciu przekraczającym 50%.
David Cameron, premier rządu Jej Królewskiej Mości, zapowiedział od razu, że jest zdecydowanie przeciwny takiej zmianie i jej nie poprze, aczkolwiek będzie popierał propozycję referendum w tej sprawie. Nie poprze też propozycji zmniejszenia liczby JOW, a więc zwiększenia dotychczasowych okręgów wyborczych. To jest ważna informacja dla wszystkich tych, którzy gardłują w Polsce za zmniejszeniem liczby posłów. Jak pamiętamy, propozycja Platformy Obywatelskiej, przedłożona jako pytanie referendum „4 razy TAK” polegała na zmniejszeniu liczby 460 posłów do 230 (jak wyjaśniał Donald Tusk: „będzie o połowę mniej zła”). Tymczasem w Wielkiej Brytanii tego „zła” jest aż 650 i Cameron nie zamierza tego zmieniać.
Jest pewną ciekawostką, że brytyjski poseł Daniel Kawczyński, na którego kilka miesięcy temu powoływał się publicznie – jako na swego przyjaciela i informatora – Jarosław Kaczyński, oświadczył, że będzie zdecydowanie walczył o zachowanie dotychczasowego systemu FPTP. Warto dodać, że Kawczyński jest w Izbie Gmin przewodniczącym ponadpartyjnej grupy posłów (All Party Group), której głównym celem jest propagowanie takiego systemu wyborczego.
Jest jeszcze jedna ważna lekcja, jaką Polakom warto wyciągnąć z tych sporów na brytyjskiej scenie politycznej. Otóż w polskiej „nauce prawa konstytucyjnego”, a więc w tym, czego się pod tą nazwą naucza polskich studentów, wybory proporcjonalne to wybory na listy partyjne w wielomandatowych okręgach wyborczych. Koniec. Kropka.
Tymczasem w tzw. demokracji zachodniej tak wcale nie jest: liczy się przede wszystkim proporcjonalność wyniku wyborów, a nie ideologiczne dogmaty. Dlatego brytyjscy liberałowie, którzy domagają się reprezentacji proporcjonalnej uznają, że australijski system wyborów w okręgach jednomandatowych jest dobrym krokiem w kierunku takiej reprezentacji.
Może więc, tytułem kompromisu, jako krok w dobrym kierunku, polecimy nowemu Prezydentowi wprowadzenie w Polsce AV w wyborach do Sejmu, zamiast łamania sobie głowy nad wyborami do rad gminnych? Zostawmy samorządy samorządom, one sobie świetnie poradzą bez zasięgania porad w Pałacu Namiestnikowskim!
Wrocław, 5 lipca 2010

- Powstanie Warszawskie – Gloria Victis - 30 lipca 2018
- Czego chcesz od nas Michale Falzmannie? - 17 lipca 2017
- Bloger Jarosław Kaczyński o JOW - 22 maja 2015
- Naukowy fetysz reprezentatywności i sprawiedliwości - 16 maja 2015
- Co komu zostało z tych lat? - 13 grudnia 2013
- Plan dla Polski: Jednomandatowe Okręgi Wyborcze - 8 marca 2013
- Majaki celebryty Zbigniewa Hołdysa - 12 października 2012
- Paweł Kukiz, zmielony i zbuntowany - 7 września 2012
- Aktualna sytuacja w Rumunii - 21 sierpnia 2012
- UważamRze Wildstein… - 19 sierpnia 2012
Widzę że i Pan za granicą. Chyba pomyślę o tym.
„Nie umiem wyrazić swojego rozgoryczenia”
Panie Janie Sadowski, glowa do gory. Prezydent to czlowiek przedsiebiorczy i energiczny. Zaraz po zamachu w Smolensku przejal wladze i od razu wiedzial co robic. W pare dni podpisal dwie priorytetowe ustawy, jedna o IPN, druga … o otoczenie specjalna opieka kryminalistow w wiezieniach. Wzorem swoich wielkich poprzednikow Walesy i Kwasniewskiego pochylil sie nad losem znekanego Pruszkowa i Mokotowa. I napewno wyjdzie naprzeciw potrzebom zwyklego obywatela
Można się było tego spodziewać.W dużych ośrodkach,powyżej 40 tys. mają struktury,medialne tuby propagandowe,zapewne czują się mocno,tak przynajmniej im się wydaje.W mniejszych ludzie się znają i żadna manipulacja,propaganda tego nie zmieni.
Kołatanie do drzwi naszych polityków,jest skazane na porażkę i w tym przypadku nie ma to znaczenia czy był to AWS czy PiS,PO….Ma Pan racje,że tylko oddolne działania,które zapoczątkowały ten Ruch /zbieranie podpisów/mają szansę powodzenia.Jakie to mają być działania i które będą skuteczne ?Nikt na takie pytanie nie zna odpowiedzi,ale trzeba próbować różnych działań,rozwiązań.Skuteczne formy działań oddolnych ,również zmobilizują tych wszystkich którzy popierają,podpisali i biernie patrzą na rozwój wydarzeń,ponieważ dla nich nie ma płaszczyzny do działania.Dla mnie ci wszyscy ludzie stojący na uboczu mogą tylko wzmocnić dotychczasowe działania Ruchu.Jakie to mogą być działania?Zapewne różne,dam przykład.
Można napisać wspólny apel o łamaniu podstawowych praw obywatelskich i wysyłać drogą elektroniczną do posłów,senatorów,europosłów,różnych instytucji w Polsce i w Brukseli…itp i żądać odpowiedzi,mają prawo i obowiązek odpowiadać.Odpowiedzi oczywiście drukować na tym portalu.Wysyłać jednak nie jako Stowarzyszenie tylko indywidualnie.W ten sposób do każdego może hipotetyczne dotrzeć około 3 tys. e-maili.Nakład pracy jest niewielki,koszty znikome.Potrzebny jest tylko apel,adresy e-mail „zainteresowanych” i prośba Stowarzyszenia indywidualnie wysłana do sympatyków o
wysyłanie e-maili.
To jest tylko przykład oddolnego działania a wiem,że w gronie sympatyków Ruchu jest wielu mądrych,asertywnych i pomysłowych ludzi,którzy wymyślą inne pomysły na zaangażowanie biernych sympatyków.
Mój wpis dotyczył właśnie kwestii jak wprowadzić – poprzez przekonywanie Prezydenta, do tego że do wprowadzenia jowów proporcjonalnych nie potrzeba zmieniać konstytucji. Jednak dzisiejsza informacja o jowach w gminach do 40 tys. jest dla mnie po prostu szokująca i coraz bardziej przekonuje mnie twierdzenie że jedynym sposobem mogą tu być oddolne działania… Przykra jest ta Polska rzeczywistość. A parę miesięcy temu pan p.o. Prezydenta Bronisław Komorowski obiecywał że będą jowy we wszystkich samorządach. Nie umiem wyrazić swojego rozgoryczenia.
Mam wrażenie ,że już dawno dyskusja na temat jaki system wprowadzić,który jest lepszy,bardziej przejrzysty i zrozumiały dla naszego społeczeństwa powinna być zakończona.Całkiem fajnie jest podyskutować i może być to dyskusja bez końca.Zamiast zastanawiać się nad tym jaki system wprowadzić,
dyskutujmy nad tym jak go wprowadzić.Wtedy nasz wysiłek będzie skierowany na nowe pomysły,inicjatywy,
które być może teraz nie są widoczne,nie zauważamy ich.Przeglądając komentarze ,wątek jak wprowadzić prawie nie istnieje.Nie dlatego,że brakuje „tęgich głów” ale dlatego,że spieramy się o rzeczy które tylko zaciemniają obraz.Zastanawiamy się na jaki kolor pomalować kuchnię w momencie kiedy jeszcze dom nie został wybudowany,jest tylko projekt,w którym ciągle chcemy coś zmienić, na dom nie ma pieniędzy i nikt nie chce wydać zezwolenia na budowę…..
Gdybyśmy powierzyli np.renomowanej Agencji Reklamowej propagowanie JOW to pewnie na billboardzie
napisane było by: JOW jest OK’ ….i nic więcej,ponieważ dla społeczeństwa będzie to zrozumiałe,a wielu nawet nie chce i nigdy nie będzie chciało zagłębiać się w system,różnice,szczegóły.
Porozmawiajmy o tym jak wprowadzić,skąd pozyskać środki na bieżącą działalność….To w chwili obecnej moim zdaniem są istotniejsze rzeczy od systemu australijskiego
Wiadomości od Panów są pesymistyczne, ale nie twierdzę że są nietrafne bo oparte są na wyraźnych przykładach. Na pewno pewna nadzieja tkwi w jowach do lokalnych samorządów. Pożyjemy, zobaczymy. Pozdrawiam, Jan Sadowski
Szanowny Panie (Jerzy Przystawa), A to ja mu to przy okazji przedstawię tak jak to zrobiłem w poprzedniej wiadomości. Ludzie wokół niego nie wiedzą że jow av to system proporcjonalny (bo jak Pan sam słusznie stwierdził polskie podręczniki zwykle pomijały ten fakt i dostarczały niepełnych definicji). Pozdrawiam, Jan Sadowski
Panie Jerzy Przystawa, Jeszcze jedna rzecz o której chciałbym powiedzieć to sprawa o której pewnie wie Pan, ale o której ktoś być może nieobeznany kto znalazłby się na tej stronie mógłby nie mieć świadomości. Jedną z najprostszych racjonalnych typologii wyborów stanowi podział na ordynacje jednomandatowe vs. wielomandatowe oraz proporcjonalne vs. nieproporcjonalne. Oznacza to że każda ordynacja jednomandatowa może być proporcjonalna (np. australijski jow proporcjonalny) lub nieproporcjonalna (metoda 'pierwszy na mecie’) oraz każda ordynacja wielomandatowa może być proporcjonalna (metoda Dhonta) lub nieproporcjonalna (więc taka w której partia wygrywająca w wielomandatowych okręgach zyskuje więcej niż 50 proc. głosów przez sam fakt bycia pierwszą pośród pozostałych – system Maltański). Wydaje mi się że proporcjonalny jow jest w chwili obecnej realną możliwością dla Polski. Myślę też że wiele ludzkich niezrozumiałych decyzji oraz zaniechań pochodzi bardzo często z czystej niewiedzy i nieświadomości, tj. moim zdaniem przyczyna braku inicjatywy Prezydenta w tej sprawie. Jeszcze jedną istotną kwestią wydaje się fakt że w Polsce mylone jest pojęcie proporcjonalności z pojęciem proporcjonalności partyjnej (ang. 'multirepresentational party-proportionality’) Pozdrawiam, Jan Sadowski
Panie Jerzy Przystawa, rozumiem. Pytając czy Prezydent wie na ten temat chodziło mi o Pańskie wykłady i spotkania z nim, ale jak widzę mógł się dowiedzieć o tych sprawach jedynie z innych źródeł. Skład trybunału konstytucyjnego jednak jest zmienny i co pewien czas zasilają go ludzie o różnych poglądach, zapewne z opcji bardziej lub mniej przychylnych dla jow. W tej chwili skład jest dość racjonalno-prawicowy dlatego sądzę że ten moment na inicjatywę Prezydenta byłby odpowiedni. Pozdrawiam, Jan Sadowski
Drogi Panie (Jerzy Przystawa), myślę że Ruch JOW nie musi poszukiwać specjalistów od prawa konstytucyjnego. To co jest ważniejsze od opinii konstytucjonalistów to opinie niezawisłych sędziów trybunału konstytucyjnego. Ważne jest czy w tym gronie ktokolwiek zajmował się tą problematyką i też czy zasiadają w nim wyedukowani prawnicy gotowi do dbałości o wiarygodność litery prawa czy też niedouczeni pseudo-znawcy amatorzy na usługach obecnego systemu. Z moich obserwacji wynika jednak że Trybunał jest dość niezależny.
Zastanawia mnie też co obecny Prezydent wie na temat proporcjonalnych jowów i czy podejmował jakieś działania lub wypowiadał się na ten temat?
Te osoby o których Pan wspomina też muszą powoływać się na źródła i uzasadniać decyzje w oparciu o wiedzę. Sędziowie trybunału konstytucyjnego to prawnicy, a ta dziedzina jednak opiera się na formułach definicjach, wywodach i udowadnianiu reguł. Wiele źródeł z zagranicznej literatury akademickiej definiuje av jako proporcjonalny system wyborow (i odroznia go od partyjno-proporcjonalnego). Dlatego prawda jest ze zgodnie z wieloma typologiami z zakresu nauk prawno-spolecznych jow av jest systemem proporcjonalnym, ergo zgodnym z konstytucja. Wystarczy spojrzec w pierwsze zdanie angielskiej wikipedii: http://en.wikipedia.org/wiki/Single_transferable_vote Uwazam że uświadamiając społeczeństwo warto przeciwstawiać jednomandatowość wielomandatowości. Proporcjonalność pozostaje cechą którą można stosować w obu systemach.
Chciałbym więc jeszcze podkreślić że moim zdaniem FPTP może być drogą do AV w Polsce, ale też AV może być drogą do FPTP, ponieważ w przypadku próby wprowadzenia jowu australijskiego konstytucja nie wymaga żadnych zmian. Wtedy nowy parlament wyłoniony w jowie proporcjonalnym mógłby łatwo zmodyfikować czy też usunąć zapis konstytucji o proporcjonalności dodając zapis o jednomandatowości.
Moim zdaniem JOW australijski jest lepszy, ale może faktycznie dopiero po wprowadzeniu FPTP pojawią się debaty i refleksje na ten temat. No chyba że niespodziewanie Anglia dokona reformy systemu, co na pewno wywoła też dyskusje na gruncie polskim.
Pozdrawiam,
Jan Sadowski
Szanowni Panowie (Jerzy Przystawa i Gruby.Jasiu), dziękuję za ciekawe argumenty. Zdaje sobie sprawę że procedura liczenia głosów w jowach proporcjonalnych wydaje się o wiele bardziej kosztowna czasowo i energetycznie w porównaniu do jowów 'pierwszy na mecie’. Jednak pomimo tych np. dwutygodniowych oczekiwań na wynik w proporcjonalnych jowach pozostaję zwolennikiem tej australijskiej metody w obecnych warunkach w Polsce. A to właśnie ze względu na zwiększone szanse jeszcze bardziej umiarkowanych kandydatów w tej metodzie oraz brak narzekań części społeczeństwa na fakt „nieposiadania swojej reprezentacji”.
Ponadto muszę powiedzieć że cieszy mnie bardzo list z kancelarii Pana Prezydenta do Profesora Jerzego Przystawy. Uważam, tak jak jeden z woJOWników że to szansa na „wbicie klina” w obecne wielomandatowe oszustwo. To bardzo ważny moment dla Stowarzyszenia i dla Polski.
Drogi Panie (Jerzy Przystawa), dziękuję za wiadomość. Chodziło mi o wyszukiwarkę tego serwisu. Poszukam więc jednak innych źródeł wiedzy.
Panie gruby.jasiu, zaciekawiła mnie Pana opinia, o możliwej większej podatności tego systemu na korupcję gdyby wprowadzić go w tej chwili w Polsce. W jaki sposób ten mechanizm mógłby się u nas nie sprawdzić? Rozumiem że chodzi Panu o dodatkowe czynniki które muszą towarzyszyć wprowadzaniu tej ordynacji? Czy prawo wyborcze nakazuje w Australii kandydatom do parlamentu przedstawic dokladny budzet panstwa na pierwszy rok rzadow czy tez jest to zwyczaj nieregulowany litera prawa? I mam jeszcze ostatnie pytanie do Pana, jesli chodzi o program w TV, to jeśli dobrze mniemam, publiczna telewizja w Australii przec cały rok przekazuje informacje o pracach nad ustawami i zglaszanymi rozwiazaniami? Będę wdzięczny za odpowiedzi bo szalenie mnie interesuje ta tematyka gdy patrzę na Polską rzeczywistość w tej chwili.
Pozdrawiam
Mozliwe ze byly tu rozmowy na temat systemu australijskiego – niestety wyszukiwarka nie pozwolila mi odnalezc tych dyskusji. Chcialbym sie zapoznac z tamtymi argumentami za i przeciw wiec bede wdzieczny za linka. Czy system FPTP jest prostszy, bardziej zrozumialy dla obywatela? Na pewno. Ale czy stwarza lepsza sytuacje? Czy jest dla niego bardziej korzystny? Wyglada na to ze proporcjonalny jow jest korzystniejszy pod wzgledem rozladowania napiecia spolecznego – obywatel ma prawo wyrazic poglad na temat wszystkich kandydujacych w danym okregu – kazdemu wystawia swoja ocene i dzieki temu nawet jesli nie przedostaje sie jego kandydat numer 1 jego poczucie zawiedzenia jest nizsze bo przedostaje sie przynajmniej np. jego drugi faworyt. To na pewno sprzyja wiekszemu poczuciu kontroli nawet u tych glosujacych ktorzy nie odniesli „pelnego sukcesu”. Redukuja sie wiec w ten sposob narzekania i polaryzacja spoleczna. To jesli chodzi o mozliwe skutki psychologiczne. Przypuszczam ze w FPTP latwiej jest przedostawac sie na szczyty wladzy ludziom jednak troche bardziej radykalnym w pogladach i decyzjach niz w przypadku jowow proporcjonalnych. W AV radykalowie nie przedostaja sie – osoby cieszace sie wysokim poparciem spolecznym ale rownoczesnie istotnie niepopularne nie moga uzyskac mandatu (co natomiast mozemy wyobrazic sobie w metodzie 'pierwszy na mecie’ – przykladem moze byc tu Obama lub Bush). A dlaczego tylko Australia stosuje AV? Moja odpowiedz jest taka ze wzgledow historycznych – ta 'poprawka’ wniesiona do systemu fptp powstala przed II wojna gdzies daleko, na odizolowanym, niezbyt znanym przynajmniej dla Europejczykow kontynencie.
Oceniam w ten sposob proporcjonalny jow przygladajac sie biezacym sytuacjom i ostatnim wydarzeniom majacym miejsce w Polsce.
Jeszcze inna, aczkolwiek 'techniczna’ i mniej wazna rzecza jest ze za pomoca jowow proporcjonalnych obalone zostaloby przekonanie przeciwnikow jow (zasadne mniej lub bardziej) jakoby czesc spoleczenstwa glosujacego w systemie jow nie miala swojej reprezentacji w parlamencie (tak wlasnie czesto powiadaja krytycy jowow utozsamiajacy te metode z rozwiazaniem 'pierwszy na mecie’, gdzie wystarczy miec zwykla wiekszosc nad pozostalymi kandydatami; natomiast w metodzie jowow proporcjonalnych ten problem i kontrargument nie wystepuje).
P.S. Muszę też przyznać że moim zdaniem jednak australijski jow jest lepszy od fptp poniewaz z budowy tego mechanizmu wynika że zwykle przedostaja sie ludzie umiarkowani. Tak wiec wygrana w fptp wymaga bycia „najsilniejszym” w porownaniu do pozostalych kandydatow z okregow, natomiast system proporcjonalnego jow wymaga nie tylko bycia najbardziej popularnym kandydatem ale tez rownoczesnie bycia najmniej niepopularnym (jako ze w tym systemie najpierw 'odpada’ najbardziej niepopularny ktorego glosy przechodza na tego ktory byl mniej niepopularny….)
Szanowni Panowie,
Chciałbym więc wiedzieć, skoro wygląda na to że system australijskiego jow (głosu alternatywnego) który jest systemem proporcjonalnym, można wprowadzić w Polsce bez zmiany konstytucji, dlaczego stowarzyszenie JOW nie akcentuje tego teraz gdy trwaja prace nad zmianami systemu ordynacyjnego w sejmie?