Długiemu, obszernemu wystąpieniu posła Dorna, aczkolwiek słuchało go na sali sejmowej nie więcej niż kilkanaście osób, towarzyszyła wielogodzinna dyskusja. Znaleźli się posłowie, jak poseł Gabriela Masłowska czy poseł Gabriel Janowski, którzy poddali tę propozycję surowej krytyce, zwracając uwagę właśnie na ten fakt, że gdy Polacy domagają się ograniczenia partiokracji, to projekt PiS-u ją pogłębia, oraz że jednomandatowe okręgi wyborcze, jakie proponuje Dorn, nie mają wiele wspólnego z tym, czemu hołdują Amerykanie, Anglicy i co od lat postuluje Ruch na rzecz JOW. Poseł Dorn im odpowiadał, że ograniczenia wpływu partii na życie publiczne mogą chcieć tylko ci, którzy się swoich partii wstydzą. Ani on, ani inni posłowie "Prawa i Sprawiedliwości" swojej partii wstydzić się nie potrzebują, wobec tego jest rzeczą słuszną, żeby możliwości tej partii i jej wpływy były większe a nie mniejsze, i temu właśnie służyć ma przedłożony projekt. Jednomandatowy okręg wyborczy, w którym zwycięzca nie zdobywa mandatu, to jest wyższa, partyjna jakość okręgu jednomandatowego, która powoduje, że poseł przestaje być – jak w kiepskich demokracjach anglosaskich – reprezentantem jakiegoś zaścianka, jakimś "posłem z jakiegoś powiatu", ale staje się, zgodnie z Konstytucją RP, "reprezentantem całego Narodu". To nie szkodzi, że jego kandydatury nie popierają wyborcy, "naród" to nie są wyborcy. Co to takiego jest ten "naród", który będzie reprezentował taki poseł? Tego już poseł Dorn, przez grzeczność, nie wyjaśniał.
Jest rzeczą znamienną i ciekawą, że tej wielogodzinnej debacie poselskiej najmniejszej uwagi nie poświęciły stacje telewizyjne ani prasa. Nie wiem, jak z rozgłośniami radiowymi, bo nie miałem możliwości sprawdzić. Wiem na pewno, że ani jeden z dzienników telewizyjnych, zarówno wszystkich programów publicznych, jak i prywatnych, żadna TVN czy Polsat, nie zająknął się nawet na ten temat. Przejrzałem wszystkie gazety o zasięgu ogólnopolskim, od "Naszego Dziennika", poprzez "Gazetę Wyborcza", "Rzeczpospolitą", "Fakt" po "Trybunę": tej fundamentalnej dla państwa polskiego sprawie żadna z nich nie poświęciła ani jednego zdania. Krótko mówiąc, wszystkie media zachowały się tak, jakby w Polsce w dalszym ciągu obowiązywała najściślejsza cenzura, pomimo, że komunistyczny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk dawno już został zlikwidowany. Mamy więc w Polsce fantastyczną sytuację: urzędu cenzury nie ma, ale cenzura funkcjonuje jak za najlepszych stalinowskich czasów!
Jak można zrozumieć ten zdumiewający fakt? Czego tak panicznie boją się redaktorzy naczelni tych wszystkich wspaniałych dzienników prasowych i telewizyjnych? Przecież projekt ordynacji wyborczej zgłoszony przez "Prawo i Sprawiedliwość" to projekt bezpieczny, na widok którego każdy partyjny niedźwiedź może tylko pomrukiwać z ukontentowania?
Myślę, że powód jest prosty. Za dużo w tym projekcie, tak jak i w tej długiej dyskusji sejmowej, gadania o jednomandatowych okręgach wyborczych. Może się przecież tak zdarzyć, że nawet uczęszczający do przedszkola demokracji Polacy zaczną w końcu się zastanawiać: co też to takiego są te okręgi jednomandatowe i do czego służą? Mogą zacząć się zastanawiać, jak te okręgi funkcjonują w innych krajach? Takie rozważania i dyskusje do niczego dobrego doprowadzić nie mogą. Ludzie mogliby zakwestionować nie tylko kwalifikacje posła Dorna i rzetelność z jaką "reprezentuje naród", ale w ogóle podważyć legalność i prawomocność Sejmu i władz, które on kształtuje. Lepiej siedźmy cicho, licho nie śpi.

- Powstanie Warszawskie – Gloria Victis - 30 lipca 2018
- Czego chcesz od nas Michale Falzmannie? - 17 lipca 2017
- Bloger Jarosław Kaczyński o JOW - 22 maja 2015
- Naukowy fetysz reprezentatywności i sprawiedliwości - 16 maja 2015
- Co komu zostało z tych lat? - 13 grudnia 2013
- Plan dla Polski: Jednomandatowe Okręgi Wyborcze - 8 marca 2013
- Majaki celebryty Zbigniewa Hołdysa - 12 października 2012
- Paweł Kukiz, zmielony i zbuntowany - 7 września 2012
- Aktualna sytuacja w Rumunii - 21 sierpnia 2012
- UważamRze Wildstein… - 19 sierpnia 2012