/Ruch JOW i zmieleni.pl w Irlandii – relacja

Ruch JOW i zmieleni.pl w Irlandii – relacja

Koordynatorem Biura Krajowego Ruchu Obywatelskiego na rzecz Jednomandatowych Okręgów Wyborczych jestem od ponad dwóch lat. W tym czasie zjeździliśmy całą Polskę odbywając kilkadziesiąt spotkań.

Jednak majowy weekend tego roku był wyjątkowy. Wraz z Pawłem Kukizem udałem się na 4-dniowy pobyt do Irlandii. Zaprosiła nas tamtejsza Polonia. Chcieliśmy porozmawiać o Polsce, ordynacji wyborczej i idei wprowadzenia JOW w wyborach do Sejmu, a jednocześnie wspomóc polskich kandydatów w irlandzkich wyborach samorządowych. Spotkania odbyły się w Dublinie, Kilkenny i Limericku.

Z Irlandią i Dublinem łączą mnie same pozytywne wspomnienia. To tu odbyłem swoją podróż poślubną.

Wylatuję w piątek wieczorem. Samolot pełny, dużo rodzin z małymi dziećmi. Na miejscu jestem tuż przed północą. Paweł leci z Warszawy, więc jest dużo wcześniej. Witają mnie Grzesiek i Damian z tamtejszego Klubu Republikańskiego, którzy będą nam towarzyszyć przez cały pobyt na zielonej wyspie. Pawła Kukiza odwozimy do hotelu, chłopaki mówią, że dobrze bym poznał już dziś cała ekipę dublińskich aktywistów, sprawców całego zamieszania. Mimo późnej godziny znajdują czas. Wracamy do Grześka do mieszkania, to będzie nasze miejsce wypadowe na wszystkie spotkania.

Pierwsze spotkanie mamy w sobotę, w Domu Polskim. Pogoda nieirlandzka, słońce i 20 stopni. Razem z organizatorami zastanawiamy się nad frekwencją; w końcu sobota, spotkanie dotyczące ordynacji wyborczej, więc nieco abstrakcyjny temat. Okazuje się, że obawy są niepotrzebne, dociera prawie 60 osób, z różnych zakątków Dublina. Co ciekawe, przedział wiekowy mocno zróżnicowany, od studentów po 50-latków. Zaczynamy spotkanie tradycyjnie, od wytłumaczenia różnic w ordynacji proporcjonalnej i przedstawienia postulatu jednomandatowych okręgów wyborczych. Później głos zabiera Paweł Kukiz i spotkanie staje się bardzo emocjonalne. Rozmawiamy o emigracji. Wiele osób stwierdza wprost, że chciałoby żyć w Polsce, ale w kraju nie mają ku temu warunków. Później rozmawiamy o wyborach. Po raz pierwszy Polacy masowo chcą skorzystać z prawa głosu oraz z możliwości zostania radnymi w Irlandii. W końcu niektórzy z nich mieszkają tam już od 8 – 9 lat. W Dublinie na start decyduje się kilku polskich kandydatów. Jak sami mówią, to pierwsza taka próba i traktują ją jako naukę na przyszłość. Chcą też pokazać, że Polacy w Irlandii interesują się życiem lokalnym i są na tyle dużą grupą, że ich interesy muszą być respektowane.

Po spotkaniu ruszamy na obiad do pani Krysi, wieloletniej szefowej ośrodka kulturalnego w Dublinie. Pani Krysia mieszka od kilkudziesięciu lat w Dublinie, wraz ze swoim mężem Irlandczykiem przyjmują nas po królewsku. Rozmowy szybko schodzą na temat ordynacji, gospodarz domu jest zagorzałym fanem irlandzkiego systemu wyborów STV, odmiany systemu proporcjonalnego. My jako JOW-owcy wchodzimy w polemikę. Niestety czasu mamy mało, wieczorem spotkanie w oddalonym o prawie 200 km Limericku.

Ruszamy w trasę i podziwiamy irlandzkie krajobrazy. Niektóre z nich przypominają nasze Góry Sowie. Docieramy do Limericku, spotkanie organizuje miejscowa liderka Joanna. Spotkanie jest w Polskim Kościele St. Michael’s Church, frekwencja przerasta nasze oczekiwania – jest ponad 100 osób. Plan spotkania podobny. Po spotkaniu, zostajemy na miejscu prawie 3 godziny. Potrzeba rozmowy z ludźmi z kraju jest duża, poza tym do Limericku rzadko docierają takie postaci, jak Paweł Kukiz. Do domu Joasi docieramy późno, po północy, jeszcze szybki obiad/kolacja(?) i kładziemy się spać. Rano musimy wyjechać na kolejne spotkanie do Kilkenny. Niestrudzony Grzegorz wiezie nas bezpiecznie, Damian zajmuje się obsługą techniczną spotkań.

Kilkenny wita nas deszczem i wiatrem, typowo dla tego miejsca. Spotkanie w ulubionym miejscu spotkań Polaków w tym mieście, pubie Billy Barnes. Wita nas znów kilkadziesiąt osób, tym razem jest scena i muzyka Pawła jako przerywniki naszych wystąpień. W Kilkenny są też polscy kandydaci, Remek i Władek. Gorąco ich popieramy. Po dwóch godzinach i szybkim posiłku znów wsiadamy do naszego niezawodnego pojazdu i pędzimy na wieczorne spotkanie w Dublinie.

Wizyta jest oficjalna, poznajemy kandydatów na radnych – zarówno Polaków, jak i Irlandczyków. Krzysiek i Artur przyjechali specjalnie aż z Belfastu. Opowiadają nam o atakach na Polaków w Irlandii Północnej, braku reakcji miejscowych władz i polskich polityków, których prosili o pomoc w tej sprawie. Również polska ambasada w Wielkiej Brytanii ich ignoruje. Efektem tej postawy jest ostatni artykuł Pawła Kukiza na ten temat w Tygodniku „Do Rzeczy”. Po spotkaniu jedziemy jeszcze na pożegnalne spotkanie z ekipą organizatorów. Okazuje się, że w dwa krótkie dni przejeżdżamy prawie 500 mil. W poniedziałek mamy kilka godzin na zwiedzanie pięknego Dublina. Paweł jedzie zobaczyć irlandzkie klify, ja zostaje w centrum miasta. Wieczorem powrót do kraju.

Zostaje zmęczenie i nawiązane kontakty z niezwykłymi ludźmi, którym za ten pobyt chcę mocno podziękować. Już mamy zaproszenie na kolejną, jesienną wizytę, wszak w Irlandii Polaków jest ponad 200 tysięcy, a miast i miasteczek do odwiedzenia kilka zostało…

Irlandia2
Limerick, 17 maja 2014

Irlandia1
Kilkenny, 18 maja 2014

Irlandia3
Kilkenny, 18 maja 2014

Irlandia4
Kilkenny, 18 maja 2014

Irlandia6
Dublin, 18 maja 2014

1 129 wyświetlen