/Czym jest, a czym nie jest polityka?

Czym jest, a czym nie jest polityka?

W kończącym się właśnie roku szkolnym nasza młodzież po raz pierwszy przechodziła przez sito nowej, standaryzowanej matury, pytania maturalne opracowywane na szczeblu krajowym, komisje zewnętrzne itd., itp. wiedza na najwyższym, obiektywnie sprawdzanym poziomie. Jedno ze standaryzowanych pytań maturalnych z przedmiotu zwanego WOS, czyli wiedza o społeczeństwie brzmiało: Wyjaśnij na czym polegają zalety ordynacji proporcjonalnej?

        To pytanie maturalne zelektryzowało mnie. Maturę zdawałem w Roku Pańskim 1955, kiedy o wyborach i ordynacji proporcjonalnej nie mieliśmy żadnego pojęcia, a w każdym razie nikt nam na ten temat niczego nie mówił i o żadnych zaletach nie mogło być mowy. Dzisiaj, oczywiście, jest zupełnie inaczej, dlatego zainteresowało mnie, jakie też mogą być te zalety i byłem ciekaw, co polska młodzież licealna i jej nauczyciele wiedzą na ten temat? Przyglądając się bowiem od lat polskiej scenie politycznej i występującej na niej elicie, nie potrafię wskazać żadnej zalety takiego sposobu wyboru, co musi, oczywiście, wynikać z braku wiedzy, jakiej nie zdążyłem nabyć uczęszczając do komunistycznej szkoły i takiegoż uniwersytetu. Wydaje się, że w podobnej ciemnocie pogrążona jest większość obywateli Rzeczypospolitej, ponieważ to tylko najmłodsze pokolenie ma szczęście nabywać wiedzę na ten temat w szkole. Czasem moje teksty na temat wyborów i ordynacji wyborczej publikuje strona internetowa http://www.prawica.net/, a wokół tych tekstów, z reguły, toczy się dyskusja, w której, jak to w dyskusji, jedni chwalą, a inni chłoszczą i wykpiwają. Ponieważ większość czytelników tej strony to ludzie znacznie ode mnie młodsi, więc postawiłem tam otwarcie pytanie: Panowie i Panie, którzy mnie tu smagacie batem krytyki, podajcie mi przykłady jakichś zalet ordynacji proporcjonalnej? Przecież, oczywiście, jakieś zalety mieć musi, skoro popiera ją i Pan Prezydent RP, i Jego Brat, skoro tak twierdzą uczeni profesorowie różnych dyscyplin, a dzieci przed maturą wkuwają je na pamięć?

        Ze wstydem przyznaję, że tak brutalne postawienie pytania o zalety systemu, jaki nam od 15 lat produkuje elitę polityczną, pozostało całkowicie bez echa i żadnej odpowiedzi się nie doczekałem. Przeciwnicy brytyjskiego systemu wyborczego, jednomandatowych okręgów wyborczych, nadal twierdzą, że zmiana ordynacji wyborczej niczego w Polsce nie zmieni, bo Wielka Brytania czy Kanada nie są wcale rajem na ziemi, tam też są kłopoty, źli ludzie i przekupni, nieuczciwi politycy, nie ma więc – ich zdaniem – o co kruszyć kopii. Jednakże pytanie o zalety systemu proporcjonalnego zawisło w powietrzu.

        Od lat moje prace związane są z Ruchem Obywatelskim na rzecz Jednomandatowych Okręgów Wyborczych. Ja i moi sojusznicy, i współpracownicy jeździmy po Polsce, wygłaszamy odczyty, piszemy artykuły, wydajemy biuletyny, organizujemy konferencje, zjazdy, spotkania i różne akcje. Nader często reakcja polskich inteligentów, nawet, a może przede wszystkim z najwyższymi tytułami naukowymi, jest standardowa: To jest polityka, a ja nie chcę mieć nic z polityką wspólnego.

        Kiedyś, w innej Polsce i przed wielu, wielu lat, w sprawie ordynacji wyborczej zabrali głos biskupi polscy: Ustrój prawa wyborczego wydaje z siebie prawodawców, którzy za pomocą władzy ustawodawczej wpływać mogą i wpływać będą na wszystkie dziedziny życia kościelnego, narodowego, kulturalnego, społecznego i moralnego, a szczególnie na przyszły kierunek wychowania publicznego. Tym samym reforma wyborcza w te wszystkie dziedziny wkracza i z nimi się łączy. Do nas więc, jako do stróżów praw wiary w tych dziedzinach należy pytać i badać, o ile do ich rozwoju proponowany ustrój prawa wyborczego dopomaga albo też w uprawnionym rozwoju przeszkadza lub nawet go niszczy.

        Tak było przed wielu laty. Dzisiaj przedstawiciele Ruchu JOW na próżno kołaczą do bram kurialnych, na próżno piszą pisma i przeprowadzają rozmowy: To jest polityka, a biskupi polscy do polityki mieszać się nie mogą i mieszać się nie chcą.         Rozmawiam z rektorem wielkiego polskiego uniwersytetu, zapraszam go do udziału w konferencji organizowanej na ten temat to jest polityka! Rektor musi trzymać się z daleka od polityki. Piszę do innego rektora uniwersytetu prawie równie wielkiego: Nie popieram Pana i Pańskiego ruchu, bo jestem rektorem, a rektor musi być apolityczny.

        Kilkudziesięciu profesorów różnych polskich uniwersytetów pisze, razem ze mną list do Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich: Zamknięcie przed tą tematyką mediów publicznych skutkuje nieświadomością i brakiem wiedzy obywateli odnośnie tych podstawowych problemów ustrojowych. Jest to zasadniczy powód, dla którego zwracamy się z apelem do Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich, aby miejscem takiej dyskusji stały się uczelnie, a przez to umożliwiły polskiej młodzieży akademickiej zapoznanie się z tymi zagadnieniami i zajęcie świadomego, rozumnego stanowiska.

        Co odpowiadają na ten apel rektorzy akademickich szkół polskich? Niestety, milczą. Z podsłuchu wiemy, że po zapoznaniu się z treścią apelu uznali, że … – tak, tak, że: To jest polityka, a rektorzy, podobnie jak biskupi, do polityki mieszać się nie powinni.

        Profesorowie swój list do KRASP wysłali do pisma, które się zowie "Forum Akademickie". Redaktor naczelny tego pisma odmówił zamieszczenia listu, bo to jest polityka, a Forum Akademickie polityką się nie zajmuje.

        Mamy więc już pełną jasność: zajmowanie się systemem wyborczym, jakim posługują się nasi sojusznicy – Amerykanie i Anglicy, to jest polityka i taką polityką ani inteligentni, ani nawet uczeni ludzie zajmować się nie powinni. Natomiast nie jest polityką przekonywanie naszych dzieci w szkołach o zaletach systemu wyborczego, jaki nam wymyślają nieustannie znakomici prawodawcy, i dzięki któremu mamy to, co mamy: a więc nową ordynację wyborczą przy każdych wyborach – z nieustannymi zamianami to d'Hondta na Sainte-Lague, to Sainte-Lague'a na Hare-Niemeyera, to znowu na d'Hondta w nowym kształcie, a w efekcie dwunastego premiera w ciągu 17 lat i co rok nowego ministra w każdym resorcie. Na tym, jak wiemy, polega demokracja, co nam wyjaśnił Pan Prezydent, bo w Kanadzie, Ameryce czy Anglii żadnej demokracji nie ma. I takie stanowisko nie ma nic wspólnego z polityką, może więc być upowszechniane i podawane młodym (i starym) Polakom, jak chleb powszedni.

        Jak długo?

About Jerzy Przystawa

Jerzy Przystawa (1939-2012) – naukowiec, fizyk, profesor dr hab., nauczyciel akademicki na Uniwersytecie Wrocławskim, publicysta, twórca i założyciel ogólnopolskiego Ruchu Obywatelskiego na rzecz Jednomandatowych Okręgów Wyborczych
754 wyświetlen