Do przedszkola chodzi dziesięcioro dzieci. Czwórka z nich (Darek, Marek, Jarek i Czarek) chce bawić się samochodzikem. Trójka (Ala, Ela i Ola) chce bawić się lalką. Dwójka dzieci (Paweł i Gaweł) chce bawić się klockami, a wariatka Janka chce łazić po drzewach i pływać w rzece.
Co ma zrobić dyrekcja przedszkola, jeśli nie stać jej PLacówki na zakup wszystkich zabawek? Wiadomo – trzeba zrobić wśród dzieci głosowanie!
Oto dyrektor PLacówki dywaguje, który sposób głosowania byłby sprawiedliwszy. Wie, że pod JOW-ami, w cuglach wygraliby Darek, Marek, Jarek i Czarek jako wiodąca opcja. Niestety, dyrektora zastanawia skutek zakupu samochodu dla wszystkich dzieci: 40% z nich skakałaby co prawda pod niebiosa, jednak 60% by płakała.
– „Ups!” – pomyślał dyrektor – „To niedobrze. Przetestuję więc najpierw sposób proporcjonalny”.
Jak sobie postanowił, tak też zrobił. Zasiadł wygodnie w fotelu, wyobrażając sobie kolej rzeczy…
Darek, Marek, Jarek i Czarek chcą bawić się samochodzikami i są największą grupą, jednak w trybie proporcjonalnym muszą szukać koalicji z innymi dziećmi, by skutecznie zablokować opozycję i osiągnąć ustawową większość przedszkolarną.
W pierwszym rzędzie, czwórka chłopców idzie na rozmowy do Ali, Eli i Oli (4+3=7, 70%). Dziewczynkom jednak nie w smak chłopięca zabawa – one chcą bawić się lalką. Chłopaki, dla dobra koalicji, idą więc na kompromis: pakują lalę do samochodzika, upychają bidulkę do małej kabiny, co tam, że się nie mieści, że coś wystaje; Daruś dopycha głowę lali, aż nagle trach! Karoseria trzaska w szwach, wóz się rozlatuje, lalka się rozrywa.
Efekt koalicji? Chłopaki bawią się samymi kołami, dziewczynki oderwaną głową lali.
– „Oj, nie jest dobrze” – rzecze dyrektor przerażony swoją wizją.
W drugim podejściu, Darek, Marek, Jarek i Czarek szukają koalicji z Pawłem i Gawłem (4+2=6, 60%). Paweł i Gaweł nie chcą jednak bawić się samochodzikami, a klockami. Dlatego Darek, Marek, Jarek i Czarek – z konieczności tworzenia koalicji – gotowi są pójść na kompromis: samochód zostaje rozebrany na kawałki, jak klocki. Efekt koalicji? Tu koło, tam podwozie, tu bagażnik, tam gaźnik.
– „Oj, niedobrze…!” – poci się coraz bardziej zaniepokojony dyrektor.
Darek, Marek, Jarek i Czarek idą więc po ostatnią deskę ratunku, szukać kruchej, bo bez większościowej koalicji z wariatką Janką (4+1=5, 50%), ale ta z miejsca roztrzaskuje ich samochód na drzewie, po czym topi go w rzece.
W tym momencie, dyrektor wstaje i gromkim głosem krzyczy: koniec tych koalicji! Przedszkole zrujnowane, zabawki zniszczone, a żadne dziecko nie jest zadowolone, cała dziesiątka beczy w głos! To ja już wolę porządnie uszczęśliwić czworo dzieci, niż starać się przypodobać większości!
Jak dyrektor postanowił, tak zrobił, wprowadzając do PLacówki JOW-y. Darek, Marek, Jarek i Czarek wygrali w cuglach i choć wszystkie dzieci nie są w pełni zadowolone, część z nich zadowolona jest.
***
Już małe dzieci wiedzą, że wszystkich zadowolić się nie da. Wiedzą to też nauczyciele. A Ty, Wyborco? Co Ty o tym sądzisz? Czy lepszy jest samodzielny, bezkompromisowy rząd największej grupy reprezentantów Narodu, w pełni odpowiedzialny przed wszystkimi – czy lepszy jest rząd obecny, tj. koalicyjny, odpowiadający po części przed wszystkimi, czyli tak naprawdę przed nikim?
Źródło: 100kijowwmrowisko.blogspot.co.uk

- JOW-y dla przedszkolaków - 19 czerwca 2015
- JOW-y pogrążyły UKIP – słabość czy atut brytyjskiej ordynacji? - 10 czerwca 2015
- Northampton, UK – PEŁNE WYNIKI Wyborów Prezydenckich 2015 - 30 maja 2015
- Wojna na JOW-y, czyli jeszcze bardziej ogłupiały Wyborca - 29 maja 2015
Wg. mnie JOW-y są dobre, ale na ich podstawię ja próbuję zbudować jeszcze bardziej dokładny system.
Buduj! Każda inicjatywa oddolna jest mile widziana. Tylko tak powstają perełki, zdolne do obalenia „tradycyjnego modelu myślenia”. 🙂
Ja jestem za monarchią absolutną 😉
Monarchia mogla by byc dobra w formie parlamentarno-referendalnej, przy 460 jednomandatowych okregach i z obligatoryjnym oddolnym referendum. Powolanie Krolestwa Polskiego wcale nie musialo by byc niezgodne z interesami wizerunkowymi panstwa. Do tego potrzebna jest instytucja oddolego referendum ktore pozwala na wprowadzenie do dyskursu publicznego tematow waznych dla mniejszosciowych grup, takich jak Stowarzyszenie Monarchistow.
Fajna historyjka i fajna próba, ale trochę kontrproduktywna, bo nieco sprzyja argumentacją przeciwnikom JOW-ów, których ja nazywam fetyszystom proporcjonalności. Oni powiedzą, że bardziej sprawiedliwe jest, że wszyscy są niezadowoleni, niż zadowolona jest tylko mniejszość. Takie socjalistyczne poczucie sprawiedliwości.
Dla JOW-ów bardziej adekwatne jest porównanie, że klasa wybiera swojego jednego przedstawiciela, który reprezentuje całą klasę wobec nauczycieli i dyrektora. To ten przedstawiciel ma uzgadniać z całą klasą stanowisko klasy, wypracowywać rozwiązania i kompromisy i prezentować efekty wobec gremium pedagogicznego. No i jeszcze musi mieć gadane i czuć poparcie klasy, aby klasę reprezentował w sposób efektywny i przekonywujący.
Jak obu tych spraw nie potrafi, to nie jest dobrym gospodarzem klasy i na następny raz zostanie ze stanowiska wywalony. A jak potrafi i zyska szacunek zarówno większości jak i mniejszości (poza tą jedną wariatką) to znaczy, że się sprawdził i może dalej kontynuować swoją misję i paracę.
Słuszna uwaga, tylko owi „fetyszyści” nawet na taką opowiastkę, jak wybór przewodniczącego klasy (którą zresztą sam się też posługuję czasem), mają odpowiedź, której nie da się przezwyciężyć – otóż w szkole nie ma PARTII. Bo chodzi o prymat partii, to partie rządzącą, a nie konkretni reprezentanci partii czy nie-partii…
Oczywiście miało być: „Bo chodzi o prymat partii, to partie rządzą”, przepraszam.
Fetyszyści proporcjonalności – piękne. 🙂
Cóż, są i tacy, lecz oni ignorują jedno: że koalicja na siłę jest bez porównania gorsza od „dyktatury” największej grupy o jednolitym światopoglądzie.
Pozdrawiam.