/Partyjna ordynacja wyborcza do Sejmu RP jako instytucjonalna bariera cywilizacyjnego rozwoju Polski

Partyjna ordynacja wyborcza do Sejmu RP jako instytucjonalna bariera cywilizacyjnego rozwoju Polski

Ukształtowane po 1989 roku polskie państwo ma strukturalne cechy uniemożliwiające skuteczne i kreatywne rządzenie, zarządzanie i administrowanie publiczne, dzięki swej obiektywnie uwarunkowanej niskiej efektywności, niskiego poziomu służebności publicznej i wysokiego poziomu korupcji. Cechy te wynikają zarówno z panowania sieci oligarchii finansowo-politycznej, jak i zawłaszczania państwa przez poza kontrolą większości społeczeństwa biurokracje partii politycznych. Stałe odtwarzanie tej sytuacji na przestrzeni ostatnich 18 lat jest wynikiem sposobu wyłaniania i reprodukowania elit politycznych w postaci partyjnej ordynacji wyborczej do Sejmu RP, która uniemożliwia bezpośrednie podporządkowywanie posłów większości społeczeństwa. Obecne państwo polskie, dzięki swoim strukturalnym cechom nie jest i nie będzie w stanie podjąć wyzwania cywilizacyjnego i gospodarczo-technologicznego wyścigu w tworzeniu gospodarki opartej na wiedzy. Stworzenie państwa skutecznego i kreatywnego, które będzie zdolne do narodowego rozwoju cywilizacyjnego wymaga usunięcia instytucjonalnej bariery tego rozwoju w postaci partyjnej ordynacji wyborczej.

 

 

Miękkie państwo” III RP

Zbudowane i funkcjonujące w ciągu ostatnich 18 lat państwo III RP okazało się być tzw. miękkim państwem, używając określenia szwedzkiego ekonomisty i socjologa Gunnara Myrdala.1 Okazało się być europejską wersją państwa o cechach zbliżonych, choć nie tożsamych, do cech państw tzw. III Świata, a mówiąc bardziej precyzyjnie zoligarchizowanym państwem semiperyferyjnego kapitalizmu zależnego2. Jest to państwo „miękkie” wobec silnych zewnętrznie i wewnętrznie, natomiast „twarde” wobec własnych obywateli. To państwo, o czym już bezpośrednio można się było przekonać dzięki pracom sejmowych komisji specjalnych w sprawach „afery Rywina”, „afery Orlenu” i „afery PZU-Życie”, charakteryzuje się trzema cechami.

Po pierwsze cechuje je niski stopień skuteczności i efektywności działania aparatu państwowego, aż po niemożność rozwiązania trwałego szczególnie trudnych spraw, w tym dotyczących bezpieczeństwa egzystencjalnego milionów Polaków. Wyrazem tego była i jest trwała niezdolność do stopniowej nawet poprawy w tak fundamentalnych sprawach, jak stale niezwykle wysoki poziom bezrobocia, czy wysoce niesprawna służba zdrowia przy kolejnych nieudanych jej reformach. Samodzielnym tego dowodem jest sposób przeprowadzenia prywatyzacji majątku państwowego w formule latynoamerykańskiej w postaci wyprzedaży, aż do skali rozbioru gospodarczego, enklaw nowoczesności i rentowności zagranicznym korporacjom za 4,5 – 5% wartości odtworzeniowej.3 To zasadniczo opóźnia rozwój ekonomiczny i jest dziś kluczową barierą rozwoju innowacyjnej struktury gospodarki kraju.

Po drugie charakteryzuje się niskim stopniem praworządności i służebności publicznej władzy państwowej, aż po samowolę i anarchię w poszczególnych korpusach cywilnych aparatu państwa. Szczególnie niebezpiecznym tego dowodem było zablokowanie przez korpus sędziowski w 1997 roku wykonania ówczesnej wersji ustawy lustracyjnej, o działaniu korpusu służb specjalnych nie wspominając, gdyż zasługuje ono na odrębną analizę.

Po trzecie wreszcie cechuje się wysokim stopniem korupcji finansowej i politycznej aparatu państwowego, aż po kryminogenność i kryminalność poszczególnych praktyk tego aparatu. Potwierdzał to w pełni na długo przed tzw. aferą Rycina, jeszcze w 1999 roku, raport Banku Światowego, mówiący o praktykach kupowania ustaw w Sejmie III RP za 3 mln dolarów, a blokowania ustaw za 0,5 mln dolarów.4

Te trzy cechy czynią z III RP państwo niebezpieczne dla przyszłości swych obywateli.

Co wszakże jest najważniejsze, to fakt, iż te trzy cechy „miękkiego” państwa, są cechami strukturalnymi, a nie koniunkturalnymi. Nie są zależne ostatecznie i długofalowo ani od zmiennych układów partyjnych w parlamencie, ani osobowych składów samych partii. Układ sił partyjnych w Sejmie oraz skład osobowy samych partii ma oczywiście znaczący wpływ na funkcjonowanie państwa, o czym świadczy znaczne, choć fragmentaryczne i płytkie, ograniczenie negatywnych skutków „miękkości” państwa pod rządami partii Prawa i Sprawiedliwości i jego koalicjantów w postaci „Samoobrony” oraz Ligii Polskich Rodzin. Jest to jednak wpływ koniunkturalny i dość łatwo odwracalny przy zmianie układu sił politycznych w Sejmie. Moim zdaniem te trzy cechy są bowiem niezmienialnymi w ramach ustrojowych rozwiązań III RP, co dobitnie dowiodły poprzednie lata.

Przy takiej diagnozie powstaje pytanie o to, jakie ustrojowe rozwiązania oraz jakie ustrukturyzowane siły społeczne za tak wysokim stopniem nieudolności, niepraworządności i korupcji w III Rzeczypospolitej stoją i co je odtwarza stale i na nowo, mimo zmieniających się rządów poszczególnych konstelacji partyjnych.

 

Panowanie oligarchicznej sieci

Obrazem jaki odsłoniły prace trzech kolejnych sejmowych komisji specjalnych w ostatnich latach jest obraz zasadniczej fasadowości polskiej demokracji. Demokratyczne procedury podejmowania zasadniczych decyzji dotyczących polskiego państwa i gospodarki okazały się być tylko w badanych przez sejmowe komisje specjalne fasadą dla rzeczywistych ośrodków władzy i rzeczywistych nieformalnych oraz nielegalnych sposobów podejmowania kluczowych decyzji. Polski parlament z jego demokratycznymi procedurami okazał się być w sposób istotny atrapą demokratycznej władzy, za którą kryją się nielegalne i niewidzialne ośrodki decyzyjne.

Prace tych komisji ujawniły, że za fasadą demokracji ukrywała się (i jak jestem przekonany nadal ukrywa się) faktyczna władza o panującym charakterze oligarchicznej sieci – polskiej oligarchii finansowo-politycznej. Ta sieć panowania o nieformalnym charakterze sprawowana jest za pośrednictwem podporządkowanych elit politycznych, administracyjnych, menadżerskich i sądowniczych w samym państwie, a także poszczególnych jego segmentów, jak choćby służby specjalne. Jeśli po dwóch latach rządu PiS-u nagle okazało się we wrześniu 2007 roku, i to dzięki wyjątkowemu zbiegowi przypadkowych okoliczności, że minister spraw wewnętrznych, komendant główny policji państwowej, szef Centralnego Biura Śledczego i prezes największej państwowej instytucji finansowej, są ludźmi bezpośrednio podporządkowanymi sieci oligarchicznej, to powstaje pytanie, co dzieje się na szczeblu dyrektorów ministerstw, urzędów skarbowych, sądów, mediów itp.

Szczególnie istotna była i jest w tym panowaniu podległość mass-mediów, które określają struktury zbiorowego myślenia i są kluczowe dla wyników wyborczych w tej formule partyjnych wyborów do Sejmu. Krajowe media tworzyły i tworzą bowiem niezbędne warunki dla przedmiotowości i bierności marginalizowanej politycznie większości polskiego społeczeństwa. Było to i jest tworzone przede wszystkim medialnymi „strefami ciszy” czyli obszarów wyłączonych z debaty publicznej. „Strefy ciszy” medialnej, a więc i publicznej były określane tak, aby nie tylko ułatwiać prowadzone polityki, ale przede wszystkim wygaszać prewencyjnie możliwe pola aktywności publicznej większości społeczeństwa. Pod szczególnym nadzorem znajdowały się decydujące dla aktywności i podmiotowości większości społeczeństwa motywy narodowe i patriotyczne, bez których atomizacja społeczeństwa i jego pasywność jest nieuchronna.

Przez ostatnie 18 lat nigdy też nie była możliwa publiczna debata na podstawowe dla egzystencji państwa i społeczeństwa kwestie. Przestrzeń dyskursu publicznego została określona przez oligopolistyczne media, tak aby wyeliminować z niego wszelkie fundamentalne pytania o to skąd przychodzimy, kim jesteśmy, a zwłaszcza dokąd zmierzamy. Dlatego w Polsce nigdy nie doszło i nie dochodzi do publicznej debaty na decydujące problemy jak formuła prywatyzacji, kształt demokracji, rola i charakter państwa itp., itd. Głębokość nieformalnej cenzury merytorycznej sięgała i sięga nawet takich pozornie neutralnych tematów jak obowiązująca w Polsce ordynacja wyborcza czy istnienie „drugiego dna” afery FOZZ-u.

Ta oligarchiczna sieć w polskiej przestrzeni politycznej jest nieco analogiczna do kosmicznej „czarnej dziury”, gdyż jest bezpośrednio i w sposób przez nią zamierzony, a przy tym profesjonalnie zrealizowany dzięki udziałowi środowiska służb specjalnych nieidentyfikowalna. Wyjątkami są poszczególne osoby o trudnych do ustalenia pozycjach w sieci i zmiennych ośrodków koncentracji węzłów sieci typu ośrodek poprzedniego prezydenta. Ale choć „ciemne jądro” oligarchicznej sieci jest zasadniczo niewidzialne i choć było tylko fragmentarycznie odsłonięte na krótko przez komisje specjalne, to sposób funkcjonowania i ruchy podporządkowanego czy tylko zależnego otoczenia, od parlamentu, przez poszczególne segmenty aparatu państwa, mass-mediów oraz wymiaru sprawiedliwości, potwierdza precyzyjnie nie tylko jego istnienie, ale i główne punkty położenia.5

Ta funkcjonująca poza wszelką kontrolą publiczną i wiedzą szerokiej opinii publicznej, poza wszelką odpowiedzialnością oligarchiczna sieć o charakterze społecznej koterii, zawłaszczyła w sposób istotny w procesie transformacji polskie państwo i stale oraz na nowo go zawłaszcza. Ta sieć oligarchicznej władzy, wokół której krążyła i w dużym stopniu nadal krąży polska klasa polityczna, jest autorem i reproduktorem „miękkiego” państwa III RP.

 

Oligarchizacja państwa

Sieci oligarchiczne istnieją w wielu państwach, jak choćby sieć oligarchii finansowej Wschodniego Wybrzeża USA. Tyle, że nie były one w stanie i nie są w stanie zawłaszczyć własnego państwa. I państwa te w przeciwieństwie do III RP nie mają charakteru zoligarchizowanego. A decyduje o tym moim zdaniem siła procedur demokratycznych, podporządkowujących aparaty państwowe tamtejszym elitom politycznym, a te zaś podporządkowując czy tylko silnie uzależniając politycznie od największych zbiorowości społecznych kraju.

Łatwe możliwości zawłaszczenia aparatów polskiego państwa przez oligarchiczną sieć są możliwe dzięki łatwości podporządkowywania tychże aparatów i samej klasy politycznej. Są one bowiem silnie autonomiczne i bardzo słabo uzależnione od największych zbiorowości społecznych. Jak to ujawnił we wrześniu tego roku w audycji stacji TVN24 anonimowy poseł PiS, w Sejmie V kadencji było trzydziestu kilku posłów i to z różnych partii politycznych, w tym z PiS-u, zależnych bezpośrednio od gdańskiego oligarchy Ryszarda Krauze, a w Sejmie III kadencji również anonimowo mówiło się, iż tyleż samo „swoich” posłów ma inny oligarcha Zygmunt Solorz.

Konsekwencje podporządkowania przez sieć oligarchiczną Sejmu i partii politycznych przekładają się nie tylko na treść stanowionego prawa, ale i sposób funkcjonowania całego aparatu państwa i jakość rządzenia, zarządzania i administrowania publicznego, co skutkuje strukturalnymi cechami „miękkiego” państwa.

Dodajmy, że jest to przejaw szerszej sytuacji przewidywanej i analizowanej już przez teoretyka biurokracji Maxa Webera6. Biurokracja państwowa jako administracja, aby być sprawna i racjonalna zdaniem M. Webera musi być podporządkowana i kontrolowana społecznie. W sytuacji, gdy biurokracja jako administracja państwowa przestaje być kontrolowalna politycznie czy ekonomiczne, staje się irracjonalna i nieskuteczna. Taka sytuacja powstaje wtedy, gdy biurokracja ma możliwość określania celów istnienia i rozwoju państwa, a formalne mechanizmy jej kontroli stają się fikcyjne. Zdaniem samego M. Webera dzięki brakowi kontroli politycznej i podporządkowania politycznego i ekonomicznego biurokracja jako administracja traci wszelką racjonalność w swych działaniach. Racjonalność biurokracji jako administracji przechodzi w irracjonalność biurokracji jako wyodrębnionej grupy władzy.

W polskich warunkach formalnych procedur demokratycznych i gry partii politycznych o władzę, to partyjne biurokracje polityczne stają się rdzeniem wzajemnie przenikających się grup władzy biurokracji aparatów państwowych i gospodarki państwowej.

Te partyjne biurokracje polityczne, nazywane czasem „aparatami” partyjnymi czy zbyt ogólnikowo „klasą polityczną”, stanowią społecznie wyodrębnione grupy władzy. Grupy żyjące z władzy państwowej i istniejące wyłącznie dla tejże władzy. I to jej interesom i ambicjom zostały podporządkowane sens i cele istnienia polskiego państwa. A ponieważ niekontrolowana politycznie przez większość społeczeństwa polska biurokracja polityczna została przy tym podporządkowana nieformalnej sieci oligarchicznej, nastąpiło zoligarchizowanie państwa. Dzięki temu nastąpiło zawłaszczenie polskiego państwa i podporządkowanie go sobie.

To układ oligarchiczny wraz z partyjną biurokracją polityczną decydował o procesach transformacji gospodarki, a pośrednio i struktury społecznej i ukształtował je zgodnie ze swoimi grupowymi interesami, motywami i aspiracjami, tworząc obecny stan struktur III RP.

Nawet jednak zakładając możliwość rozbicia oligarchicznych sieci panowania i odcięcia ich od możliwości zawłaszczania państwa, tak jak próbował to zrobić rząd Jarosława Kaczyńskiego, nie będzie to w stanie zasadniczo usunąć cech strukturalnych „miękkiego” państwa III RP, choć zlikwiduje największe dla bezpieczeństwa narodowego i racji stanu zagrożenia.

Same bowiem partyjne biurokracje polityczne traktują w konsekwencji państwo jako wyborczy „łup” polityczny, dzieląc i obsadzając stanowiska państwowe i publiczne zgodnie z logiką nieformalnych powiązań polityczno-towarzyskich. A rządzące partie mają bezpośredni wpływ na obsadę około 50 tysięcy kluczowych stanowisk państwowych i publicznych.7 I to jest zasadniczą przyczyną degradacji procesów rządzenia, administrowania i zarządzania publicznego, w postaci zarówno korupcji, jak i nieudolności, niekompetencji i nieodpowiedzialności. Ale przede wszystkim jest to przyczyną niskiego poziomu kreatywności elit władzy publicznej w Polsce. Taka bowiem logika obsadzania stanowisk, wymagających kreatywności i odpowiedzialności w procesach administrowania i zarządzania, tę kreatywność i odpowiedzialność eliminuje ze swej praktyki. Pozycja i stanowisko w strukturze władzy państwa jest bowiem niezależne od jakości decyzji i ich kreatywności. Stąd i dobór na stanowiska w aparacie wymagające szczególnej kreatywności oraz odpowiedzialności, jak i pozostawanie i zamiany na tych stanowiskach, mają słaby merytorycznie związek z kwalifikacjami osób dobieranych, pozostawianych oraz zmienianych.

 

Reprodukcja zoligarchizowanego państwa

Powstanie relatywnie wąskiej grupy społecznej, która ostatecznie zawłaszczyła polskie państwo, było możliwe dzięki skoncentrowaniu w jej rękach olbrzymich aktywów finansowych i politycznych. Geneza oligarchicznej sieci III RP tkwi w przebiegu polskiej transformacji, o której stanowiły przede wszystkim konsekwencje układu Okrągłego Stołu, realizacji planu Georga Sorosa – Jeffreya Saxa nazwanego dla ukrycia jego niesuwerennego charakteru tzw. planem Balcerowicza8 oraz kluczową rolą tzw. afery FOZZ9, która umożliwiła poprzez operacje spekulacyjne na polskim zadłużeniu zagranicznym pierwotną akumulację aktywów finansowych polskiej oligarchii rzędu co najmniej kilkunastu miliardów dolarów.

Tu narodziły się główne powiązania, który utworzyły „ciemne jądro” oligarchicznej władzy.

Powstanie samej sieci oligarchicznej i zawłaszczenie przez nią za pośrednictwem partyjnych biurokracji politycznych polskiego państwa to jedna sprawa, a druga to problem reprodukcji samej sieci i jej panowania. Podstawowym pytaniem jest pytanie o to dzięki czemu, dzięki jakim instytucjom i jakim rozwiązaniom ustrojowym następuje reprodukcja sieci oligarchicznej władzy i reprodukowane są w sposób strukturalny możliwości zawłaszczania polskiego państwa w ramach funkcjonującej formuły demokracji parlamentarnej.

Ogólna odpowiedź już padła i było nią stwierdzenie o silnym wyautonomizowaniu i słabym uzależnieniu partyjnych biurokracji politycznych i ich elit od większościowych zbiorowości społecznych kraju. Nie odpowiada to jednak na pytanie o istotę tej autonomizacji i niezależności polskich elit politycznych.

Sądzę, za Jerzym Przystawą,10 że rozwiązanie ustrojowe, które decyduje o możliwości zawłaszczania polskiego państwa przez układ oligarchiczny i powiązane z nim koterie i grupy biurokracji politycznej, tkwi w sposobie wyłaniania elit państwa oraz charakterze odpowiedzialności tych elit wobec obywateli. Ten sposób i ten charakter nazywa się ordynacją wyborczą do Sejmu.11 Dlatego do Sejmu, a nie do Senatu, samorządów terytorialnych czy na prezydenta państwa, gdyż w polskich rozwiązaniach ustrojowych faktyczna władza w państwie koncentruje się Sejmie. Kto panuje w Sejmie i nad Sejmem oraz partiami tam zasiadającymi, uzyskuje zasadniczą możliwość panowania w państwie.

Gdyby inaczej potoczyła się historia polskiej transformacji, sprawa ordynacji wyborczej nie byłaby być może tak strategiczna dla naszej przyszłości. Gdyby w jej wyniku nie powstała sieć oligarchiczna, która za pośrednictwem podporządkowanych im koterii i grup biurokracji politycznej stale i na nowo zawłaszcza polskie państwo, wywłaszczając z jego posiadania resztę obywateli, możliwe byłoby mniej lub bardziej efektywne funkcjonowanie demokracji również i w ramach tej obecnej ordynacji partyjnej. Jednak w obecnych warunkach efektem jest ułomna demokracja i zoligarchizowane państwo jako dwie strony tego samego procesu oligarchizującego górne warstwy struktury społecznej i politycznej, a marginalizującego pozostałe warstwy tej struktury.

W polskich warunkach to właśnie obecna ordynacja partyjna nazywana proporcjonalną, jest zasadniczym mechanizmem reprodukcji – odtwarzania i tworzenia na nowo – „miękkiego” państwa III RP jako efektu jego oligarchizacji i marginalizacji politycznej wyborców.

To ta ordynacja bowiem (1) stale i na nowo reprodukuje personalnie i grupowo ten sam układ polityczny i instytucjonalny, który wyrósł z Okrągłego Stołu, na czele z decydującą rolą ukrytej oligarchicznej sieci, (2) uniemożliwia wyłonienie autentycznych reprezentantów środowisk społecznych i politycznych poprzez start w wyborach środowiskowych liderów, a w ostateczności uformowanie się zdolnej do kreatywności politycznej i działania w kategoriach polskiej racji stanu elit politycznych kraju, (3) tworzy znaczącą fasadowość polskiej demokracji i strukturalnie korupcjogenną sytuację, dzięki odebraniu wyborcom kontroli nad posłami i przesunięciu tejże w ręce bossów i kierownictw partyjnych oraz dzięki koncentracji kontroli nad życiem politycznym w rękach wielkich mediów, przy ograniczaniu przestrzeni politycznego dyskursu.

 

Ułomna demokracja

Ta ordynacja tworzy warunki rozwoju nie dla demokracji obywatelskiej, ale partiokracji i demokracji elit politycznych. Ta ordynacja odbiera bowiem obywatelowi, czyli większościowym zbiorowością społecznym kraju, podstawowe prawo wyborcze – prawo bycia wybieranym, łamiąc obowiązującą Konstytucję. Faktycznie tylko ogólnokrajowa partia posiadająca milionowe finanse może wprowadzić posłów do Sejmu. A obywatel może co najwyżej za przyzwoleniem bossów partyjnych znaleźć się na liście wyborczej.12 Zaś wyborcy mogą tylko głosować na tych, którzy już zostali na te listy wybrani przez partyjnych bossów. Podporządkowuje też ona posłów ich bossom partyjnym, od których zależy, kto znajdzie się na liście wyborczej i na jakim miejscu. To koncentruje władzę w partii w ich rękach i przekształca partie w formacje mniej lub bardziej wodzowskie, będąc podstawą oligarchizacji również partii politycznych.

Wielkie, wielomandatowe okręgi wyborcze uniemożliwiają kontrolę społeczną i polityczną wyborców nawet nad tak wybranymi posłami. Stąd też płynie olbrzymia władza mass-mediów, które w tej ordynacji mają wyłączność na publiczną kontrolę partii i posłów również w trakcie kadencji. Stąd również kluczowa rola wielkich pieniędzy wyborczych, często niewiadomego pochodzenia, bez których nie sposób dotrzeć do kilkuset tysięcy wyborców w okręgu wyborczym. To zresztą główny powód korupcji w państwie, traktowanym przez tak funkcjonujące partie w ostateczności jako potencjalny łup polityczny.

W tej ordynacji i przy podporządkowaniu mass-mediów oligarchicznej sieci i partyjnej biurokracji politycznej wyborcy, czyli zdecydowana większość społeczeństwa są politycznie marginalizowani i sprowadzani do roli politycznych obserwatorów wydarzeń. Wybory zaś stają się głosowaniem na medialne wizerunki partii. W konsekwencji podporządkowuje to, jak dowodził Karl Popper, posłów liderom partyjnym, a odbiera kontrolę wyborcom. W gruncie rzeczy system wyborczy reprezentacji proporcjonalnej – pisał K. Popper – odziera posła z odpowiedzialności osobistej. Czyni zeń maszynę do głosowania, a nie myślącego i czującego człowieka. Według mnie jest to dostateczny argument przeciwko reprezentacji proporcjonalnej. Albowiem to czego w polityce potrzebujemy, to jednostki zdolne do własnego sądu i przygotowane do ponoszenia osobistej odpowiedzialności.13

Konsekwencją tej ułomnej demokracji jest też niska jakość klasy politycznej i zła jakość rządzenia, a w konsekwencji i cechy „miękkiego państwa”, które uniemożliwią w przyszłości szybki rozwój cywilizacyjny Polski. Jej fundamentem jest ordynacja wyborcza, która uniezależnia polityka od wyborców, a w konsekwencji elity polityczne i samo państwo od większości społeczeństwa. Jak dowodził tego Friderick Forsyth komentując tzw. aferę Kohla w Niemczech, to właśnie brak bezpośredniej zależności polityka od wyborcy rodzi poczucie wyższości, a w konsekwencji również arogancję i poczucie bezkarności, aż wreszcie skutkuje korupcją.14 Ten brak bezpośredniej zależności od wyborcy rodzi bezpośrednią zależność od partyjnych czy innych bossów. W grę wchodzi tu – pisał F. Forsyth – wreszcie lojalność wobec własnej kariery, gdyż posłuszeństwo jest kluczem do otrzymania rokującego miejsca na liście. W ten sposób wodzowie zawłaszczyli sobie aparat partyjny, który przeszedł na ich osobisty użytek. Mają wiec władzę trwałą i absolutną. A władza absolutna prowadzi do przekazywania sobie pieniędzy w Szwajcarii.15

 

Zagrożenie cywilizacyjną peryferyzacją

Strukturalne cechy „miękkiego państwa” III RP w sposób wyraźny przekładają się na tempo rozwoju cywilizacyjnego i gospodarczo-technologicznego. Globalny wyścig gospodarczo-technologiczny odbywa się dziś w ramach tempa budowy gospodarki opartej na wiedzy, która to budowa stała się strategicznym celem Unii Europejskiej w ramach realizacji odnowionej Strategii Lizbońskiej. A w tym globalnym wyścigu, kto nie biegnie coraz szybciej, ten się cofa.

Wiedza naukowa stosowana w procesie produkcji staję się główną wartością produktu, a zarazem głównym czynnikiem innowacyjności produkcji i ostatecznie najważniejszym źródłem konkurencyjności, a ostatecznie podstawą wysokiego PKB per capita. Jest coraz ważniejszym źródłem dobrobytu społeczeństw.

Tymczasem na przestrzeni ostatnich lat Polska zwiększyła dystans do rozwiniętych krajów UE. Paradoks polskiej sytuacji gospodarczej polega na tym, że wzrost PKB słabo przekłada się na poziom życia zdecydowanej większości jej mieszkańców i jakość cywilizacyjnych warunków życia. Równolegle występują oznaki spadku miejsca Polski w europejskim i światowym podziale pracy. Jest to symptom zjawiska rozwoju względnego niedorozwoju czy też peryferyzacji Polski w światom i europejskim podziale pracy. W globalnym rankingu technologicznym „Networked Readiness Index 2004 – 2005”16 ze względu na wykorzystanie technologii informatycznych i telekomunikacyjnych Polska wśród ponad 100 badanych krajów zajęła dopiero 72 pozycję, za Estonią (25 pozycja), Węgrami (38 pozycja), Czechami (40 pozycja) i Słowacją (48 pozycja). Co przy tym szczególnie ważkie, że w tym samym rankingu najgorzej przedstawiała się waga, jaką władze publiczne przywiązywały do rozwoju sektora zaawansowanych technologii – Polska znalazła się na 99 miejscu na 104 oceniane kraje. Te niebezpieczną tendencję w pełni potwierdził raport londyńskiego instytutu Centre for European Reform17, w którym Polska znalazła się na końcu unijnego rankingu konkurencyjności.18

Innowacyjność gospodarcza Polski na tle krajów UE jest niska i w ciągu ostatnich lat pogorszyła się. W zeszłorocznym rankingu konkurencyjności Światowego Forum Ekonomicznego (WEF) w Davos, Polska spadła w stosunku do roku poprzedniego o 4 miejsca, zajmując 48 pozycję na 125 ocenianych krajów.19 Na badania i rozwój (B + R) wydajemy 0,58% PKB, przy średniej unijnej 1,9%, a średniej krajów OECD 2,2%. Samo zaś tylko niezbędnie konieczne zwiększenie strumieni pieniężnych na B + R nie będzie w stanie przełożyć się na podniesienie innowacyjności polskiej gospodarki, gdyż brak jest odpowiedniej struktury naukowo-badawczej i infrastruktury komercjalizacji badań naukowych. Szczególnie niebezpieczne są tu perspektywiczne skutki zastosowania w latach 1990 – 2006 latynoamerykańskiego modelu prywatyzacji polskiej gospodarki, której kluczowe technologicznie i finansowo segmenty stały się zagranicznymi enklawami, i dla których innowacyjność (myśl naukowa, technologiczna i inżynieryjna) jest importowana z krajów firm-matek.

Potwierdza to pośrednio niski udział wydatków przemysłu na B + R w Polsce w wysokości 0,24%, przy średniej OECD 1,4%. Oraz bardzo słaba współpraca nauka-przemysł. Istnienie wadliwej struktury sfery naukowej i badawczo-wdrożeniowej oraz brak rozwiniętej infrastruktury innowacyjności, w tym szczególnie dla komercjalizacji badań naukowych, oddają podstawowe relacje wydatkowania środków finansowych na B + R.20

Jeśli Polska nie odwróci tych proporcji i nie dokona w latach 2007 – 2013 zmian strukturalnych w sferze naukowej i naukowo-badawczej oraz nie zbuduje infrastruktury w sferze innowacyjności aż do poziomu miast, będzie się peryferyzować najpierw gospodarczo, a w konsekwencji cywilizacyjnie i to tym relatywnie szybciej, im szybciej Unia będzie zwiększała wysiłek finansowy, naukowy i organizacyjny dla rozwoju swej innowacyjności gospodarczej. Jeśli zaś tworzenie Europejskiego Obszaru Badawczego jako unijnego systemu innowacyjnego21 ulegnie zasadniczemu przyspieszeniu w latach 2007 – 2013, to Polska nie dokonując tych zmian znajdzie się nie tylko poza tym systemem, ale zablokuje wewnętrznie stworzenie narodowego systemu innowacyjnego, dzięki wyspowemu podłączaniu się do systemu unijnego najbardziej efektywnych krajowych instytucji innowacji.

 

Państwo a rozwój gospodarczy

To państwo i ta administracja publiczna może nie poradzić sobie, i to zasadniczo, nawet z wchłonięciem środków unijnych, których wielkość na lata 2007 – 2013 jest porównywalna z pomocą w ramach „planu Marshalla” dla krajów Europy Zachodniej w latach 1948 – 1952. Tym samym „miękkość” III Rzeczypospolitej jako członka UE będzie utwierdzać peryferyjne położenie Polski w europejskim podziale pracy, a nawet może generować dalszą peryferyzację wobec obszaru europejskiego rdzenia.

Możliwości przyspieszenia rozwoju w ramach członkostwa w UE zależą wszakże od wielu innych bardziej skomplikowanych czynników, niż tylko absorpcja środków strukturalnych i jej jakość. Zależą choćby od możliwości kompetentnego wykorzystywania unijnych procedur dla własnego rozwoju czy też kreatywności w poszukiwaniu nowych polityk, nowych projektów i inicjatyw w tworzeniu struktur innowacji polskiej gospodarki, od szczebla lokalnego, po szczebel centralny. Strukturalne cechy „miękkiego” państwa III Rzeczypospolitej takie przyspieszenie rozwoju, dzięki kreatywności nowych polityk, nowych projektów i inicjatyw, zasadniczo wykluczają.

A przecież pozostaje jeszcze o wiele ważniejszy problem proinnowacyjnej akumulacji gospodarczej tych środków. Brak kreatywności polskich elit politycznych przekreśla długofalowo możliwość takiej proinnowacyjnej akumulacji podnoszącej miejsce Polski w europejskim podziale pracy.

Przykład rozwoju Finlandii22 w ostatnich kilkunastu latach to dobry jak się wydaje punkt wyjścia do przemyśleń nowej roli państwa w obecnej fazie globalizacji światowej. Z analizy Józefa Wierzbołowskiego23 wyłania się obraz nowatorskiej i kluczowej roli państwa fińskiego w tworzeniu innowacyjnej gospodarki opartej na wiedzy. Państwo to było od lat 80. konsekwentnym, aktywnym i kreatywnym podmiotem strategii rozwoju opartej na przekonaniu, iż wobec wyłaniania się nowej formacji cywilizacyjnej, w postaci społeczeństwa informacyjnego, przyszłość Finlandii zależy od możliwie szybkiego i sprawnie przeprowadzonego włączenia się do grona krajów kojarzących swój rozwój z gospodarkę oparta na wiedzy, a więc takim szczególnym procesem reprodukcji społecznej, w którym wiedza i wynik prac B+R są podstawowym czynnikiem rozwoju społeczno-gospodarczego i kulturalnego.”24 Selektywna polityka przemysłowa wspierająca rozwój najnowocześniejszych sektorów produkcji, a przede wszystkim technologii informacyjnych, oparcie strategii rozwoju na wielkich klastrach jako współpracujących zgrupowaniach firm i jednostek naukowo-badawczych, stworzenie krajowego systemu innowacji, ścisłe powiązanie polityki przemysłowej z polityka naukową i polityką rozwoju technologicznego, interwencyjne wspieranie przez państwo sprzężeń zwrotnych między nauka a przemysłem,25 to przykłady kreatywnej i aktywnej roli państwa fińskiego tworzeniu gospodarki opartej na wiedzy.26 Nie do przeceniania są fińskie sukcesy w edukacji – Międzynarodowe badania porównawcze, jakie OECD przeprowadziła w 41 krajach w latach 2000 i 2003, zapewniły młodym Finom palmę pierwszeństwa. Osiągają oni najlepsze wyniki w czytaniu, matematyce, rozwiązywaniu zadań i czują najsilniejszą motywację do nauki.27 Przypomnijmy w tym miejscu katastrofalną decyzję polskich elit politycznych o zniesieniu z początkiem lat 90. matury z matematyki czy wprowadzenie mundurków w szkołach podstawowych i gimnazjach polskich jako jedynego efektu rządów lat 2005 – 2007.

Również i sam sposób działania państwa fińskiego oparty na ścisłym współdziałaniu administracji państwowej z instytucjami nauki, organizacjami gospodarczymi, organizacjami pracodawców i pracobiorców i samorządami terytorialnymi, oparty na partnerstwie publiczno-prywatnym oraz na tworzeniu korzystnego klimatu społecznego poparcia dla wiedzy i innowacyjności,28 potwierdza kreatywność i aktywność państwa w budowie gospodarki opartej na wiedzy.

Podstawą takiego sposobu funkcjonowania państwa i jego skuteczności było dysponowanie sprawną administracją, zdolną do przygotowania, a tym bardziej do zapewnienia realizacji, przyjętych strategii rozwojowych przy umiejętnym wykorzystywaniu dostępnych środków interwencjonizmu państwowego.29 Ale nie mniejszą rolę musiał również odegrać wysoki poziom etyczny i merytoryczny fińskich elit politycznych, a nade wszystko ich kreatywność, współtworzący „twardość”30 fińskiego państwa.

„Miękkość” polskiego państwa wyklucza jego konsekwentną, aktywną i kreatywną rolę w stworzeniu i realizacji gospodarki opartej na wiedzy, jako warunku podwyższenia miejsca Polski w światowym podziale pracy i ograniczenia jej semiperyferyjnego położenia w systemie światowym. Ta „miękkość” tworzy wręcz korzystne warunki dla pogłębiania peryferyjności gospodarczej w sytuacji sieciowości konkurencji opartej na wyścigu innowacyjnym. Wyścigu, w którym same tylko korporacje transnarodowe dysponują często większymi siłami ekonomicznymi niż polskie państwo.

Globalizacja – jak to syntetycznie ujął Henryk Chołaj – stwarza niebezpieczeństwo dla państw słabych i zarządzanych woluntarystycznie – i odwrotnie – tworzy szanse dla państw prowadzących efektywną politykę gospodarczą. Okoliczności te podnoszą rolę państwa, zarówno jeśli idzie o ochronę gospodarki krajowej („filtr”), jak i wspieranie przedsiębiorstw, aby mogły one wykorzystywać atuty rynku światowego.31 Doświadczenia polskie i fińskie ostatnich kilkunastu lat wydają się tę tezę szczególnie wyraziście potwierdzać.

 

Jednomandatowe okręgi wyborcze jako fundament „twardej” Rzeczypospolitej

W tej sytuacji budowę fundamentu „twardej” Rzeczypospolitej, państwa skutecznego, kreatywnego, praworządnego i nieskorumpowanego, można rozpocząć w sposób demokratyczny wyłącznie poprzez bezpośrednie podporządkowanie posłów wyborcom. Czyli poprzez zmianę ordynacji wyborczej do Sejmu i wprowadzenie ordynacji jednomandatowych okręgów wyborczych w postaci 460 sześćdziesięciotysięcznych okręgów wyborczych, w których wybiera się tylko jednego posła i to tego, który uzyskał większość ważnych głosów. Tylko to zlikwiduje zależność najpierw posłów od liderów partyjnych, a potem Sejmu i później państwa od „ciemnego jądra” władzy oligarchicznej sieci. Tak, jak dowiódł tego włoski przykład wprowadzenia ordynacji większościowej od 1994 roku, co umożliwiło odcięcie państwa od wpływów mafii włoskiej, a następnie jego zasadniczą naprawę.

Wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych będzie zmianą ustrojową, gdyż stworzy nowy sposób wyłaniania elit politycznych państwa oraz nowy sposób ich politycznego rozliczania i ponoszenia przez nie odpowiedzialności politycznej. Przewidywane skutki wprowadzenia nowej ordynacji w oparciu o doświadczenia choćby włoskie, brytyjskie czy amerykańskie są trojakie.

Po pierwsze, zostanie pozbawiona możliwości uprawiania polityki większość obecnej zasadniczo miernej merytorycznie i zasadniczo bezideowej polskiej klasy politycznej, a równocześnie rozpadną się prawdopodobnie wszystkie istniejące w Polsce obecne partie polityczne i rozpocznie się tworzenie nowych o odmiennej logice funkcjonowania. Tym samym zostaną przerwane zależności i połączenia z siecią oligarchiczną i korupcyjnymi powiązaniami. Wyborcy z każdego okręgu – twierdził K. Popper – wysyłają swych osobistych przedstawicieli do izby parlamentu. Przedstawicielom tym pozostawiona jest decyzja, czy będą występowali osobno, czy też połączą się z innymi i stworzą partię. Decyzja ta może wymagać wyjaśnienia i obrony przed elektoratem. Obowiązkiem takiego posła jest reprezentowanie interesów wszystkich ludzi, których reprezentuje, zgodnie ze swoją najlepszą wiedzą i wolą. (…) Jest to jedyna powinność i jedyna odpowiedzialność posła, która musi być uznana przez konstytucję. Jeśli uważa on, że ma także jakieś zobowiązania wobec partii politycznej, to wyłącznie dlatego, że poprzez to powiązanie z partią wypełnia on lepiej swój pierwotny obowiązek.32

Po drugie, rozpocznie się proces wyłaniania autentycznych przedstawicieli środowisk społecznych i politycznych, który w chwili obecnej jest zablokowany mechanizmem ustalania list wyborczych w ordynacji partyjnej. W konsekwencji rozpocznie się proces tworzenia i konsolidacji nowych, autentycznych i (patrz efekt wyborów większościowych prezydentów, burmistrzów i wójtów) kreatywnych elit politycznych polskiego państwa. Utworzy się klasyczny dla krajów o ordynacji większościowej dwubiegunowy układ polityczny, którego partie będą miały charakter konfederacyjno-wyborczy. I będą zmuszone szukać najwartościowszych ludzi na prowincji, aby wygrywać wybory, gdyż głosowanie odbywać się będzie na ludzi w okręgach wyborczych, a nie na medialne wizerunki partii.

Po trzecie i najważniejsze, posłowie, partie polityczne i elity polityczne państwa zostaną bezpośrednio podporządkowani wyborcom, gdyż nie będzie można poza pełnym rozpoznaniem wyborców i ich stałą kontrolą w swym okręgu wyborczym wejść do Sejmu, a szerzej do elity politycznej państwa. Odebrana zostanie zdolność zasadniczego manipulowania opinią publiczną przez mass-media. Posłowie, politycy (i partie), którzy okażą się niewiarygodni czy nieskuteczni będą stopniowo w procesie powtarzalnych wyborów eliminowani. Zostanie uruchomiony mechanizm pozytywnej selekcji do elit politycznych polskiego państwa.

Trzeba tu wszakże podkreślić, że zmiana procedury wyborczego wyłaniania elit politycznych i wprowadzenia ich bezpośredniej zależności od wyborców, to tylko otwarcie możliwości dla procesu gruntowej naprawy państwa. Otwarcie, które nie przesądza o ostatecznych skutkach. Ale bez tego otwarcia ta gruntowna naprawa jest niemożliwa.

 

Państwo cywilizacyjnego rozwoju narodowego

Nowy sposób wyłaniania elit politycznych władzy oraz nowy sposób ich kontroli, rozliczania i wymiany uruchomi naszym zdaniem stały proces pozytywnej selekcji elit władzy polskiego państwa.33 Jak dowodził F. Forsyth, to właśnie brak bezpośredniej zależności polityka od wyborcy rodzi poczucie wyższości, a w konsekwencji również arogancję i poczucie bezkarności, aż wreszcie skutkuje korupcją.34

Przewidywane skutki wprowadzenia nowej ordynacji wyborczej do Sejmu w oparciu o doświadczenia włoskie, brytyjskie czy amerykańskie można ująć następująco: – zostanie odsunięta od władzy i wpływu na władzę większość polskiej klasy politycznej, a równocześnie zostaną prawdopodobnie zlikwidowane wszystkie obecnie istniejące w Polsce partie polityczne; tym samym zostaną zerwane nieformalne powiązania stojące za dotychczasową fasadą procedur demokratycznych, – rozpocznie się proces wyłaniania autentycznych liderów środowisk społecznych i politycznych, a w konsekwencji rozpocznie się proces tworzenia i konsolidacji nowych elit politycznych, a szerzej również elit władzy polskiego państwa; utworzy się klasyczny dla ordynacji większościowej dwubiegunowy układ partyjny, którego partie będą miały obywatelsko-wyborczy charakter; będą zmuszone szukać najwartościowszych ludzi na prowincji, aby wygrać wybory, gdyż w tej ordynacji głosuje się na konkretnych ludzi, a nie na medialne wizerunki partii, – posłowie, partie polityczne i elity polityczne państwa zostaną bezpośrednio i trwale podporządkowane wyborcom, gdyż nie będzie można poza pełnym rozpoznaniem wyborców i ich stałą kontrolą w swym okręgu wyborczym zostać posłem, a w konsekwencji politykiem; posłowie i partie, które okażą się niewiarygodni czy mało skuteczni będą stopniowo w procesie powtarzalnych wyborów eliminowani, a tym samym zostanie uruchomiany stały mechanizm pozytywnej selekcji do elit politycznych polskiego państwa.

Kreatywność polskich elit politycznych i ich wysoki poziom etyczny i ideowy jest bowiem warunkiem niezbędnym stworzenia „twardego” państwa Rzeczypospolitej.

To „twarde” państwo ma się charakteryzować; – wysokim stopniem skuteczności i efektywności działania oraz kreatywności w rozwiązywaniu nowych i skomplikowanych problemów, – wysokim stopniem praworządności i służebności publicznej władzy państwowej, w tym istnienia etosów zawodowych w poszczególnych aparatach tego państwa, od korpusu sędziowskiego po korpus wojskowy, – wysoką odpornością zarówno na korupcję finansową, jak i polityczną aparatu państwowego, a zarazem wysokim poziomem etycznym i ideowym poszczególnych aparatów tego państwa.

Bez „twardego” państwa obecna faza procesów globalizacji, z jej światowymi procesami spekulacyjnymi, w tym możliwością ataku kapitału spekulacyjnego, bezwzględnością działania globalnego transnarodowych korporacji czy zoligopolizowanymi rynkami światowymi, będzie stanowiła wręcz zagrożenie dla rozwoju cywilizacyjnego i gospodarczo-technologicznego Polski.

Równocześnie bez kreatywnej, poszukującej nowych instrumentów i rozwiązań strategii cywilizacyjnej, a nie tylko gospodarczej, Polska nie wykorzysta tych szans, jaką dają choćby usieciowienie i uterytorialnienie procesów gospodarczych w skali globalnej.

W nowym paradygmacie „twardej” Rzeczypospolitej centralnym zadaniem jej państwowości winno być tworzenie długofalowych warunków dla cywilizacyjnego rozwoju kraju w perspektywie globalnej, a nie tylko dla konkurencyjności i innowacyjności polskiej gospodarki w strukturach unijnych i światowych. Wynika to choćby z faktu, iż konkurencyjność i innowacyjność gospodarki jest efektem uwarunkowań nie tylko ekonomicznych, lecz równocześnie społecznych, w tym i kulturowych oraz politycznych, o czym dobitnie świadczy rola przywiązywana do tworzenia kapitału ludzkiego i społecznego nawet w wąsko pojmowanych procesach wzrostu gospodarczego. Poszukując we współczesnych realiach światowej gospodarki Keynesowskiego odpowiednika „mnożnika inwestycyjnego” trzeba już sformułować koncepcję „mnożnika cywilizacyjnego”.

Nie ulega przy tym wszakże wątpliwości, że to właśnie tworzenie przez polskie państwo warunków społecznych, ekonomicznych i politycznych do rozwoju gospodarczego opartego na innowacyjności, sieciowości i terytorialności, a zapewniającego perspektywicznie podwyższanie miejsca w piramidzie światowego i europejskiego podziału pracy, winno być ogniskującym elementem centralnego zadania „twardej’ Rzeczypospolitej.

Jest to przy tym zadanie realizowane w skali globalnej, a dodatkowo jeszcze w warunkach struktur i procedur Unii Europejskiej. Oznacza to konieczność bezpośredniego włączenia polityki zagranicznej, polityki obronnej oraz zagranicznej polityki gospodarczej w sferę realizacji centralnego zadania państwa. Globalność i globalizacja stworzyła sytuację, w której „wewnętrzność” i „zewnętrzność” są silnie zrelatywizowane, będąc już w istocie tylko aspektami, a nie oddzielnymi elementami również i misji państwa. Nakazuje to wykorzystanie uczestnictwa w UE jako kluczowego instrumentu wpływu polskiego państwa na globalne procesy przede wszystkim gospodarcze i głównie w odniesieniu do własnego terytorium, a równocześnie podjęcie nieustannych wysiłków na rzecz ewolucji UE w kierunku międzypaństwowej struktury zdolnej do kontrolowania i kształtowania globalnych procesów gospodarczych, od finansowych po technologiczne.

Wszystko to wymaga wypracowania nowych instrumentów realizacji tworzenie warunków dla cywilizacyjnego rozwoju w perspektywie systemu globalnego przede wszystkim w odniesieniu do procesów gospodarczych. Tradycyjne administrowanie i koordynowanie wydaje się być mało skuteczne i nieefektywne, a w wielu sytuacjach wręcz szkodliwe. Wykorzystując usieciowienie i uterytorialnienie procesów gospodarczych polskie państwo winno występować głównie w roli animatora i współuczestnika tworzenia procesów i struktur rozwoju i to na wszystkich możliwych szczeblach swego funkcjonowania.

Nowy paradygmat polskiej państwowości w warunkach „twardej” Rzeczypospolitej, który roboczo można by nazwać paradygmatem państwa rozwoju narodowego, należy wszakże dopiero zbudować. Podobnie jak „twardą” Rzeczypospolitą. Sprawne i kreatywne państwo jest dziś kluczową przesłanką rozwoju gospodarczego, a szerzej i cywilizacyjnego Polski. A większościowa ordynacja wyborcza oparta o jednomandatowe okręgi wyborcze warunkiem koniecznym i niezbędnym jej budowy.

 

Zamiast zakończenia

Za kilka tygodni odbędą się przyspieszone samorozwiązaniem Sejmu nowe wybory parlamentarne. Odbędę się one w ramach partyjnej ordynacji wyborczej, która odtworzy i zreprodukuje, choć w innej konstelacji partyjnej i osobowej, strukturalne cechy „miękkiego” państwa III RP. I to nawet zakładając, co wydaje się mało prawdopodobne, takie zwycięstwo PiS, które umożliwi tej antyoligarchicznej partii samodzielne rządzenie. Jedyną rzeczą, którą będzie mogła zrobić, to ograniczenie, acz nie zlikwidowanie wpływu sieci oligarchicznej na aparat państwa. Nie zmieni to jednak cech „miękkiego” państwa i nie umożliwi stworzenie sprawnego i kreatywnego państwa zdolnego podjąć nowe wyzwania cywilizacyjne.

Bardziej jednak prawdopodobne będzie utworzenie koalicji PO-LiD mimo sukcesu wyborczego PiS. A więc koalicji rządowej dwóch partii silnie powiązanych z siecią oligarchiczną. Ta zaś koalicja będzie zbyt słaba, aby móc przełamywać w głosowaniach veto prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Wszystko wskazuje więc na to, iż wejdziemy w kolejny strukturalny kryzys polityczny. I będą to kolejne stracone dla włączenia się w wyścig gospodarczo-technologiczny i rozwój cywilizacyjny lata. Polska traci bezpowrotnie historyczny czas na cywilizacyjny skok.

Jedyną pozytywną konsekwencją przewidywanego przeze mnie strukturalnego kryzysu politycznego polskiego państwa będzie zdynamizowanie i wyostrzenie konfliktów politycznych. Ułatwi to wszelkie publiczne działania na rzecz zmiany obecnej ordynacji wyborczej acz tych działań nie zastąpi. A bez nich niewiele się zmieni. Tylko zdynamizowanie i to bez względu na wynik nadchodzących wyborów ruchów obywatelskich oraz politycznych na rzecz jednomandatowych okręgów wyborczych daje szansę na przełamanie instytucjonalnej bariery rozwoju cywilizacyjnego Polski, jaką jest partyjna ordynacja wyborcza do Sejmu RP.

1 G. Myrdal, Przeciw nędzy w świecie, Warszawa 1975, s. 271 – 314

2 Przez państwo zoligarchizowane rozumiem państwo, w którym panowanie polityczne i faktyczna władza ukrywana jest za mniej lub bardziej fasadowymi procedurami i znajduje się w większym lub mniejszym stopniu w rękach ekskluzywnych i zamkniętych społecznie elit dysponujących niemożliwymi do osiągnięcia przez pozostałe zbiorowości kapitałami i aktywami ekonomicznymi, politycznymi i społecznymi. Przez kapitalizm zależny zaś rozumiem taka gospodarkę kapitalistyczną, w której rozwój strukturalny jest pochodną zapotrzebowania zgłaszanego przez gospodarki wysoko rozwiniętych krajów kapitalistycznych. Przez semiperyferyjność natomiast rozumiem takie położenie w światowym systemie gospodarczym, które jest peryferyjne wobec światowych centrów rozwoju gospodarczego i centralne wobec światowych peryferii niedorozwoju gospodarczego.

3 K. Z. Poznański, Wielki przekręt. Klęska polskich reform, Warszawa 2004, s. 41

4 „Rzeczpospolita”, 10.11.2000 r.

 

5 Widocznym efektem siły oddziaływania zoligarchizowanej sieci była parlamentarna i prezydencka kampania wyborcza w 2006 roku, przeprowadzana według jednego scenariusza i tych samych założeń we wszystkich mass-mediach, zarówno publicznych, jak i prywatnych, łącznie z wyeliminowaniem dzięki mediom jednego z czołowych kandydatów, jakim był bez wątpienia kandydat postkomunistycznej lewicy Włodzimierz Cimoszewicz.

6 M. Weber, Gesamelte Politischen Schriften, Tubingen 1958

7 „Według ocen znawców tematu na członków zwycięskiego obozu w całym kraju oczekuje 50 tysięcy dobrze opłacanych posad” – T. Urban, Owoce nepotyzmu, „Sueddeutsche Zeitung”, 2.09.2007, za: „Forum”, nr 36 (3.09. – 9.09.2007)

8 Okoliczności powstania i wdrożenia przygotowanego przez siebie we współpracy z J. Saxem planu nazwanego w Polsce tzw. planem Balcerowicza opisuje jego główny autor G. Soros w swej pracy Underwriting Democracy, The Free Press, New York 1991

9 Por. M. Dakowski, J. Przystawa, Via. Bank i FOZZ. O rabunku finansów Polski, Warszawa 1992

10 Por. R. Lazarowicz, J. Przystawa (red.), Otwarta księga. O jednomandatowe okręgi wyborcze, Wrocław 1999

11 Kluczową rolę skutków obecnej partyjnej ordynacji wyborczej w polski życiu społecznym, gospodarczym i politycznym omawia i analizuje Jerzy Przystawa w swej książce Konieczność nieuświadomiona, Kąty Wrocławskie, 2006

12 W Wielkiej Brytanii dla przykładu, gdzie obowiązuje większościowa ordynacja wyborcza, aby zostać posłem trzeba zdobyć największą ilość głosów spośród startujących kandydatów w jednym małym okręgu wyborczym, a do startu w wyborach potrzeba osobistego zgłoszenia się, 15 podpisów poparcia i 500 funtów kaucji na wypadek nie przekroczenia 5 % poparcia wyborczego.

13 K. Popper, O demokracji, „The Economist”, lipiec 1988 r., za: R. Lazarowicz, J. Przystawa, Otwarta księga. O jednomandatowe okręgi wyborcze, Wrocław1999, s. 18

14 F. Forsyth, O arogancji i korupcji władzy, „Die Woche”, 21.01.2000, za: „Forum”, 6.02.2000

15 F. Forsyth, 2000

16 Daleko do nowoczesności, „Rzeczpospolita, 11.03.2005

17 Polska spóźnia się z reformami,„Rzeczpospolita”, 21.03.2006

18 Wyżej uplasowały się nawet Bułgaria i Rumunia, które do UE jeszcze (wówczas – W.B.) nie weszły. W czołówce konkurencyjnych gospodarek są kraje skandynawskie (z Danią na pierwszym miejscu), Austria, Wielka Brytania, Holandia i Irlandia. – „Rzeczpospolita”, 21.03.2006

19 D. Walewska, Polska coraz mniej konkurencyjna, „Rzeczpospolita”, 27.09.2006

20 M. Górzyński, Cykl seminariów CASE – Rzeczpospolita nt innowacji w polskim przemyśle, w: www.rzeczpospolita.pl/tematy/case-seminarium/2003/1m-gorzyński1.htlm

21 (…) jeżeli ma rację M. Castells, że celem jej (UE – W.B.) nie jest ponadpaństwowość, lecz odbudowa władzy, jaką dysponowały państwa narodowe, tylko na wyższym poziomie, a więc na takim, na którym również w warunkach globalizacji staje się możliwe zapewnienie pewnej kontroli nad przepływem bogactw i informacji, to utworzenie European Research Area (ERA), coraz wyższa ranga tzw. programów ramowych oraz postulat koordynacji polityki naukowej i prac B + R (…) można rozpatrywać jako próbę budowy systemu innowacyjnego jednoczącej się części Europy. – J. Wierzbołowski, Społeczeństwo informacyjne a integracja Polski w ramach Unii Europejskiej, „Ekonomista”, 1/2006

22 Finlandia od kilku już lat zajmuje najwyższe miejsca w międzynarodowych rankingach innowacyjnych oraz konkurencyjnych gospodarek, a światowe sukcesy fińskiej korporacji Nokia stały się symbolem sukcesów gospodarczych i technologicznych tego kraju.

23 J .Wierzbołowski, Finlandia na drodze do społeczeństwa informacyjnego i gospodarki opartej na wiedzy, w: Polska 2000 Plus, Biuletyn nr 1(9)2004, Komitet Prognoz „Polska 2000 Plus” przy Prezydium PAN

24 J. Wierzbołowski, 2004

25 Za: J. Wierzbołowski, 2004

26 Dodajmy, iż w tym samym czasie, w latach 90., w Polsce czołowi politycy głosili publicznie tezy typu najlepszą polityką przemysłową jest brak polityki, zaś przez 18 lat nie próbowano i nadal nie próbuje się stworzyć jakiejkolwiek polityki przemysłowej polskiego państwa, nie wspominając już o jej realizacji.

27 C. Brizard, Lekcja po fińsku, „Le Nouvel Observateur”, 17.02.2005, za: „Forum”, 7.03-13.03. 2005

28 Za: J. Wierzbołowski, 2004

29 J. Wierzbołowski, 2004

30 Określenia tego używamy w opozycji i analogii zarazem do „miękkości” państwa i jej cech

31 H. Chołaj, 2003, s. 429

32 K. Popper, 1999, s. 17 – 18

33 Funkcjonująca demokracja parlamentarna zależy od trzech czynników. Po pierwsze od czujnej prasy. Poza tym potrzebna parlamentarna opozycja, która stale domaga się od rządu zdania rachunku, żąda wyjaśnień, nalega, że musi otrzymać odpowiedź. I wreszcie potrzebni nam są posłowie, wybierani bezpośrednio w swoich okręgach wyborczych, a nie typowani przez menedżerów partyjnych. To jest najważniejszy czynnik. – F. Forsyth, 2000

34 F. Forsyth, 2000

817 wyświetlen