1. Uwaga wprowadzająca
Co pewien okres czasu opinia publiczna jest informowana o drastycznych faktach i zjawiskach świadczących o głębokim skorumpowaniu i strukturalnej słabości polskiego państwa oraz silnej fasadowości polskiej demokracji. W dużo mniejszym już zakresie Polacy dowiadują się również o symptomach istotnego ograniczenia suwerenności zarówno gospodarczej, jak i politycznej wobec zagranicznych centrów politycznych i kapitałowych. Wszystkie te fakty, zjawiska i symptomy są przy tym przekazywane i komentowane publicznie jako przejawy pobocznych czy patologicznych procesów i tendencji polskiej transformacji. Czyli takich, które nie wynikają z istoty i kierunku toczących się w Polsce procesów od 1989 roku. Przypomina to reakcje pasażerów pociągu, którzy są zdziwieni i zaskoczeni, że mijane właśnie stacje są nie tymi, przez które pociąg miał jechać. I żadnemu z nich nie przychodzi do głowy myśl, iż być może po prostu pociąg jedzie w zupełnie innym kierunku niż przypuszczają.
Jeśli wszak odrzuci się zarówno ideologiczną krytykę, jak i ideologiczną apologetykę zjawisk i procesów transformacji polskiego życia politycznego, gospodarczego i społecznego po 1989 roku, obecna sytuacja Polski wydaje się być istotnym i konstruktywnym rezultatem głównych procesów przemian. Zjawisko "miękkiego państwa", używając określenia Gunara Myrdala, istotna fasadowość polskiej demokracji, rozpad gospodarki i destrukcja procesów ekonomicznych wraz z konsekwencjami społecznymi, to nie efekt uboczny przemian, lecz ich istota.
2. Transformacja satelickiej zależności polityczno-gospodarczej PRL-u
Zrozumienie procesów przekształceń ostatnich kilkunastu już lat wymaga uchwycenia istoty transformacji zależności politycznej, militarnej i gospodarczej Polski Ludowej jako satelickiego państwa byłego imperium radzieckiego. Ten rdzeń przemian, istota dokonujących się przekształceń Polski, to transformacja satelickiej zależności polityczno-militarnej i gospodarczej PRL jako niesuwerennego państwa wchodzącego w skład socjalistycznego imperium ZSRR, w państwo zależne od centrów politycznych i kapitałowych świata kapitalizmu peryferyjnego. Jest to transformacja zależności w struktury zależności gospodarczej i politycznej charakterystyczne dla krajów tzw. Trzeciego i Czwartego Świata. Przekształcanie się Polski z kraju satelickiego byłego ZSRR w kraj kapitalizmu peryferyjnego zależny od centrów kapitałowych i politycznych prowadzi do tworzenia i rozwoju struktur gospodarczych, społecznych i politycznych kapitalizmu rozwoju niedorozwoju.
Ta teza stoi w zasadniczej sprzeczności z oficjalnie promowaną i propagowaną tak naukowo, jak i publicystycznie tezą, iż Polska podlega modernizacji kapitalistycznej, upodabniając w sposób istotny swe struktury do krajów kapitalizmu centralnego, czy też wysoko rozwiniętego. Teza ta stoi również w zasadniczej sprzeczności z krytyką naukową i publicystyczną uznającą, że negatywnie oceniane procesy transformacyjne są wynikiem "kapitalizmu politycznego", czy też swoistym i przypadkowym efektem polskiej konstelacji sił politycznych i społecznych.
Transformacja satelickiej zależności politycznej i gospodarczej Polski wobec byłego Związku Radzieckiego była wynikiem kontrolowanego rozpadu bloku sowieckiego. Transformacja Polski Ludowej była, jak się wydaje, eksperymentalnym rozwiązaniem kontrolowanego rozpadu satelickiego otoczenia byłego ZSRR i kontrolowanych przemian pozycji ekonomicznej i politycznej samej klasy totalitarnej biurokracji partyjno-państwowej zwanej potocznie tzw. nomenklaturą wewnątrz krajów satelickich.
Analizując logikę załamywania się systemów władzy politycznej w krajach imperium radzieckiego, od Polski Ludowej, przez CSRS i NRD, aż po Rumunię, a następnie republiki byłego ZSRR, od Litwy, przez Ukrainę, po Gruzję, nie sposób uznać powszechnie akceptowanej tezy, iż nastąpiło samorzutne załamanie się imperialnych struktur władzy oraz ich rozpad pod decydującym wpływem wewnętrznych sił opozycji politycznej i społecznej czy narodowej. Logiką tu widoczną i praktycznie jedyną możliwą w realizacji była logika stopniowego, przygotowanego wcześniej i kontrolowanego politycznie, acz niesterowalnego w pełni, wycofania się byłego ZSRR, a potem Federacji Rosyjskiej z obszarów uznanych za peryferie imperium.
Twierdzimy, iż przemiany zapoczątkowane w Polsce w 1989 roku nie miały charakteru autonomicznego i niezależnego. Były fragmentem kontrolowanego politycznie demontażu peryferii imperium radzieckiego, realizowanego przy współudziale elit państw centralnego kapitalizmu. Kluczem do tych przemian było, jak się wydaje, nowe porozumienie radziecko-amerykańskie rozpoczęte w 1987 roku, osiągnięte skutecznie w czasie szczytu na Malcie w 1989 roku. Wiele wskazuje na to, że decyzje, które tam zapadły, miały równie decydujące znaczenie dla przyszłości świata, jak decyzje na szczycie w Jałcie w 1945 roku.
Nowe porozumienie radziecko-amerykańskie wraz ze zmianą strategii radzieckich elit politycznych wobec peryferii, są zewnętrznymi przyczynami rozpoczęcia przez ekipę Mieczysława Rakowskiego i Wojciecha Jaruzelskiego ustrojowej transformacji PRL-u w 1988 roku. Zdecydowano się na rozwiązanie w postaci zawarcia swoistego kompromisu z częścią postsolidarnościowej opozycji politycznej w wersji latynoamerykańskiej, nazwanej później "układem okrągłego stołu" lub też "układem w Magdalence". Był to wzorzec kompromisu stosowanego w krajach Ameryki Łacińskiej (Henryk Szlajfert, Modernizacja zależności. Kapitalizm a rozwój w Ameryce Łacińskiej, 1985 r., s. 160-235). Wariant ten polega na tym, że w obliczu zagrożenia panowania niewydolnej ekonomicznie i politycznie konstelacji oligarchicznych klas panujących, rezygnują one z bycia "klasą polityczną". Oddają one wówczas całkowicie lub tylko częściowo władzę polityczną, w zamian za stworzenie im możliwości najdogodniejszej dla nich formuły transformacji panowania ekonomicznego. W państwach Ameryki Łacińskiej rezygnacja ta dokonywała się zwykle na rzecz wojskowych dyktatur politycznych.
Analogicznie zachowały się elity polityczne biurokracji totalitarnej PRL-u za przyzwoleniem większości zbiorowości tej klasy i za zgodą części ówczesnej opozycji politycznej (W. Błasiak, Stosunki własności i władzy politycznej jako społeczne uwarunkowania restrukturyzacji Górnego Śląska, w: Restrukturyzacja regionów jako problem współpracy europejskiej, t. 2, red. naukowa B. Jałowiecki, A. Kukliński, Uniwersytet Warszawski, Warszawa 1991 r.). Zrezygnowały one z części władzy politycznej w zamian za stworzenie im dogodnych warunków dla transformacji ich panowania ekonomicznego. Polityczną formułą tej transformacji stał się tzw. "kompromis okrągłego stołu". Był on też legitymizacją i uprawomocnieniem tej transformacji w oczach opinii publicznej.
Zarówno zewnętrzne, jak i wewnętrzne cele i interesy procesu transformacji Polski w kraj zależnego kapitalizmu peryferyjnego zostały zagwarantowane prawnie i politycznie w planie Sorosa-Sachsa wdrożonym w styczniu 1990 roku. Dla ukrycia jego niesuwerennego charakteru został on nazwany planem Balcerowicza. Był to w swej warstwie podstawowych celów i instrumentacji typowy dla krajów zadłużonych III Świata program dostosowawczy Międzynarodowego Funduszu Walutowego. MFW oficjalnie zresztą ten plan zaaprobował. Jego rzeczywiste a ukrywane przed opinią publiczną cele polegały na przystosowaniu polskiej gospodarki i jej finansów do potrzeb najbogatszych krajów świata. Polegało to na zapewnieniu spłacalności długów PRL-u i stworzeniu możliwości drenażu finansów publicznych, dostosowaniu struktury polskiej gospodarki i polskiego rynku do potrzeb krajów centralnego kapitalizmu, w tym likwidacji produkcji i ograniczeniu mocy produkcyjnych oraz otwarciu polskich rynków zbytu, a także na uzyskaniu nadzwyczajnych profitów z tytułu prywatyzacji polskiego majątku narodowego.
3. Transformacja totalitarnej biurokracji komunistycznej
Głównym podmiotem społecznym, a zarazem politycznym realizującym proces transformacji zależności była totalitarna biurokracja komunistyczna, zwana potocznie "nomenklaturą". Pojęcie biurokracji totalitarnej, jako klasy czy warstwy panującej w obszarze imperium radzieckiego wprowadził prof. Józef Balcerek (Ewa Balcerek, Józef Balcerek, Społeczne przyczyny katastrofy i drogi wyjścia, maszynopis, 1981).
Tę hierarchicznie zorganizowaną grupę społeczną charakteryzowało dysponowanie równocześnie środkami produkcji, środkami przemocy i środkami komunikacji społecznej. Ta dyspozycja trzema typami środków życia społecznego tworzyła totalitarny wymiar jej władzy.
Pojęcie dyspozycji dla opisu biurokracji totalitarnej było tu kluczowe. Faktyczne dysponowanie środkami produkcji, przemocy i komunikacji społecznej odbywało się w ramach formalnej własności państwowej. Dyspozycja biurokratyczna nie opierała się na własności, a biurokracja totalitarna nie ponosiła kosztów bycia właścicielem, które przerzucała na ogół społeczeństwa, pozbawionego wpływu i kontroli nad władzą biurokracji. Najistotniejszą zaś cechą gospodarczą było zjawisko "biurokratycznej dyspozycji środkami produkcji" (J. Balcerek, E. Balcerek, 1981 r.), które polegało na pełnieniu przez totalitarną biurokrację komunistyczną roli klasowego właściciela środków produkcji, jednakże bez zjawiska grupowej i jednostkowej odpowiedzialności właściciela za skutki sprawowania władzy gospodarczej. Biurokracja komunistyczna posiadała władzę ekonomiczną właściciela, nie ponosząc przy tym ryzyka i kosztów ekonomicznych i społecznych bycia właścicielem (J. Balcerek, E. Balcerek, 1981 r.). To ryzyko i koszty były spychane na otoczenie, a w ostatecznych konsekwencjach na gospodarkę narodową i społeczeństwo. Z badań empirycznych nad lokalnymi organizacjami gospodarczymi i politycznymi realnego socjalizmu wynikało, że zasadniczy interes grupowy biurokracji komunistycznej to maksymalna, a przy tym stabilna społecznie i politycznie dyspozycja podległymi siłami i środkami, przy minimum ryzyka własnego oraz kosztów własnych, w tym i własnej pracy (W. Błasiak, Prawidłowości reprodukcji dualności instytucjonalnej w funkcjonowaniu układu lokalnego Szczyrku, w: Państwo i Kultura Polityczna, Zeszyty politologiczne, Uniwersytet Warszawski, vol. 5, 1988, Warszawa).
O strukturze interesów, aspiracji i motywów działania zależnej polskiej biurokracji komunistycznej decydował charakter gospodarczy i polityczny władzy biurokratycznej. Ten charakter odpowiadał opisywanej i analizowanej przez Stanisława Ossowskiego sytuacji typu idealnego relacji między władzą polityczną a ekonomiczną, w której "grupa rządząca sama kieruje produkcją, stwarza zaś lub utrzymuje grupy uprzywilejowane, aby w zamian za przywileje i opiekę mieć w nich oparcie w stosunku do mas upośledzonych" (S. Ossowski, O strukturze społecznej, Warszawa, 1982, s. 64).
Najistotniejszą cechą polityczną tego typu relacji między władzą polityczną a ekonomiczną była jej totalitarność, dzięki jedności władzy politycznej, ekonomicznej i ideologicznej.
Cechą właściwą polskiej biurokracji komunistycznej, podobnie jak i biurokracji innych krajów peryferyjnego socjalizmu, był satelitarny, zależny charakter od imperialnej biurokracji radzieckiej. Komunistyczna biurokracja w Polsce i jej elity polityczne pełniły rolę podległego wykonawcy, któremu zakres autonomii wyznaczało imperialne centrum. Ten zależny i niesuwerenny charakter władzy elit biurokracji komunistycznej w PRL-u był jej wewnętrznie przynależny. Był istotną cechą jej interesów, motywów i mentalności. Z zależnego charakteru i z wykonywania politycznej funkcji obcego przedstawicielstwa wynikała jej pozycja w PRL-u, zakres władzy, wpływów i przywilejów. I strzeżenie tej funkcji, jako wyłącznie przynależnej tej klasy i jej elitom, było istotnym elementem strategii sprawowania władzy na peryferiach realnego socjalizmu.
Tak więc subiektywne zainteresowanie niesuwerennym statusem kraju i zależnym rozwojem społecznym i gospodarczym politycznych elit PRL wynikało nie tylko z jej satelickich wobec biurokracji radzieckiej pozycji. Wynikało również, w miarę trwania PRL-u coraz silniej, z uświadomionej i w pełni pozytywnie przyzywanej akceptacji swego statusu. Rodzime elity biurokracji komunistycznej nigdy też nie miały aspiracji do suwerennego i niezależnego rozwoju społecznego i gospodarczo-technologicznego, jak elity polityczne II Rzeczypospolitej.
Taki też był punkt wyjścia ich transformacji, poczynając od 1988 roku, w nową klasę oligarchii polityczno-finansowej.
4. Powstanie nowej klasy oligarchii polityczno-finansowej
Nowa klasa, tworzona w ostatnich kilkunastu latach, którą nazywam roboczo zależną oligarchią finansowo-polityczną, powstała w oparciu o transformację zarówno totalitarnej biurokracji komunistycznej, jak i innych grup i środowisk społecznych, które zostały włączone lub same włączyły się w proces transformacji zależności.
Była to transformacja, w której przedmiot jest równocześnie współtwórcą i realizatorem. Wynika to z faktu, iż powstawanie nowej klasy zależnej oligarchii oparte było na władzy politycznej i sterowane za pośrednictwem władzy państwowej. Dlatego też klasa ta ma charakter tyleż ekonomiczny, co i polityczny. Bez politycznego wsparcia i politycznego uczestnictwa we władzy ani nie mogłaby powstać, ani się rozwijać i istnieć. Jest to klasa istniejąca przez wzajemny splot władzy politycznej i finansowo-gospodarczej. Powstała i trwa dzięki decyzjom władzy polityczno-administracyjnej.
Jest to klasa powstała na drodze zawłaszczenia ekonomicznego strumieni finansów publicznych i zasobów skarbowych państwa. Umożliwiała to celowa deregulacja i regulacja struktur ekonomicznych i finansowych. Jej najbardziej spektakularnymi wyrazami była seria gigantycznych afer gospodarczo-politycznych, od afery alkoholowej, rublowej czy elektronicznej, a na aferze FOZZ i Banku Handlowego skończywszy. Ten sposób powstania nowej klasy oraz jej geneza polityczna i kulturowa czyni z niej klasę zależną wewnętrznie. Jej specyficzną, a przy tym kluczową cechą, jest jej zależny zewnętrznie charakter. Nowa klasa oligarchii jest bowiem od swej genezy uwikłana w strategię gospodarczego rozwoju zależnego wobec centrów kapitałowych i politycznych krajów centralnego kapitalizmu. Jest to bowiem klasa, której zasadnicze interesy ekonomiczne i polityczne tkwią w niesuwerennym i podporządkowanym obcym centrom kapitałowo-politycznym rozwoju niedorozwoju. Cała jej obecna siła finansowo-gospodarcza oraz polityczna wyrosła na pośrednictwie pomiędzy polską gospodarką a obcymi centrami kapitałowymi i politycznymi. Jej obecna i przyszła pozycja oraz strukturalne interesy wiążą ją z zewnętrznymi interesami państw centralnego kapitalizmu. Jest to klasa, której jedyną przyszłością ekonomiczną jest pośrednictwo na rzecz obcego kapitału w eksploatacji rodzimej siły roboczej, bogactw naturalnych, majątku produkcyjnego oraz w drenażu finansów publicznych.
To genetyczne uwikłanie o zależnym charakterze najwyraźniej widać na przykładzie afery FOZZ i Banku Handlowego oraz procesie prywatyzacji majątku narodowego.
Odkryty przez Michała Falzmanna proces rabunku polskich finansów publicznych z przełomu lat 80-tych i 90-tych jest najbardziej krystalicznym a zarazem najważniejszym, jak należy przypuszczać, procesem tworzenia się nowej klasy oligarchii polityczno-finansowej (M. Dakowski, J. Przystawa, Via Bank i FOZZ, 1992 r.). Odnajdujemy w nim te same siły polityczne i kapitałowe, które uczestniczyły w przygotowaniu i realizacji transformacji ustrojowej PRL. Aktorami tego procesu są zarówno rodzime elity totalitarnej biurokracji i przedstawiciele elit postsolidarnościowych, służby specjalne PRL-u, przedstawiciele radzieckiej biurokracji totalitarnej oraz grupy kapitałowe oligarchii finansowej świata zachodniego. Fakt kontynuowania procesu drenażu dewizowego Polski w latach 1991-1992 został w pełni udowodniony w "Protokole kontroli NIK działalności dewizowej Banku Handlowego w Warszawie w latach 1991/1992", wykonanym przez Halinę Ładomiską.
Sam proces prywatyzacji majątku narodowego poprzez wyprzedaż wysp i enklaw nowoczesności i rentowności polskiego przemysłu i finansów, jest i był realizowany zasadniczo w interesie obcego kapitału krajów centralnych. Niemniej jedynym krajowym beneficjentem tego procesu jest właśnie rodzima oligarchia finansowo-polityczna. O ile drenaż finansów publicznych w wyniku afery FOZZ i Banku Handlowego sam M. Falzmann szacował na co najmniej kilkanaście miliardów dolarów, to skala zawłaszczenia majątku skarbowego jest o rząd wyższa. Z szacunku wykonanego w 1995 roku przez prof. Józefa Balcerka wynika, że majątek skarbowy w latach 1990-1994 sprzedano za 3% wartości księgowej netto samych tylko środków trwałych. "Według NIK, do końca 1994 roku "sprywatyzowano" około 36% potencjału sektora państwowego. Przyjmując wartość netto (po aktualizacji) środków trwałych w tym sektorze w 1990 roku oraz stopień zużycia dla całej gospodarki (42,8%), można stwierdzić, że wartość "sprywatyzowanych" środków trwałych wyniosła co najmniej 441,6 bln zł (około 47,6 mld USD). Z tego tytułu wpłynęło do budżetu łącznie, w okresie 1991-1994, 30 bln 354,0 mld zł (1.648,4 mln USD). Z tego należałoby odliczyć koszty "prywatyzacji", które wyniosły 8,5% dochodów z "prywatyzacji" w 1993 r. i 3,2% w 1994 r. Oznacza to, że środki trwałe wartości 47,6 mld USD oddano obcym korporacjom i nomenklaturze za około 1,5 mld USD, czyli za około 3% ich wartości" (J. Balcerek, ekspertyza, maszynopis, 1995 r.).
I choć głównym beneficjentem gospodarczym transformacji są zachodnie centra kapitałowe, to rodzima oligarchia w znaczącym stopniu w nim uczestniczy. Trudno jest oszacować skalę przejętego strumienia finansów publicznych i majątku skarbowego, ale z pewnością trzeba ją mierzyć miliardami dolarów. Spór dotyczy tylko tego, o jaki rząd wielkości może chodzić.
Tak powstała i tak rozwijana klasa rodzimej oligarchii z istoty swej genezy i istnienia ma zależny i niesuwerenny charakter, pośrednicząc w eksploatacji własnego kraju. Jest to klasa obiektywnie niezdolna do samodzielnej wobec obcych centrów roli gospodarczej, ze względu na swe uwikłanie w pośrednictwo i swą słabość kapitałową, technologiczną i kulturową. Zależna zaś struktura gospodarczo-technologiczna i finansowo-kapitałowa Polski nieustannie reprodukuje taką właśnie jej rolę. I równocześnie taka właśnie struktura jest reprodukowana praktyką gospodarczą i polityczną tej klasy.
W konsekwencji ta nowa klasa, typowa dla struktury społecznej III czy IV Świata, jest klasyczną klasą kompradorską, realizującą obce interesy gospodarcze i polityczne dla własnych korzyści ekonomicznych i politycznych. Pełni, obiektywnie rzecz biorąc, rolę agenta gospodarczego i politycznego zagranicznych centrów kapitałowych i politycznych.
Jest to klasa również i subiektywnie niezdolna do samodzielnej wobec obcych centrów roli. Jest niezainteresowana narodowym rozwojem o suwerennym charakterze i mentalnie do niego niezdolna. Aspiracje, mentalność i moralność tej klasy w pełni oddaje polityka gospodarcza i społeczna kolejnych rządów od rządu M. Rakowskiego poczynając. Najwyraziściej oddaje to semikolonialny charakter prywatyzacji majątku narodowego i bezwzględna promocja obcych interesów gospodarczych i politycznych. Ideologicznym wyrazem tych aspiracji, mentalności i moralności jest anarodowość i kosmopolityzm zawarty w "europejskich" motywach przywoływanych w wypowiedziach przedstawicieli politycznych tej klasy.
Klasa ta ma charakter oligarchiczny. Proces transformacji kontrolowany przez nią doprowadził bowiem do koncentracji w jej rękach kluczowych rodzimych środków ekonomicznych rzędu kilkudziesięciu co najmniej miliardów dolarów. Proces ten umożliwił również koncentrację istotnej części władzy politycznej dzięki strukturalnej słabości polskiego państwa i istotnej fasadowości polskiej demokracji politycznej.
5. Zależne państwo peryferyjnego kapitalizmu
Polityczna praktyka nowej oligarchii o kompradorskim charakterze tworzy strukturalną słabość polskiego państwa i fasadowość demokracji politycznej. Geneza tej słabości i tej fasadowości leży w braku fundamentalnych reform struktur satelitarnego państwa PRL-u. To celowe zaniechanie było bowiem warunkiem wykorzystania struktur państwa do tworzenia nowej klasy i jej samoreprodukcji.
Źródłem historycznym tej sytuacji był okres PRL-u, kiedy to peerelowskie państwo było wyłączną własnością totalitarnej biurokracji partyjno-państwowej o satelickim rodowodzie i wasalnym wobec Moskwy charakterze. Polskie społeczeństwo w okresie PRL-u nie posiadało własnego państwa, a więc i narzędzia realizacji narodowych aspiracji i ambicji. Te aspiracje i ambicje w postaci celów ustalano bowiem poza instytucjami rządowymi i fasadą tzw. demokracji socjalistycznej. Ustalano je w komitetach partii komunistycznej w kraju i za granicą. Ustalały je elity totalitarnej biurokracji komunistycznej.
Państwo, zgodnie z doktryną bolszewicką, było klasowym aparatem ucisku społeczeństwa i narzędziem realizacji celów rodzimej i obcej biurokracji partyjnej. Deklarowane cele rozwoju i głoszona polityka była tylko propagandową zasłoną indoktrynacji.
Zmiany przełomu lat 80-tych i 90-tych li tylko zmodyfikowały sytuację silnego wyobcowana i alienacji biurokracji rządowo-państwowej. Zlikwidowanie tego zatomizowania nie leżało w interesie rodzimej oligarchii i ich obcych protektorów. Umożliwiało bowiem określanie w sposób nieformalny i ukryty celów procesów transformacyjnych bez udziału większości polskiego społeczeństwa. Brak zasadniczych reform instytucjonalnych państwa w sposób najbardziej wyrazisty oddaje zablokowanie powołania instytucji Skarbu Państwa oraz niespotykana autonomia kierownictwa Narodowego Banku Polskiego. Została ona dzięki konstytucji z 1997 roku wręcz doprowadzona do sytuacji jego niezależności od struktur politycznych państwa polskiego. W obu wypadkach jest to zabieg celowy, mający umożliwić nieformalne określanie rzeczywistych celów procesów ekonomicznych w dwóch głównych sferach – przekształceń własnościowych i polityki finansowej państwa. Praktycznie państwo polskie straciło możliwość określania podstawowych parametrów swej polityki gospodarczej w postaci bankowych stóp procentowych i kursu złotego w relacji do walut obcych. Pozostała mu tylko sfera polityki podatkowej, a więc relatywnie mniej skuteczna instrumentacja polityki gospodarczej. Zablokowanie zaś powołania instytucji Skarbu Państwa oraz Prokuratorii Generalnej było celowym zabiegiem umożliwiającym zawłaszczenie majątku skarbowego. W latach 1991-2001 kolejne, praktycznie wszystkie, rządy przeciwstawiały się poselskim projektom ustaw powołujących obie te kluczowe, w procesach gospodarczych w ogóle a transformacyjnych w szczególności, instytucje.
Równocześnie prowadzona w latach 1989-2001 polityka gospodarcza, a zwłaszcza prywatyzacyjna i finansowa, doprowadziła do powstania nowego typu uzależnienia polskiego państwa i jego centrów decyzyjnych. W stosunku do okresu lat 1944-1989 uzależnienie to ma charakter gospodarczo-technologiczny w przeciwieństwie do zależności polityczno-militarnej okresu PRL-u. Cechami tej nowej zależności, charakterystycznej dla krajów peryferyjnego kapitalizmu zależnego, jest pośredniość i strukturalny typ podporządkowania. Pośredniość wyraża się w podporządkowaniu politycznych i ekonomicznych ośrodków decyzyjnych polskiego państwa na rzecz zagranicznych centrów politycznych i kapitałowych poprzez nieformalne grupy i kręgi polityczne w ramach formalnie suwerennych mechanizmów demokracji parlamentarnej. Te zagraniczne centra, to zarówno rządy kilku najsilniejszych państw centralnego kapitalizmu, jak USA i Niemcy, kierownictwa organizacji międzynarodowych i międzynarodowych instytucji finansowych , jak Komisje Europejskie, Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Bank Światowy, jak i kierownictwa wielkich korporacji zwłaszcza finansowych. Strukturalny charakter tej zależności polega na zewnętrznym podporządkowaniu za pośrednictwem struktury polskiej gospodarki w oparciu o stosunki własnościowo-kapitałowe, finansowo-walutowe i technologiczne.
Nowy typ zależności gospodarczo-technologicznej, charakterystyczny dla krajów peryferyjnego kapitalizmu zależnego III i IV Świata, powstał i jest rozwijany dzięki ekonomicznemu i technicznemu niszczeniu i redukowaniu mocy produkcyjnych tych sektorów, podsektorów i elementów polskiej gospodarki, które stanowią konkurencję dla wysoko rozwiniętych krajów centralnego kapitalizmu. Dlatego zlikwidowano całą polską elektronikę, zasadniczą część przemysłu maszynowego i lekkiego, znaczącą część rolnictwa i górnictwa węgla kamiennego, a obecnie rozpoczęto likwidację części hutnictwa żelaza i stali.
Równolegle zachodził, finalizowany już obecnie proces rozbioru gospodarczego Polski. Pojecie "rozbioru gospodarczego" wprowadził Witold Kula w odniesieniu do rozczłonkowywania gospodarczego ziem polskich I połowy XIX wieku w wyniku rozbioru państwa polskiego (Witold Kula, Historia. Zacofanie. Rozwój, 1982). Pojęcie to wydaje się adekwatnie opisywać procesy gospodarcze dokonywane w wyniku prywatyzacji majątku państwowego w latach 1989-2001. W wyniku prywatyzacji bowiem sprzedawano w ręce obcych korporacji i firm najbardziej rentowne i technologicznie zaawansowane przedsiębiorstwa polskie. Były one swoistymi "wyspami" ekonomicznej rentowności i techniczno-technologicznej nowoczesności, stanowiąc kluczowy potencjał polskiej gospodarki. Rozbiór gospodarczy polegał na wyłączaniu z gospodarki polskiej tych kluczowych finansowo i technologicznie przedsiębiorstw i całych podsektorów i włączaniu ich pod względem finansowo-kapitałowym oraz techniczno-technologicznym w obce narodowo organizmy gospodarcze i państwowe. Polskie filie zagranicznych korporacji i firm są faktycznie elementami obcej produkcji i finansów zlokalizowanymi jedynie na terytorium Polski. Ich logika funkcjonowania wynika ze strategii i interesów obcych korporacji i firm-matek. Dla tych korporacji i firm polskie filie są elementem peryferyjnej, drugorzędnej produkcji, do której kieruje się zwykle starsze technologie. Stają się z reguły podwykonawcami głównej produkcji, pozbawionymi własnego zaplecza naukowo-badawczego i inżynieryjnego. Pod względem zaś ekonomicznym regułą jest jawny i ukryty transfer ich zysków. Polskie filie zagranicznych korporacji i firm stanowią de facto zewnętrznie sterowane przemysłowe i bankowe instytucje drenażu ekonomicznego polskiego obszaru gospodarczego.
6. Trzy wymiary zależności gospodarczo-technologicznej Polski
Sprzedaż kluczowej gospodarczo części majątku produkcyjnego, stanowiła podstawę stworzenia bezpośredniej zależności gospodarczo-technologicznej. Fakt, iż najbardziej istotna z punktu widzenia rozwoju przemysłowego część majątku produkcyjnego, jest obcą produkcją zlokalizowaną jedynie terytorialnie w Polsce, oznacza utratę możliwości suwerennego kształtowania jej przyszłych struktur gospodarczych. Rozwój lub regres gospodarczy Polski stał się tym samym wypadkową zewnętrznie określanych sytuacji i strategii obcych korporacji i firm. Przykład południowo-koreańskiego Daewoo Motors Company jest wręcz rażącym potwierdzeniem takiej zależności bezpośredniej. Polska nie jest w chwili obecnej w stanie dokonać zasadniczego zwrotu w swej strategii przemysłowego rozwoju. Ma zasadniczo utrudnioną możliwość również perspektywicznej zmiany swej struktury gospodarczej, zwłaszcza przemysłowej.
Sytuację tę zasadniczo usankcjonowała sprzedaż blisko 80% polskich aktywów bankowych w ręce zagranicznych banków zachodnich. Kredytowanie strukturalnych przekształceń przemysłowych i infrastrukturalnych stało się niemożliwe w sytuacji sprzeczności interesów z ośrodkami kapitałowymi, a pośrednio i politycznymi krajów kapitalizmu centralnego.
Drugim wymiarem zależności gospodarczo-technologicznej jest zależność techniczno-technologiczna. Sprzedaż w ręce obcych korporacji i firm kluczowych podsektorów i poszczególnych przedsiębiorstw, a w konsekwencji likwidacja przemysłowego zaplecza badawczo-wdrożeniowego oraz naukowo-badawczego jest produkcyjną podstawą tej zależności. Polskie filie korzystają wyłącznie z obcej myśli naukowej i inżynieryjnej korporacji-matek, czyniąc zbędnym zapotrzebowanie na rodzime technologie i ich rozwój.
Równolegle doszło do regresu i upadku całego sektora naukowo-badawczego. Wskaźnikiem tej sytuacji są malejące nakłady państwa na naukę i badania naukowe oraz tzw. "ucieczka mózgów" z sektora nauki do innych sektorów oraz za granicę. "W 1980 roku wydatki na BiR (badania i rozwój – W.B.) wyniosły 1,6% PKB. W latach 1985-1990 oscylowały w granicach 1% W latach 1991-1992 spadły do 0,62%, a w liczbach bezwzględnych jeszcze bardziej z uwagi na brutalny spadek PKB. W 1993 r. przeznaczono na BiR 0,56% PKB. W 1994 i 1995 r. udział ten nie powiększył się" (Józef Balcerek, W walce z bezrobociem, o pełne zatrudnienie, maszynopis autorski, 1995). W 2000 roku wydatki spadły do 0,45% PKB, a w roku 2001 wyniosą prawdopodobnie 0.36% PKB ("Rzeczpospolita", 8.08.00, Jaka nauka, taki kraj). O narastaniu struktur rozwoju niedorozwoju Polski szczególnie świadczy fakt, że o ile produkt krajowy brutto na mieszkańca Polski stanowi około 1/3 średniej krajów Unii Europejskiej, o tyle wydatki na naukę na mieszkańca stanowią już tylko 1/6 średniej UE ("Rz", 8.08.00).
Wyrazem degradacji nauki jest nasilające się zjawisko tzw. "ucieczki mózgów" (por. Bohdan Jałowiecki, Janusz Hryniewicz, Agnieszka Mync, Ucieczka mózgów z nauki i szkolnictwa wyższego w Polsce w latach 1992-1993, Warszawa 1994). Zjawisko to, poczynając od lat 80-tych, polega na przechodzeniu do prac w innych sektorach lub wyjeżdżaniu za granicę pracowników naukowych. Jest wynikiem katastrofalnie niskich płac w szkolnictwie wyższym i nauce. Konsekwencją jest powstanie z końcem lat 90-tych "luki pokoleniowej" w nauce w postaci narastającego braku samodzielnych pracowników nauki, w związku z odchodzeniem z nauki głównie adiunktów oraz wydłużeniem okresu prac habilitacyjnych. Najprawdopodobniej około roku 2005 Polska straci 60% ogółu samodzielnych pracowników nauki, w związku z przechodzeniem pracowników na emeryturę i brakiem wystarczającej ilości habilitacji i prac awansowych. Znaczna, więc ilość placówek szkolnictwa wyższego utraci prawa nie tylko do nadawania tytułów doktora nauk ale nawet magistra. Jak piszą autorzy raportu – "Kolejne polskie rządy, w swej niezwykłej ślepocie, nie potrafiły dostrzec roli nauki i szkolnictwa wyższego we współczesnym świecie. Każdy kolejny rok przynosi obniżenie w budżecie państwa kwot przeznaczanych na naukę i szkolnictwo wyższe, a więc stale postępującą degradację tej niezwykle ważnej, w międzynarodowym współzawodnictwie, sfery działalności ludzkiej. Ograniczenia te są przy tym większe niż w przypadku innych wydatków państwa. Krótkowzroczność polskiej klasy politycznej, rządu, parlamentu, partii politycznych prowadzi do zapaści cywilizacyjnej, która uwidoczni się już wyraźnie u progu XXI wieku"(B. Jałowiecki, J. Hryniewicz, A. Mync, 1994, s. 106).
Konsekwencją tego jest całkowita zależność od obcych osiągnięć techniczno-technologicznych i niemożność nie tylko generowania własnego rozwoju technologicznego ale nawet rozwijania cudzych osiągnięć. Polska powoli osiąga poziom, na którym nie tylko nie jest w stanie prowadzić samodzielnie badań naukowych i wdrożeń, ale przestaje mieć wewnętrzne możliwości asymilacji i zastosowania importowanych osiągnięć naukowych i badawczych, od gotowych licencji technologicznych, po "know-how".
Trzecim wymiarem podporządkowania gospodarczo-technologicznego jest zależność finansowa. Jej podstawą jest kilkudziesięciomiliardowe zadłużenie PRL-u, które stało się strukturalnym w wyniku polityki finansowo-budżetowej, prywatyzacyjnej, a nade wszystko polityki kursu walutowego i stóp procentowych. Te polityki doprowadziły do ukształtowania się sytuacji strukturalnego deficytu bilansu handlowego i płatniczego. Deficyt w handlu zagranicznym już od ponad 6 lat poziom kilkunastu miliardów dolarów rocznie, a od 2 lat przekracza 20 miliardów dolarów.
Jest to sytuacja istotnie trwała, dzięki procesom dezindustrailizacji i rozbioru gospodarczego. Ten gigantyczny deficyt handlowy był redukowany olbrzymimi wpływami z prywatyzacji, dzięki sprzedaży majątku produkcyjnego i bankowego głównie w ręce zagranicznych koncernów i firm. Dzięki tym wpływom deficyt płatniczy był stosunkowo niewielki, oscylując wokół kilku miliardów dolarów rocznie.
Najbliższe lata 2001-2003 kończą możliwość dużych prywatyzacji, a tym samym redukowania deficytów handlowych. Polska może stanąć w obliczu katastrofy płatniczej lub krachu finansowego w okolicach roku 2005. Wtedy to nastąpi kumulacja spłat zadłużenia zagranicznego. Będzie bowiem gwałtownie narastać obciążenie spłatami starych długów zagranicznych. W okresie 2001-2005 Polska ma spłacić 28,6 mld USD, a w pięcioleciu 2006-2010 31.4 mld USD. Spłaty te nie obejmują nowych długów, w tym zadłużenia zagranicznego krajowych przedsiębiorstw, które w roku 2000 przekroczyło 20 mld USD.
Ta sytuacja strukturalnego deficytu handlowego i płatniczego oraz zadłużenia zagranicznego tworzy zależność i podporządkowanie finansowo-kapitałowe. Polska stała się bezpośrednio zależna od niewielkich nawet wahań w handlu zagranicznym i posunięć zagranicznego kapitału spekulacyjnego. To on tak naprawdę decyduje o kursie walutowym i stabilności polskiego systemu finansów publicznych. Jakikolwiek poważniejszy atak spekulacyjny na złotówkę, wykonany choćby z motywów politycznych, jest w stanie doprowadzić do bardzo głębokich zaburzeń nie tylko finansowych ale i gospodarczych.
Sytuacja strukturalnej zależności gospodarczo-technologicznej Polski, o charakterze zarówno bezpośrednim, techniczno-technologicznym, jak i finansowym, pozwala zasadnie nazwać polskie państwo, państwem zależnym. III Rzeczpospolita jest zależnym państwem kapitalizmu peryferyjnego. Jest to sytuacja trwałego ograniczenia możliwości prowadzenia suwerennej polityki zagranicznej i wewnętrznej.
Tak więc polityczno-militarna zależność bezpośrednia PRL-u, jako satelickiego państwa imperium radzieckiego, została transformowana w zależność gospodarczo-technologiczną państwa peryferii kapitalizmu.
7. Oligarchizacja i marginalizacja struktury społecznej
Powstanie w latach 90. nowej klasy społecznej nazywanej operacyjnie zależną oligarchią polityczno-finansową, stworzyło jakościowy nowy układ sił wewnętrznych w Polsce. Nowego układu sił społecznych, a w konsekwencji i politycznych, nie można już w naszym przekonaniu zrozumieć przez odwoływanie się do genezy transformacji. Logika działania, struktura interesów, aspiracje i ambicje nowej klasy i jej poszczególnych kręgów nie są do wyjaśnienia przez odwoływanie się do ich "komunistyczności", "postkomunistyczności" czy "postsolidarności". Wszelkie wyjaśnienia sytuacji Polski oraz wyprowadzanie wniosków co do przyszłości przeprowadzane w oparciu o zjawiska i pojęcia byłego układu sił społecznych i politycznych PRL-u, również te dokonywane w ramach obecnych podziałów politycznych typu "prawica" – "lewica". Cztery lata rządów "postsolidarnościowej" ekipy Jerzego Buzka były oczywistym dowodem na brak jakościowych różnic w polityce gospodarczo-społecznej tzw. lewicy i tzw. prawicy. "Solidarnościowy" rząd Jerzego Buzka prowadził bowiem jeszcze bardziej kompradorską i obiektywnie antynarodową politykę, niż rządy obozu SLD-PSL w latach 1993-1997.
Stworzony i tworzony nadal jest bowiem nowy układ sił społecznych, politycznych i ekonomicznych o coraz bardziej biegunowym charakterze. Stworzony został i tworzy się nadal coraz bardziej widoczny empirycznie biegun oligarchiczny, z nową klasą oligarchii finansowej i politycznej. Równocześnie i równolegle powstał i tworzy się nadal biegun marginalny, z nową klasą marginalną (tzw. podklasą) pozbawioną trwałych i stałych źródeł zarobkowania. Marginalizowane są równocześnie pozostałe klasy i grupy społeczne stojące wyżej w strukturze społecznej.
Nastąpiło i postępuje silne zróżnicowanie, a nawet skontrastowanie przestrzeni społecznej Polski w wymiarze tak socjologicznym, jak i ekonomicznym i politycznym. Dwa główne i wewnętrznie powiązane procesy transformacji w kraj zależnego kapitalizmu peryferyjnego to proces oligarchizacji i marginalizacji. Dzięki nim Polska podlega szybkim procesom upodabniania się w istotnych cechach struktury do krajów III i IV Świata.
8. Oligarchiczne centra i zmarginalizowana prowincja
Większość społeczności i obszarów kraju została już silnie speryferyzowana i zmarginalizowana. W coraz większym stopniu są one spychane poza nawias cywilizacyjnego rozwoju. Można wręcz mówić o przekształcaniu znacznych obszarów kraju w "kolonie wewnętrzne", by wspomnieć tylko tereny popegeerowskie na obszarach wiejskich i tereny górnicze na obszarach uprzemysłowionych.
Równolegle i równocześnie, kosztem marginalizacji, wyrosły nieliczne centra silnie zoligarchizowane, mocno pasożytnicze i podporządkowane zagranicznym ośrodkom kapitałowym i politycznym kapitalizmu centralnego. Ten proces dwubiegunowego rozwarstwiania Polski na zmarginalizowaną prowincję i zoligarchizowane centra postępuje coraz szybciej.
W konsekwencji rozszerza się liczebnie i obszarowo zmarginalizowana i speryferyzowana polska prowincja. Obejmuje ona zdecydowaną większość społeczności wiejskich, mniejszych i średnich miast, a także przeważającej części miast dużych i wielkich dzięki ich wewnętrznemu rozwarstwieniu. Tę prowincję w sensie społecznym stanowią również społeczności pracownicze i menadżerskie mniejszych i średnich, a nawet dużych przedsiębiorstw.
Ta biedniejąca i spychana poza nawias społeczny, socjalny, polityczny i oświatowy polska prowincja, podlega swoistej "wewnętrznej kolonizacji" za pośrednictwem lub bezpośrednio przez nieliczne liczebnie i obszarowo oligarchiczne centra Polski.
Zostały bowiem stworzone i podlegają stałemu umacnianiu się wewnętrzne centra oligarchiczne. Są to obszary i ośrodki oraz społeczności, powiązane z zagranicznymi centrami politycznymi i kapitałowymi, zlokalizowane w aglomeracjach Warszawy, Poznania, Krakowa czy Gdańska. Są to równocześnie instytucje i kierownictwa wielkich firm, banków i mass-mediów zwykle o przewadze lub pod pośrednią kontrolą zagranicznego kapitału. W skład oligarchicznego centrum Polski wchodzi również układ instytucjonalny i społeczny parlamentarno-rządowo-prezydencki.
Oligarchiczność centrów wyraża się silną koncentracją władzy, bogactwa i przywilejów, o zamkniętym społecznie i politycznie, szczelnie izolowanym od prowincjonalnego otoczenia charakterze. Centra te spełniają obiektywnie rzecz biorąc rolę "kolonizatora wewnętrznego". Promują i realizują na obszarze i w społecznościach Polski obce interesy kapitalizmu centralnego. Są przy tym zainteresowane wzmacnianiem swej oligarchicznej siły politycznej i ekonomicznej kosztem degradowanej prowincji. Polska oligarchia polityczno-finansowa ma kompradorski, zależny wobec zagranicznych centrów charakter.
9. Oligarchiczna biurokracja polityczna
Rdzeniem nowej klasy oligarchii finansowo-politycznej jest biurokracja polityczna czy polityczno-państwowa.
Przez biurokrację polityczno-państwową rozumiem za Maxem Weberem grupę społeczną władzy, obsługującą centralne instytucje administracji państwowej i publicznej (por. Max Weber, Gesamelte Politischen Schriften, Tubingen 1958) i również za nim odróżniam do biurokracji jako administracji państwowej i publicznej, rozumianej jako bezosobowy aparat administracyjny. W polskich warunkach biurokracja państwowa jako grupa władzy przenika się i wymienia z biurokracjami partii politycznych, tworząc faktycznie biurokrację państwowo-polityczną. Ta grupa społeczna władzy obejmuje, więc kręgi decyzyjne partii politycznych, rządu, ministerstw, prezydenta i jego kancelarii, banku centralnego, agend i agencji rządowych i administracji wojewódzkich oraz państwowych instytucji gospodarczych i publicznych.
W tym rozumieniu biurokracja państwowo-polityczna nie jest tożsama z administracją państwową i publiczną, która obejmuje również administracyjny aparat wykonawczy. Stanowi bowiem grupę społeczną władzy wyodrębnioną szczególnym stosunkiem dyspozycji środkami państwowymi i publicznymi. Jest to grupa rekrutująca się z górnych kręgów administracji partyjnych i publicznych, a administracji państwowej w szczególności.
Powstawanie biurokracji, jako wyodrębnionej z administracji grupy władzy, było i jest możliwe w sytuacji społecznej, w której administracja państwowa nie jest kontrolowana społecznie, ekonomicznie i politycznie co do realizowanych przez nią celów. Jak dowodzą badania nad biurokracjami oraz procesami administrowania, zarządzania i organizacji, tylko te biurokracje, którym ściśle określa się cele i kontroluje ich realizacje, a równocześnie daje możliwość i swobodę doboru środków do realizacji celów, są efektywne i racjonalne.
Natomiast sytuacja, gdy biurokracja jako administracja jest względnie autonomiczna i ma możliwość określania celów istnienia i rozwoju instytucji, którymi administruje, a w szczególności państwa, prowadzi do przekształcenia się biurokracji w grupę władzy i do narzucenia swych własnych celów grupowych całym instytucjom, a państwu w szczególności.
Tak wyalienowana dzięki brakowi kontroli politycznej biurokracja traci wszelką racjonalność w swych działaniach. Zdaniem Maxa Webera, twórcy teorii biurokracji jako najracjonalniejszej formy organizacji i zarządzania, wówczas to racjonalność biurokracji jako administracji, przechodzi, przekształca się w irracjonalność działania biurokracji jako grupy władzy. Staje się, używając języka Max Webera "irracjonalnością w racjonalności". (por. David Beetham Max Weber and the Theory of Modern Politics, London 1974, s. 72-89)
10. Jeźdźcy Apokalipsy Biurokracji
Tę irracjonalność biurokracji jako grupy władzy, Witold Kieżun określa jako "patologię Czterech Jeźdźców Apokalipsy Biurokracji: Gigantomanii, Luksusomanii, Korupcji i Arogancji", podkreślając występowanie tych właśnie zjawisk również na gruncie polskim (Witold Kieżun, Niesprawność struktury powiatowej w: Opinie i materiały Zespołu Ekspertów dotyczące administracyjnego (terytorialnego) podziału kraju, pod red. Andrzeja Stasiaka i Krzysztofa Mirosa, Warszawa 1997 r.).
Polska biurokracja polityczno-państwowa jest w istocie biurokracją polityczną. To procesy polityczne konstytuują i reprodukują tę klasę społeczną. Dotyczy to zwłaszcza procesów przejmowania i oddawania władzy parlamentarnej przez zwycięskie i pokonane partie polityczne. Biurokracje partyjne traktują polskie państwo jako swoisty "łup" wyborczy, dzieląc i obsadzając stanowiska państwowe i publiczne zgodnie z logiką klucza partyjnego. Ostatnie zaś cztery reformy wdrożone przez rząd Jerzego Buzka, w sposób wyraźny, wykazywały biurokratyczną irracjonalność z cechami gigantomanii, luksusomanii, korupcji i arogancji.
Polska biurokracja, jako wyodrębniona grupa władzy politycznej, jest grupą oligarchiczną. O jej oligarchiczności stanowi zamknięty charakter i olbrzymia koncentracja faktycznej władzy w państwie. Biurokracja polityczna jest nie tylko wyobcowana i niekontrolowalna społecznie, lecz również przejęła de facto z rąk totalitarnej biurokracji komunistycznej możliwość określania celów i zasad istnienia państwa polskiego. W sposób dyskretny i nieformalny, którego fundamentem był tzw. układ Okrągłego Stołu, to ta biurokracja skoncentrowała w latach 90. i to w coraz bardziej zamknięty i niedostępny społecznie sposób, polityczną władzę w państwie. To ta biurokracja zawłaszczyła faktyczne określanie sensu istnienia polskiej państwowości.
Biurokracja polityczna określa równocześnie sens i cele podstawowych procesów gospodarczych, takich jak polityka prywatyzacyjna, budżetowo-finansowa, przemysłowa czy rolna. To nie społeczeństwo i parlament określało i określa choćby cel prywatyzacyjny lecz biurokracja polityczna. Efektem tego stał się rozbiór gospodarczy kraju dokonany w latach 90. w wyniku procesów prywatyzacyjnych, a faktycznie wyprzedaży kluczowego majątku państwowego w ręce zagranicznego kapitału krajów centralnego kapitalizmu.
11. Zależność biurokracji i jej polityki
Z punktu widzenie społecznej logiki funkcjonowania biurokracji politycznej jako oligarchicznej grupy władz, najistotniejszą jej cechą jest jej niesamodzielność społeczna i polityczna. Nie jest ona grupą społeczną zdolną do samodzielnego działania, za którego immanentne cechy uznać należy własną organizację polityczną grupy, grupowy etos i aspiracje o charakterze ogólnym. Wynika to z jej społecznego sposobu istnienia jako zhierchizowanej i zatomizowanej instytucjonalnie administracji. W konsekwencji "biurokracja musi mieć swego pana", jak twierdził Józef Balcerek w odniesieniu do biurokracji totalitarnej. Jej niesamodzielność w sytuacji określania celów i sensu istnienia państwa prowadzi do zależności. Brak kontroli społecznej i politycznej tworzy właśnie sytuację "braku pana".
Stąd groźne dla państwowości polskiej, wręcz zagrażające jej istnieniu w dłuższym horyzoncie czasowym, zjawisko nieformalnego i ukrytego przed opinią publiczną podporządkowania kręgów i grup biurokracji politycznej zarówno zagranicznym ośrodkom decyzyjnym, jak i rodzimym grupom oligarchii finansowej. Żadna z istotnych decyzji o strategicznym charakterze podjętych od 1989 roku, jest nie do zrozumienia bez odwołania się nade wszystko do zagranicznych interesów kapitałowych i politycznych centrów: od tzw. planu Balcerowicza po umowę gazową z Rosją, od reformy administracyjnej po reformę ubezpieczeń społecznych.
W konsekwencji tego zewnętrznego podporządkowania polskiej biurokracji politycznej, pełni ona rolę swoistego "kolonizatora wewnętrznego", zgodnie z opisywanym już kompradorskim motywem działania całej klasy oligarchii polityczno-finansowej. Mówiąc językiem bardziej obrazowym, a przy tym potocznym, biurokracja polityczna, podobnie jak i cała polska oligarchia finansowo-polityczna odgrywa rolę przypominającą żołnierzy najemnych, którzy działają w cudzym interesie dla własnego zysku.
W tym kontekście nie do zrozumienia są również kluczowe decyzje państwowe bez odwoływania się do interesów rodzimej oligarchii finansowej. Choć pozostaje ona w cieniu i w ukryciu, o jej roli i znaczeniu w państwie można się przekonać analizując decyzje dotyczące importu i transferu gazu z Rosji w kontekście interesów Aleksandra Guzowatego i Bartimexu, czy polityki informatyzacji kluczowych instytucji państwowych w kontekście interesów właścicieli Prokomu. Jeszcze zaś konkretniej można ten wpływ przeanalizować badając ujawniane z rzadka przypadki korupcji.
12. Irracjonalność działań i polityki
Szczególnie groźne skutki władzy biurokracji politycznej dotyczą bezpośredniej dyspozycji środkami produkcji społecznej, od produkcyjnego majątku przemysłowego po środki finansowe. Oligarchiczna biurokracja polityczna dysponując władzą ekonomiczną, ma możliwość określania celów i strategii gospodarowania oraz obsady kadrowej, a także sposobu podziału nadwyżki ekonomicznej lub strat ekonomicznych. Istotną zaś cechą działań biurokracji jako grupy władzy jest krótki horyzont decyzyjny, fragmentaryzacja i rozczłonkowanie działań, a w dłuższym okresie czasu zanik kreatywności w sprawowanych funkcjach.
W konsekwencji każda biurokratyczna dyspozycja w gospodarce niszczy w dłuższym okresie czasu ekonomiczną efektywność. Jak to stwierdził Max Weber – "urzędnik państwowy zaangażowany w działalność ekonomiczną, zawsze mógł przesunąć ryzyko do bezdennych kufrów skarbu państwa" (M. Weber, 1958, s. 448).
Ponieważ pozycje i zakresy władzy biurokratycznej są niezależne od efektów decyzyjnych, zwłaszcza długookresowych, powoduje to krótkookresowy horyzont wszelkich istotnych decyzji gospodarczych. W polskich warunkach irracjonalność ekonomiczną biurokracji politycznej szczególnie spotęgowało powstanie tzw. "jednoosobowych spółek Skarbu Państwa", w których funkcję walnego zgromadzenia akcjonariuszy czy udziałowców pełni formalnie minister skarbu lub gospodarki, a faktycznie pełnią ją często jednoosobowo urzędnicy ministerialni. W tego typu własnościowo i ekonomicznie kuriozalnych "spółkach" wykluczono de facto wszelką istotną kontrolę społeczną i ekonomiczną, a nawet polityczną biurokracji jako grupy władzy. Zlikwidowano zarówno oddolną kontrolę społeczną i ekonomiczną w postaci kontroli pracowniczej, związkowej czy mniejszościowych udziałowców i właścicieli, jak i kontrolę odgórną w postaci kontroli głównego właściciela oraz kontroli instytucjonalnej, dzięki brakowi instytucji Skarbu Państwa.
Można więc powiedzieć, iż od 1989 roku dokonała się transformacja PRL-owskiej totalitarnej biurokracji partyjno-państwowej w oligarchiczną biurokrację polityczno-państwową o pluralistycznej strukturze partyjnej.
13. Fasadowość polskiej demokracji i marginalizacja polityczna społeczeństwa
Fakt istnienia oligarchicznej biurokracji politycznej jako grupy społecznej sprawującej faktyczną władzę państwową wynika z braku mechanizmów i procedur jej politycznego podporządkowania głównym siłom społecznym w Polsce. Wyzwolona spod realnej kontroli politycznej polska biurokracja stała się odrębną grupą społeczną, konstytuowaną i reprodukowaną w oparciu o dysponowanie środkami państwa. Jej oligarchizacja wynika z jej własnej polityki koncentracji faktycznej władzy politycznej i umacniania swojej pozycji społecznej.
Wszystko to dzieje się w sytuacji istnienia formalnej demokracji parlamentarnej oraz istnienia prawnych procedur demokratycznych. W istocie jednak kluczowe decyzje o strategicznym charakterze nie są podejmowane w obszarze instytucji i procedur demokratycznych. Te instytucje na czele z polskim parlamentem tworzą swoistą formalnoprawną fasadę, która legitymizuje społecznie faktyczną władzę i decyzje podejmowane poza tymi instytucjami. Polski parlament jest kluczowym elementem fasadowości demokracji.
Z moich obserwacji uczestniczących jako posła w latach 1993-1997 oraz swobodnych wywiadów, w tym wywiadów ukrytych przeprowadzonych w latach 1996-2000 wynika, iż najważniejsze decyzje w państwie podejmowane są nieformalnie na styku pięciu grup i kręgów politycznych. Pierwszą i najważniejszą grupę stanowią elity partyjnej biurokracji politycznej partii i koterii politycznych, przede wszystkich ugrupowań i środowisk rządzących krajem. Są to faktyczne kierownictwa partyjnych klubów sejmowych, koterie partyjne poza parlamentem oraz prezydent i jego bezpośrednie otoczenie polityczne. Drugą grupę stanowi centralna biurokracja państwowa, w skład której wchodzą ministrowie i najważniejsi wiceministrowie oraz ścisłe kierownictwa najważniejszych instytucji centralnych państwa, takich jak NBP, TVP i niektórych agencji rządowych. W polskich warunkach do grupy tej zaliczyć należy również kierownictwa UOP i WSI, gdyż faktycznie są one zdolne do prowadzenia własnej polityki w skali państwa i w skali międzynarodowej, ze względu na brak faktycznej cywilnej kontroli politycznej ze strony rządu i parlamentu. Trzecim kręgiem są ścisłe kierownictwa przedstawicielstw zagranicznych centrów politycznych i gospodarczych. Są to ścisłe kierownictwa ambasad najważniejszych mocarstw takich jak USA, Niemcy i Rosja oraz Unii Europejskiej, przedstawicielstw Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego oraz OECD. Ten krąg stanowi wszakże tylko przełożenie zagranicznych interesów na warunki polskie. Czwartym kręgiem jest krajowa oligarchia finansowo-polityczna. Obejmuje ona posiadaczy największych kapitałów finansowych i firm polskich, których interesy są bezpośrednio zależne od decyzji rządowych i NBP, od zamówień i kontraktów rządowych poczynając, a na polityce stóp procentowych kończąc. Grupa ta obejmuje nie tylko właścicieli jawnych kapitałów lecz również własność kapitałów niejawnych stykających się lub czasem przeplatających z działalnością przestępczą. Krąg piąty to reprezentanci największych krajowych filii zagranicznych koncernów i banków. Krąg ten również jest tylko przełożeniem zewnętrznych interesów finansowo-gospodarczych na polskie warunki.
14. Partie polityczne jako organizacje interesu politycznego biurokracji
Szczególną rolę w oligarchizacji władzy biurokracji politycznej i zewnętrznemu uzależnianiu polskiego państwa odgrywają polskie partie polityczne. Są one bowiem w istocie zorganizowanymi grupami interesu występującymi tylko pod formą partii politycznych. Większość partii politycznych krajów centralnego kapitalizmu ma charakter reprezentacji politycznej wielkich grup społecznych, w postaci klas czy warstw lub wielkich kręgów społecznych, w postaci zwolenników określonych rozwiązań w skali państwowej i międzynarodowej. Tamtejsze biurokracje partyjne, choć istotne dla oceny polityki partii, nie mają jednak charakteru politycznych oligarchii, wokół których i dla których istnieje sama partia.
W polskich natomiast warunkach partie są w istocie partyjnie organizowanymi grupami interesu biurokracji politycznych. Ich reprezentatywność wobec społecznego elektoratu wielkich grup i kręgów społecznych jest nieistotna z punktu widzenia faktycznie realizowanego programu politycznego. Polskie partie polityczne reprezentują w istocie interesy, ambicje i aspiracje swych biurokracji politycznych. Jeśli przyjrzeć się polskiej scenie politycznej, to od 1989 roku mamy do czynienia z tą samą wręcz grupą kilkuset osób. Raz zorganizowani są w Socjaldemokrację RP, raz w Sojusz Lewicy Demokratycznej i Unię Pracy. Raz są Komitetem Obywatelskim przy Lechu Wałęsie, raz Unią Demokratyczną i Zjednoczeniem Chrześcijańsko-Narodowym, aby w końcu przekształcić się w Akcję Wyborczą Solidarność i Unię Wolności, a następnie rozpaść na Platformę Obywatelska i Prawo i Sprawiedliwość. Polskie partie odwołują się do różnych ideologii i różnorodnej symboliki politycznej, lecz w istocie są one tylko formą pozyskiwania wyborców.
15. Kosmopolityczna ideologia "europejskości"
Istnieje wszakże wspólny rys ideologiczny w postaci tzw. "euroentuzjazmu" czyli ideologii maksymalnie szybkiej integracji Polski z Unią Europejską. Ideologia "europejskości", wyznawana od tzw. lewicy po tzw. prawicę polityczną ma bowiem szersze podłoże w sprzecznościach położenia samej biurokracji politycznej. Jest to bowiem klasa społeczna sprawująca faktyczną władzę państwową, która zarazem jest niezdolna, i obiektywnie i subiektywnie, do samodzielności społecznej i politycznej. Jej oligarchiczne z jednej strony, a kompradorskie z drugiej strony położenie, wikła ją z jednej strony w odpowiedzialność za polskie państwo, zaś z drugiej strony wpycha w zewnętrzną zależność od obcych centrów politycznych i kapitałowych.
Sposobem rozwiązywania tej sprzeczności są jej dążenia do jak najszybszej integracji z Unią Europejską. Ideologia "europejskości" jest właśnie sposobem przeżywania uwikłania zależnej biurokracji politycznej w obiektywne sprzeczności swego społecznego położenia. Pozwala to z jednej strony zachować samomniemanie o swej przywódczej roli społecznej, a z drugiej żywić przekonanie, iż Unia rozwiąże problemy gospodarcze i społeczne, których biurokracja nie jest w stanie nawet podjąć. Wejście do Unii pozwalałoby polskiej oligarchii zrzucić z siebie odpowiedzialność za stan państwa i gospodarki, a równocześnie zachować status grupy władzy. Czyli w sposób wręcz doskonały realizować i wzmacniać i wymiar oligarchiczny, i wymiar kompradorski bez obawy o konsekwencje społeczne, ekonomiczne i polityczne.
Ta kosmopolityczna ideologia jest więc pozytywnym przeżywaniem swego uwikłania oligarchicznego i kompradorskiego zarazem. Różnice w stanowiskach kierownictw partyjnych dotyczą bardziej opcji "wyboru pana" niż samej strategii funkcjonowania w Unii Europejskiej – od opcji proniemieckiej SLD, przez ogólnikową opcję prounijną PO, aż po proamerykańska opcję większości PiS i pozaparlamentarnej prawicy.
16. Wyborczy mechanizm reprodukcji społecznej
Głównym sposobem wewnętrznej reprodukcji biurokracji politycznej jest jej samokooptacja poprzez struktury tworzonych przez siebie partii politycznych. Tak zresztą jak w przypadku totalitarnej biurokracji komunistycznej czasów PRL-u.
Ale mechanizm samokooptacji nie wyjaśnia faktu społecznej reprodukcji oligarchicznej biurokracji jako klasy w warunkach formalnej demokracji parlamentarnej. Mimo bowiem istnienia formalnych procedur wyborczych oligarchiczna biurokracja stale nie tylko odtwarza swą pozycję i domyka coraz szczelniej scenę polityczną, co eliminuje potencjalną konkurencję, lecz również wzmacnia i monopolizuje swe oligarchiczne położenie. Nie jest oczywiście w stanie wykluczyć wszelkich zagrożeń, które co jakiś czas na scenie politycznej się pojawiają, jak choćby fenomen Stana Tymińskiego, ideowa formacja Konfederacji Polski Niepodległej, czy ostatnio radykalny ruch społeczny "Samoobrony". Jest więc zmuszana okresowo do politycznych batalii. Dysponując wszakże kluczowymi masmediami i dużymi środkami finansowymi, o służbach specjalnych nie wspominając, pozbywa się ze sceny nie tylko politycznej ale i publicznej tego typu konkurencji zagrażającej jej oligarchicznej pozycji i kompradorskiej polityce.
Najważniejszym mechanizmem społecznej reprodukcji biurokracji politycznej jako grupy oligarchicznej władzy jest sposób wyłaniana przedstawicielstw politycznych w państwie czyli obowiązująca proporcjonalna ordynacja wyborcza do Sejmu (i gmin powyżej 20 tys. mieszkańców). Tak jak całkowity brak możliwości wyłaniania własnych elit politycznych w PRL-u był fundamentem odtwarzania totalitarnej biurokracji komunistycznej, tak sposób wyłaniania elit politycznych w III Rzeczypospolitej jest fundamentem odtwarzania oligarchicznej władzy pluralistycznych biurokracji politycznych.
Obowiązująca w Polsce, a narzucona od początku tworzenia się III Rzeczypospolitej ordynacja proporcjonalna koncentruje faktyczna władzę przedstawicielską w rękach partii politycznych. A ściślej w rękach biurokracji partyjnych. Nie można bowiem praktycznie zostać posłem bez zgody i przyzwolenia partyjnych biurokracji politycznych. Aby zostać posłem trzeba najpierw być umieszczonym na liście partyjnej. A listy ustalają partyjne biurokracje. Nie można zostać tak jak w USA, Wielkiej Brytanii czy wielu innych krajach centralnego kapitalizmu posłem bez poręki partii politycznych. Sprowadza to polską demokrację do formuły fasadowej w postaci demokracji zredukowanej wyłącznie do demokracji dla partii politycznej czyli partiokracji. A w istocie do oligarchicznej formuły władz.
W 1997 roku doszło w Polsce do dyskretnego, a przy tym swoistego parlamentarnego "zamachu stanu" w postaci wprowadzenia do Konstytucji zapisu o "proporcjonalności" wyborów do parlamentu. Głosami SLD, PSL, UP i UW zapisano w Konstytucji zasadę oligarchiczności władzy biurokracji politycznej. Tak jak ongiś zasadę "kierowniczej roli PZPR".
17. Ordynacja proporcjonalna a oligarchizacja władz w partiach
Mechanizm ordynacji proporcjonalnej kształtuje równocześnie charakter partii politycznych jako partii będących organizacjami interesu biurokracji politycznych. Ordynacja proporcjonalna, zwłaszcza w polskim wydaniu z progiem 5%, zawsze utrwala stan wyjściowy. Odtwarza i reprodukuje nieustannie te same grupy i koterie polityczne. Dlatego właśnie mamy w Polsce do czynienia z samoreprodukcją polityczną nawet tych samych kilkuset osób wyniesionych na scenę polityczną tzw. układem "Okrągłego Stołu". Co najważniejsze wszakże to to, iż ordynacja proporcjonalna koncentruje pełnię władzy politycznej w partiach w rękach centralnych biurokracji partyjnych. To ścisłe kierownictwa partyjne decydują o listach wyborczych, przynależności i dyscyplinie klubowej. Poseł wybrany w ramach ordynacji proporcjonalnej wie, komu zawdzięcza wybór.
Gdy dochodzi do konfliktu pomiędzy interesem jego wyborców, a interesem kierownictw partii czy partyjnego klubu parlamentarnego, to poseł działając w swoim dobrze pojętym interesie zawsze wybierze interes biurokracji partyjnej. Ordynacja ta bowiem odziera posła z osobistej odpowiedzialności wobec wyborców i zasadniczo uzależnia go od kierownictwa partii i klubu parlamentarnego.
Ordynacja proporcjonalna reglamentuje również dostęp nowych partii i ugrupowań politycznych do parlamentu. Jest to ordynacja niezwykle kosztowna w swym funkcjonowaniu. A wynika to z samego charakteru prowadzenia w oparciu o tę ordynację kampanii wyborczej. Przede wszystkim dlatego, że główny jej akcent musi padać na ogólnokrajowe lansowanie liderów i samych partii. W ordynacji proporcjonalnej wybiera się bowiem w istocie partie, a nie osoby. Stąd konieczność wielkich kampanii telewizyjnych, tysięcy bilbordów i regionalnej reklamy przez radio, prasę i telewizję, miliony ulotek i plakatów wyborczych.
Te olbrzymie koszty wymusza też wielkość okręgów wyborczych. Są to okręgi wielomandatowe, a to oznacza konieczność dotarcia do kilkuset tysięcy wyborców. A więc bez dostępu do mass-mediów i dużych środków finansowych szanse są znikome. Tak więc partie, które są nieznane bez dostępu do mass-mediów i znacznych środków finansowych nie mają szans na zaistnienie na scenie politycznej.
X X X
Bez zmiany mechanizmów tworzących fasadowość polskiej demokracji, w tym nade wszystko zmiany ordynacji proporcjonalnej na ordynację większościową, nie uda się w sposób skuteczny i trwały zmienić oblicza III Rzeczypospolitej jako zależnego, skorumpowanego i słabego państwa oligarchicznej biurokracji politycznej. Zmiana ta wszakże zaledwie otworzy szansę na stworzenie demokratycznego państwa narodowego zdolnego do suwerennego rozwoju gospodarczego i przełamywania struktur rozwoju niedorozwoju spychających Polskę coraz szybciej do roli zależnego państwa peryferyjnego kapitalizmu.
- Referendum, czyli co zrobi prezydent Andrzej Duda - 10 lutego 2025
- Semiperyferyjność Polski i Europy Środkowo-Wschodniej - 27 października 2008
- Partyjna ordynacja wyborcza do Sejmu RP jako instytucjonalna bariera cywilizacyjnego rozwoju Polski - 18 września 2007
- List otwarty do Prezesa Zarządu TVP - 11 czerwca 2007
- List do Prezesa TVP - 11 czerwca 2007
- Rzecz o zoligarchizowanym państwie i ułomnej demokracji - 12 kwietnia 2007
- Rzecz o zoligarchizowanym państwie i ułomnej demokracji - 12 kwietnia 2007
- Tajemnice FOZZ i Banku Handlowego z perspektywy 15 lat - 11 grudnia 2006
- O „złotym rogu” jednomandatowych okręgów wyborczych - 29 listopada 2005
- Polska po wyborach 2005 - 5 listopada 2005