/Czy polskie służby specjalne rozpoczęły kampanię wyborczą?

Czy polskie służby specjalne rozpoczęły kampanię wyborczą?

W sobotę, 16 lipca br., "Rzeczpospolita" zamieściła informację o planowanej tego dnia w Myślenicach manifestacji nieznanego mi współczesnego "Obozu Narodowo-Radykalnego" z okazji nic nie mówiącej zwykłemu obywatelowi rocznicy wydarzeń czerwca 1936 r. Wtedy to, jak podała "Rz", działacze Ruchu Narodowego zajęli na kilka godzin Myślenice w proteście przeciwko korupcji miejscowych władz i faworyzowaniu przez nie kupców żydowskich. I choć informacja wydawała się mi jeszcze w sobotę rano ciekawostką z życia polskiego folkloru politycznego, to już wieczorem taką dla mnie nie była.

"Najazd na Myślenice"
     W wieczornych "Wiadomościach", publicznej TVP, a więc najważniejszym polskim serwisie informacji politycznej, pojawiła się obszerna relacja z manifestacji kilkudziesięciu młodych ludzi czy wręcz młodzieży ubranej w stylizowane na "czarne" czy "brunatne" koszule ruchów faszystowskich. Z relacji i komentarzy wynikało, iż była to jawna manifestacja antysemicka i wręcz faszystowska, czy tylko faszyzująca. Pomyślałem wtedy odruchowo, iż nasze mass media dmuchają pewnie na zimne. I dopiero w kilka godzin później zaczął docierać do mnie dziwny kontekst całego tego "Najazdu na Myślenice". Przede wszystkim zdziwiły mnie "jak spod igły" jednolite i pewnie pierwszy raz założone mundury chłopców z "ON-R". Tudzież wykonane profesjonalnie przez zawodowego plastyka transparenty. I zdziwiło mnie to, że oprócz wręczania drukowanych ulotek, młodzież "ON-R" nic nie mówiła ani do mieszkańców, ani do kilkunastoosobowej grupki młodych kontrmanifestantów, ani co najdziwniejsze do TVP. Tak jakby to nie była ich manifestacja.

Czyj "najazd"?
     Zdziwiło mnie to, gdyż zaledwie w czerwcu uczestniczyłem jako działacz Ruchu Obywatelskiego na rzecz Jednomandatowych Okręgów Wyborczych w manifestacji w Warszawie pod hasłem "Sejm – nie dla idiotów". Ta licząca ponad 1000 uczestników z całej Polski, głównie studentów, manifestacja przeszła kilkusetmetrową kolumną pod Pałac Prezydencki, gdzie lider i założyciel Ruchu, prof. Jerzy Przystawa, wręczył przedstawicielowi Prezydenta A. Kwaśniewskiego petycję przedstawicielowi: 1) rozwiązanie Sejmu; 2) ogłoszenie w porozumieniu z Senatem referendum w sprawie zmiany ordynacji wyborczej i wprowadzenia JOW; oraz 3) przeprowadzenia nowych wyborów w oparciu o JOW. O tej manifestacji nie wspomniały żadne media – od "Rz", po "Wiadomości" TVP. Tę manifestację sfinansowano, z wielkim wysiłkiem, ze środków prywatnych. Jej uczestnicy nieśli własnoręcznie namalowane transparenty, wznosili własne hasła, śpiewali własne piosenki, udzielali wywiadów mediom, rozmawiali i przekonywali przechodniów osobiście.

     I dopiero ten kontekst manifestacji o zmianę ordynacji wyborczej, uzmysłowił mi już jasno, że "Najazdu na Myślenice" z pewnością nie organizowali jego młodzi uczestnicy.

     Kto więc zapewnił ogólnopolską kampanię medialną kilkudziesięciu chłopcom z "ON-R"? Kto sfinansował ten dziwaczny "Najazd", od kosztów uszycia kilkudziesięciu jednolitych mundurów na tę okazję? Kto wymyślił faszystowską stylizację ubiorów i faszyzujący kontekst rocznicowy? I po co? I dlaczego nasi wspaniali dziennikarze śledczy i jeszcze bardziej dociekliwe media nie spróbowały coś więcej o tych młodych ludziach powiedzieć, a przede wszystkim dowiedzieć się?

"Miękkie" państwo III Rzeczypospolitej
     Po 15. latach obserwacji uczestniczącej w życiu "miękkiego" państwa semiperyferyjnego kapitalizmu zależnego, zwanego III Rzeczpospolitą, sądzę, że odpowiedzi na powyższe pytania należy szukać w obszarze działalności polskich służb specjalnych. Zbudowaliśmy, bowiem europejską wersję "miękkiego", mówiąc słowami Gunnara Myrdala państwa, charakterystycznego dla krajów peryferyjnego i semiperyferyjnego kapitalizmu, zwanego publicystycznie "III Światem". To "miękkie" (dla silnych, acz bardzo "twarde" dla słabych, zwłaszcza własnych obywateli) państwo III Rzeczypospolitej posiada następujące strukturalne cechy: niską efektywność rządzenia, zarządzania i administrowania procesami publicznymi, niski poziom praworządności i wysoki poziom zanarchizowania aparatu państwowego, wysoki poziom korupcji politycznej i finansowej aparatu państwowego.

     Cechy te mają charakter strukturalny a nie koniunkturalny. Są i będą trwałe, niezależnie od koniunkturalnych składów partyjnych i osobowych parlamentu, rządów i aparatów państwa. A więc i niezależnie od kolejnych wyborów parlamentarnych i prezydenckich. Przyczyna zaś, to sposób zorganizowania struktur państwa umożliwiający jego skuteczne zawłaszczanie przez grupy i koterie partyjnych biurokracji politycznych niekontrolowanych i nieodpowiedzialnych wobec społeczeństwa. Konsekwencją jest to, że państwo jest "łupem" wyborczym partii politycznych, a w konsekwencji degradacja jakości procesów rządzenia, zarządzania i administrowania. Konsekwencją jest jego słabość ale i relatywna siła najbardziej trwałych struktur urzędniczych państwa, od służb specjalnych poczynając. Stają się one "twardym" rdzeniem "miękkiego" państwa.

Instytucja "zmiękczania" państwa
     Ustrojową procedurą reprodukującą, stale i na nowo, możliwość zawłaszczania państwa przez grupy i koterie partyjnych biurokracji, jest procedura wyborcza do Sejmu – tzw. ordynacja proporcjonalna, wsparta oligopolem w mass mediach. 

     Partyjna procedura wyborcza posłów do Sejmu tworzy instytucjonalny mechanizm ustrojowy, poprzez który: odtwarzają się stale i na nowo takie same personalnie i społecznie grupy i koterie partyjnej biurokracji politycznej, uwalnia się spod społecznej kontroli politycznej i ekonomicznej partyjnie zorganizowane grupy i koterie, umożliwiając im zawłaszczanie państwa, odbiera się większości społeczeństwa oraz poszczególnym jego zbiorowością, grupom i środowiskom możliwość wyłaniania własnych reprezentacji parlamentarnych, koncentruje się władzę w rękach centralnych i regionalnych biurokracji partyjnych, uruchamiając procesy oligarchizacji władzy, a w konsekwencji oligarchizacji państwa.

"Twardy" rdzeń "miękkiego" państwa
     To dzięki takim strukturom polskie służby specjalne stały się "państwem w państwie", stale ingerując w życie polityczne. Jak dowodził tego jeszcze w 2003 roku znakomity badacz roli służb specjalnych w III RP prof. Andrzej Zybertowicz, środowisko służb ingerowało w wybory prezydenckie; – przyczyniło się do obalenia co najmniej dwóch premierów; wpływało na przekształcenia systemu partyjnego; – inspirowało przemiany instytucjonalne i procesy gospodarcze; – przyczyniało się do osłabienia trzeciej i czwartej władzy; – wywarło trudny do bliższego oszacowania, lecz nie ulegający wątpliwości, wpływ na zachowanie wielu osób publicznych: na ich awanse, dymisje, kompromitacje lub oczyszczanie. (A. Zybertowicz, Demokracja a służby specjalne w Polsce po 1989 roku. Maszynopis, wersja 4, 2003 r.)

Realna kampania wyborcza
     Analizując kontekst "Najazdu na Myślenice" tzw. ON-R-u myślę, że i tym razem środowisko służb specjalnych rozpoczęło grę wyborczą. Najprawdopodobniej rozpoczęło swoją kampanię wyborczą, próbując i tym razem wpłynąć na wynik wyborów. I najprawdopodobniej wpłynie na niego bardziej niż mniej skutecznie. Bez zmiany instytucjonalnej podstawy upadku polskiej państwowości w postaci partyjnej ordynacji wyborczej, nie uda się nawet służb specjalnych przywrócić do ich właściwej roli.

     A co do "Najazdu na Myślenice" to sądzę, iż rozpoczęto realizację scenariusza tworzenia poczucia zagrożenia politycznego przez "kryptofaszystowską prawicę", od PiS, po LPR. W pierwszej odsłonie będzie tworzone narastające poczucie zagrożenia w skali od "nietolerancji" po "antysemityzm" i "faszyzm", do którego będą wykorzystywane tego typu grupki i grupy jak ów "ON-R". W drugiej odsłonie będzie tworzyć się przekonanie o związkach przyczynowych między narastaniem fali "nietolerancji" i "faszyzacji" z narastaniem siły politycznej "prawicy". I to głównie przez oligopol w mass mediach.

544 wyświetlen