List otwarty
do ubiegającego się o reelekcję Prezydenta RP
Pana Andrzeja Dudy
Szanowny Panie Prezydencie,
powszechne wybory prezydenckie są jedyną i niepowtarzalną okazją do postawienia na szali wyborczej fundamentalnych kwestii ustroju politycznego Polskiego Państwa. Do postawienia kwestii ustroju tego państwa jako stawki wyborczej. Jest to niepowtarzalna szansa na powszechny i demokratyczny namysł i debatę obywatelską nad wadami ustrojowymi państwa i możliwością jego naprawy. Namysł i debatę bez cenzury elit władzy i ich partii politycznych oraz ich masowych mediów i politycznych agentów medialnych.
Tymczasem w swojej kampanii sprowadził Pan tę stawkę do możliwości kontynuowania polityki i programów partii rządzącej PiS, stając się jej swoistym zakładnikiem programowym. Nie podniósł Pan natomiast żadnej z kwestii ustrojowych, do których odnosił się Pan w swoim godnym męża stanu projekcie przeprowadzenia referendum przedkonstytucyjnego. Projekcie, który został zbojkotowany przez wszystkie partie polityczne na czele z partią rządzącą.
Panie Prezydencie,
jestem uczestnikiem Ruchu Obywatelskiego na rzecz JOW. Ruch ten został założony w 1993 roku przez śp. prof. Jerzego Przystawę, wielkiego Polaka i wielkiego polskiego patriotę. Od blisko 30 lat działamy na rzecz wprowadzenia w wyborach do Sejmu 460 jednomandatowych okręgów wyborczych.
Od blisko 30 już lat uważaliśmy i uważamy, że obecna ordynacja wyborcza do Sejmu, zwana proporcjonalną, jest ustrojową wadą polskiego państwa. Jest jego współczesnym „liberum veto”. Ta ordynacja odbiera bowiem obywatelom bierne prawo wyborcze, gdyż obywatel nie może wystartować w wyborach sam, a wyłącznie jako przedstawiciel partyjnych komitetów wyborczych, a faktycznie partii politycznych.
Ta ordynacja z czynnego prawa wyborczego tworzy fasadową fikcję, gdyż obywatele wybierają, ale tylko spośród kandydatów już wybranych przez partyjne kierownictwa. Ta ordynacja ostatecznie tworzy fasadową demokrację, która w swej ustrojowej treści jest partyjną oligarchią wyborczą. To ta ordynacja wyborcza do Sejmu jest praprzyczyną wszelkich patologii, jakie toczą od 30 już lat III Rzeczpospolitą.
Uważaliśmy i uważamy, że tylko bezpośrednia zależność posłów od wyborców, a szerzej bezpośrednia zależność polityków od wyborców, jaką tworzą JOW-y, ukróci i to strukturalnie korupcję, niepraworządność i niekompetencję w polskiej polityce.
Uważaliśmy i uważamy, że równa dla wszystkich obywateli swoboda kandydowania, jaką dają JOW-y, uruchomi proces pozytywnej selekcji elit politycznych i wyrzuci „kiepskich” z polskiej polityki.
Uważaliśmy i uważamy, że konieczność uwzględniania przez posłów interesów większości wyborców w okręgu, a faktycznie wszystkich wyborców, co wymuszają JOW-y, wreszcie stworzy w Sejmie reprezentację tego, co wspólne, a nie tego, co różne.
Uważaliśmy i uważamy, że wprowadzenie 460 JOW-ów w wyborach do Sejmu, stworzy Sejm wyłaniający stabilne, kompetentne i patriotyczne rządy.
Panie Prezydencie,
w trakcie poprzednich wyborów prezydenckich w 2015 roku udało się doprowadzić do postawienia kwestii zmiany ustroju państwa poprzez wprowadzenie ordynacji JOW w wyborach do Sejmu. Mimo całkowitego bojkotu przez polskie państwo, od wszystkich partii politycznych, po wszystkie media publiczne i prywatne, w referendum w tej sprawie 1 mln 830 tys. obywateli, czyli 78,8% jego uczestników, zagłosowało za wprowadzeniem ordynacji JOW.
Jako obywatel, któremu leży i na sercu, i na umyśle, kwestia fundamentalnej naprawy ustroju polskiego państwa i likwidacji jego wady ustrojowej, zwracam się do Pana o podniesienie ustrojowej kwestii wprowadzenia 460 jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu.
Przypomnę, że gdy w 1958 roku w obliczu głębokiego kryzysu państwa francuskiego, złożono generałowi Charles de Gaulle propozycję objęcia funkcji premiera, ten wyraził zgodę pod jednym wszakże warunkiem: wprowadzenia ordynacji JOW-ów w wyborach do francuskiego Zgromadzenia Narodowego. I tak rozpoczęła się fundamentalna naprawa francuskiego państwa.
Zwracam się więc do Pana o podniesienie tej kwestii w ponownym postawieniu Pańskiego projektu referendum przedkonstytucyjnego, jako zobowiązania na nową już kadencję i to bez oglądania się na jakiekolwiek poparcie partii politycznych. To ogół obywateli, a nie oligarchie partyjne i ich partie polityczne, powinny rozstrzygnąć o treści ustroju Państwa Polskiego, a więc to obywatele powinni zadecydować o treści kluczowych pytań referendalnych.
Panie Prezydencie,
jako uczestnik Ruchu JOW oczekuję nade wszystko umieszczenia tam pytania o wprowadzenie ustroju demokracji obywatelskiej, w miejsce aktualnej partyjnej oligarchii wyborczej: „Czy chcesz wprowadzenia 460 jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu, w jednej turze wyborczej, z równym dla wszystkich uprawnionych obywateli swobodą kandydowania i publicznym liczeniem głosów?”.
Z obywatelskim poważaniem,
Wojciech Błasiak
Obywatel Rzeczpospolitej Polskiej
Polska, 10 czerwca 2020

- Komunistyczna kontrrewolucja - 8 grudnia 2024
- Apel otwarty do Prezydenta RP Andrzeja Dudy - 20 października 2024
- Patologizacja partii politycznych w Polsce - 24 lipca 2024
- Negatywne przywództwo - 16 czerwca 2024
- Początek rozpadu „układu okrągłego stołu” - 5 stycznia 2024
- Prawo Duveregera, czyli dlaczego Jarosław Kaczyński musiał przegrać te wybory - 31 października 2023
- Fasadowa demokracja i jej propaganda oraz ideologia - 13 stycznia 2023
- Inflacja, polityka i neoliberalna ekonomia - 8 września 2022
- Ktoś musi zacząć - 11 lipca 2022
- Koniec Europy jaką znamy - 8 czerwca 2022
1] „Konfederacja” ma swoje cele, które zaliczyć można do politycznej ideologii konkretnej grupy ludzi. Idea JOW łączy zaś wszystkich obywateli od lewa do prawa, którzy na sercu mają dobro ojczyzny niezależnie od poglądów politycznych, które zawsze ograniczają. Idea to współistnienie szeregowe a ideologia to zależność pionowa.
2] Biernego prawa wyborczego do sejmu nie ma żaden obywatel w III RP (w tym żaden członek partii). Nie słyszałem, aby jakiś oficjalny działacz Konf-cji kwestionował ten – post PRL-owski – stan rzeczy. A przecież dokumenty międzynarodowe w zakresie praw człowieka potwierdzają niezbywalne prawa wyborcze – vide Opinia Rady Europy No 190/2003.
3] Osobiście uważam za wysoce nieroztropną samą myśl, aby przyklejać się do istniejących partii czy ich tymczasowych bloków, które funkcjonują wg politycznych zasad wziętych z poprzedniej formacji (PRL).
4] Kolegę nurtuje prawdopodobnie problem jak wyjść z tego impasu: z jednej strony zabetonowana – przed obywatelami – przez obecne partie scena polityczna a z drugiej strony niska świadomość obywatelska Polaków, którym wydaje się, że po upadku komuny innej demokracji niż ta obecna nie może być. Sugerowana przez Kolegę droga wyjścia poprzez związek Ruchu z Konf-cją jest drogą donikąd. Problem jednak pozostaje.
Pozdrawiam
Chciałbym także zwrócić uwagę, że podobna patologia, co w przypadku obecnej – „partyjniackiej” – ordynacji do Sejmu, występuje także na szczeblu samorządowym:
„Radni są przedstawicielami społeczeństwa w radach na wszystkich szczeblach samorządu terytorialnego. Mandat, który wykonują charakteryzuje się trzema cechami, generalnością, niezależnością oraz nieodwołalnością. Generalny charakter mandatu polega na tym, że radny reprezentuje nie tylko swoich przedstawicieli, ale cały naród. Niezależność oznacza, że radny może działać bez uwzględniania opinii wyborców. Nieodwołalność, jako najważniejsza cecha z punktu widzenia wygaśnięcia mandatu, polega na tym, że wyborcy nie mogą odwołać przedstawiciela przed upływem kadencji. Oznacza to, że zasadą jest, iż osoba, która została wybrana na radnego, pełni tę funkcję przez cztery lata.”
(szczegóły: https://www.rp.pl/Praca-w-samorzadzie/312069988-Kiedy-radny-traci-swoj-mandat.html )
Tak więc zarówno posłowie, jak i radni:
– nie są zobowiązani uwzględniać zdanie swych wyborców
– nie reprezentują swych wyborców – tylko od razu „hurtem” cały naród
– są w praktyce nieodwoływalni
Nie wiem, czy można jakoś obie kwestie powiązać – ale wiem, że ten niższy szczebel jest nie mniej istotny, a on również wymaga uzdrowienia.
Czy nie byłoby możliwe, a jak najbardziej godne rozważenia, przystąpienie Ruchu JOW do Konfederacji Wolność i Niepodległość – i dzięki temu powrót zagadnienia zmiany ordynacji do Sejmu w szerszym wymiarze? Byłoby to o tyle pożądane, że „Konfederaci” propagują – nie bardzo wiem, czemu – system „mieszany” (nie wiem wprawdzie, „ile z czego” ma tam być wzajemnie pomieszane). Jestem przekonany, że eksperci Ruchu mogliby zarówno wzmocnić Konfederację – jak i przekonać jej przywódców, że JOW-FPTP, który zresztą jest zgodny z tradycjami polskiego parlamentaryzmu (przecież I RP miała taką ordynacje do Sejmu), jest najlepszym rozwiązaniem.
Może warto to chociaż przemyśleć?
Mówiąc w przenośni: JOW jest ideą międzypartyjną. W każdej polskiej partii – od centrum do prawa (w lewicy nie-międzynarodowej też) – są zwolennicy, jawni i cichociemni tej idei. Identyczna sytuacja jest wśród wyborców czyli sympatyków tych partii. Tylko oligarchowie partyjni stoją okoniem bo system JOW zagraża ich prywatnym interesom. Bowiem musieli by osobiście stawać przez wyborcami i powalczyć o mandat a wynik nie byłby taki pewny. Wg guru tych oligarchów (Jarosław K.) system większościowy jest nie demokratyczny.
W takiej sytuacji „przystąpienie Ruchu JOW do …” byłoby działaniem wielce nie roztropnym tj. przynoszącym więcej szkody niż pożytku.
Pomijam zupełnie fakt, iż wszyscy obywatele III RP nie mają biernego prawa wyborczego do sejmu.
Ja właśnie dlatego wystapiłem z taką sugestią, bowiem Konfederacja jest również „ideą międzypartyjną” (jedyną taką w Sejmie! Chociaż zarejestrowaną jako „partia” ze względów praktyczno-formalnych; to właśnie odpowiedź „na dziś” w kwestii „biernego prawa”).
Wydaje się, że Ruch JOW – po ew. przystąpieniu – nie tylko miałby możliwość „odezwać się donośniejszym głosem”, ale i zapewne wprowadzić w nadchodzącej kadencji paru posłów do Sejmu. Rzecz nie do przecenienia, jeśli chodzi o możliwość realizacji zasadniczego postulatu Ruchu.
Co zaś do rachub dotyczących „innych partii”: ludzie wszystkich tych „innych partii” mieli już możliwość nie tylko poparcia, ale wręcz wprowadzenia w życie postulatu zmiany ordynacji. Co zrobili? Ano, jedni zwyczajnie wrzucili do niszczarki wszystkie zebrane podpisy, jak przecież nie od dziś wiadomo. Inni (jeśli chodzi o tę „lewicę nie-międzynarodową”) w ogóle nie interesowali się tematem, bo „było dobrze tak, jak było”. Czy warto żywić złudzenia, że ci sami ludzie – bądź inni, ale przecież z tych samych środowisk się wywodzący – wykroczą poza cokolwiek więcej, niż ew. werbalne poparcie (jeśli w ogóle)?
Obecny system, gdzie kariera posła zależy od owych „oligarchów”, nie zmieni się dzięki spodziewanemu(?) poparciu „dołów partyjnych wszystkich partii” – przecież minęło już ponad 30 lat. Czemu w ciągu następnych 30-tu lat miałoby cokolwiek być inaczej, skoro dalej partyjny „boss” decyduje o tym, kto będzie „jedynką” itd.? Pojedyńczy „szeregowi posłowie” mogą „deklarować sympatię”, to możliwe – ale wydaje się wątpliwe, aby ich suponowane „sympatyzowanie” mogło cokolwiek zmienić.