W sobotę, 12 września br., odbył się polityczny spektakl medialny, w którym dwie partyjne panie z PO i PiS prezentowały programy wyborcze swoich partii. To nie były programy czy strategie rozwoju Polski. Była to licytacja na obietnice wyborcze.
Pani z PO, o kompetencjach politycznych i ekonomicznych dyrektora szpitala powiatowego, zapowiedziała m.in.: „likwidację składek na ZUS i NFZ, jednolitą stawkę PIT na poziomie 10 proc., likwidację umów śmieciowych, wprowadzenie minimalnej stawki godzinowej w wysokości 12 zł, bon refundacyjny na leki dla ponad 3 mln Polaków oraz likwidację finansowania przez pracodawców etatów związkowych” (za: niezalezna.pl). Tego nawet nie trzeba poddawać krytycznej analizie, bo poczynając od likwidacji składek na ZUS i NFZ, gołym okiem widać, że to czcze obietnice bez pokrycia i „kiełbasa wyborcza”.
Pani z PiS, o kompetencjach politycznych i ekonomicznych burmistrza 20 tysięcznej gminy, zapowiedziała: m.in. „ochronę polskiej ziemi” (przed wykupem dla celów nierolniczych, jak zrozumiałem), obniżenie podatku CIT z 19 do 15% dla małych przedsiębiorstw, ulgi inwestycyjne dla przedsiębiorców, wprowadzenie minimalnej stawki godzinowej w wysokości 12 zł, 500 zł dla dziecka w rodzinach o niskich dochodach, opodatkowanie hipermarketów i banków i stworzenie 1,2 mln miejsc pracy dla młodych ludzi do 35 roku życia przy pomocy samorządów i przedsiębiorców.
Jak można stworzyć 1,2 mln miejsc pracy tylko dla młodych ludzi w konkretnym przedziale wiekowym i to bez udziału państwa przy pomocy samorządów i prywatnych przedsiębiorców?! Całkowita demagogia i to jeszcze skierowana chyba do idiotów! A pozostała część to wyrywkowe propozycje zmian powyrywane z kontekstu swego funkcjonowania i nieskuteczne w rozwiązaniu podstawowych problemów Polski.
Kiedy zdecydowałem się dwa miesiące temu napisać, a potem opublikować kilka dni temu swoją autorską „Strategię programową wolnych Polaków w wyborach parlamentarnych”, chciałam pokazać, że rozsądne propozycje rozwiązywania fundamentalnych problemów Polski, nie wymagają jakiś niewyobrażalnych kompetencji naukowych. Wymagają jedynie stałej analizy tego, co się wokół dzieje, systematycznych przemyśleń i podstawowej wiedzy ekonomicznej, socjologicznej i politologicznej oraz intelektualnej uczciwości.
Na swój sposób ryzykowałem, że się ośmieszę jako naukowiec. Cóż będzie, jeśli sowicie opłacane partyjne „trusty” mózgów PO i PiS stworzą programy wyborcze, które olśnią chłodem analizy, twardością argumentacji i błyskotliwością propozycji zmian? A było to, co powyżej. Czyli intelektualne zero i obietnice wyborcze co najwyżej dla naiwnych, choć niektóre wręcz dla idiotów.
Problem w tym, że w wyniku zbliżających się wyborów parlamentarnych co najwyżej panią premier o kompetencjach politycznych i ekonomicznych dyrektora szpitala powiatowego, zastąpi pani premier o kompetencjach politycznych i ekonomicznych burmistrza małej gminy. I z wyobraźnią polityczną i ekonomiczną na poziomie powyższych „programów wyborczych”. I z takim samym poziomem partyjnych polityków i ekspertów.
W 1990 roku nazwałem Górny Śląsk, gdzie wówczas mieszkałem, „kolosem o glinianej głowie”, ze względu na jakość regionalnych elit politycznych i intelektualnych. Trochę później zrozumiałem, że tym „kolosem o glinianej głowie” jest cały mój kraj, ze względu na nędzę intelektualną, moralną i osobowościową polskich elit władzy. A jeszcze później pojąłem, że ta nędza ma swoje przyczyny w jej nieustannej samoreprodukcji poprzez samoreprodukcję partyjnych elit politycznych w Sejmie, dzięki proporcjonalnej ordynacji wyborczej. I jak widać na podstawie prezentowanych programów wyborczych PiS i PO nic się nie zmieniło.
A to oznacza, że te wybory parlamentarne również nie rozpoczną procesów naprawy polskiego państwa i polskiej gospodarki. I nie zatrzymają wciągania nas w matnię katastrofy demograficznej, zadłużeniowej, edukacyjno-wychowawczej i finansowej. Bez zmiany ordynacji wyborczej do Sejmu i wprowadzenia 460 jednomandatowych okręgów wyborczych, nie rozpocznie się bowiem pozytywna selekcja elit władzy zdolnych do wyciągnięcia Polski z równi pochyłej po której się toczymy.
Równi pochyłej widocznej w 290 mld euro zadłużenia zagranicznego; 2,5 milionowej emigracji zarobkowej głównie młodych Polaków, z perspektywą kolejnych 1,5 mln w najbliższych kilku latach; stałym spadkiem liczby ludności kraju, utratą 5 mln miejsc pracy w ciągu 25 lat; wyprzedażą w ręce obcego kapitału 50% sektora przemysłowego i 75% sektora bankowego za 4,5 do 5% wartości; corocznym wywozem z Polski ponad 100 mld zł z tytułu obcej własności gospodarczej; względnym i bezwzględnym regresem nowoczesności i innowacyjności krajowej struktury przemysłowej, by o tym, że matury zdają i na studia wyższe są przyjmowani już ludzie z lekkim upośledzeniem umysłowym, nie wspominać.
Czy zdążymy jeszcze się na niej zatrzymać i rozpocząć żmudną wspinaczkę pod górę? Nie wiem. Wiem tylko tyle, że musimy zmienić sposób selekcji rodzimych elit władzy i wprowadzić 460 JOW w wyborach do Sejmu.
13 września 2015

- Komunistyczna kontrrewolucja - 8 grudnia 2024
- Apel otwarty do Prezydenta RP Andrzeja Dudy - 20 października 2024
- Patologizacja partii politycznych w Polsce - 24 lipca 2024
- Negatywne przywództwo - 16 czerwca 2024
- Początek rozpadu „układu okrągłego stołu” - 5 stycznia 2024
- Prawo Duveregera, czyli dlaczego Jarosław Kaczyński musiał przegrać te wybory - 31 października 2023
- Fasadowa demokracja i jej propaganda oraz ideologia - 13 stycznia 2023
- Inflacja, polityka i neoliberalna ekonomia - 8 września 2022
- Ktoś musi zacząć - 11 lipca 2022
- Koniec Europy jaką znamy - 8 czerwca 2022
p. dr to o czym pan pisze wkrótce samo pod wpływem własnego ciężaru się wykolei. na razie to cisza przed burzą. jeszcze pójdzie do boju PIS tylko po to żeby zasilić lamus, w którym są już wszyscy poprzednicy z tego jarmarku zwanego 3RP. jeszcze tylko PIS i zacznie się nowe, PIS już jest ostatni. po nim nie ma już nic. ruszy lawina żądań społecznych i politycznych i w tym JOW przejdą bez oporów. to co się dzieje na bieżąco wygląda zawsze jakoś tam, tak a nie inaczej, ale będą przecież tego skutki w przyszłości, zawsze są. skutki są zawsze. mądrość tego świata jest złożona i paradoksalna lub raczej niewidoczna na początku. PIS wydaje się, że odnosi wielki sukces, referendum upadło, JOWy w defensywie. nic bardziej mylnego od tego co widać na pierwszy rzut oka. ruch JOW musi dzisiaj już raczej pracować nad tym co nadjedzie w dalszej kolejności tj. na sprostaniu zadania wparcia Polaków w zakresie JOW nie tylko edukacyjnie ale przejmując inicjatywę w organizacji pewnych zadań w przyszłych zmianach. Polacy zagłosują za JOW, trzeba im tylko dać mądre w tym wparcie, co jest już oczywiście od dawna czynione.
Całkowicie się zgadzam z tekstem pana WB. Od siebie dodałbym, że nóż mi się w kieszeni otwiera gdy któryś z radosnych amatorów rządzenia krajem odwołuje się do swojego, niewątpliwego patriotyzmu. Trzeba mieć nie lada tupet by z 5% ( 70% posłów ) poparciem w okręgu silić się na zbawcę narodu i wciskać obywatelom kit przedwyborczy. Mizerota kadr partyjnych rodzi co jakiś czas królika z kapelusza na jakieś odpowiedzialne stanowisko w państwie. Sztab zawodowych trenerów kłamstwa kreuje takiego osobnika na tego „naprawdę” i „nieomylnie” właściwego człowieka-taczkę, która zwiezie klan partyjny do głównego koryta. A strategii rozwoju gospodarczego kraju brak od dwóch dekad. To przerasta możliwości intelektualne głodnych władzy. Żyję już parę dekad świadomy otaczającego mnie świata i widzę, że dzisiejsze tanie chwyty „piaru” partyjnego przerastają aparat propagandowy PZPR. Tu jest postęp.
Jak zawsze celnie. Szkoda tylko, że przemówi do niewielu rodaków.
patrzmy na siebie: ciebie przekonało i mnie wiec już nas jest dwóch