/Polska Razem? Nie tym razem

Polska Razem? Nie tym razem

Na pierwszy rzut oka partia Jarosława Gowina ma wszystko, aby porwać tłumy wyborców konserwatywno-liberalnych i szturmem wbić się na polską scenę polityczną.

Zaangażowanie się ludzi młodych? Jest. Obecność zaplecza eksperckiego i przedstawianie konkretnych rozwiązań programowych? Również. Inspirujące do działania wystąpienia lidera? Coraz lepsze. Gdy przyjrzymy się jednak bliżej, wiele aspektów nowej jakości w polityce może wspomniany elektorat tylko i wyłącznie irytować…

Pierwszy punktem zapalnym jest wkład, jaki w Polskę Razem wniósł PJN. Jarosław Gowin w rozmowach z politykami tej partii miał zdecydowanie silniejszą pozycję negocjacyjną, wynikającą z jego rosnącej – co potwierdziły badania – rozpoznawalności i otoczeniu się sporą rzeszą osób z różnych środowisk (posłów, samorządowców, ekspertów, przedsiębiorców, studentów…). Mógł śmiało powiedzieć do Pawła Kowala: Spójrzmy prawdzie w oczy – jako twór polityczny nie istniejecie, nie macie żadnych szans. Więc albo wchodzicie na moich warunkach (w szczególności pozbywacie się Elżbiety Jakubiak i Wojciecha Mojzesowicza), albo bawcie się dalej w ten swój PJN z poparciem 0,2%. Myślicie, że europosłowie Kowal i Migalski, mający chrapkę na kolejną kadencję w Brukseli, nie przyszliby do Gowina w podskokach? Przyszliby jak nic. Niestety, były minister sprawiedliwości przyjął ten spadek – pełen pokaźnej liczby kłopotliwych dóbr – w całości, a nie z dobrodziejstwem inwentarza.

Dobitnie ten stan rzeczy ujawniła konwencja założycielska z 7 grudnia. Zaprezentowany program w dużej mierze czerpał z programu PJN-u, głównie w przedmiocie polityki prorodzinnej i zatrudnienia. Programu tworzonego jeszcze w okresie, gdy partią kierowała Joanna Kluzik-Rostkowska, która do konserwatywnego liberalizmu pasuje jak wół do karety. Podobnie jak wspomniany już duet Jakubiak&Mojzesowicz, co nie przeszkodziło zasiąść im w pierwszych rzędach w pobliżu Gowina. Wprawdzie koledzy z rozwiązanego ugrupowania starają się przyjść im z wsparciem, zwłaszcza gdy bronią byłą minister sportu przed konsekwencjami wypowiedzianego w przypływie szczerości zdania, iż to ona jako urzędnik pozwala nam pracować i ciężką pracą sama wypracowuje swoją pensję. Robią to jednak dość nieudolnie, o czym świadczy wypowiedź posła Kowala z ubiegłotygodniowego Młodzież kontra: Jak mamy szanse zrobić dużą organizację, która ma szanse wpływać na politykę, (…) to musimy pogodzić się z tym, że jesteśmy różni (w sensie: w różnym stopniu wolnorynkowi). Problem w tym, że w wypowiedziach pani Jakubiak nie widać ni źdźbła wolnorynkowości, natomiast doskonale zakorzenione jest myślenie typowo etatystyczne, według którego ogromna część owoców naszej pracy musi być rozdysponowywana poprzez budżet państwa.

Sorry, tego się nie da obronić. Podobnie jak złamania innej kardynalnej zasady, na jakiej chce się oprzeć poseł Gowin, a mianowicie prostego i przejrzystego prawa dla obywateli. Zupełnie kłóci się z nią postulat głosowania rodzinnego, atakowany z przeróżnych stron, przeróżnymi argumentami. Lecz mało kto zwrócił uwagę, że wprowadzenie tego pomysła wymagałoby masy nowych przepisów w kodeksie wyborczym, w celu zapobieżenia nadużyciom, jakie ów system niewątpliwie stwarzałby. Co więcej, głosowanie rodzinne kłóci się z innym postulatem – wprowadzenia ordynacji większościowej opartej na JOW w wyborach do Sejmu, która ze swej natury jest ordynacją prostą i zrozumiałą dla obywateli, bez potrzeby stosowania dodatkowych udziwnień. A na dokładkę, JOW-y dostają obuchem w głowę postulatem o zmniejszeniu liczby posłów (nawiasem mówiąc, o bliżej niesprecyzowaną ilość), co nijak ma się do idei małych okręgów wyborczych, sprzyjających odpowiedzialności posła przed wyborcami.

I tak, krok po kroku, cała koncepcja spójnego i klarownego programu zaczyna kolejno upadać jak kostki domina. Wyraźnie bowiem widać, jak dużo elementów układanki pozostaje w jawnej sprzeczności z kardynalnymi, koliberalnymi zasadami, do których Polska Razem ochoczo się odwołuje. Gdy dołożymy chociażby pogłoski o nadlatującej chmarze spadochroniarzy, czy masowym przyjmowaniu Młodych Demokratów bez jakiejkolwiek weryfikacji, Jarosław Gowin powinien przestać się dziwić, że jest zmuszony do walki z opinią, jakoby tworzył prawicowy odpowiednik partii Janusza Palikota.

Źródło: http://sapere.aude.salon24.pl/556627,polska-razem-nie-tym-razem

About Miłosz Węgrzyn

1 240 wyświetlen