/Wyborcze łamanie Konstytucji

Wyborcze łamanie Konstytucji

Artykuł 127 punkt 1 Konstytucji RP stanowi, iż „Prezydent Rzeczypospolitej jest wybierany przez Naród w wyborach powszechnych, równych, bezpośrednich i w głosowaniu tajnym”. Rzeczywiście wybory prezydenckie są od 1990 roku powszechne, bezpośrednie i głosuje się tajnie. Natomiast równe nie były i nie są. O równości bowiem decydują nade wszystko równe szanse w dostępie kandydatów do mediów i równe szanse w zdobywaniu funduszy finansowych na kampanię. Jedno z drugim się zresztą wiąże.

O skrajnej nierówności w dostępie do mediów i sposobie nierównego traktowania kandydatów przez dziennikarzy, aż do medialnego linczu włącznie, przekonał się już w 1990 roku Stan Tymiński. I od tego czasu nasz sprostytuowany politycznie system medialny w niczym się nie zmienił. A skala sprostytuowania środowiska dziennikarskiego głównych mediów również. Natomiast skrajnie pogorszyła się nierówność w finansowaniu kampanii wyborczej kandydatów, praktycznie z góry wykluczając kandydatów niepopieranych przez parlamentarne partie polityczne.

W obecnych wyborach prezydenckich środki finansowe na kampanię mogą pochodzić wyłącznie z trzech źródeł. Pierwszym są wpłaty polskich obywateli, acz tylko zamieszkałych na terenie Polski. Drugim źródłem są wpłaty partii politycznych, a trzecim źródłem kredyty bankowe. Dlatego Paweł Kukiz zbiera po kilkadziesiąt złotych od swoich zwolenników i jak na razie uzbierał kilkadziesiąt tysięcy, a Bronisław Komorowski dostał 15 mln zł, przynajmniej tak oficjalnie podawano, z funduszu wyborczego Platformy Obywatelskiej. Czyli z budżetu państwa. Czyli z naszych wspólnych pieniędzy. I to bez naszego pozwolenia.

Żeby jednak chuchać na zimne, bo a nuż znajdą się bogaci darczyńcy dla takiego czy innego Kukiza, to obywatele nie mogą wpłacać więcej niż 15-krotność minimalnego wynagrodzenia za pracę czyli około 26 tys. zł. Ale partie już takich limitów nie mają i są ograniczane tylko wysokością subwencji z budżetu państwa. Pieniądze obywateli więc dla Kukiza i jemu podobnych są ściśle limitowane, a pieniądze z partii politycznych, które idą z budżetu państwa dla Komorowskiego i jemu podobnych, ograniczane tylko wielkością subwencji ich partii, czyli jedne partię mogą dać 15 mln zł, a drugie tylko 5 mln zł.

Dodam, że taka sama jakościowo sytuacja w relacjach między kandydatami spoza partii parlamentarnych, a kandydatami tych partii, dotyczy również wyborów samorządowych czy wyborów do senatu.

Jest to sytuacja jawnego łamania Konstytucji. Zasada równości w wyborach prezydenckich jest bezczelnie łamana w sposób publiczny. Jest łamana przede wszystkim przez Państwową Komisję Wyborczą, która ma czuwać nad legalnością wyborów. PKW bezczelnie łamie Konstytucję, a Trybunał Konstytucyjny to milcząco akceptuje. I w łamaniu Konstytucji uczestniczy urzędujący prezydent, urzędująca premier i urzędujący ministrowie.

U źródeł tej sytuacji leży ordynacja proporcjonalna do Sejmu, która wprowadziła praktyczny brak jakiejkolwiek odpowiedzialności posłów i partii przed wyborcami. Co gorsza wprowadziła ich praktyczną niewymienialność. Partie robią co chcą wiedząc, że i tak są bezkarne. Również w łamaniu Konstytucji.

I gdzie są ci wszyscy przyjaciele polskiej praworządności, polskiej demokracji i praw obywatelskich? Gdzie nasi nieocenieni konstytucjonaliści i wybitna profesura politologów? Gdzie są stale zatroskani o naszą demokrację redaktorzy naczelni i publicyści „Rzeczpospolitej”, „Do Rzeczy”, „Uważam Rze” czy „Gazety Polskiej”, by już tytułów polskojęzycznych czasopism nie wymieniać? Nie ma ich, bo oni też tak naprawdę mają nas obywateli tam, gdzie można ich co najwyżej pocałować.

Dlatego ja, Wojciech Błasiak, wolny obywatel szanujący Konstytucję, aż do czasu jej zasadniczej zmiany, o co zresztą zabiegam, oświadczam, że nie zagłosuję na kandydatów partii parlamentarnych. Dlatego, iż nie będę głosował na kandydatów, którzy uczestniczą w łamaniu Konstytucji. I dlatego nie zagłosuję ani na Bronisława Komorowskiego, który dostał publiczne pieniądze od PO, ani na Andrzeja Dudę, który je dostał od PiS, ani na Magdalenę Ogórek, która je otrzymuje od SLD, ani na Adama Jarubasa, który bierze je od PSL. I ja, Wojciech Błasiak, wolny obywatel, wpłacę co najmniej 20 zł na niezależnego kandydata Pawła Kukiza. I nie dlatego, że jest jedynym pozapartyjnym kandydatem, a dlatego, ze chce zlikwidować źródło wszelkiego zła politycznego w Polsce, czyli chce likwidacji proporcjonalnej ordynacji wyborczej do Sejmu i wprowadzania 460 jednomandatowych okręgów wyborczych.

24 marca 2015

About Wojciech Błasiak

ekonomista i socjolog, dr nauk społecznych, niezależny naukowiec i publicysta, działacz i krajowy koordynator Obywatelskiego Ruchu na rzecz JOW
1 308 wyświetlen