czyli ćwierć wieku negatywnej selekcji partyjnych grup władzy III RP
Blokada mównicy sejmowej i fotela marszałka Sejmu od 16 grudnia 2016 roku przez grupę kilkudziesięciu posłów opozycyjnej Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej oraz Polskiego Stronnictwa Demokratycznego, otworzyła nowy rozdział w niechlubnej historii III Rzeczypospolitej. Mamy bowiem już do czynienia ze zbiorową okupacją sali sejmowej, uniemożliwiającej prace decydującego ośrodka władzy politycznej. To już nie jest wybryk polityczny zdesperowanego posła czy grupy posłów. To jest zaplanowane i zorganizowane działanie 132 posłów PO, 31 posłów N i 16 posłów PSL. 179 posłów z trzech różnych partii opozycyjnych zdecydowało się uniemożliwić, z użyciem siły fizycznej i deptaniem wszelkich norm etycznych i prawnych, uchwalenie najważniejszej corocznej ustawy, jaką jest ustawa budżetowa. Chcą bowiem doprowadzić do paraliżu politycznego państwa, wymuszając wcześniejsze wybory parlamentarne lub przynajmniej trwały chaos na scenie politycznej. Chcą bowiem wrócić do władzy. Ich osobisty, rodzinny i partyjny interes jest wszystkim, a reszta jest niczym. A ich osobista i partyjna pycha, buta oraz całkowite poczucie bezkarności, nie daje się już ukryć nawet w wypowiedziach ich liderów.
Czegoś takiego nie było w historii współczesnego parlamentaryzmu w cywilizowanych państwach. Polski system polityczny stanął pod własną ścianą i nawet jeśli się spod niej cofnie, to ściana już zostanie. Ta sytuacja pokazała jakość 179 polskich posłów: jakość intelektualną, ideową, etyczną i osobowościową. Tą jakością jest poziom hołoty: intelektualnej, ideowej, etycznej i osobowościowej. Hołoty, czyli zbiorowości pozbawionej w swej masie podstawowych kulturowych wartości i norm w życiu społecznym, a której synonimami w języku polskim są dzicz, męty, motłoch, tłuszcza, pospólstwo czy tałatajstwo.
I jeśli hołotą jest blisko 40% składu osobowego najważniejszego ośrodka władzy politycznej w polskim państwie jakim jest Sejm, to nie może to być zjawiskiem koniunkturalnym, czyli zależnym od przypadkowego zbiegu niesprzyjających negatywnych okoliczności politycznych. To musi być już zjawisko strukturalne, czyli wynikające z trwałych przyczyn tkwiących w naszym systemie politycznym. I tymi trwałymi przyczynami jest sposób selekcji personalnej, środowiskowej i partyjnej polskich posłów III RP. A ten sposób selekcji to ordynacja wyborcza do polskiego Sejmu.
Uchwalona przez PRL-owski sejm kontraktowy w 1991 roku proporcjonalna ordynacja wyborcza do Sejmu stała się trwałą przyczyną negatywnej selekcji polskich posłów. Ta ordynacja umożliwia bowiem nieustanną samoreprodukcję środowiskową partyjnych grup władzy, poczynając od środowisk tzw. okrągłego stołu i sejmu kontraktowego. Ta samoreprodukcja, ten samodobór, jest zagwarantowany głosowaniem na wyborcze listy partyjne, na które kandydaci są wybierani w kolejności ustalonej przez wodzów czy oligarchów partyjnych. To oni wybierają, a wyborcy tylko głosują. A że głosują tylko na medialne wizerunki partii i kandydatów, bo okręgi są co najmniej kilkusettysięczne, to i manipulować medialnie nimi można co niemiara. A że poseł odpowiada przed wodzami i oligarchami partyjnymi, a nie bezpośrednio przed własnymi wyborcami, to nie musi się z nimi liczyć.
Ta ordynacja uniemożliwia równocześnie wyłonienie autentycznych elit politycznych Polski: kreatywnych, patriotycznych i odpowiedzialnych. Ordynacja proporcjonalna zablokowała bowiem polską scenę polityczną. Nikt, poza tymi, którzy mają dostęp do olbrzymich pieniędzy i wielkich mediów, na tej scenie nie ma szans pojawić się. A wodzowie i oligarchowie partyjni dbają o to, aby na ich listach partyjnych byli ich wierni, choćby mierni i bierni.
I tak od 25 lat trwa negatywna selekcja partyjnych grup sejmowych. I po ćwierćwieczu tej negatywnej selekcji mamy efekt w postaci osiągnięcia 40% politycznej hołoty. I te 40% jest już w stanie destabilizować państwo i siać chaos tylko dlatego, że władzę mogą pooglądać „przez szybę”.
No tak, ale przecież mamy jeszcze 60% posłów sejmowych Prawa i Sprawiedliwości i Kukiz’15, o których w żaden sposób nie można powiedzieć, że kiedykolwiek zachowali się jak polityczna hołota. To prawda. Tyle, że niewiele z tego wynika dla stworzenie i realizacji możliwości rozwojowych Polski. Przede wszystkim gospodarczych, gdzie koncentrują się największe zagrożenia dla naszej przyszłości, od groźby kuli śnieżnej zadłużenia zagranicznego poczynając. Ani PiS, ani tym bardziej Kukiz’15, nie mieli i nie mają żadnego programu gospodarczego. A symbolem już gospodarczej bezradności rządu PiS jest postać wicepremiera Mateusza Morawieckiego. Jak można było połączyć Ministerstwo Skarbu z Ministerstwem Rozwoju, czyli funkcję wykonawczą w domenie państwowej z funkcją sztabową w całej gospodarce? Jak można było dołączyć do tego jeszcze Ministerstwo Finansów, czyli funkcję imperialną państwa w gospodarce? Aby to zrobić, trzeba być po prostu ignorantem ekonomicznym. A jak można było przez 14 miesięcy rządu nie sformułować programu polityki przemysłowej i przynajmniej od 6 miesięcy nie realizować tejże polityki, a snuć przy tym opowieści o tworzeniu innowacyjnej gospodarki? Aby to zrobić trzeba po prostu nie mieć pojęcia o gospodarce. Bo gospodarka to tworzenie i dystrybucja nowych wartości ekonomicznych w ryzykownej ekonomicznie produkcji dóbr i usług, a nie ściąganie gwarantowanej sądami i komornikami monopolistycznej renty bankowej, zwanej odsetkami od kredytów.
Ten polityczny mur, przed którym stoimy, nazywa się ustrojem partyjnej oligarchii wyborczej, która gwarantuje nam dalszą negatywną selekcję partyjnych grup władzy w Sejmie i w całym państwie. I aby tę partyjną hołotę i partyjną miernotę wyrzucić na śmietnik historii, nie trzeba destabilizować państwa i siać chaosu politycznego. Wystarczy zmienić ordynację wyborczą do Sejmu, wprowadzając 460 jednomandatowych okręgów wyborczych, z pełną swobodą kandydowania wszystkich uprawnionych, z jedną turą głosowania, z jednolitym limitem wydatków wyborczych i z publicznym liczeniem głosów. I to tylko tyle. I aż tyle.
20 grudnia 2016
- Apel otwarty do Prezydenta RP Andrzeja Dudy - 20 października 2024
- Patologizacja partii politycznych w Polsce - 24 lipca 2024
- Negatywne przywództwo - 16 czerwca 2024
- Początek rozpadu „układu okrągłego stołu” - 5 stycznia 2024
- Prawo Duveregera, czyli dlaczego Jarosław Kaczyński musiał przegrać te wybory - 31 października 2023
- Fasadowa demokracja i jej propaganda oraz ideologia - 13 stycznia 2023
- Inflacja, polityka i neoliberalna ekonomia - 8 września 2022
- Ktoś musi zacząć - 11 lipca 2022
- Koniec Europy jaką znamy - 8 czerwca 2022
- Prawo małych i średnich państw narodowych do suwerennego istnienia - 4 maja 2022
Nie słyszałem by Jarosław Kaczyński oświadczył coś w sprawie poczucia gnozy. Jeżeli podpowiedź Ruchu JOW będzie użyteczna, wprowadzi ją do programu Obecne problemy z chuligaństwem czy terroryzmem politycznym, czyli liczenie zdrajców spraw narodowych na pomoc zagranicy dla utrzymania polityki wasalnej, to problem prawie wszystkich krajów Europy. JOW jest lekarstwem na chuligańską nieodpowiedzialność parlamentarzystów. Sprawdzenie go w Polsce, to wielkie wyzwanie dla kultury solidarności.
Naszym głównym pytaniem, są źródła trwającej od roku sejmowej patologii. Ja uważam, że jest ona efektem wykorzystania przez ugrupowania opozycyjne, nowoczesnych technologii przeciwko sprawiedliwości w Państwie. Że wybieranie rządzących w ordynacji wielomandatowej, pozwalające im na unikanie osobistej odpowiedzialności, w połączeniu z dynamiką horyzontalnych mediów, pozwala na wykorzystanie instytucji demokratycznych dla wojny o władzę. Do permanentnej wojny domowej.
http://si.neon24.pl/post/135835,wojna-w-domu-wasala
Jeżeli tak jest, jeżeli większość Polaków podziela taką obserwację, to dlaczego prezes Jarosław Kaczyński miałby się sprzeciwiać się naprawie Polski ?
p. Andrzeju – spójrzmy na Polskę oczyma zimnego pokerzysty. Aby mówić o naprawie Polski to najpierw trzeba założyć, że RP jest chora. Pojęcie „choroby” zna prawie każdego dziecko. Wytworzona sytuacja braku „osobistej odpowiedzialności” przed wyborcami u beneficjentów mechanizmu wielomandatowego, którymi są partie polityczne to nie jest „choroba” w interpretacji tychże partii – to jest stan normalny a nam – wyborcom/pacjentom – tylko tak się wydaje. Partie, a właściwie bonzowie tychże są jak wirusy czy złe bakterie, których celem jest stan zwany przez nas chorobowym ale dla nich to jest samo życie.
W świetle powyższego nie można żądać od Wirusa Wlk.(np. JK et consortes) czegoś niemożliwego w samej swej istocie rzeczy. Mamy sytuację identyczną jak za PRL-u, gdzie jak wiemy panowała też demokracja (tylko socjalistyczna). Co 4 lata zdecydowana większość wyborców autoryzowała rządy PZPR a obecnie rządy PiSu.
Większość Polaków (ponad 92 %) w Referendum z 6.9.2015 r. nie podzieliła naszej obserwacji o wadzie strukturalnej (jow kontra wielomandatowość) RP i nie miała nic do oskubywania państwa przez partie (tzw. finansowanie z budżetu).
Załóżmy jednak przez chwilę sytuację zwaną „cudem” tzn. że prezes JK stracił kontakt z rzeczywistością partyjną RP i potwierdził stan chorobowy państwa wynikający wprost z braku osobistej odpowiedzialności posłów przed wyborcami (samo imputowanie posłom braku odpowiedzialności za cokolwiek jest prawdopodobnie dla nich osobistą obelgą). Efekt jest łatwy do przewidzenia. Miałby przed sobą nadal całą opozycję plus jawnie 92 % obywateli.
Prezes JK nie jest już młody i prawdopodobnie nie wierzy w cuda.
PS-chylę czoła przed Pańskimi felietonami na neon24.
Członkowie Ruch JOW powinni teraz przekonywać posłów PiS, że obywatelska ocena postawy osobowej ma kluczowe znaczenie dla suwerenności Polski. Że bez ustrojowej możliwości osobowej oceny posła przez obywatela w JOW chuligaństwo polityczne, korzystające z parasoli rozpostartych w Brukseli (tradycja polityki wasalnej III RP), nie napotka na żadne granice. Ordynacja „nie JOW” utrwala wasalną politykę III RP.
p. Andrzeju – przekonywanie posłów jakiejkolwiek partii sejmowej do czegokolwiek z pominięciem prezesów jest w obecnej ordynacji zadaniem niewykonalnym. Po to ww. ordynacja została Polakom amputowana aby tak było. Jak naczelnik Jarosław K. uzna coś za stosowne to znajdzie to.