Przeglądając internet natknąłem się na link do publikacji Centrum Studiów Wyborczych UMK w Toruniu z 2008 roku podtytułem „Zalety i wady wyborczego systemu proporcjonalnego”. Tytuł był dość konkretny i zachęcał do jego przeczytania. Pobieżny ogląd jego 10-stronicowej zawartości sygnalizował specyficzne podejście do tematu. Charakteryzowało się ono tym, że Autor tekstu nie usiłował wyłożyć po męsku wad i zalet systemu wyborczego, a zajął się pospolitym opisem systemu proporcjonalnego. W ogóle w teksie brak – oprócz samego tytułu – nazw: „zalety” i „wady”. Niedokładność ta jest drobnostką wobec niezwykle trafnego spostrzeżenia o następującej treści:
„W istocie pewne elementy zasady proporcjonalności są bezsporne i determinują konieczność wprowadzenia rozwiązań mających realizować następujące cele:
pkt. 2) partia, a nie pojedynczy kandydat, jest podmiotem prawa, któremu gwarantowana jest reprezentacja proporcjonalna”.
Tak naprawdę to nie wiadomo, czy Autor – profesor uniwersytecki, a od niedawna sędzia Trybunału Stanu – uważa swoją obserwację, dotyczącą podmiotowości partii w sprawach wyborczych, za zaletę czy wadę. Wskazuje ona bowiem na bezsporną podmiotowość, jaką jest partia – identycznie jak to było za nieboszczki komuny – wyjaśniając mniej zorientowanym obywatelom III RP zdeterminowaną dialektyczną konieczność postsocjalistycznej polskiej sceny politycznej. Sceny charakteryzującej się tym, że i w czasach PRL, i po 1989 roku została zabetonowana przed pojedynczym kandydatem.
Zbiór obserwacji opisujących proporcjonalny system wyborczy, który został wyłożony w powyższym wykładzie spokojnie możemy przymierzać do mechanizmu wyborczego, jaki panował w demokracji socjalistycznej. Tym bardziej, że Autor zaraz na pierwszej stronie zasugerował – domyślnie – bliźniaczość obu mechanizmów na odcinku niejako samego „jądra” demokracji a la polacca. Jest nim identyczny stosunek do zasady, że to partia, a nie pojedynczy kandydat, jest podmiotem prawa.
Szukanie prawdy dotyczącej ustalenia kto powinien być podmiotem prawa wyborczego w demokratycznym państwie prawa, jakim jest III RP nie jest jednak łatwe. Prawdopodobnie dlatego Autor w 2016 roku został nominowany przez rząd Beaty Szydło przedstawicielem Polski w tzw. Komisji Weneckiej.
Jak wiemy Komisja ta, na zlecenie Rady Europy opracowała i opublikowała w 2003 roku „Kodeks dobrych praktyk w sprawach wyborczych”. Z Kodeksu tego dowiadujemy się, że podmiotem prawa wyborczego są „allhuman” (ang. „wszyscy ludzie”), a nazwa partia jest niejako w tle tego dokumentu. Co jest zrozumiałe, jako że organizacja ta grupuje niektórych tylko osobników z owych „allhuman” w celu realizacji celów politycznych.
Lektura wymienionej na wstępie naukowej publikacji zdejmuje zasłonę dymną z mechanizmu wyborczego zafundowanego Polakom po 1989 roku. Ile trzeba zmienić, żeby wszystko zostało po staremu. Komuna przeminęła z wiatrem, a na odcinku obywatelskich praw wyborczych ostała się silnie ukorzeniona zasada, że „partia jest przewodnią siłą narodu polskiego”.
- Demokracja walcząca jako anachroniczna następczyni socjalistycznej poprzedniczki - 15 stycznia 2025
- Poseł z każdego powiatu’24 - 29 października 2024
- Demokracja węgierska vs. demokracja brukselska - 14 października 2024
- Kodeks dobrej praktyki w sprawach wyborczych - 23 września 2024
- Ja Wyborca, My Wyborcy – koment - 9 września 2024
- Polsko-białoruskie powinowactwo wyborcze? - 2 sierpnia 2024
- O „demokracji” słów kilka (komentarze Blogera StanW) - 8 stycznia 2024
- Projekt Programu Odzyskania Polski – vox ex parte - 6 listopada 2023
- Awersja ustawodawcy do orzecznika „wolne” - 27 października 2023
- Przekręt założycielski III RP - 22 października 2023
Małe uściślenie, a nawet dwa.
Ludzie, którzy wchodzą do dzisiejszego „establishmentu” są już z góry odpowiednio sformatowani, a ten format przypomina format mentalny oficerów politycznych w Ludowym Wojsku Polskim w PRL-u. Inni się do tego „establishmentu” nie zbliżają, a jak już spróbują to po rozpoznaniu ich formatu są z niego relegowani. Patrz śp. prof. Przystawa i jego „kariera polityczna”.
Drugie uściślenie, to takie, że to że partie tą rzeczywistym podmiotem życia politycznego a nie indywidualny obywatel, ale nazwijmy to po imieniu. Partie są podmiotem bezprawia, a nie prawa. Tak jak w PRL-u przez lata tak i dzisiaj nigdzie nie jest napisane w prawie o przewodniej roli partii w państwie. Zarówno w polskiej konstytucji jak i międzynarodowym prawodawstwie zawsze obywatel jest podmiotem demokratycznego państwa, a nigdy nie jest wymieniona żadna partia, czy partie jako takie. Partie są tylko dobrowolnymi zrzeszeniami obywateli, a prawo do takich stowarzyszeń jest również podstawowym prawem człowieka.
Rzeczywisty „zamach stanu” dokonane przez partyjne mafie, które nadały sobie wyłączność na udział w „demokracji” jest czystym uzurpatorstwem, bezprawiem oraz łamaniem praw podstawowych, konstytucji i praw międzynarodowych. Tym też jest odebranie obywatelom ich praw wyborczych takich jak praw swobodnego kandydowania, oraz swobodnego mianowania i wybierania swoich kandydatów w wyborach do najwyższych ciał przedstawicielskich w państwie.
W politologii panuje paradygmat że wybory proporcjonalne są demokratyczne tymczasem one nie spelniają podstawowych postulatów demokracji przedstawicielskiej: że poseł jest przedstawicielem wyborców i że w demokracji decyduje większość. Jeśli są okręgi wielomandatowe to przewagę nad kandydatami indywidualnymi zdobywają kandydaci wystawieni przez partie i posłowie przestają być przedstawicielami wyborców a stają się przedstawicielami swojej partii a w praktyce wodza partii bo partie wodzowskie działają sprawniej niż partie kierowane demokratycznie. Dodatkowo to że nie jest zachowana zasada większości powoduje że na scenie politycznej jest normalnie kilku partyjnych wodzów i żaden z nich nie preferuje dobra wspólnego tylko dba interesy tylko jednej z części społeczeństwa co prowadzi do niesprawiedliwości i konfliktów społecznych.