Najważniejszym argumentem wysuwanym w akademickich naukach politycznych za ordynacją proporcjonalną, zarówno w Polsce, jak i za granicą, jest jej większa reprezentatywność niż w przypadku ordynacji większościowej.
Mniejsza reprezentatywność tej ordynacji w stosunku do proporcjonalnej wyrażać się ma w tym, iż znaczna część wyborców nie jest w ogóle w parlamencie reprezentowana, a przy dużej deformacji w skali kraju władza często przechodzi w ręce faktycznej mniejszości. I politologii, a szerzej naukom społecznym, nie przeszkadza, iż ten sam zarzut można również postawić ordynacjom proporcjonalnym, szczególnie z progami wyborczymi. I tak w wyborach w 1993 roku, w Polsce doszło do rzadko spotykanego paradoksu, gdy zwycięskie postperelowskie partie rządzące otrzymały 36% ważnie oddanych głosów i zdobyły blisko 66% mandatów w Sejmie, a większość partii postsolidarnościowej prawicy nie weszła do Sejmu z powodu 5% progu wyborczego.
Nieproporcjonalne rządzenie wyłącznie przez większość
Odpowiadając na ten zarzut o nieproporcjonalności, kanadyjski politolog John T. Pepall zwrócił uwagę na fundamentalny fakt, iż wybory służą wyłonieniu rządu, a rządzenie to w istocie decydowanie w oparciu o większość, a nie reprezentatywność. „Rządzić to znaczy wybierać, decydować – pisze J. T. Pepall. – W demokracji są zawsze zwycięzcy i pokonani, bez względu na system wyborczy. (…) Nawet organa ustawodawcze wybierane w proporcjonalnej reprezentacji procedują z regułą większości. Reguła większości jest akceptowana ponieważ ona tworzy decyzje. (…) Proporcjonalny rząd jest niemożliwy. Chociaż proporcjonalna ordynacja może dawać partiom nieproporcjonalne udziały w rządzie i władzy”.
Dodam, iż nawet przy założeniu istnienia faktycznego reprezentowania wyborców w parlamencie w ramach ordynacji proporcjonalnej, jest to reprezentatywność różnic i podziałów, która łamie czy tylko istotnie osłabia kluczową i decydującą dla istnienia każdego społeczeństwa narodowego reprezentatywność tego, co wspólne. Równocześnie funkcjonowanie parlamentarnych partyjnych grup politycznych w ramach ordynacji proporcjonalnej, utrudnia rozwiązywaniu wspólnych, a trudnych problemów społecznych i gospodarczych. „Nie jest rolą członka parlamentu – pisze w podsumowaniu swych analiz o systemie większościowym J. T. Pepall – reprezentować wyborców tak, jak gdyby byli losową próbką ludzi. I nie jest rolą rządu służyć ludziom podzielonym ze względu na ich poglądy czy interesy, problemy czy kultury, płeć czy grupy wiekowe i tak dalej. Rząd musi działać na rzecz wspólnych interesów i spraw publicznych ludzi. Członkowie parlamentu muszą koncentrować się na wspólnym dobru i muszą próbować reprezentować wyborców w wspólnych sprawach, a nie tak jak oni mogą być podzieleni. Wybory mają dwie strony, głosujących i kandydatów. Interakcja między nimi w wyborach tworzy demokratyczny rząd. Wyborcy osądzają kandydatów i partie nie po prostu ze względu na ich poglądy, sentymenty i interesy, lecz ze względu na zakres ich zdolności i możliwości do przewodzenia, przekonywania i efektywność rządzenia”.
Mit ideologiczny reprezentatywności ordynacji proporcjonalnej
Reprezentatywność ordynacji proporcjonalnej jest kluczowym i decydującym argumentem akademickiej politologii na rzecz uzasadniania jej stricte demokratycznego charakteru. Jest kluczowym i decydującym argumentem uzasadniającym demokratyczność ustroju politycznego wyłanianego wyborami proporcjonalnymi. Jej przeciwieństwem jest ordynacja większościowa, której niska reprezentatywność, po jej brak, jest wskazywaniem implicite ograniczenia demokratyczności tej ordynacji i tworzonego jej procedurą wyborczą ustroju politycznego.
Ta reprezentatywność okazuje się wszakże mitem ideologicznym akademickiej politologii. Posłowie wybierani w wyborach proporcjonalnych reprezentują bowiem w parlamencie nade wszystko swoje partie polityczne, a ściślej jej kierownictwa i przywódców. Sam fakt głosowania przez wyborców na określone partyjnie opcje polityczne jest w akademickiej politologii utożsamiony z reprezentowaniem przez partyjnych posłów w parlamencie wyborców, którzy na nich głosowali. A takie reprezentowanie bezpośrednio nie ma miejsca. Takie reprezentowanie jest mityczne. Realnym, rzeczywistym jest bowiem reprezentowanie swojej partii politycznej. Posłowie wybrani proporcjonalnie są bowiem pod całkowitą kontrolą polityczną swojej partii politycznej, z której listy startowali, a nie pod kontrolą wyborców, jak w ordynacji większościowej. Reprezentowanie więc wyborców, tylko dlatego, że ci oddali na nich swój głos, jest mitem, niemającym żadnego oparcia w rzeczywistych procesach sprawowania władzy ustawodawczej i wykonawczej.
Mit ideologiczny reprezentatywności ordynacji proporcjonalnej jest tworzony dzięki ukrytej zamianie podmiotów wyborczych; wyborcy zastępują posłów w procesie reprezentacji politycznej. To ich decyzje głosowania nadają walor reprezentatywności posłom. Oddany głos na listę wyborczą staje się mitycznym przekazaniem reprezentatywności samym już posłom. To nie posłowie reprezentują wyborców dzięki swoim zachowaniom politycznym w parlamencie, ale wyborcy tworzą reprezentatywność posłów niezależnie od ich realnych zachowań politycznych, głosując na nich w wyborach parlamentarnych. Ten ukryty zabieg zamiany podmiotów buduje mit ideologiczny reprezentatywności posłów w ordynacji proporcjonalnej. Są oni reprezentantami wyborców, gdyż wyborcy oddali na nich swój głos. Jest to kluczowy i decydujący ideologiczny fałsz akademickiej politologii.
Jest przy tym paradoksem naukowym, iż polscy, ale i zachodni politolodzy akademiccy, nigdy nie przeprowadzili żadnych badań empirycznych i nigdy nie przedstawili jakiegokolwiek dowodowego materiału empirycznego na to, iż posłowie reprezentują empirycznie interesy, ambicje i aspiracje swoich wyborców. Materiał zaś empiryczny w postaci obserwacji rzeczywistych zachowań politycznych posłów w parlamencie, jest naukowo unieważniany. Nie jest brany pod uwagę, gdyż faktyczny problem reprezentatywności, reprezentowania, reprezentacji zniknął z naukowego pola widzenia, będąc wchłonięty ideologicznym mitem reprezentatywności partii politycznych w parlamencie. To ideologiczne „niewidzenie w widzeniu”, by przywołać Louisa Althussera, jest możliwe, gdyż poseł wybrany już jest reprezentantem swojej partii będącej w parlamencie, a ta reprezentuje przecież wyborców, którzy na nią głosowali. Już więc nie istnieje realny problem reprezentatywności w relacji do wyborców, gdyż reprezentatywność ideologiczna to rozstrzygnęła.
Urojony przedmiot badań nauk politycznych
W ten sposób akademicka politologia tworzy swój urojony przedmiot badań naukowych, wypreparowanego ze związków z konfliktową rzeczywistością życia politycznego społeczeństwa. W tym urojonym przedmiocie badań nauk politycznych skonfliktowane, ale i współdziałające politycznie społeczeństwo, jest traktowane przedmiotowo. Podmiotowo traktowane jest życie i działalność wszelakich partii i ugrupowań politycznych, jako jego mitycznych ideologicznie reprezentantów. Przedmiotem badań naukowych jest działalność partii politycznych, tak parlamentarnych, jak i pozaparlamentarnych, jako mających szanse wejść do parlamentu. Tylko to jest bowiem życiem politycznym w społeczeństwie. Społeczeństwo i zachodzące w nim procesy socjopolityczne, tak konfliktu, jak i współpracy, są tu nieistotne czy tylko mało istotne. Nie jest przypadkiem, iż polska politologia akademicka nigdy nie prowadziła badań empirycznych nad kluczowymi podziałami socjopolitycznymi w polskim społeczeństwie, ale też i nie prowadziła żadnych badań empirycznych nad wspólnotowymi procesami narodowymi w Polsce. W urojonym przedmiocie badań polskich nauk politycznych polskie społeczeństwo jest wypreparowane z osobliwych własności i właściwości socjopolitycznych. Jest pozbawioną osobliwości masą społeczną. Procesy socjopolityczne i polityczne w społeczeństwie zostają tym samym zredukowane do nastrojów politycznych w relacji do istniejących sił partyjnych.
Ten urojony przedmiot badań naukowych akademickiej politologii, pozwala jej pozytywnie przeżywać spełnianie przez nią roli apologetycznego legitymizatora istniejącego ustroju politycznego. Pozwala pozytywnie przeżywać rolę ideologicznego apologety systemu politycznego w Polsce. Polska politologia spełnia bowiem rolę w znaczącej mierze analogiczną do roli nauk politycznych w Polsce Ludowej, kiedy to uzasadniano kierowniczą rolę partii komunistycznej jako fundamentu „demokracji socjalistycznej”. Dzisiaj to proporcjonalność wyborów jest fundamentem „demokracji liberalnej”, która w swej istocie jest partyjną oligarchią wyborczą. Jest partyjną oligarchią wyborczą, gdyż wyborcy pozbawieni są biernego prawa wyborczego, a o możliwości udziału w fasadowych wyborach decydują oligarchie partii politycznych. To partyjne oligarchie rozstrzygają zarówno o możliwości indywidualnego kandydowania do Sejmu przez 30 mln uprawnionych do tego Polaków, jak i o tym, na kogo mogą w tych wyborach Polacy zagłosować. Po 27 latach tej negatywnej selekcji do parlamentu, mamy żałosną, aż po katastrofalną, jakość partyjnych elit politycznych polskiego parlamentu.
31 sierpnia 2018
- Apel otwarty do Prezydenta RP Andrzeja Dudy - 20 października 2024
- Patologizacja partii politycznych w Polsce - 24 lipca 2024
- Negatywne przywództwo - 16 czerwca 2024
- Początek rozpadu „układu okrągłego stołu” - 5 stycznia 2024
- Prawo Duveregera, czyli dlaczego Jarosław Kaczyński musiał przegrać te wybory - 31 października 2023
- Fasadowa demokracja i jej propaganda oraz ideologia - 13 stycznia 2023
- Inflacja, polityka i neoliberalna ekonomia - 8 września 2022
- Ktoś musi zacząć - 11 lipca 2022
- Koniec Europy jaką znamy - 8 czerwca 2022
- Prawo małych i średnich państw narodowych do suwerennego istnienia - 4 maja 2022