Anglia znów okazała się pionierem rozwiązań demokratycznych w Europie – ostatnio w Anglii wprowadzono możliwość ODWOŁANIA posła przed upływem kadencji z następujących przesłanek:
1) skazanie na karę więzienia;
2) skazanie za podanie nieprawdziwych lub wprowadzających w błąd informacji w celu uzyskania refundacji wydatków;
3) zawieszenie w wykonywaniu mandatu na okres co najmniej 21 dni przez Committee on Standards (przypuszczalnie organ podobny do Komisji Etyki Poselskiej).
Potem trzeba zebrać podpisy 10% wyborców w ciągu 8 tygodni i wówczas następuje odwołanie posła. Odwołany poseł może kandydować w wyborach uzupełniających.
Więcej:
http://services.parliament.uk/bills/2014-15/recallofmps.html
http://www.electoralcommission.org.uk/__data/assets/pdf_file/0004/184324/Recall-Act-Factsheet.pdf
https://en.wikipedia.org/wiki/Recall_of_MPs_Act_2015
Warto zauważyć, że jesienią 2014 r. poseł konserwatystów Zac Goldsmith złożył dalej idący projekt (poprawkę) zakładający możliwość odwołania z dowolnych przyczyn po zebraniu podpisów 20% wyborców i przeprowadzeniu referendum (projekt podpisało ponad 70 posłów w tym poseł UKiP i Green Party, ale w głosowaniu przepadł większością 339 do 166) – więcej:
http://www.bbc.com/news/uk-politics-29784466
http://www.theguardian.com/politics/2014/sep/11/recall-bill-power-mp-criticised-zac-goldsmith
http://www.zacgoldsmith.com/the-recall-vote-in-numbers/
http://www.publicwhip.org.uk/division.php?date=2014-10-27&number=63&mpn=Zac_Goldsmith&mpc=Richmond_Park&house=commons
Raport przygotowany w Anglii na temat innych systemów odwoływania – m.in. w Kanadzie i do ciał ustawodawczych w stanach USA:
Powyższe zmiany dobitnie przedstawiają przewagę systemu JOW nad systemem proporcjonalnym, gdyż pokazują sposób postępowania posłów w przypadku, gdy pojawia się afera lub inny problem.
Angielscy posłowie wybrani w JOW-ach, w takich przypadkach, starają się rozwiązać problem w sposób systemowy, tak aby zapobiec takim sytuacjom w przyszłości i dlatego wprowadzili stosowne zmiany w prawie. Posłowie wybrani w JOW obawiają się bowiem, że jeśli nie zajmą się solidnym rozwiązywaniem problemów, wówczas wyborcy rozliczą ich i przy najbliższych wyborach usuną marnych posłów z parlamentu.
Kontrastuje to z postawą polskich posłów wybranych w ordynacji proporcjonalnej, którzy nie tylko po aferze z kilometrówkami, ale nawet po aferze taśmowej nie podjęli porównywalnych kroków, które zapobiegłyby takim problemom w przyszłości. Można wręcz odnieść wrażenie, że afery są zamiatane pod dywan.
Należy również dodać także, iż system JOW ma m.in. tę przewagę nad ordynacją proporcjonalną, iż umożliwia wprowadzenie instytucji odwołania posła i powołania nowego posła w jego miejsce, podczas gdy w ordynacji proporcjonalnej wprowadzenie odwoływalności posła (w drodze referendum gwarantującego TAJNOŚĆ głosowania) jest praktycznie niemożliwe m.in. z tego powodu, iż odpowiedzialność posłów jest zbyt rozmyta, a ponadto w ordynacji proporcjonalnej praktycznie nie da się przeprowadzić wyborów nowego posła w miejsce odwołanego.
Na marginesie można wskazać, iż są również inne modele odwołania posła np. w Kolumbii Brytyjskiej:
http://jow.pl/arch-458/
– koncepcja Demokracji Bezpośredniej:
http://db.org.pl/program/Odwo%C5%82anie-%28Recall%29
– w regule JOW:
http://jow.pl/zasady-wybierania-poslow-do-sejmu-rp-postulowane-przez-ruch-jow/
– w projekcie zmiany Ustawy Kodeks Wyborczy przygotowanym w 2013 roku przez Fundację im. J. Madisona (madison.org.pl) poprawka o referendum odwoławczym jest dodana, jednak bez określenia szczegółów:
http://www.madison.org.pl/doce/kodeks-wyborczy/KODEKS-WYBORCZY-JOW-W-WYBORACH-DO-SEJMU-Tekst-jednolity-%28wersja-pelna%29.pdf
Odwołanie posła w czasie trwania kadencji ma swoje zalety – dodatkowo wzmacnia indywidualną odpowiedzialność posła, ale też ma swoje wady – może zmniejszyć stabilność większości parlamentarnej oraz rządu, która to stabilność jest wielką zaletą JOW-ów.
Dlatego wprowadzenie odwoływalności posła, zwłaszcza odwoływalności z dowolnych przyczyn, powinno być poprzedzone dogłębną analizą i szeroką społeczną debatą. Przy czym wydaje się, że w razie braku chęci wprowadzenie zmian przez posłów wskazane jest nawet przeprowadzenie referendum, gdyż posłowie z natury swej pozycji są przeciwni odwoływalności.
Można również zaproponować innym model odwoływalności niż powyższe propozycje. Po wprowadzeniu w Polsce JOW na wzór brytyjski tj. zwykłą większością głosów, można by następnie wprowadzić możliwość odwołania z dowolnych przyczyn, jednak wydaje się, iż warto odpowiednio podwyższyć próg głosów potrzebnych do odwołania tak, iż w referendum odwoławczym odsetek osób popierających POZOSTAWIENIE posła powinien:
1) spaść przynajmniej o 7% poniżej odsetka głosów jakie uzyskał w wyborach;
2) i musi być niższy niż 50%.
Czyli, jeżeli uzyskał w wyborach 35% głosów, to aby go odwołać, w referendum odwoławczym musi za jego POZOSTAWIANIEM opowiedzieć się mniej niż 28% czyli np. 27% (czyli w tym przypadku za odwołaniem głosowałoby 73%). Natomiast, gdyby 29% opowiedziało się za pozostawieniem to poseł by pozostawał (czyli w tym przypadku za odwołaniem głosowałoby 71%).
Gdyby zwykłe 51% wystarczyło do odwołania, to niepotrzebnie by wspierało kłótliwą i destruktywną opozycję, która dostała 65%, ale przez brak zjednoczenia nie dostała mandatu (i teraz mogłaby to zrobić poprzez referendum) w porównaniu z opozycją, która zjednoczyła się już przed wyborami i dzięki temu wygrała właściwe wybory.
Poza tym patrząc na przesłanki odwołania posła to powinny być one analogiczne do przesłanek powołania posła. Jeśli przesłanką legitymizującą wybranie posła, po wprowadzeniu JOW z większością względną, było zaufanie i wybór przez 35% wyborców, to przesłanką odwołania powinna być utrata zaufania tych, którzy go wybrali.
Natomiast warunek spadku poparcia o 7% powinien przeciwdziałać uruchamianiu procedury odwołania tylko ze względu na spadek poparcia w sondażach.
Następnie warto, aby jednocześnie z odwołaniem odbywały się nowe wybory, gdyż wtedy wyborcy, odwołując posła będą mieli lepszą orientację w tym, kto może go zastąpić.
Dużym problemem jest ustalenie pytania, jaki powinien być próg podpisów wymaganych do uruchomienia procedury odwoławczej? W Polsce w przypadku wyborów prezydentów miast wymagana ilość podpisów to 10% wyborców. Można się spierać czy to za dużo, czy za mało w przypadku posła.
Ale przykładowo „Miasto Schaffhausen w Szwajcarii liczy sobie nieco mniej mieszkańców niż Sopot. Aby ogłosić w nim referendum w sprawie odwołania burmistrza, wystarczy zebrać zaledwie 1000 podpisów, czyli od ok. 2% mieszkańców. Nie ma tam progu frekwencji, od którego referendum uznaje się za ważne, więc burmistrz może zostać odwołany bez względu na liczbę mieszkańców, którzy wezmą w nim udział. Pomimo tego, że prawo to obowiązuje od ponad 130 lat, referendum odwoławcze odbyło się w Schaffhausen tylko jeden raz.
W polskich miastach nie jest tak łatwo odwołać burmistrza czy prezydenta. Podpisy trzeba zebrać od co najmniej 10% mieszkańców uprawnionych do głosowania, co w większych miastach oznacza dziesiątki tysięcy podpisów (w Sopocie, dla porównania, niezbędne są podpisy od ponad 3 tysięcy mieszkańców). Te podpisy to jeszcze drobiazg w porównaniu z kłodą, jaka została rzucona pod nogi mieszkańcom polskich miast, czyli z koniecznością uzyskania odpowiedniej frekwencji w głosowaniu, aby jego wynik mógł być uznany za ważny. W teorii uzasadnienie dla owego progu frekwencji brzmi bardzo dobrze – chodzi o to, aby mała grupka mieszkańców nie mogła samowolnie odwołać burmistrza czy prezydenta. Stąd próg na poziomie co najmniej 60% mieszkańców, którzy wzięli udział w wyborach”.
http://publica.pl/teksty/referenda-sa-dla-mieszkancow-nie-dla-prezydentow-miast-34333.html
Powyższy przykład wskazuje, że być może łatwość uruchomienia referendum, tak mobilizuje przedstawicieli do ciężkiej pracy, że nie trzeba takich referendów przeprowadzać. A zatem takie referendum ustabilizowało, a nie zdestabilizowało, władzę.
Schaffhousen jest przy tym niemieckim kantonem na granicy z Niemcami. Warto przypomnieć, że Niemcy żyjący po drugiej stornie granicy – a więc ta sama grupa etniczna – w okresie tych 130 lat nie mieli możliwości odwoływania władz, ale zdążyli wszcząć 2 wojny światowe, obalić cesarza, obalić potem demokracje a w międzyczasie przejść okres utarczek bojówek nazistowskich komunistycznych. Pokazuje to, iż możliwość odwołania władz działa bardziej stabilizująco niż destabilizująco.
Wydaje się, że również w Polsce referendum odwoławcze działa raczej stabilizująco – przykładowo można odnieść wrażenie, że prezydent Warszawy została w porę ostrzeżona referendum odwoławczym w 2013 r., które zadziałało mobilizująco dzięki czemu wygrała właściwe wybory w 2014 r. Natomiast Prezydent Polski B. Komorowski zbytnio zaufał przychylnym sondażom, przez co zbyt późno zauważył faktyczny spadek poparcia przez co przegrał wybory.
Wydaje się, iż generalnie system większościowy jest na tyle stabilny, iż odwoływanie posłów nie powinno powodować destabilizacji m.in. ze względu na brak konieczności zawierania koalicji, co niejednokrotnie wiąże się z wielomiesięcznymi negocjacjami. Nie ma też rozłamów w koalicji również zagrażających stabilności rządów.
Przykładowo w USA wybory są co dwa lata do Izby Reprezentantów, a pomimo to zwycięska partia utrzymuje się tam zwykle przez kilka kadencji.
Sięgając dalej do historii – w starożytnych Atenach wybory na stanowisko stratega były co roku, a pomimo to Perykles wygrywał 15 razy z rządu aż do swej śmierci.
Podobnie Rzymianie też mieli wybory co roku, nawet w przypadku najwyższego urzędu w kraju tj. konsula, ale widzieli, że nawet coroczne wybory mogą przynieść stałe wygrywanie tych samych osób, wobec czego wprowadzili zasadę, że na urząd konsula można ponownie ubiegać się po upływie 10 lat.
Na marginesie warto zaznaczyć, iż Rzymianie mogli tak zrobić, gdyż byli zabezpieczeni przed wyborem nowych niesprawdzonych polityków, poprzez system urzędów i awansów – najpierw trzeba było wygrać wybory na urząd np. edyla, kwestora lub pretora aby później ubiegać się o konsulat, dzięki czemu Rzymianie mogli wcześniej sprawdzić swoich polityków.
W przypadku konsulów wspomniane ograniczenie było uzasadnione tym, iż konsulat był najwyższym urzędem w państwie, którego stałe dzierżenie np. przez zdolnego generała mogło doprowadzić do dyktatury i upadku demokracji. Natomiast zagrożenie to nie występuje w przypadku poszczególnych posłów czy innych reprezentantów, więc w tych przypadkach nie trzeba nakładać takich ograniczeń.
Warto zaznaczyć, iż małe miasto-państwo, jakim początkowo była Republika Rzymska, którą cechowały krótkie roczne kadencje urzędników, okazała się wyjątkowo stabilnym potężnym i sprawnym państwem o dalekowzrocznej polityce, które podbiło ówczesny świat stwarzając imperium jakie legło u podstaw współczesnej cywilizacji europejskiej.
Podsumowując – wydaje się, iż system większościowy powoduje powstanie bardzo stabilnej władzy, zaś zwiększanie kontroli społecznej nad tą władzę poprzez stosowanie odwoływania lub krótkich kadencji nie powoduje destabilizacji, a wręcz przeciwnie – są silne argumenty i przykłady, iż wzmacnia to stabilizację.
Przy czym, jak napisano wyżej wprowadzenie odwoływalności posła to skompilowana kwestia, która powinna być poprzedzona dogłębną analizą i debatą.
Odwoływalność posła cieszy się szerokim poparciem, w tym odmiennych postaci, jak Wojciech Cejrowski i Noam Chomsky.
W szczególności warto wysłuchać ciekawą wypowiedź Chomsky’ego. Chomsky prezentuje koncepcje, które są bliskie JOW-om, gdyż:
1) jest za tym, aby poseł był odwoływalny (recallable), co jest możliwe praktycznie tylko w Jednomandatowych Okręgach Wyborczych;
2) jest za tym, aby przed każdymi wyborami mieszkańcy w pierwszej kolejności spotykali się na zebraniach i tam sami między sobą przeprowadzali publiczną debatę, w której zdecydują o politycznych priorytetach (czyli taka dyskusja zakończona spisaniem instrukcji poselskiej).
Dopiera potem powinni być zapraszani na zebranie kandydaci na posłów, by wysłuchać wyborców i przekonać ich, że wdrożą w życie ustalone przez wyborców postulaty. To może zmniejszyć wpływ mass mediów i PR-owskich sztuczek na decyzje wyborców. Daje to też większość orientację w oczekiwaniach wyborców, których niewypełnienie może być de facto przyczyną odwołania posła.
I tę koncepcję też łatwiej wdrożyć w małych JOW-ach, niż w dużych okręgach proporcjonalnych.
Ponadto jest to dobry argument potwierdzający, iż potrzebne jest wrześniowe referendum ws. JOW i finansowania partii – najpierw ludzie powinni rozstrzygnąć w referendum np. w sprawie JOW, jakie są priorytety, a potem wybrać posłów, którzy są zdeterminowani wdrożyć tę decyzję.
Link do wypowiedzi – Noam Chomsky on the U.S. elections – INT’s ENLIGHTENMENT MINUTES! :
W Polsce obecnie publiczne debaty na zebraniach są organizowane:
1) w miastach – w postaci zebrań mieszkańców spółdzielni mieszkaniowych jako ciała decyzyjnego w tej spółdzielni oraz
2) na wsiach – w postaci zebrań wiejskich w ramach sołectw.
Są przynajmniej dwa przypadki w historii, iż gdzie są/były organizowane zebrania wyborców na szersza skalę w połączeniu z debatą i pisaniem instrukcji poselskich:
1) wybory delegatów do specjalnej rady budżetu obywatelskiego w Porto Alegre (tu jest nawet możliwość odwołania delegata) – opis u Wojciecha Kębłowskiego „Budżet partycypacyjny. Krótka instrukcja obsługi” http://www.instytutobywatelski.pl/wp-content/uploads/2013/03/budzet_partycypacyjny.pdf;
2) wybory w ordynacji większościowej na sejmikach w Rzeczypospolitej Szlacheckiej zanim, w związku z Unią Lubelską z 1569 r., doszło do swoistej zmiany ordynacji wyborczej, wskutek czego prawdziwa większościowa ordynacja wyborcza w rdzennej Polsce (tzw. dawnej Koronie) została częściowo zastąpiona przez oligarchiczne praktyki i zwyczaje z Litwy, Białorusi i Ukrainy – więcej: http://jow.pl/ordynacja-wyborcza-w-rzeczypospolitej-szlacheckiej/
Ponadto o instrukcjach poselskich też wspominano przy okazji wyboru delegatów na Krajowy Zjazd Delegatów Solidarności w 1981 r., którzy byli wybrani w JOW-ach, zaś zjazd przypominał sejm szlachecki – o tych podobieństwach pisze Jakub Brodacki: http://podstrzechy.alchymista.pl/otium-dla-mas-spis-tresci/
Połączone z debatą zebrania mieszkańców, już nie w celu wybrania posłów, ale jako najwyższa władza funkcjonują w niektórych kantonach w Szwajcarii:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Landsgemeinde
- Jedynka bierze 40%, a ostatni z listy 5% głosów - 25 stycznia 2016
- 162 powiaty pozbawione reprezentacji przez system proporcjonalny - 23 stycznia 2016
- Anglia wprowadziła ODWOŁYWALNOŚĆ posłów - 12 sierpnia 2015
- Sukces JOW do rad gmin – odpartyjnienie i inne statystyki - 12 sierpnia 2015
- Aktualizacja pokazu slajdów – „Dlaczego politycy boją się JOW-ów?” - 16 lipca 2015
- Chomsky a odwoływalność posła i referendum ws. JOW - 15 lipca 2015
- Posłowie są 2 razy (!) bardziej pracowici w JOW-ach niż w systemie proporcjonalnym - 4 lipca 2015
Przy okazji tego tematu chciałbym zwrócić uwagę na pokrewną patologię, jaką zafundowała nam nasza kochana partiokracja dzięki obowiązującym ordynacjom proporcjonalnym — po rezygnacji z mandatu opuszczone miejsce zajmuje „pierwszy oczekujący” z danej listy partyjnej!
Czyli zamiast uczciwego (jeśli tylko przyczyną nie jest choroba lub śmierć — bo najczęściej jest to robione w imię partyjniackiego interesu) choćby _P_R_Z_E_P_A_D_K_U_ głosów oddanych na rezygnującego z wyboru i sprawdzeniu, kto wówczas jest następny — ze wszystkich list, to po cichu, bezkarnie stworzono patologię nieustannie wystawianych „koni wyborczych”. Koni wyborczych, którzy za nic nie odpowiadają przed wyborcami, a jedynie „ciągną listę” w kolejnych wyborach.
Wygrał do Sejmu? Nic to — teraz „pociągnie” listę wojewódzką do samorządu. Dostał dobry wynik do sejmiku? No to niech kandyduje jako „jedynka” do Europarlamentu… Itd., itd.…
Były już takie (póki co pojedyncze) przypadki tej patologii, gdy wybrany rezygnował natychmiast po wyborze, zwalniając miejsce widocznie komuś daleko ważniejszemu (mocodawcy?)
Życie wymusiło wprowadzenie w Wielkiej Brytanii możliwości odwołania posła. Brytyjczycy zrobili to w praktyce bardzo ostrożnie. Tylko w dokładnie określonych sytuacjach będzie można odwołać parlamentarzystę. Ostrożność jest uzasadniona, bo przecież wiedzą, że wybierają posła nie na krótką chwilę lecz na dłuższy czas potrzebny do rozwinięcia działań efektywnych, że wybierają posła który jest związany z wyborcami, ale zachowuje autonomię. Przerywanie kadencji posła z mało ważnych powodów stałoby się dowodem niezdolności wyborców do podejmowania dobrych decyzji wyborczych. Nie ma więc powodu do wybujałego entuzjazmu z możliwości odwoływania posłów. W naszych realiach życiu politycznemu często towarzyszą silne emocje i subiektywno – partyjna optyka postrzegania działań politycznych. Może to oznaczać, że ze względów pozamerytorycznych posypią się wnioski o odwołanie posła, nawet tego dobrego, byle tylko „dołożyć” przeciwnikowi politycznemu. Tak rozumiana możliwość odwołania posła nie będzie żadnym instrumentem władzy w rękach społeczeństwa, może stać się narzędziem rozgrywek partyjnych i anarchizowania życia politycznego.
Lepsze jest wrogiem dobrego.
Odwoływanie posłów powinno być tylko w ewidentnych przypadkach, mogła by to robić władza sądownicza. Normalny sposób wymiany złego posła na lepszego to głosowanie na tego lepszego w najbliższych wyborach.
I spokojne czekanie przez cztery lata, aż ktoś Cię wykończy i wydoi zanim będziesz mógł wybrać kogoś lepszego. Brzmi logicznie.
Do mojej wypowiedzi dodam jeszcze to, że nowe rozwiązanie brytyjskie mi się nie podoba merytorycznie. Zwróćmy uwagę, że obywatele nie mają tutaj prawa do inicjatywy odwoławczej natomiast przy pomocy niewielkiej mniejszości mogą zatwierdzić odwołanie parlamentarzysty. To w oczywisty sposób uderza w jeden najważniejszych walorów JOW-ów jakim jest niezależność posła od establishmentów partyjnych. W sprawach przestępstw czy nawet kłamstw nie ma tak wielkiego problemu, ale ale decyzje tych „komisji etyki” mogą już zależeć od partyjnych większości i struktur przywódczych. Stąd taka procedura może być wykorzystywana do dyscyplinowania posła i zwiększenia nad nim kontroli. Nie przez obywateli lecz przez partyjne większości.
Takie rozwiązanie nie powinno się raczej zagorzałym woJOWnikom podobać.
Osobiście jestem przeciw odwołalności posłów w JOW-ach a przynajmniej przeciw zbyt łatwej odwołalności posła. Jak już to tylko z poważnych przyczyn jak kryminalne przewinienia posła.
Uzasadniam to tym, że przy zbyt łatwym odwoływaniu posła na powadze traci akt jego powołania i wyboru na zasadzie „Ach, oleję wybory, jak będzie kiepski to się go najwyżej odwoła”. Do tego spodziewam się wzrostu intryganctwa politycznego i permanentnej walki wyborczej z konsekwencją odciągania posła od merytorycznej pracy.
Ludzie wybierając posła powinni mieć świadomość podejmowania poważnej, dalekosiężnej decyzji i powinni solidnie weryfikować swoich wybrańców przed i w trakcie wyborów, a po wyborze za całokształt działalności. Nawet gdy podejmą błędne decyzje, powinni ponosić konsekwencje błędnych decyzji.
Takie jest moje zdanie, chociaż wiem, że jest ono raczej mniejszościowe, bo odwołalność posłów jest mocno podkreślane jako jeden z głównych walorów JOW-ów.