Jednym z postulatów podawanych na stronach JOW jest przywrócenie odpowiedzialności osób wybieranych wobec wyborców.
Jednakże wprowadzenie JOW nie spowoduje automatycznie skasowania artykułu 104 ust. 1 Konstytucji, który jasno stwierdza: "Posłowie są przedstawicielami Narodu. Nie wiążą ich instrukcje wyborców."
W tej sytuacji nie można od posła z Górek Dolnych wymagać, żeby w imię interesów swoich wyborców przeciwstawiał się budowie w tychże Górkach Dolnych wysypiska śmieci dla Warszawy. I w ogóle cała idea sprzężenia zwrotnego bierze w łeb.
Skuteczność demokracji przedstawicielskiej, jako systemu mediowania i przetwarzania interesów lokalnych w konsens ogólnospołeczny, jest uzależniona przede wszystkim od działania tego właśnie sprzężenia zwrotnego. Jako wyborca, chcę mieć możliwość wyboru i nadzoru mojego przedstawiciela według kryterium jego skuteczności, jako mojego przedstawiciela właśnie. A to będzie niemożliwe, jesli warunkiem sprawowania przez niego mandatu będzie odcięcie się od moich potrzeb, wyrażanych w formie instrukcji. I wprowadzenie JOW, jako takie, sytuacji nie zmieni.
Natura nie znosi próżni, a więc w obecnej sytuacji, zamiast wyborców, informacje i sugestie obieralnym urzędnikom podsuwają inne zainteresowane strony – partyjni dysponenci list wyborczych (i tu sie kłania JOW), media, lobbyści, przeszli i przyszli fundatorzy kampanii wyborczych – cała szara strefa demokracji, działająca legalnie, ale niekoniecznie na korzyść tych, którzy oddali swoje głosy w dumnej nadziei współudziału w rządzeniu Ojczyzną.
Widzę sprawę wyklęcia artykułu 104 ust. 1 Konstytucji jako ważny, wręcz niezbędny dodatek do JOW i proponuję, aby włączyć go do oficjalnego zakresu kampanii. Jako bardziej "zdroworozsądkowy" może też być bardziej nośny propagandowo – jako że znacznie łatwiej jest wykazać w sposób prosty przydatność takiej kontroli ze strony wyborców, niż nieco bardziej ezoteryczną rolę JOW.
Ponieważ jedna i druga zmiana wymaga okreslonej procedury (zmiana Konstytucji), konieczna jest praca tyleż nad wyborcami, co i nad parlamentarzystami, którzy musieliby dobrowolnie ograniczyć obecną 'złotą wolność' swojego stanu. Droga do tego długa, ale zapewne do przejścia.
Jeśli Państwa opinie będą przychylne, z przyjemnością przedstawię swoje sugestie, co do sposobu, w jaki już można rozpocząć pracę u podstaw nad wzmocnieniem kontroli obywateli nad parlamentarzystami, traktując sprawy Art 104 i JOW jako cele etapowe do całkowitej przemiany systemu demokracji w Polsce.
- Przeklęty artykuł 104 - 30 czerwca 2010
Dzień dobry. Zasadniczo, zrobił Pan wszystko, co mógł. Upewnił mnie Pan o skuteczności działania JOW, niezależnie od mojej osoby i pomysłów. Upewnił mnie Pan, że problem, który podniosłem, zostanie automatycznie rozwiązany przez JOW. W tej sytuacji mogę spokojnie zająć się innymi sprawami. Pozdrawiam z najwyższym szacunkiem. Piotr Skulski.
No dobrze, to spróbuję mniej delikatnie wyłożyć moją opinię, skoro delikatnie nie trafiło.
To, co Pan próbuje robić, to jest polityka. W polityce – zwłaszcza startując z tak marginalnym poparciem i niepopularnym pomysłem – zyskuje się wpływy, zyskując sojuszników. A sojuszników zyskuje się na przykład na zasadzie wzajemnego poparcia. W naszej konwersacji zaproponowałem, żeby „spiąć” z JOW inna 'marginalną’ sprawę – zmianę artykułu 104. Dwie marginalne grupy interesów, działając razem, wywrzeć mogą już mniej marginalny wpływ. Pana reakcja jest negatywna. Liczy się JOW, a reszta populacji ma się po prostu przyłączyć – take it or leave it. Przy takim postawieniu sprawy, to ja wolę 'leave it’ – ot, taki uraz z młodości w realsocu… Ale, że sprawa jest słuszna, choć rozgrywana bez politycznej głowy, to – jak obiecałem – będę się przyglądał z życzliwością. Kłaniam się z należnym szacunkiem i życzę spokojnych snów. Piotr Skulski
Wielce Szanowny Panie,
Będę z życzliwością i zajęciem przyglądał się Państwa postępom.
Z wyrazami najwyższego szacunku, Piotr Skulski
Jeśli dobrze zrozumiałem, sugeruje Pan, że pożądanym stanem jest ignorowanie lub omijanie niewłaściwych zapisów w konstytucji, zamiast starań o ich zmianę? Wydaje mi się to niewłaściwe z trzech powodów:
1. Zmiana artykułu 104 jest – według mnie – łatwiejsza niż wprowadzenie JOW, a jednocześnie może silnie wspomóc ideę JOW.
W stanie obecnym Ruch, nawet, jeśli silna grupa uczestników zamieszkuje w jednym okręgu wyborczym, nie może zobowiązać swojego parlamentarzysty np. do złożenia interpelacji w tej sprawie. Musiano by to uzasadnić na poziomie „dobra Narodu”, a to jest dyskusja tak ogólnikowa, że nic z niej na razie nie wynikło.
2. Pana propozycja promuje i podtrzymuje dwójmyślenie. Z jednej strony chcemy egzekwować demokrację, do której warunkiem koniecznym są rządy prawa – i uznanie tego prawa (zwłaszcza na poziomie ustawy zasadniczej) za źródło norm. Z drugiej strony – zamiast chcieć zmienić zapis, który explicite blokuje osobistą odpowiedzialność parlamentarzysty, proponuje Pan zignorowanie go – bo przecież „będzie martwy”. Uważam to za brak szacunku dla prawa, a więc sprzeczność z samą zasadą demokracji. A to się mści strasznie.
3. „Martwy przepis” jest martwy tak długo, dopóki ktoś go nie wykorzysta. Niech będą już JOW i niech wyborcy mają głos decydujący. I co? Wystarczy, że poseł Abacki wystąpi (i w dodatku się przyzna!) w Sejmie w imieniu/w interesie swoich wyborców, a nie w imieniu mitycznego Narodu. Albo podejmie jakiekolwiek działanie np. z Art. 14 Ustawy O WYKONYWANIU MANDATU POSŁA I SENATORA. Wtedy poseł Babacki – z konkurencyjnej partii zapewne, a może po prostu działający też, ale po cichu, w imieniu SWOICH wyborców – powoła się na Art. 104 Konstytucji i zarzuci koledze łamanie „martwego przepisu”. Co dalej? Komisja Etyki, media, chryja na całego. Dalsza erozja zarówno szacunku do prawa, jak i prawa w ogóle. Oraz krytyka JOW, bo przecież to ich wprowadzenie wywołało ten skandal.
No dobrze, to może niech się Abacki nie przyznaje? A, to proszę wrócić do punktu 2. niniejszego tekściku.
Ukłony,
Piotr Skulski