Polityka jest pełna sprzeczności, lecz tym razem powstał koalicyjny oksymoron. W województwie dolnośląskim nowe rządy w sejmiku województwa rozpocznie koalicja Bezpartyjnych z Partyjnymi (Bezpartyjnych Samorządowców łączących się z PiS).
Ta sytuacja dowodzi, że w polityce nie ma czegoś takiego jak ideały, lecz jedynie twarda kalkulacja zysków i strat. Dowodzi również, że można popierać, ale się nie cieszyć (jak minister Gowin z PiS – również popierający JOW-y), czyli tak troszeczkę mówić jedno, a robić drugie. Można też twierdzić, że popiera się JOW-y, że się jest BEZPARTYJNYM, a w rezultacie współrządzić województwem ramię w ramię z PARTYJNYMI (to jak sojusz górników i ekologów lub pacyfistów i żołnierzy).
Przypomnę, Bezpartyjni Samorządowcy popierali oficjalnie dosyć mocno JOW-y. W ich formacji sam Paweł Kukiz (były Radny sejmiku województwa) – oczywiście też je popierał, do czasu… twardej politycznej kalkulacji i utworzenia K’15. Bezpartyjni Samorządowcy byli formacją, z którą wiązałem duże nadzieje nie tylko z powodu poparcia JOW, gdzie poznałem naprawdę fajne osoby, lecz niestety sama formacja w mojej ocenie straciła to, co mnie do niej przyciągnęło – ideę.
Patologię powstałej koalicji w kontekście walki o system jednomandatowy najlepiej można obnażyć idąc o krok dalej niż Bezpartyjni Samorządowcy, zawiązujący sojusz z Prawem i Sprawiedliwością. Można by stwierdzić: walcząc o JOW-y najlepiej wstąpić do PiS.
Rozumiem cele polityków, że kandyduje się dla władzy, wpływów (itd.), lecz nie rozumiem pozornej walki o ideały. Dokładnie w tym kontekście Bezpartyjni Samorządowcy z PiS – stanowią jeden byt:
BEZPARTYJNY PiS
„Zamiast partii wybierz ludzi!”
Ktoś może powiedzieć, że taka koalicja to dobrze, bo mamy różnorodność, dwa spojrzenia bezpartyjne i partyjne. Ja natomiast widzę, że zwyczajnie obydwie nazwy tych ugrupowań nie mają nic wspólnego ani z bezpartyjnością, ani z prawem, czy tym bardziej ze sprawiedliwością. Totalna Sahara idei i zakłamywanie wartości. Hasło z wyborów Bezpartyjnych Samorządowców: „Zamiast partii wybierz ludzi!” – niestety stało się pustym wyborczym frazesem.
Oczywiście życzyłbym sobie i wszystkim, by w rządzeniu województwem poszło im jak najlepiej, gdyż w nim mieszkam.
Postulat JOW na tle przeszłości
Obserwując minione wydarzenia walki o JOW na przestrzeni ostatnich lat (a trwa to już łącznie ponad 25! lat w Polsce, którą rozpoczęli śp. prof. Jerzy Przystawa, śp. Jerzy Gieysztor i inni orędownicy JOW) wyraźnie odznaczają się stałe wzloty i upadki. Z większych porażek i sukcesów w jednym to np. w 2015 roku skandalicznie przemilczane przez rząd Referendum 2015 z pytaniem o JOW w wykonaniu PO. Sam fakt referendum to olbrzymi sukces, jednak przemilczanie referendum i finalnie słaba frekwencja 7,8% to już porażka. O historii Pawła Kukiza nie trzeba wspominać, jednak warto w odrębnym tekście rozpisać na pewne elementy jego sukces i tendencje spadkową w kontekście wykorzystania postulatu JOW.
Marsz referendalny „PO(ko)JOW-y TAK dla JOW” we Wrocławiu w 2015 roku
Dlaczego politycy przylepiają się do postulatu JOW?
Ci polityczni rachmistrzowie, dzięki poparciu postulatu JOW kierują się głównie chęcią pozyskania antysystemowego elektoratu – uderzającego wprost w system – co doskonale im to służy. Niestety, poparcie dla postulatu kończy się w momencie twardej kalkulacji politycznej i osobistej (bo kredyt we frankach, bo rodzina na utrzymaniu, bo chce się karierę robić polityczną itd.).
Zastanawiam się, czy w ogóle jest sens by politycy walczyli o JOW-y? Czy mają prawo nieść ten szlachetny postulat i kto w ogóle powinien? Najpierw K’15 (wybory do Sejmu’15), a jak skończył niestety każdy widzi, teraz Bezpartyjni Samorządowcy stali się „BSPiS”. Po tych tylko dwóch przykładach, w kontekście realnej chęci wprowadzenia JOW, można śmiało założyć, że jeśli polityk mówi, że chce JOW, to kłamie. Więcej w tym udawania w celu pozyskania elektoratu niż realnych możliwości dokonania zmiany z powodu działania w ordynacji proporcjonalnej. Start w wyborach oznacza, że trzeba liczyć się z wieloma ograniczeniami nałożonymi przez system, oraz z konkurowaniem ze „starymi wyjadaczami”, którzy są w polityce całe życie. Trzeba skończyć z tym błędnym kołem stawiania na polityków w kwestii obietnicy zmiany systemu, tak jak równie błędnym założeniem, że bezpartyjność to coś innego niż partyjność (na pewno nie w obecnej ordynacji wyborczej). Spójrzmy prawdzie w oczy nie zmieni się systemu wyborczego do Semu/Sejmiku/Rad przy udziale ludzi, którzy obecnie ten system tworzą, i/lub których nadrzędnym celem jest zdobycie mandatu.
Paweł Kukiz po uzyskaniu 21% w wyborach na Prezydenta Polski w 2015 roku głoszący postulat JOW (źródło: fot. Piotr Krzyżanowski/Polska Press Grupa)
Postulat JOW na tle przyszłości
Moim zdaniem postulat JOW mogą wprowadzić jedynie zwykli obywatele, którzy przeciwstawią się systemowi i politykom w formie jednej skoordynowanej akcji (np. projekt obywatelski, forma protestu). Jej celem nie byłby start w wyborach tylko zmiana ordynacji wyborczej na 460 jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu RP w systemie większościowym na wzór brytyjski. W związku z powyższym, RUCH JOW ani żadna formacja walcząca o zmianę systemu nie powinna popierać jakiekolwiek formacji politycznej, gdyż podważa to sens postulatu i prawdopodobieństwo na sukces.
Marsz JOW (źródło: http://jow.pl/)
Na zakończenie wyjaśnię, że PiS jest zagorzałym przeciwnikiem idei 460 JOW na wzór brytyjski, co potwierdził zmieniając ostatnio samorządową ordynację wyborczą i jeszcze bardziej zmniejszył formę polskich JOW-ów. W latach 2014-2018 w wyborach samorządowych „polskie JOW-y” obowiązywały w gminach niebędących na prawach powiatu, a od 2018 jedynie w gminach do 20 tysięcy mieszkańców. Tak więc, popieranie i przynależenie do PiS i innego ugrupowania partyjnego czy niepartyjnego, działającego wbrew idei JOW, nie wpłynie w żadnym stopniu na zmianę kodeksu wyborczego na jednomandatowy.
CZYM JEST postulat JOW (grafiki poniżej)
Źródło: Karol Maluchnik
- Zamiast partii wybierz ludzi!” – BEZPARTYJNY PiS a postulat JOW - 14 listopada 2018
- Sejm albo bezrobocie, czyli hodowlana trzoda podatnika - 6 stycznia 2016
- Czy Lubliniec zyska JOW – czyli debata antyreferendalna i antyJOW - 17 sierpnia 2015
- WoJOWniczy wolontariusze Ruchu JOW – pakowanie materiałów - 21 lipca 2015
- Wysyłka materiałów Ruchu JOW w każdy czwartek - 24 czerwca 2015
- Drużyna woJOWników na START! - 24 czerwca 2015
- WoJOWnicy na pokład! Tak właśnie działamy. - 7 czerwca 2015
- WoJOWnicy na START! 3 Nocny Wrocław Półmaraton – 20.06.2015 - 1 czerwca 2015
- Rekrutacja do wolontariatu Ruchu JOW - 29 maja 2015
- Relacja ze spotkania Ruchu JOW we Wrocławiu - 22 maja 2015
Karolu! Bardzo ciekawy tekst. Zgadzam się z tezą że ruchy samorządowe i organizacje partyjne nie są w stanie znacząco przyczynić się do zmiany ordynacji wyborczej na JOW. B.S. jak pokazują ostanie dni to już ugrupowanie polityczne idące tylko pod zafałszowanym sztandarem. Jeśli staje się do wyborów w ordynacji partyjnej to niezależnie od szyldu jaki się namaluje na swoich sztandarach, autoryzuje się tylko tą oszukańczą partyjną ordynację. W konsekwencji zaś bardzo szybko tak jak to widzimy na przykładzie B.S. wpada się w buty szyte dla aktywu partyjnego. To będzie jeszcze bardziej widoczne w wyborach do Sejmu i w pracy sejmowej tak wybranych aktywistów BEZPARTYJNYCH. Trzymam jednak kciuki za ugrupowanie B.S. by udało im się urwać dostatecznie dużo głosów w najbliższych wyborach do Sejmu i zająć tam rozsądną pozycję na środku sceny politycznej by przeważać słuszne koncepcje polityczno-rozwojowe. Abstrahując jednak od tego teksu przypomnę co na temat ordynacji do samorządów mówił nasz Mistrz Prof. Jerzy Przystawa. Otóż Profesor uważał, że to w jakiej ordynacji wybierani są samorządowcy nie ma żadnego znaczenia dla porządku demokratycznego naszego państwa. Profesor zawsze podkreślał, że to Sejm stanowi prawo i porządek demokratyczny i to tam trzeba wprowadzić JOW. Profesor Przystawa jak zapewne pamiętacie też naiwnie wierzył, że nasi przedstawiciele w Sejmie, czy w Senacie mogli by dużo dla idei JOW zrobić. Sam też startował w tej ordynacji do Senatu, na szczęście bez rezultatu. Napisałem „na szczęście” bo odszedł od nas w chwale Wielkiego Bojownika o JOW. To „szczęście” zaoszczędziło mu losu, jaki ordynacja partyjna zgotowała jego przybocznemu towarzyszowi walki o JOW z miasta Nysa, którego nazwiska z oczywistych względów nie wymieniam a który to dochrapawszy się diety poselskiej grzeje ławy Sejmowe ostatnich rzędów bezczynnie dla idei JOW i chyba bezczynnie dla jakiejkolwiek innej idei poza dietą i emeryturą poselską. Przykład tego posła pokazuje że ordynacja partyjna jest dla partii i służy partiom do zdobywania dominacji nad społeczeństwem. A skoro tak to partie jej nie zmienią. Na pewno więc my ludzie idei JOW nie zmienimy systemu wyborczego przy pomocy tzw. bezpartyjnych organizacji politycznych, bo wcześniej czy później organizacje te ze względu na swój partykularny interes przyjmą zasady, sposoby działania i idee identyczne z aktualnie funkcjonującymi partiami.
Jak pokazuje historia walki o JOW w Polsce, łączenie postulatu JOW z polityką kończy się źle za każdym razem dla postulatu JOW, a dobrze dla polityków.
Oddawanie postulatu JOW politykom i przez popieranie Ruchu JOW takich czy innych środowisk środowisko JOW się dzieli, staje się słabe i zniechęca innych ludzi do postulatu, lub odbiera motywacji do działania.
Kwestia JOW to sprawa ponad-partyjna, ponad-podziałami. Ludzie muszą wiedzieć, że w obecnym ustroju nie da się wprowadzić JOW, żaden polityk tego nigdy nie zrobi – bo sam sobie zaszkodzi to po pierwsze, a po drugie nie ma narzędzi by JOWy wprowadzić.
Walcząc o JOWy nie można brnąć w system proporcjonalny i walczyć przeciw sobie, lecz działać razem w tym konkretnym celu, w ramach skoordynowanej akcji wprowadzenia JOW. W przeciwnym wypadku traci to sens co tylko daje pokarm dla polityków i nic więcej.
Wydaje się, że Karol Maluchnik wyznaje pogląd, iż istnieje jedna prawda i on jest jej właścicielem, a jednomyślność pod rygorem wykluczenia jest jej podstawą. Pierwsza sprawą jaką budzi moje spore zdziwienie, to pogląd Karola że patologią jest utworzenie koalicji typy stowarzyszenie – partia polityczna. Wynika z tego wniosek, iż sytuację naprawiło by przemianowanie partii na stowarzyszenia lub stowarzyszeń na partie i sytuacja jest „niepatologiczna”. Upraszczam? Nie bardziej niż Karol, który problem sprowadził do nazwy, a nie do sposobu działania.
Ruch Bezpartyjny nie zrodził się jako ruch przeciw nazwowy, ale jako ruch negujący sposób działania partii tutaj u nas. A to z kolei jest dla Ruchu wynikiem przede wszystkim ordynacji wyborczej. Użycie miana Bezpartyjni jest skrótem myślowym, ma wyłącznie kontekst lokalny, polski, odnoszący się do całego zespołu poglądów i ocen partii jako takich w naszym kraju, a nie znaczenia partii jako podstawowej jednostki demokratycznej struktury państwa. Przecież w systemach demokracji zachodnich kształtowanych przez jednomandatowe ordynacje wyborcze partie istnieją, nie są dezawuowane i nikt nie ma z tym problemu.
Stwierdzenie, że najlepszą drogą do naprawy ustroju i wprowadzenia JOW jest wstąpienie do PiS jest dość kuriozalne i chyba najdalej idące z tych jakie usłyszałem w ciągu swojego życia. Jeżeli chciałbym zaproponować lepsze rozwiązanie w takim sposobie myślenia, to proponowałbym wstąpienie do PO. Mimo wszystko byli bliżej JOW niż PiS, co oznacza że było by to bardziej efektywne.
I nadal idiotyczne.
Twarda kalkulacja polityczna nie opiera się na ideałach tylko na zasobach. A zasobami są …. szable czyli mandaty. Tu występuje wyraźna sprzeczność w myśleniu Karola, ponieważ zarzuca politykom związanym z JOW kłamstwo (cytat „jeżeli polityk mówi, że chce JOW, to kłamie”) a jednocześnie dalej pisze, że „Spójrzmy prawdzie w oczy – nie zmieni się systemu wyborczego do Sejmu/Sejmiku/Rad przy udziale ludzi, którzy obecnie ten system tworzą, i/lub których nadrzędnym celem jest zdobycie mandatu” Przepraszam, no to jak ten system chcemy zmienić? Jeżeli ten, kto wchodzi do jedynej instytucji, która ten system może zmienić kłamie, że chce go zmienić? Tzn, powinien kłamać, że nie chce go zmienić, aby go zmienić!!! Paranoja? Z pewnością.
Z frekwencji ostatniego referendum trzeba wyciągnąć wnioski. Sukcesem jest jego wynik przeliczany na skale całego elektoratu, porażką sama frekwencja, frekwencja, która przekłada się na wynik walki o mandaty dla zwolenników reformy systemu.
Teza, że JOW mogą wprowadzić jedynie zwykli obywatele w formie jakiejś skoordynowanej akcji jest mrzonką. Jest paliwem dla wiecznych outsiderów, dla takich, którzy są znakomicie w mówieniu, a beznadziejni w skutecznym działaniu. Proszę wybaczcie, ale pobrzmiewają tu echa jakiejś republiki rad, nawoływań do rewolucji itp. Aby wprowadzenie JOW w demokratyczny sposób było możliwe trzeba zmiany Konstytucji, a to jest wykonalne jedynie poprzez sięgnięcie po mandaty.
Jeżeli więc zwolennicy JOW mają te mandaty zdobyć muszą się wykazać dwoma cechami. Programem (kampania wyborcza) i zdolnościami koalicyjnymi (sprawowanie władzy). Tylko wtedy suweren im zaufa i tylko wtedy ponownie poprze w następnym rozdaniu.
Karol Maluchnik widzi sytuację jedynie w kontekście koalicji BS –PiS. A przecież to nie jest jedyna konfiguracja obecna na scenie politycznej. Są koalicje BS – KO, BS – lokalne komitety. A w koalicjach, szczególnie na podstawowym poziomie samorządowym nie chodzi o poparcie dla tej czy innej partii, ale o znalezienie wspólnego celu w realizacji lokalnych spraw. Jeżeli ja podaję komuś rękę, nie oznacza że popieram jego poglądy, ale uznaje jego prawo do wyznawania własnego zdania oraz działania w celu jego realizacji.
Karol Maluchnik proponuje dalszą wojnę polsko-polską, to znaczy to, czym się żywi aktualny układ polityczny. Żadnych rozmów, żadnych porozumień, żadnej współpracy. To, że aktualny układ polityczny jest wynikiem decyzji suwerena…. Tym gorzej dla suwerena?!
Bo do tego to się sprawdza.
Fakt, znaczenie koalicji w Sejmiku Dolnośląskim wykracza poza granice jego jurysdykcji. To, jak się zachowają radni BS z Dolnego Śląska zaważy na sytuacji Bezpartyjnych Samorządowców w całym kraju i muszą sobie z tego absolutnie zdawać sprawę. I być może dla późniejszego sukcesu Bezpartyjnych w całej Polsce będą musieli podejmować kontrowersyjne decyzje. Ale taka jest demokracja i taka polityka.
Wchodząc w koalicje, BS będzie miało wpływ na decyzje. Jeżeli spełnia swoje obietnice, jeżeli wywiążą się z zobowiązań, to zdobędzie za 5 lat więcej mandatów, to z kolei może to wpłynąć na zmianę kodeksu wyborczego. Wbrew temu co twierdzi Karol Maluchnik. Inne drogi nie ma.
Koalicje w samorządach istniały od samego początku reformy samorządowej z 1990r. Nie ma w tym nic złego i jest to działanie konstruktywne. Tworzenie koalicji trzeba traktować, jako rzecz normalną i konieczną do realizacji zadań . W UK też jest wiele samorządów, gdzie żadna partia nie ma absolutnej większości. Wtedy partie porozumiewają się ustnie lub pisemnie, bo bez porozumień nie da się podejmować decyzji. W samorządach brytyjskich większość decyzji faktycznie wypracowują komisje, a cała rada je tylko zatwierdza. Partie zazwyczaj umawiają się, jak podzielić funkcje przewodniczących komisji i czy te funkcje mają być rotacyjne.
Oto obecna struktura komisji rządu lokalnego w Southampton, gdzie jest 48 radnych, w tym 25 labourzystów, 19 konserwatystów i 4 innych: https://www.southampton.gov.uk/modernGov/mgListCommittees.aspx?bcr=1
Umowy międzypartyjne dotyczą również strategii realizacji zadań. W niektórych samorządach nie udaje się partiom porozumieć na początku kadencji i wtedy na zebraniach komisji za każdym razem wybiera się nowego przewodniczącego. Jakaś strategia wykształca się wówczas w sposób naturalny, choć może to być proces długotrwały i bolesny.
Karol, jesteś Super analitykiem i jak ja Ideowcem, niestety o tej koalicji wiedziałem miesiąc przed wyborami, a koneksje rodzinne / budowniczego centralnego portu lotniczego/ nie pozostawiały nawet cienia nadziei na normalność, do tego Donbas dawał kasę i to konsekwencje, nie dla nas 😎 😎