Krotko i tresciwie (genialny Windows wlasnie zjadl mi caly wpisany tekst, bo restart po updacie dla uzytkownika jest najwazniejszy):
Wybory do Sejmu 2011 beda nadal w starej ordynacji, wiec pytanie co robic (z samymi wyborami):
- zostac w domu
- oddac glos niewazny
- lub moze…
Lub moze przeprowadzic mala dywersje — mianowicie glosowac na partie najblizsza sercu kazdego z nas (indywidualnie), ale oddawac mechanicznie glos na ostatnia osobe z listy (niewazne kto nia jest). Taka osoba i tak nie dostanie sie do Sejmu.
Zalety takiej dywersji — mimo gry znaczonymi kartami mamy jednak jakis wplyw na wynik wyborow, nie wtapiamy sie w mase "apolitycznych", przemycamy do dolow partyjnych (bo to one sa na ostatnich miejscach) sygnal pro-JOW (w koncu nietrudno dokonac prostego porownania i refleksja nasuwa sie sama "gdyby byly JOW-y, bylbym w Sejmie").
Jezeli nie mamy partii najblizszej sercu — mazemy flamastrem po calej stronie karty do glosowania napis "JOW" (glos niewazny).
Mysle, ze to lepsze niz pozostanie w domu — od 22 lat calkiem niezla armia ludzi siedzi w domu (~40%) i nic dla JOW z tego nie wyniklo. Brutalnie mowiac sa to lata stracone. Wiec jesli juz tracic kolejne wybory, to przy okazji narobic zdrowego fermentu i szumu?
Komentarze, krytyka, sugestie — mile widziane (byle konkretnie). Akcje mozna zorganizowac tanio — szeptana i mailowa propaganda wsrod znajomych.