Władza dba o swoich obywateli – by żyło im się lepiej – więc tworzy szereg norm, rozporządzeń, uregulowań i innych przepisów prawnych. I wszystko było w porządku, gdyby nie jeden mały szkopuł, a mianowicie – immunitet. Jak to bywa zazwyczaj tak i tym razem, diabeł tkwi w szczegółach. Otóż, obecna sytuacja w uproszczeniu wygląda tak, iż osoba posiadająca immunitet może czuć się całkowicie bezkarnie. Istnieje co prawda procedura uchylenia immunitetu w konkretnej sprawie, jednakże stosowana jest niezwykle rzadko. W przypadku wykroczeń „mniejszej wagi” jak np. prowadzenie pojazdów mechanicznych z nadmierną prędkością w tzw. stanie wskazującym na spożycie procedura ta nigdy nie jest uruchamiana. Należy również zauważyć, iż nawet media podają nieprawdziwe informacje, jakoby komuś uchylono immunitet. Tymczasem, immunitet można uchylić tylko i wyłącznie w konkretnej sprawie, której to wniosek dotyczy bezpośrednio. Osoba, której uchylono immunitet w konkretnej sprawie, wciąż czuje się bezkarna, gdyż we wszystkich innych okolicznościach niezmiennie chroni ją immunitet. Kłóci się to wszystko z nadrzędną zasadą demokracji, rzekomo obowiązującym ustrojem politycznym w RP, która to głosi, że wobec prawa wszyscy obywatele są równi. Tymczasem, nie ma dnia, aby media nie doniosły o tym, że jednak tak nie jest. Równość wobec prawa to całkowita fikcja! Gdyby władza, lubiąca się tytułować mianem elity, odpowiadała za swoje działania w takim samym stopniu wobec prawa jak zdecydowana większość obywateli, to z pewnością przestałaby uchwalać tak absurdalne i krzywdzące nas wszystkich prawo. Ale jak to mówi przysłowie, syty nigdy nie zrozumie głodnego, tak i nasza pseudo-elita nigdy nie pochyli się nad tymi wszystkimi absurdami które niszczą na co dzień obywateli RP i zniechęcają do dalszej egzystencji w tym kraju. Likwidacja immunitetów w połączeniu z Jednomandatowymi Okręgami Wyborczymi wpłynie realnie na jakość stanowionego prawa w Polsce oraz pozwoli na egzekwowanie prawa wobec ich twórców, a tym samym da Obywatelom nie tylko możliwość dokonania świadomego wyboru przy urnach, ale także możliwość rozliczenia ewentualnych nieprawidłowości i naruszeń.
Robert Kuciński – serwis kraJOWy
- Dorobek 26-lecia porozumień okrągłego stołu i tzw. częściowo wolnych wyborów - 25 czerwca 2015
- Słowo o Newsweek’u - 25 czerwca 2015
- Bunty w powojennej Polsce a ciągłość pokoleń aparatczyków - 24 czerwca 2015
- Teraz nasz Ruch - 24 czerwca 2015
- Chcieć znaczy móc - 22 czerwca 2015
- Parę słów o konwencji PiS i PO - 22 czerwca 2015
- Konwencje Pis i PO a referendum 6 września - 21 czerwca 2015
- Wszyscy jesteśmy (prawie) równi wobec prawa. - 21 czerwca 2015
- I strach przestał być w końcu taki ważny - 21 czerwca 2015
- JOWy to solidna podstawa państwa! - 21 czerwca 2015
Poslowie w Australii maja immunitet. Immunitet chroniacy ich od pozwow za to co powiedzieli w Parlamencie. To wszystko. Nikt nie jest ponad prawem. Gorzej, posel ktory popelnil wykroczenie, nie tylko jest ukarany, jak kazdy inny, ale to zazwyczaj koniec jego kariery poselskiej.
Mówiąc bardziej precyzyjnie, immunitet mają wypowiedziane słowa, a nie osoba. To się nazywa 'privileged speech” i obejmuje wszystkie wypowiedzi na forum parlamentu i w procesach sądowych.
Bardzo słusznie, że Pan zasadę 'privileged speech’ przypomniał. Na tym tle wyraźnie widać, że interpretacja immunitetu poselskiego (i sędziowskiego) jest w Polsce jedną z bardziej istotnych anomalii ustrojowych. Nikt nie może być wolny od odpowiedzialności karnej, a już najmniej poseł.