Siedem kardynalnych zasad wybierania posłów do Sejmu RP, postulowanych przez Ruch Obywatelski na rzecz Jednomandatowych Okręgów Wyborczych (JOW), utworzony przez śp. Jerzego Przystawę (wytyczne dla ducha i litery prawa wyborczego, regulującego tryb wyborów sejmowych).
1. Równa dla każdego pełnoprawnego obywatela Polski swoboda indywidualnego kandydowania na posła.
– Dla dokonania rejestracji, kandydujący stawia się osobiście w Okręgowej Komisji Wyborczej i składa:
pisemne poparcie co najmniej dziesięciu wyborców danego okręgu
oraz dowód wpłaty kaucji, ze środków własnych kandydata, która jest zwracana, jeśli kandydat uzyska minimum 5% ważnie oddanych głosów (taki sposób zgłaszania kandydatury respektuje gwarantowane polską Konstytucją prawo każdego obywatela do swobodnego ubiegania się o mandat posła, w przeciwieństwie do gwałcącej to prawo obecnej ordynacji partyjnych list wyborczych).
– Na karcie do głosowania nazwiska kandydatów umieszcza się w kolejności alfabetycznej, a w przypadku ich partyjnej przynależności, obowiązkowo o tym informuje przy nazwisku kandydata.
Komentarz: Warunek niepodległości wewnętrznej narodu to wolne wybory, a wolność wyborów warunkuje równa dla wszystkich swoboda indywidualnego kandydowania. Zapisana w Konstytucji, jako bierne prawo wyborcze. Pogwałcone przez obecną ordynację list partyjnych, gdyż skuteczne kandydowanie dopuszcza ona tylko za zgodą partyjnych komitetów wyborczych.
– Wymagane przez postulat JOW osobiste stawiennictwo w Okręgowej Komisji Wyborczej dla dokonania rejestracji służy jednoznacznemu potwierdzeniu woli kandydowania i zapobiega wielu różnym nadużyciom np. ogranicza kandydowanie przez „przywożonych w teczkach”.
– Gdy celem wyborów jest wyłonienie posła z okręgu, to dla ułatwienia wyborcom orientacji, przy podejmowaniu decyzji, na kartę do głosowania powinni być wpisani kandydaci posiadający realne szanse na wybór. Temu służy wymaganie poparcia co najmniej dziesięciu wyborców danego okręgu, gdyż blokuje kandydowanie osobom całkowicie nieznanym. A umiarkowana liczba wymaganych podpisów, wystarcza dla poparcia kandydata przez osoby znające go rzeczywiście. Ich nazwiska mogą być upublicznione.
– Wymaganie wpłaty kaucji, niosące ryzyko jej utraty, służy zniechęceniu do kandydowania przez osoby bez realnych szans na wybór. Gdy, 5% ważnie oddanych głosów w okręgu liczącym 67 tys. wyborców, przy frekwencji 50% daje – 67000×0,5×0,05 = 1675 głosów, to taka ich liczba jest łatwa do osiągnięcia dla kandydatów znanych w okręgu i pozwala im na zwrot kaucji. Kandydaci, którzy nie uzyskują wymaganych 5% głosów tracą kaucję.
– Oba te warunki, nie naruszając swobody kandydowania, porządkują je. Co sprawia, że liczba nazwisk na karcie do głosowania w krajach posługujących się JOW nie przekracza kilkunastu, wśród których łatwiej odnaleźć wybranego.
2. Podział Polski na 460 jednomandatowych okręgów wyborczych, w celu wybrania takiej samej liczby posłów, zapisanej w Konstytucji. (Wtedy przy obecnej liczbie mieszkańców Polski ok. 67 tys. wyborców wybiera reprezentującego ich posła. Niewielkie rozmiary okręgów, wyrównują szanse wyborcze kandydatów, umożliwiają i niezależnym i partyjnym bezpośredni kontakt z wyborcami, a po wyborach umożliwiają realną więź posła z wyborcami i wymuszają jego przed nimi odpowiedzialność).
Komentarz: W takim małym okręgu kandydaci mogą się zaprezentować bezpośrednio, a wyborcy mogą kandydatów poznać i porównać, bez dominującej roli mediów. Dzięki czemu kampania wyborcza jest tania. A szanse wyborcze niezamożnych i bogatszych kandydatów stają się porównywalne.
Równoległą zaletą niewielkich okręgów jest realna możliwość bezpośredniego kontaktu posła z wyborcami w czasie całej kadencji. Taka relacja wymusza jego odpowiedzialność przed wyborcami. Gdyż i wyborcy i przegrani kandydaci, monitorują zachowanie posła, co mobilizuje go do pozytywnych zachowań, warunkujących poparcie w następnych wyborach.
Ewentualne powiększenie okręgu jednomandatowego (na skutek zmniejszenia liczby posłów, nieraz postulowanego dla oszczędności) redukowałoby bezpośrednie relacje kandydatów z wyborcami w czasie kampanii wyborczej. A to zwiększałoby znaczenie mediów i pieniędzy. A przez to pogarszałoby szanse wyborcze niezamożnych kandydatów. Redukowałoby bezpośrednią relację wyborców z posłem i przegranymi kandydatami, a przez to zmniejszałoby odpowiedzialność posłów przed wyborcami.
Zmniejszanie rozmiarów okręgu mogłoby prowadzić do zwiększenia wpływu lokalnych układów (mafii) na proces wyborczy. Odpowiednio mocny układ lokalny mógłby wtedy mieć większe możliwości zdominowania sytuacji tak, jak w niektórych gminach.
Liczba 460 zapisana w Konstytucji, okazała się szczęśliwą, gdyż skutkuje liczbą wyborców w polskim okręgu jednomandatowym (normą przedstawicielską) zbliżoną do jej odpowiednika w Wielkiej Brytanii, gdzie zalety okręgu tej wielkości potwierdzają kolejne wybory (w polskim JOW ok. 67 tys. wyborców, w brytyjskim JOW ok. 70 tys.). Zatem podział Polski na 460 jednomandatowych okręgów wyborczych, rokuje optymalne wykorzystanie swobody kandydowania dla dobra wspólnego.
3. Finansowanie kampanii wyborczej kandydatów wyłącznie ze środków niepublicznych, z limitem wydatków równym dla kandydatów niezależnych i partyjnych. (Odrębna ustawa reguluje finansowanie partii politycznych wyłącznie ze środków prywatnych, przez podmioty krajowe – o szczegółach limitowanych darowizn publicznie dostępna informacja.)
4. Jedna tura głosowania (daje jasne rozstrzygnięcie, ogranicza partyjne manipulacje, nieodłączne w przypadku wyborów dwu turowych i mobilizuje wyborców do poparcia konkretnego kandydata).
Komentarz: Powodem, przesądzającym o wyborze głosowania w jednej turze jest porównanie zysków i strat wybierania jedno i dwuturowego. Przede wszystkim świadomość, że ważniejszym celem wyborów jest wyłonienie reprezentanta okręgu, nawet gdy uzyska tylko niewielką przewagę, niż zastosowanie metody selekcji, pozbawionej zalet jednej tury.
Głosowanie w dwóch turach dyktowane jest chęcią wyłonienia reprezentanta posiadającego poparcie ponad 50% wyborców. Gdy żaden z kandydatów nie uzyska takiego wyniku w pierwszej turze głosowania (a tak zdarza się najczęściej), przeprowadzana jest druga tura głosowania. Wtedy wyborcy wybierają pomiędzy dwoma kandydatami, którzy uzyskali największą liczbę głosów w pierwszej turze. Ale ponieważ w drugiej turze, często bierze udział znacząco mniejsza liczba wyborców, niż w pierwszej, to zdarza się, że zwycięzca drugiej tury otrzymuje mniejszą liczbę głosów oddanych w drugiej turze, niż zwycięzca pierwszej tury. Co pokazuje niedoskonałość dwuturowej metody selekcji.
5. Obywatelski i medialny monitoring głosowania w obwodach oraz publicznego liczenia głosów, przeprowadzanego w okręgach:
– urny wyborcze o konstrukcji zabezpieczającej przed nieupoważnionym dostępem;
– przed rozpoczęciem głosowania obywatelski i medialny monitoring sprawdzenia urn wyborczych;
– monitoring (jw.) głosowania trwający permanentnie, od jego rozpoczęcia, aż do dostarczenia urn autami do przewozu gotówki, do miejsca liczenia głosów w Okręgowej Komisji Wyborczej;
– monitoring (jw.) publicznego liczenia głosów, z udziałem kandydatów, ich pełnomocników i członków komitetów wyborczych;
– Okręgowej Komisji Wyborczej przewodniczy osoba lokalnego zaufania publicznego;
– wynik liczenia ogłaszany natychmiast po jego zakończeniu.
Komentarz: Mężowie zaufania, przybywający z Obwodowej KW na krótko przed rozpoczęciem głosowania, otrzymują w Okręgowej KW solidną urnę wyborczą ze szczeliną do wkładania kart wyborczych zamykaną na klucz oraz z zamykaną na klucz klapą do wyjmowania tych kart, wraz z kluczem od szczeliny, i po dostarczeniu urny do Obwodu, bezpośrednio przed rozpoczęciem głosowania klucz od szczeliny wydają Przewodniczącemu Obwodowej KW Mężowie zaufania mogą dyżurować w lokalu wyborczym przez cały czas pracy Obwodowej KW Po zakończeniu głosowania Przewodniczący Obwodowej KW rygluje szczelinę i oddaje klucz mężom zaufania, którzy dostarczają urnę do Okręgowej KW Wszystkie urny z Obwodowych KW po dostarczeniu do Okręgowej KW zostają ustawione w sali przystosowanej do publicznego liczenia głosów. Kandydaci, ich mężowie zaufania, media i publiczność są obecni przy otwieraniu klap służących do wyjmowania kart do głosowania i w ich obecności następuje wyjęcie i liczenie głosów. Niezwłocznie po zakończeniu liczenia Przewodniczący Okręgowej KW ogłasza zwycięzcę, gdy jeden z kandydatów uzyskał liczbę głosów przynajmniej o jeden głos większą od pozostałych. Dla wyłonienia zwycięzcy w przypadku remisu, Przewodniczący przeprowadza proste losowanie.
(W/w rozwiązania, wzorowane na brytyjskich, chronią uczciwość przeprowadzenia wyborów).
6. Posłem zostaje zdobywca największej liczby głosów. Przy remisie, decyduje losowanie, gdy jest tylko jeden kandydat, posłem zostaje bez głosowania, brak kandydatów, oznacza brak posła w danym okręgu. Ta zasada jest nierozerwalnie związana z zasadą wyborów w jednej turze (oznaczoną numerem 4).
7. Pierwsze wybory według zasad Reguły JOW nie wcześniej, niż pół roku po urzędowym ogłoszeniu prawa wyborczego uwzględniającego te zasady. W tym czasie następujące działania przygotowawcze: szeroka edukacja obywatelska; prezentacja niniejszych zasad i ich pożytków, w porównaniu z ordynacją partyjnych list wyborczych. Zawieranie porozumień: w okręgach, dla wyłaniania kandydatów i między okręgami, dla tworzenia ugrupowań politycznych. Prezentowanie się wyborcom, przez kandydatów.
Komentarz: Ewentualne skrócanie okresu pierwszej kampanii wyborczej dla kandydujących według niniejszych zasad niweczyłoby większość zalet systemu JOW w pierwszych wyborach. W szczególności upośledzałoby skuteczne zaprezentowanie się wyborcom przez kandydatów nie uczestniczących wcześniej w życiu publicznym. Analogicznie do sytuacji w wyborach senackich 2011, kiedy bezpartyjni kandydaci byli dyskryminowani w zakresie czasu kampanii (przez kalendarz wyborczy) i pięciokrotnie mniejszego, niż kandydaci partyjni limitu wydatków na kampanię, co było przemilczane przez media głównego nurtu (zobacz www.jow.pl).
Półroczny okres pierwszej zdecentralizowanej kampanii wyborczej (w czterystu sześćdziesięciu jednomandatowych okręgach wyborczych) pozwoli na:
– szeroką akcję edukacyjną przybliżającą nowe, prostsze zasady wybierania, eksponującą ich pożytki, w porównaniu z zasadami ordynacji partyjnych list wyborczych;
– negocjacje środowisk o zbliżonych poglądach politycznych i zawieranie w ich konsekwencji porozumień wewnątrzokręgowych wyłaniających wspólnych kandydatów;
– negocjacje środowisk akceptujących wspólne programy i zawieranie w ich konsekwencji porozumień międzyokręgowych i ogólnokrajowych w celu utworzenia ugrupowań politycznych;
– bezpośrednie prezentowanie się wyborcom przez kandydatów: niezależnych, wyłonionych w wyniku w/w porozumień, reprezentujących partie istniejące wcześniej.
Bez spełnienia wszystkich siedmiu zasad Reguły wyborczej JOW nie jest możliwa pełna wolność i uczciwość wybierania posłów, którzy mają podjąć działanie dla dobra wspólnego.
Zasady Reguły JOW umożliwiają odwołanie posła w czasie trwania kadencji, co jest niemożliwe w systemie partyjnych list wyborczych. Jednak troska o stabilność sceny politycznej oraz doświadczenia korzystających z systemu JOW, skłaniają do ostrożnego korzystania z takiej możliwości.
Główne efekty wprowadzenia zasad Reguły wyborczej JOW w wyborach do Sejmu RP:
– odpowiedzialność posłów przed ich wyborcami (w okręgach);
– partnerstwo władzy z obywatelami, upowszechniające wśród obywateli poczucie odpowiedzialności za dobro wspólne, niezbędne w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego;
– pozytywna selekcja kadr sprawujących władzę i stabilny rząd służący narodowi;
– w następstwie swobody kandydowania i podziału Polski na 460 JOW: decentralizacja życia politycznego, jego jawność i ożywienie, co sprzyja swobodnemu zawieraniu:
a) porozumień wewnątrzokręgowych, wyłaniających kandydatów, o największych szansach zdobycia mandatu, dla danej opcji politycznej,
b) porozumień międzyokręgowych, dla oddolnego tworzenia ugrupowań politycznych;
– zmiana charakteru partii politycznych, z wodzowskich na obywatelskie;
– utrudnienie dostępu do władzy dla ugrupowań skrajnych.
16 października 2013
- Krótko na temat wojny o JOW i propozycji ordynacji mieszanej - 5 kwietnia 2016
- Media narodowe – po czym je poznamy? - 4 stycznia 2016
- Ponad pół miliona zdystansowanych – ostrzegawczy sygnał - 28 października 2015
- O roli partyj - 8 października 2015
- Czym powinna się różnić IV RP od III? - 22 lutego 2015
- Reglamentowana samorządność zamiast wolnych wyborów - 25 listopada 2014
- Ważniejszy komitet wyborczy, czy kandydat? - 28 września 2014
- Siedem dni ze Stanem Tymińskim - 5 sierpnia 2014
- Wolność pod władzą, czy partnerstwo z władzą? - 18 lutego 2014
- JOW a deficyt budżetowy - 4 listopada 2013
To jest model JOW w stylu angielskim. Problem tego systemu jest ze nie uwzglednia preferencji, co moze spowodowac ze kandydat moze zdobyc mandat osiagajac maly procent glosow. System preferencyjny, jak np. w Australii, gdzie sprawdza sie od kilkudziesieciu lat, sprawia, ze nie ten kto dostanie najwieksza ilosc numer 1 glosow( a moze to byc tylko maly procent wszystkich glosow) ale ten kto dostanie 50%+1 glosow, liczac preferencje, dostaje mandat. To bardziej odzwierciedla wole wyborcow. Jesli moim kandydatem jest A, to daje mu numer 1, ale w wypadku gdy on nie wygra, to preferowalbym np. F, i daje mu numer 2….itd
Sądzę, że słusznie Anna zwróciła uwagę na element finansowania kampanii czyli w ogóle zagadnienie finansowania partii politycznych. (Zwróć uwagę Anno, że artykuł powstał w październiku 2013 a mamy już maj 2015). To jest zupełnie odrębne zagadnienie od pozostałych reguł, z którymi można dyskutować – jak np. z kaucją – ale generalnie zawsze można reguły te dopracowywać, uzasadniać a nawet zmieniać w zależności od zmieniającego się świata wokół. Natomiast finansowanie partii to sprawa sama w sobie. Myślę Anno, że Monsanto wydaje dużo, duuuuużo więcej niż 9 M $ na lobbing a są i inne korporacyjne kolosy a i mniejsze organizmy, które wydają bardzo dużo. Wczoraj były kandydat Włodzimierz Cimoszewicz wspomniał w tym kontekście o pomyśle wsparcia kampanii kwotą 1 miliarda $ w USA, co – jak relacjonował opinie amerykańskich mediów – może przesądzić wynik wyborów zanim nawet te pieniądze zostaną przekazane. Cimoszewicz to jednak osoba o dość niezależnych poglądach – w rzeczywistości to taki właśnie jednomandatowy „kowboj z Puszczy Białowieskiej”, który w wypadku JOW do Senatu (absolutnie przywoływanie przez różnych dziennikarzy a nawet politologów przykładu polskiego Senatu do oceny pomysłu JOW do Sejmu jest nieuprawnione), mimo braku koniunktury na lewicę dostał się do tegoż Senatu tylko dzięki JOW i w tej sprawie nie tylko jego głos ale i innych osób mających własne zdanie należy brać pod uwagę. Bardzo duże są np. budżety wyborcze na Ukrainie a sama kampania ma niezwykły rozmach – i efektem jest oligarchizacja. Ale Ukraina to inny kraj niż Polska. Tam skala łapownictwa na każdym kroku jest po prostu niewyobrażalna np. dla Polaka. Ja sam nie jestem do końca pewien jaki ustanowiłbym system finansowania gdyby to ode mnie zależało. Zagrożenie oligarchizacją teoretycznie jest logicznym następstwem zakazu finansowania partii przez budżet ale: (i tu przechodzę do właściwej części mojego komentarza) dlaczego zakładamy, że politycy pójdą na łatwiznę i sięgną po prywatne pieniądze i staną się w ten sposób zależni od sponsorów. Jeżeli taki fakt da się ujawnić to wówczas kandydat sponsorowany po prostu przepadnie w wyborach. Oczywiście pieniądze da się przekazać nielegalnie (niejawnie) ale możemy sobie wyobrazić, że istnieje limit legalnego zasilania kampanii kandydata, na przykład tylko przez osoby fizyczne. Każde rozpisywanie wtedy większych pieniędzy na pojedyncze osoby będzie poważnym przestępstwem (praktycznie eliminującym uczestników z życia politycznego w zasadzie dożywotnio). To jest temat na bardzo szczegółową analizę. W Polsce istnieje podziemie gospodarcze i niektórzy twierdzą, że dzięki temu że istnieje – gospodarka ma się lepiej. W każdym razie w sytuacji opresyjnego państwa gospodarka nieudokumentowana wypełnia pewną lukę i stanowi jakby samorzutne przyznanie sobie pewnych ulg podatkowych (VAT, PIT, ZUS) przez przedsiębiorców i osoby, które nie stać na funkcjonowanie w regularnym, sformalizowanym systemie. Gdy zaczyna to dotyczyć bogatych i jest wyrazem cynicznej chciwości – wówczas jest niewątpliwie oszustwem i przestępstwem. Opinie w tym zakresie są zróżnicowane i jeśli różni zupełnie ekonomiści (mam na myśli rzeczywistych profesjonalistów a nie celebrytów, którzy rozmieniają na drobne swoje tytułu naukowe w interesie różnych grup nacisku) zgadzają się, że oszustwa podatkowe bogaczy należy ścigać (celebryci uważają, że po prostu „tak tu jest”) a szara strefa wymuszona biedą i wadliwym prawem może być tolerowana to bez wyjątku zgadzają się, że szara strefa uzupełniająca wadliwy system państwowy jest zwyczajnie popierana przez niemal ogół obywateli a na pewno przez dużą większość tolerowana. I tutaj dochodzimy do sedna sprawy: jak Polacy będą postrzegać oszustwa finansowe w kampaniach wyborczych (a dziś, mimo że partie otrzymują dużo środków z budżetu i tak decydenci różnych szczebli zlecają różne kampanie w różnych mediach kupując za to ich opinię a może i dzieląc się korzyściami i mimo że to wygląda całkiem przejrzyście i oczywiście z zewnątrz ale potrzebne są dowody, na których zbieranie nie ma chyba żadnej presji; mimo że ludzie oceniają to fatalnie, jako właśnie przejaw poniżania współobywateli i ostentacyjnego nie liczenia się z nimi– dowodów tych nikt chyba nie zbiera). Jeżeli oszustwa w finansowaniu ze składek – w wypadku zakazu finansowania z budżetu – będą społecznie napiętnowane to system składkowy ma szansę być uczciwy i jedyny. Osobiście uważam, że jest to możliwe. Wymaga jednak jasnego postawienia sprawy rodakom: chcecie żyć w poważnym państwie to sami musicie być poważni i nie hołdować zasadzie, że jak ktoś w końcu dał komuś swoje własne pieniądze to co innym do tego. Niestety, często gdy słucham różnych, sensownych skąd inąd, wywodów na temat: jak to będzie wspaniale gdy zlikwiduje się różne państwowe i biurokratyczne absurdy, łącznie z podatkiem dochodowym, trzymam za mówców czy felietonistów kciuki aby na końcu odważyli się powiedzieć adresatom czyli rodakom i współobywatelom, że – owszem będzie wspaniale ale pod warunkiem, że wszyscy będziemy się traktować poważnie i że będzie to wymagać mrówczej pracy i wysiłku, i wyrzeczeń i że nic nie „zrobi się samo”. To mówił na przykład ks. Prymas Wyszyński, że wartościowe rzeczy wymagają poświęcenia. Wierzę, że jeśli nie będzie przyzwolenia społecznego – nie będzie patogennych społecznie przekrętów w finansowaniu partii. Ale to naprawdę jest mega-ważne i obszerne zagadnienie i rozwój sytuacji w wypadku przyjęcia zakazu finansowania z budżetu będzie zależał od wielu aspektów pracy wykonanej w czasie wprowadzania i obowiązywania nowych regulacji. Nie m atu jednego panaceum a głosy takie jak W. Cimoszewicza trzeba poważnie brać pod uwagę. (no proste – jeżeli gotówką przekaże jedna osoba drugiej większą sumę, to jest to trudne do wykrycia i polityk czy kandydat będzie ponosił wydatki udokumentowane z legalnie otrzymywanych składek a będzie żył na dobrym poziomie z pieniędzy przekazywanych z kieszeni do kieszeni, samo wypranie pieniędzy jest moim zdaniem nie do wykrycia w polskich realiach więc pozostaje jedynie monitoring wydatków kandydata, w efekcie czego może to zacząć przypominać życie kolarza w aspekcie nieustannych kontroli antydopingowych – bo o niedozwolony doping w pewnym sensie tu chodzi; to nie byłoby normalne i to jest trudna sprawa). Ale jeśli uda się wprowadzić do kanonu przyzwoitości uczciwość finansową w polityce to wówczas jest szansa, że do polityki pójdą ludzie najzdolniejsi i najbardziej ideowi. I to jest w istocie szansa, która stoi za JOW w wersji hard. Ale w wersji soft – czyli z utrzymaniem finansowania partii z budżetu też jest to wartościowy pomysł i też skusi ambitnych ludzi, którzy powiedzą za Pawłem Kukizem, że nie da się ich kupić. To jest zresztą istota wolności a nie dowolne folgowanie swojej chciwości, co zafundowali nam w naszym kraju liberalni ultrasi. Natomiast z nierealne uważam jawne ale dowolne finansowanie partii. Wówczas podmioty zależne od państwa miałyby w kieszeni polityków a argumenty o jakichś mega-zawiłych regulacjach zakazujących danin podmiotom zależnym albo stowarzyszonym od państwowych – są po prostu niedorzeczne. Nie da się tego uregulować i mielibyśmy patologiczną zależność wszystkich od wszystkich. To trochę tak jak dziś gdzie kolejnym ogniwem zależności (polecam film amerykański Food Chains tak a propos „ogniwa zależności”) są dotacje rozdawane według jakiego klucza będące dokładnie „kąskiem nie lada jakim” w lapidarnej i najdoskonalszej – moim zdaniem – koncepcji wolności według biskupa Krasickiego.
Dzień dobry.
Niepokoi mnie jedna kwestia dotycząca finansowania . Finansowanie z budżetu jak wszyscy wiemy mam wiele braków ale pozwala na pewną niezależność od wpływów wielkich korporacji takich jak chociażby Monsanto, których możliwości zarówno finansowe, prawne jak i możliwości obchodzenia prawa są niemal nieograniczone. Weźmy pod uwagę chociażby USA i ich sposób finansowania. Ze sprawozdań finansowych Monsanto wynika, że w 2009 roku firma wydała blisko 9 mln USD na lobbing. Oprócz tego hojnie sponsorowała wielu amerykańskich polityków różnych ugrupowań. Nie wiadomo, ile wydaje na lobbing Monsanto w Polsce ale niemal entuzjastyczne poparcie PO i niedawny podpis obecnego prezydenta Komorowskiego na nowelizacji ustawy o organizmach zmodyfikowanych genetycznie, tzw. GMO jest zastanawiające , a nawet przerażające. Brak pieniędzy rodzi pokusy,a w polityce doprowadza to do szczególnie wielkich nadużyć.
Nie nie pozwalają na niezależność.
Władze danej partii nawet wolą dostać pieniądze do kieszeni, pod stołem niż na wybory z czego już trzeba się rozliczyć.
Lepiej jest dać wygranemu pieniądze po wyborach niż przed wyborami dać komuś kto może przegrać.
Już od lat, całkowicie popieram JOW.
Niestety zaprzestaliście wysyłanie do mnie Waszych maili.
Serdecznie proszę o wysyłanie Waszych artykułów i nowości na mój adres mailowy: edkraj@wp.pl
Mój tel: 692-959-640.
Proszę o stały kontakt i deklaruję moją pomoc, jako prawnik.
Z poważaniem: Edward Krajewski z Opoczna.