Środowiska związane z Platformą Obywatelską ogłosiły w Gdańsku, z początkiem czerwca tego roku, nowy projekt decentralizacji Polski, wzmacniający i rozszerzający władzę samorządów terytorialnych w relacjach z centralną władzą państwa. Jego bezpośrednim celem politycznym jest uczynienie z tych samorządów wojewódzkich i metropolii miejskich, gdzie PO ma władzę, samodzielnych podmiotów politycznych, zdolnych do prowadzenia polityki na poziomie całego państwa i zdolnych do istotnego wpływania na losy państwa.
Decentralizacja jako polityczna oligarchizacja partyjna
W ogłoszonych „21 tezach samorządowych”, firmowanych przez sorosowską Fundację Batorego w Polsce, zawarto koncepcję likwidacji prawnego i finansowego nadzoru i kontroli państwa nad samorządami w postaci likwidacji izb obrachunkowych, instytucji wojewodów, centralnego limitowania podatków lokalnych oraz odebraniu władzom centralnym wielu władczych uprawnień poprzez likwidację kuratoriów, likwidację centralnego podporządkowania policji i centralnego podporządkowania publicznych mediów regionalnych.
Władze samorządowe województw i wielkich metropolii mają w tej koncepcji przejąć część władzy centralnej państwa, tworząc znacząco sfederalizowane państwo silnie autonomicznych regionów. Ta likwidacja ma na celu na tyle silne wzmocnienie władzy samorządów na poziomie sejmików wojewódzkich i wielkich miejskich metropolii, aby mogły one występować jako podmioty samodzielnej polityki w skali Polski. Chodzi oczywiście o wzmocnienie władzy samorządowej tych regionów i metropolii, gdzie PO zdobyło władzę. Po to, aby tę władzę móc wykorzystać już w skali państwa dla swoich celów partyjnych. Ta decentralizacja ma służyć dalszej oligarchizacji władzy partii politycznych w Polsce.
Nadano temu projektowi nazwę analogiczną do nazwy programu społeczno-gospodarczego Krajowego Zjazdu „Solidarności” z 1981 roku. Nazwę „Samorządnej Rzeczpospolitej”, całkowicie sprzecznej z jego pierwotną istotą, która dotyczyła samorządności pracowniczej ówczesnych przedsiębiorstw państwowych. Można by trawersując powiedzieć, że „na pośmiewisko nadano mu sprzeczne z naturą nazwisko”.
Decentralizacja jako projekt regionalizacji Polski
Projekty decentralizacji polskiego państwa sięgają początków III Rzeczpospolitej. Promował je powstały w 1991 roku za rządowe pieniądze niemieckie, jak twierdzi jeden z jego byłych liderów, gdański Kongres Liberalno-Demokratyczny. Promował on i propagował powołanie wielkich terytorialnie województw z wielkimi uprawnieniami władczymi, które przekształciłyby unitarne państwo polskie w państwo sfederalizowane regionalnie.
Wiązało się to bezpośrednio z antynarodową ideologią „Europy Regionów” zamiast „Europy Narodów”, jaką lansowały niemiecko-francuskie elity europejskie. Był to projekt celowego osłabienia państw narodowych Europy dla ich przyszłego podporządkowania. Projekt „Europy Regionów” akceptowały również silnie wynarodowione okresem komunizmu rodzime elity polityczne, w tym również postsolidarnościowe. Charakterystyczna jest tu wypowiedź lidera gdańskiego Kongresu Liberalno-Demokratycznego i byłego premiera rządu Jana Krzysztofa Bieleckiego, który w 1992 roku w Brukseli powiedział tak: „Przyszły kształt Europy powinien raczej być oparty na zasadzie federalizmu i regionalizacji… Polska jutra może podzielić się na Mazowsze, Wielkopolskę, Górny Śląsk i Dolny Śląsk. Europa regionów zwolni kontynent od wielkich konfliktów…”.
Dwubiegunowość polskiej tożsamości społecznej
Antynarodowe i antypaństwowe zachowania i działania po 1989 roku, a trwające po dziś dzień na polskiej scenie publicznej, a wśród polskich polityków nade wszystko, są nie do zrozumienia bez wiedzy o konsekwencjach wynarodowienia w okresie Polski Ludowej i ich kontynuacjach w okresie III RP.
Panowanie ideologiczne komunistycznej biurokracji, która sama była stricte kompradorską klasą podległą radzieckiemu imperium, i dla której niepodległość polskiego narodu i suwerenność polskiego państwa, była zagrożeniem jej istnienia, prowadziło do narodowej indoktrynacji polskiego społeczeństwa. Ta narodowa indoktrynacja eliminowała i redukowała ideowy patriotyzm i ideową tożsamość narodową, opartą na wartościach niepodległości narodowej i suwerenności państwowej.
Efektem była stwierdzona przez Tadeusz Łepkowskiego dwubiegunowość polskiej tożsamości społecznej. Obok bieguna ideowej tożsamości narodowej z naczelnymi ideami niepodległości narodu i suwerenności państwa, istniał wypreparowany z tych idei biegun tożsamości polskiej, zredukowany przez komunistyczną indoktrynację do polskiej tożsamości nade wszystko obyczajowo-językowej, z ideą lojalizmu wobec radzieckiego imperium komunistycznego i akceptacją niesuwerenności polskiego państwa PRL.
I to właśnie z tego bieguna i jego okolic rekrutowała się stworzona w latach 1988–1991 przez grupę związkową Lecha Wałęsy i grupę polityczną lewicy laickiej Jacka Kuronia formacja postsolidarnościowa. Wraz z postkomunistyczną formacją polityczną o podległej i lojalistycznej, a w konsekwencji postkolonialnej tożsamości i mentalności, stworzone zostało polityczne przywództwo państwa III Rzeczpospolitej o silnie anarodowej ideowo tożsamości społecznej.
Efektem tej anarodowej ideowo tożsamości przywództwa politycznego była konsekwentnie kompradorska, choć zróżnicowana skalą w zależności od rządzących partii politycznych, polityka gospodarcza i zagraniczna. Polityczne elity przywódcze pełniły, w większym lub mniejszym stopniu, rolę przedstawicieli na Polskę obcych centrów politycznych i kapitałowych. Własne zaś społeczeństwo narodowe traktowane było i jest z poczuciem większej wyższości, aż po ukrywaną pogardę.
W konsekwencji zdominowanego orientacją anarodową politycznego przywództwa, również oficjalny dyskurs publiczny za pośrednictwem systemu medialnego został zdominowany anarodowymi i apatriotycznymi treściami, a w skrajnych wypadkach aż po antypolonistyczne. Paradoksalnie anarodowa europejskość, aż po antypolonizm, jest tu konsekwencją postkolonialnej mentalności, z poczuciem wyższości i wielkości własnej grup władzy w stosunku do ogółu polskiego społeczeństwa.
Decentralizacyjny projekt „Wielkiego Śląska”
Z realizacją największego projektu decentralizacyjnego mieliśmy w Polsce w latach 1990–1992. To w tym okresie ówczesny wojewoda katowicki Wojciech Czech i jego współpracownicy ze Związku Górnośląskiego, rozpoczęli realizację metodą faktów dokonanych swego projektu euroregionu „Wielkiego Śląska”, sięgającego terenów czeskiego Śląska i Moraw.
Jako ówczesny szef zespołu doradców śląskiej Konfederacji Polski Niepodległej byłem inicjatorem „Memoriału w sprawie odwołania wojewody katowickiego Wojciech Czecha oraz konieczności zmian kadrowych w instytucjach państwowych województwa katowickiego” i jego współautorem wraz z dr. Marianem Gerlichem i Janem Górnym. „Memoriał…” ten, podpisany przez sześciu posłów z województwa katowickiego z klubu parlamentarnego KPN – Andrzeja Andrzejczaka, Barbarę Czyż, Tomasza Karwowskiego, Janinę Kraus, Adama Słomkę i Jarosława Wartaka, został skierowany we wrześniu 1992 roku na ręce premier Hanny Suchockiej.
Zażądaliśmy w nim natychmiastowego odwołania wojewody w związku z tworzeniem przez niego, metodą faktów dokonanych, nowej a pozakonstytucyjnej struktury terytorialno-administracyjnej i polityczno-gospodarczej w postaci przyszłego Euroregionu Górnego Śląska, obejmującego historyczne tereny Górnego Śląska. Region ten miał być regionem autonomicznym wobec władz centralnych polskiego państwa, luźno związanym z resztą ziem polskich i samodzielnie integrującym się z Europą Zachodnią, dzięki ścisłej współpracy gospodarczej, technicznej i kulturowej z Niemcami, jako najbliższym terytorialnie i historycznie sąsiadem regionu Górnego Śląska. To odwołanie uznaliśmy za konieczne, „aby zapobiec dalszej erozji polskiej państwowości i polskości na obszarze naszego województwa oraz przerwać politykę prowadzącą, obiektywnie i niezależnie od motywów jej twórców, do osłabiania integralności politycznej i terytorialnej Państwa Polskiego”.
Zarzuciliśmy wojewodzie; po pierwsze „tworzenie metodą faktów dokonanych infrastruktury organizacyjnej, kadrowej i finansowej przyszłego autonomicznego regionu Wielkiego Śląska„, po drugie „prowadzenia autonomicznej działalności międzynarodowej naruszającej spójność polskiej polityki zagranicznej, a w swych perspektywicznych skutkach sprzecznej z interesami polskiego państwa i społeczności regionalnej”, po trzecie „czynne wspieranie działań promujących i umacniających treści autonomizujące i separujące region w stosunku do pozostałego otoczenia ziem polskich” i po czwarte „likwidowanie lub blokowanie działalności instytucji o odmiennych od autonomicznych celach działania i nie dających się podporządkować polityce regionalistycznej”. W tym ostatnim przypadku najbardziej drastycznym przykładem była bezprawna, a w istocie przestępcza likwidacja w 1992 roku, założonego jeszcze w 1934 roku, Śląskiego Instytutu Naukowego, a specjalizującego się w naukowych badaniach śląskoznawczych oraz narodowościowych, w tym nad mniejszością niemiecką.
Uznaliśmy to za działalność promującą autonomiczne treści regionalne oraz osłabiającą państwowe i narodowe treści, co było sprzeczne z polską racją stanu. Taka regionalizacja mogła w ówczesnym kontekście gospodarczym, społecznym i kulturowym wywołać silne tendencje odśrodkowe w postaci poszukiwania dróg wyjścia z kryzysowej, aż po katastrofalnej sytuacji na własną rękę, co mogło pchnąć Górny Śląsk, podobnie jak i Wielkopolskę, i Pomorze w orbitę wpływów państwowości i gospodarki niemieckiej. Mogło to doprowadzić do procesów „miękkiej” inkorporacji ziem tych regionów w perspektywie historycznej przez Niemcy.
I choć wojewody nie odwołano, bezpośrednia interwencja polityczna rządowego Urzędu Rady Ministrów skutecznie przerwała decentralizacyjną działalność wojewody W. Czecha.
Niemiecki projekt decentralizacji Polski
Wydaje się, iż promowane na początku lat 90., głównie przez polityczne środowisko Kongresu Liberalno-Demokratycznego, projektu decentralizacji polskiego państwa poprzez tworzenie wielkich autonomicznych
Propozycja ówczesnego ambasadora Niemiec z 1993 roku złożona szefowi Urzędu Rady Ministrów, rządu premiera Waldemara Pawlaka, Michałowi Strąkowi w trakcie jego pierwszej wizyty w Urzędzie: „Rząd niemiecki zdaje sobie sprawę z trudności finansowych Polski. Dlatego ambasador chciałby w imieniu rządu Niemiec zadeklarować bezzwrotną pożyczkę na sfinansowanie reformy administracyjnej polskich województw”. W jakim celu rząd Niemiec chciał sfinansować akurat decenralizującą i regionalizującą polskie państwo reformę administracyjną? Aby osłabić polskie państwo. Osłabić skuteczność jego działania i pogorszyć jakość jego funkcjonowania jako narodowo zorganizowanej całości.
Powstały za pieniądze niemieckie Kongres Liberalno-Demokratyczny pełnił rolę politycznej agentury wpływu. Był szczególnie aktywny w promowanie decentralizacji polskiego państwa i regionalizacji poprzez utworzenie dużych województw i ich autonomizacji.
To dowodzi, że niemieckie elity polityczne postrzegają silne polskie państwo jako zagrożenie dla siły politycznej Niemiec. I dążą wszelkimi dyskretnymi i „miękkimi” metodami do jego osłabienia. Dążą w pełni świadomie i planowo do jego politycznej i gospodarczej wasalizacji. I temu też ma służyć osłabianie siły centrum państwa, poprzez jego rozpraszanie i rozczłonkowywanie nade wszystko wśród regionalnych samorządów i samorządów wielkich miast, wzmacnianie więzów i tożsamości regionalnych i tworzenie rozproszenia i pustki więzów i tożsamości ogólnopolskich.
12 czerwca 2019
- Apel otwarty do Prezydenta RP Andrzeja Dudy - 20 października 2024
- Patologizacja partii politycznych w Polsce - 24 lipca 2024
- Negatywne przywództwo - 16 czerwca 2024
- Początek rozpadu „układu okrągłego stołu” - 5 stycznia 2024
- Prawo Duveregera, czyli dlaczego Jarosław Kaczyński musiał przegrać te wybory - 31 października 2023
- Fasadowa demokracja i jej propaganda oraz ideologia - 13 stycznia 2023
- Inflacja, polityka i neoliberalna ekonomia - 8 września 2022
- Ktoś musi zacząć - 11 lipca 2022
- Koniec Europy jaką znamy - 8 czerwca 2022
- Prawo małych i średnich państw narodowych do suwerennego istnienia - 4 maja 2022
bardzo dobry artykuł pokazujący mechanizmy i cele niektórych grup politykow oraz innych państw. W ogóle dla przecietnie zorientowanego w polityce czy ekonomii obywatela jest oczywistym, że fragmentaryzacja osłabia. Obserwowaliśmy to w przeróżnych konfiguracjach przez ostatnie 30 lat. Sztandarowym przykładem jest kolej, gdzie z logiki wszelkie inwestycje wymagaja ogromnych nakładów finansowych a liberalne rzady sprzedawały kawałek po kawałku dzieląc na małe firemki bez kapitału w koncu doszło do tego, że włascicielem torów był kto inny, lokomotyw kto inny a taboru kto inny, zwieńczeniem procesu rozbicia była sprzedaż przez rząd Ewy Kopacz PKP Energetyka (przynosiła rocznie 65 mln zysków) czyli trakcji elektrycznych kolei na miesiąc przed wyborami konsorcjum z Luksemburaga. Niestety politycy decydujacy o kierunku rozwoju kraju, często bardzo szkodliwi w ordynacji proporcjonalnej zawsze wygrywają, nawet przegrane wybory w okregu nie są w stanie usunąc ich z polityki. Nadal sa posłami albo europosłami. Jednym słowem partyjny przywilej układania list wyborczych jest w dużym stopniu system negatywnej selekcji w ordynacji proprcjonalnej,nagradza i utrzymuje przy życiu polityków szkodliwych. Konsekwencją jest brak odpowiedzialności za dobro wspólne, często szkodliwe działanie bo celem nie jest dobro wspólne ale własny zysk.