„Aby wszyscy obywatele, zarówno indywidualnie, jak i zbiorowo mogli czynnie uczestniczyć w życiu publicznym i nim kierować” – taka jest modlitewna intencja ogólna Papieża Benedykta XVI na miesiąc lipiec 2007. Jej aktualność z upływem tego lipca się nie kończy, ale w polskiej prasie katolickiej trudno znaleźć publikacje, zauważające znaczenie prawa wyborczego jako wspierającego modlitwę sposobu realizacji wyrażonych w tej intencji oczekiwań (z pewnością nie tylko papieskich)1. O ile bowiem możliwość czynnego uczestnictwa obywateli w życiu publicznym zależy od ich czynnego prawa wyborczego, czyli prawa do głosowania, to możliwość kierowania życiem publicznym – o co modli się Benedykt XVI – zależy od posiadania przez nich biernego prawa wyborczego, czyli prawa do kandydowania w wyborach. A właśnie tego biernego prawa wyborczego w wyborach do Sejmu RP pozbawia nas konsekwentnie dotychczasowa ordynacja wyborcza, niezmienna, co do zasady partyjnej reglamentacji kandydowania, chociaż modyfikowana wielokrotnie. Dopuszcza ona zgłaszanie kandydatów, tylko przez komitety wyborcze, które spełniają kryteria partii politycznych, a blokuje możliwość indywidualnego kandydowania obywateli. Wyklucza więc w praktyce realizację papieskich wskazań.
Dla tych, którzy rozumieją naganność partyjnej ordynacji wyborczej i dążą do wprowadzenia równego dla wszystkich prawa do kandydowania w wyborach przeprowadzanych w jednomandatowych okręgach wyborczych (JOW), papieska intencja jest moralnym wsparciem i potwierdza opinie, które znaczenie ordynacji wyborczej stawiają wyżej, nawet od znaczenia konstytucji, gdyż żaden inny akt prawny nie posiada takiego wpływu na realizację papieskich oczekiwań.
Wypływająca z chrześcijańskiej miłości do człowieka papieska intencja, zachowując neutralność względem politycznych opcji, wskazuje jedną z najistotniejszych zasad polityki, jest więc na wskroś polityczna. Tak rozumiana i godna wielkiej wdzięczności „polityczność” papieskich zaleceń wspiera, trwające ponad 10 lat ostrzeganie różnych środowisk – w tym także naszych duszpasterzy – przed uleganiem pokusie złudnej neutralności politycznej w zakresie problemu wyborczego. Przypomnijmy więc, że samo tylko piętnowanie zła jako skutku, bez wskazywania jego przyczyn, jest syzyfową pracą, natomiast w odniesieniu do problemu wyborczego tworzy złudę pozornej neutralności. Bo piętnowanie nieodpowiedzialności polityków przy przemilczaniu odzierania tych polityków z osobistej odpowiedzialności przed wyborcami przez ordynację partyjnych list wyborczych i jednoczesne zachęcanie do głosowania na te listy, jest zaprzeczeniem politycznej neutralności. Bowiem służąc układaczom i beneficjentom partyjnych list wyborczych, tym samym godzi się na blokowanie swobody kandydowania. Jest więc sprzeczne z papieską intencją i co więcej, akceptując prawo wyborcze skutkujące nieodpowiedzialnością jest opowiedzeniem się po stronie zła.
Należy też przypomnieć, że wraz z wielkością autorytetu osób akceptujących partyjny przywilej wyborczy, wzrasta ich odpowiedzialność za takie wspieranie zła w życiu publicznym. Przy czym usprawiedliwianie tej akceptacji – nieświadomością w zakresie mechanizmów wyborczych – nie umniejsza zła, obiektywnie wyrządzanego taką postawą. A elementami tego zła są także; nieuchronne obniżanie autorytetu własnego oraz instytucji reprezentowanych przez osoby przyjmujące postawę takiej pozornej neutralności.
Nieświadomość znaczenia rodzaju ordynacji wyborczej dla skutkowania odpowiedzialnością oraz innymi istotnymi następstwami jest spowodowana wielopokoleniową czarną dziurą edukacyjną w zakresie problemu wyborczego. Ponadto w ostatnim 15-leciu – pomimo braku jawnej cenzury – blokowane jest wprowadzenie uczciwej wiedzy na ten temat do systemu państwowej edukacji. A w rezultacie braku pogłębionej analizy problemu wyborczego, nawet absolwenci odpowiednich kierunków akademickich dysponują wiedzą wyrywkową, propagującą ordynację partyjną jako „jedynie słuszną”. W telewizji, konsekwentnie blokującej publiczną debatę na temat wyborczy, utytułowani politolodzy pieczołowicie gloryfikują ordynację partyjną, wykazując propagandową służebność wobec jej beneficjentów, a partyjny przywilej układania list wyborczych przedstawiając jako równie niezmienny, jak w czasach socjalizmu przedstawiali „kierowniczą rolę partii”.
Tu zauważmy, że partyjny przywilej układania list wyborczych w praktyce kontynuuje kierowniczą rolę partii z tą różnicą, że w złagodzonej i spluralizowanej formie. Gdy kandydowanie do Sejmu warunkuje partyjna akceptacja, a wielkie okręgi wyborcze generują po kilkuset kandydatów, niemożliwe jest poznanie choćby tylko niektórych z nich, co skłania do oddawania głosów na kandydatów pierwszych z listy popieranej partii. Skutkiem czego to partyjni układacze list wyborczych dokonują faktycznego wyboru posłów. Wyborcy, stawiając krzyżyk dają im tylko zgodę na wybór dokonany wcześniej w wyniku wewnątrz partyjnych targów. Tak wyłonieni posłowie, świadomi komu naprawdę zawdzięczają swoje mandaty, zależni są od układaczy list wyborczych, a nie od wyborców i dlatego – gdy nie można dwóm panom służyć – odpowiedzialność posłów przed wyborcami jest fikcyjna.
Wyborcy pozbawieni wpływu na swoich formalnych wybrańców widzą coraz wyraźniej, że przez partie traktowani są instrumentalnie. Dlatego chociaż absencja wyborcza przekraczająca 60% jest oczywiście godna ubolewania, to jest jednocześnie dowodem i miarą racjonalnego sprzeciwu wobec wyborczej farsy ze strony obywateli – wyborców. Znacząca część nieuczestniczących w głosowaniu, postrzega partyjną ordynację jako przyczynę przepaści oddzielającej wyborców od nieodpowiedzialnych przed nimi posłów. Taki pozorujący demokrację stan rzeczy nawet przez tygodnik „WPROST” został nazwany „wyborczym oszustwem”.
Jednak pomimo już kilkunastoletniego braku instytucjonalnej cenzury większość mediów w Polsce blokuje informacje, uświadamiające znaczenie ordynacji wyborczej. Np. gdy w 1993 roku czołowe miejsca w światowych mediach zajmowała zmiana ordynacji wyborczej we Włoszech, polskie milczały. Podobnie jest obecnie w odniesieniu do wydarzeń w Rumunii; media ukrywają przed Polakami, trwające od początku bieżącego roku, zmagania z partyjniactwem, w których rumuński prezydent popierany przez społeczeństwo odważnie forsuje wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych2.
W kontekście wyżej, skrótowo przedstawionej sytuacji w zakresie problemu wyborczego, przywołana na początku modlitewna intencja Benedykta XVI, a także zalecenie Jana Pawła II z adhortacji o powołaniu i misji świeckich w Kościele i w świecie Christifideles laici: „Zaangażowanie polityczne ma dotyczyć wszystkich i służyć wszystkim”3, podnoszą rangę wyzwania, które powinny podjąć opiniotwórcze środowiska i osoby odpowiedzialne za rozwój społecznej nauki Kościoła i jej upowszechnianie.
Tym wyzwaniem dla katolickich uczelni i ich samodzielnych pracowników – pozwalającym ocenić sposoby wyłaniania elity władzy i spośród nich wskazać, skutkujący najlepszym wypełnianiem papieskich oczekiwań – jest oparta na szerokiej wiedzy wszechstronna analiza problemu wyborczego i towarzysząca jej debata. Gdy godnym rozpatrzenia będzie każdy argument, to w takiej debacie mogą się przydać materiały i wnioski z permanentnego seminarium na temat problemu wyborczego, jakim jest ciąg kilkudziesięciu konferencji zorganizowanych przez Obywatelski Ruch na rzecz Jednomandatowych Okręgów Wyborczych (JOW)4. Natomiast zgodność tych wniosków z fundamentami filozofii i moralności chrześcijańskiej zawsze można sprawdzić pamiętając, że:
„Skoro ordynacja wyborcza ma służyć wyłanianiu przedstawicieli narodu do rozsądnego działania na rzecz dobra wspólnego – a takie działanie, jak każde z wypełniających przykazanie miłości warunkowane jest odpowiedzialnością – to skutkowanie odpowiedzialnością powinno być najważniejszą miarą oceny przy porównywaniu różnych rodzajów ordynacji” (JG).
Natomiast dla mediów katolickich, a zwłaszcza dla periodyków i publicystów, tym wyzwaniem jest pełne otwarcie na upowszechnianie głosów takiej debaty.
Jak zawsze są więc dwie możliwości:
1. Zgodnie z interesem pasożytniczej klasy politycznej beneficjentów partyjnego przywileju wyborczego – tak, jak dotychczas – trzymać się z dala od badania wpływu rozwiązań ustrojowych na moralność w polityce i w konsekwencji – opóźniać uświadomienie przez Polaków znaczenia ordynacji wyborczej podobnie, jak robią to uczelnie i media, akceptujące ordynację wyborczą, degenerującą życie publiczne i godzącą w narodową rację stanu.
2. Zgodnie z lipcową intencją modlitewną Ojca Świętego, wziąć ordynację wyborczą na warsztat, odważnie głosić prawdę o moralnych skutkach zastosowania dotychczasowej – zwodniczo nazywanej proporcjonalną – i porównywać je ze skutkami ordynacji zapewniającej równe prawo do kandydowania w jednomandatowych okręgach wyborczych. Przez to wypełniać wspomnianą wcześniej lukę edukacyjną w społecznej świadomości, a w konsekwencji wzmacniać autorytet Kościoła i dobrze służyć narodowi.
W średniowieczu – pogardliwie postrzeganym nieraz, jako mroczne – oświatę np. w zakresie płodozmianu Kościół niósł pod strzechy, bo już wtedy doceniano znaczenie spójności w zaspakajaniu duchowych i materialnych potrzeb człowieka.
Trudniejsze, ale też znacznie ważniejsze od wdrażania zasad uprawy roli jest zmierzenie się z problemem wyborczym. Ten trud trzeba jednak podjąć dlatego, że uświadamianie znaczenia ordynacji wyborczej – która w decydujący sposób wpływa na większość dziedzin życia społecznego – warunkuje spójność intencji i działań chrześcijańskiej nauki społecznej, a także upowszechniających ją katolickich mediów.
Wrocław, 1 sierpnia 2007
1 Np. w przywołującym papieską intencję na stronie 6 miesięczniku „POSŁANIEC” na lipiec 2007, wydawanym przez Ojców Jezuitów i poświęconym problematyce opisanej na okładce hasłami; „katolik w życiu publicznym, dla wspólnego dobra, polityka i sumienie” – brak jakiegokolwiek odniesienia do prawa wyborczego.
2 Więcej Jerzy Przystawa „Porozmawiajmy o cenzurze w IV RP” na stronach www.jow.pl
3 Miesięcznik „POSŁANIEC”, wydawany przez Ojców Jezuitów, lipiec 2007, s.6
4 Zainicjowany w 1993 roku Obywatelski Ruch na rzecz Jednomandatowych Okręgów Wyborczych (JOW) www.jow.pl nie jest partią polityczną, a jedynym jego dążeniem jest wprowadzenie JOW w wyborach do Sejmu.
- Krótko na temat wojny o JOW i propozycji ordynacji mieszanej - 5 kwietnia 2016
- Media narodowe – po czym je poznamy? - 4 stycznia 2016
- Ponad pół miliona zdystansowanych – ostrzegawczy sygnał - 28 października 2015
- O roli partyj - 8 października 2015
- Czym powinna się różnić IV RP od III? - 22 lutego 2015
- Reglamentowana samorządność zamiast wolnych wyborów - 25 listopada 2014
- Ważniejszy komitet wyborczy, czy kandydat? - 28 września 2014
- Siedem dni ze Stanem Tymińskim - 5 sierpnia 2014
- Wolność pod władzą, czy partnerstwo z władzą? - 18 lutego 2014
- JOW a deficyt budżetowy - 4 listopada 2013