/Polski Sejm przed Murzynami

Polski Sejm przed Murzynami



Źródło: "POLSKA The Times" z 8.05.2009

"Wybraną do Sejmu lub do Senatu nie może być osoba skazana prawomocnym wyrokiem na karę pozbawienia wolności za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego" – takie zdanie zostanie dopisane do Konstytucji Rzeczypospolitej.

Nowe prawo będzie obowiązywać w wyborach do Sejmu następnej kadencji. Jeśli nie powstają obiecane autostrady, służba zdrowia jak trzeszczała tak trzeszczy, a kryzys gospodarczy zbiera coraz większe zniżowo to miejmy choćby z tego satysfakcję. Przegoniliśmy bowiem pod tym względem Afrykę. Nie żartuję. Parlament Południowej Afryki próbuje od lutego i nie daje rady.

W tamtejszych ławach poselskich zasiada pięciu posłów z partii niegdyś założonej przez Nelsona Mandelę skazanych za korupcję w tak zwanym skandalu Travel Gate, w wyniku którego z kieszeni podatnika ubyło blisko osiem milionów złotych. W ubiegłym tygodniu ponownie przewodniczący tamtejszego Sejmu, Ian Davidson, zaproponował by skazani za korupcję nie mogli zasiadać w tamtejszym parlamencie. Największa partia, Sojusz Demokratyczny, ma przygotować ustawę o zmianie konstytucji. Tak czy owak tam wojna jeszcze trwa w odróżnieniu od naszego Sejmu, który odniósł zwycięstwo nad samym sobą. Choć bój, oficjalnie nazywany pracami Sejmu, trwał… rok.

Rezydenci z Wiejskiej podobno mają zająć się sprawą immunitet.

Ten przywilej chroni ich nie tylko przed odpowiedzialnością sądową ale nawet, jak się okazało w ubiegłym roku, badaniem alkomatem. W listopadzie ubiegłego roku dziennikarze zarzucili posłance PiS, że przyszła do Sejmu – czyli pracy – pod wpływem alkoholu. Przeciętny Kowalski z miejsca straciłby pracę. Ale wówczas prezes PiS rzucił jedynie, że "to drobny incydent".

Jeśli nawet posłowie odebraliby sobie i ten przywilej, to i tak Sejm od tego by nie wyzdrowiał. Najpoważniejszą wadą jest władza liderów partyjnych, która zapisana jest w ordynacji wyborczej. Ale jej skutki widać przez całą kadencję Sejmu. Diabelska konstrukcja prawa wyborczego sprawia, że posłowie jeśli chcą się dostać na listę wyborczą i zostać na Wiejską na drugą kadencję muszą wykonywać posłusznie nakazy partyjnych liderów. Jak słusznie powtarzał wybitny filozof Karl Popper zostają odarci z osobistej odpowiedzialności bo przejmuje ją lider, a oni sami – szeregowi posłowie – stają się maszynkami do głosowania.

Gdyby posłowie zmienili ordynację na większościową nie musieliby tracić czasu na cyrk w postaci zmiany Konstytucji. I zająć się coraz bardziej dotykających Polaków kryzysem. Zaczęliby zmieniać prawo zagospodarowania przestrzennego, które jest kluczem do budowy autostrad. Ale na razie musimy zadowolić się bojem posłow o immunitet.

531 wyświetlen