/Nędza intelektualna doktora nauk politycznych Marka Migalskiego

Nędza intelektualna doktora nauk politycznych Marka Migalskiego

W „Rzeczpospolitej” z 26 sierpnia br. ukazał się artykuł polskiego doktora nauk politycznych i byłego europosła PiS Marka Migalskiego pt. „Nieoczekiwany efekt JOW”. Jego przesłaniem jest zniechęcenie wyborców do pójścia na referendum 6 września i zagłosowania w nim za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu. I pewnie nie warto byłoby się nim zajmować, gdyby nie to, że ten tekst p. Migalskiego jako żywo obrazuje stan intelektualny większości debat politologicznych w Polsce na temat polskiego ustroju politycznego. Stan intelektualnej nędzy.

W całym tekście są tylko dwa merytoryczne zdania. Brzmią one następująco: „Bezpośrednią konsekwencją takiej zmiany (wprowadzenia JOW – WB) byłoby wzmocnienie bipolaryzmu polskiej sceny politycznej, wyeliminowanie z niej reprezentantów mniejszych partii i faktyczne ufundowanie nam systemu dwupartyjnego. Realnie polegałoby to na tym, że Polska południowo-wschodnia byłaby w posiadaniu PiS, a północno-zachodnia we władaniu PO”. To miałby być ów tytułowy „efekt JOW”.

Otóż Polska północno-zachodnia, gdzie wybory prezydenckie wygrał Bronisław Komorowski, nie byłaby we władaniu PO, tak jak Polska południowo-wschodnia, gdzie wygrał Andrzej Duda, nie byłaby w posiadaniu PiS. Trzeba wyjątkowego niechlujstwa umysłowego i lekceważenia inteligencji czytelnika, aby taki wniosek wyciągnąć. Już w 2002 roku pewnie podobnie myśleli politolodzy doradzający SLD, która po wygranych wyborach parlamentarnych, wprowadziła jednomandatowe wybory wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Sądziła, że wynik gry w hokeja przełoży się na wynik gry w koszykówkę. I SLD przegrała z kretesem, a około 80% wójtów, burmistrzów i prezydentów miast pochodziło spoza komitetów istniejących partii politycznych.

Zarówno PO, jak i PiS, poniosłyby i poniosą w wyborach w 460 JOW-ach druzgocącą porażkę wyborczą. Bo mierni, bierni, ale wierni czyli partyjne miernoty z partyjnych list wyborczych, nie mają szans w otwartej konkurencji politycznej w małych okręgach wyborczych, bez medialnego wsparcia, gdzie trzeba wykazać się wyborcom otwartą osobowością i umieć z nimi odważnie rozmawiać i ich przekonywać. PiS, podobnie jak i PO, przestałoby się najpierw liczyć, a potem istnieć.

Dowód empiryczny to wyniki wyborów we Włoszech w 1994 i przyspieszonych wyborów w 1996, po zmianie ordynacji wyborczej i wprowadzeniu JOW-ów w 3/4 okręgów wyborczych. We włoskim parlamencie wymieniono ponad 80% składu personalnego, a rządząca od ponad 40 lat włoska Chrześcijańska Demokracja, nie mówiąc o partii socjalistów i partii komunistów, przestała istnieć. Rozpadły się jak domek z kart. W ich miejsce szybko wyłoniły się dwie nowe siły polityczne w postaci centroprawicy i centrolewicy. Powstał układ bipolarny zgodnie z prawem Maurice’a Duvergera.

W Polsce też prawdopodobnie dość szybko powstałby nowy układ dwu silnych partii i kilku mniej znaczących. Tyle, że to byłyby już nie tylko nowe partie, ale i inne socjopolitycznie partie. Partie obywatelskie o konfederacyjnym charakterze i wieloodcieniowych kolorach politycznych. JOW-y niszczą bowiem partie wodzowskie typu PiS i partie oligarchiczne typu PO. Na partie będące politycznymi grupami własnych i zleconych interesów, jakimi są dziś wszystkie partie polityczne w Polsce, nie ma tam miejsca.

Wbrew również temu co twierdzi p. Migalski, byłoby w polskim Sejmie miejsce na kilka mniejszych partii politycznych. Dowodem empirycznym są wyniki wyborów w 650 JOW-ach do brytyjskiej Izby Gmin. W tym roku, obok Partii Konserwatywnej i Partii Pracy, znaleźli się również przedstawiciele 9 innych partii, od Szkockiej Partii Narodowej, po Partię Zielonych Anglii i Walii. Jak można o tym nie wiedzieć, będąc doktorem nauk politycznych?

I poza tymi dwoma zdaniami, bezsensownymi merytorycznie, ale dającymi się falsyfikować, reszta wypowiedzi to albo banały, albo insynuacje. Oto próbka –”Przytaczanie kolejnych przeczących tym przekonaniom (zwolenników JOW – WB) dowodów nie ma sensu, bo wiara JOW-owców nie jest oparta na faktach, ale na głębokim przekonaniu, że ordynacja większościowa jest magiczną różdżką, za pomocą której można rozwiązać wszystkie problemy”.

Na szczęście p. Migalski wierzy w rozumność Polaków, którzy „nogami” pokażą, bojkotując referendum, „że jest to dla nich sprawa drugorzędna i to ono będą mieli rację, a nie ci, którzy ich niechęć do stawienia się w lokalach referendalnych będą tłumaczyć niską świadomością społeczną lub apatią”.

Uznać sprawę zmiany ordynacji wyborczej w wyborach do Sejmu za sprawę drugorzędną, to koronny już dowód na nędzę intelektualną doktora nauk politycznych p. Migalskiego. Ordynacja wyborcza w każdym systemie przedstawicielskim jest bowiem rdzeniem tego systemu, rozstrzygając o treści najważniejszych politycznych praw obywatelskich czyli biernym i czynnym prawie wyborczym.

Obecna ordynacja wyborcza do Sejmu, zwana proporcjonalną, jest ustrojową wadą polskiego państwa. Ta ordynacja odbiera bowiem obywatelom bierne prawo wyborcze, gdyż obywatel nie może wystartować w wyborach jako obywatel, a wyłącznie jako przedstawiciel partyjnych komitetów wyborczych, a faktycznie partii politycznych. Ta ordynacja z czynnego prawa wyborczego tworzy fikcję, gdyż obywatele wybierają, ale tylko spośród kandydatów już wybranych przez partyjne kierownictwa. Ta ordynacja tworzy fasadową demokrację, która w swej ustrojowej treści jest partyjną oligarchią wyborczą. I jest praprzyczyną wszelkich patologii jakie toczą III Rzeczypospolitą.

Wreszcie polski doktor nauk politycznych p. Migalski kpiąco konkluduje: „Gdyby było tak, że poziom dochodów, bezpieczeństwo, płodność kobiet, szczęście osobiste czy wolność było uzależnione od jakiegoś kształtu ordynacji, to wszystkie demokratyczne kraje miałyby te same przepisy regulujące sposoby wyboru swych przedstawicieli”.

Otóż to wszystko, o czym pisze nasz polski naukowiec od politologii, jest nade wszystko uzależnione od jakości funkcjonowania państwa. Nasze zaś państwo funkcjonuje źle. Jest silnie skorumpowane, mało praworządne i mało skuteczne. Podobno istnieje tylko „teoretycznie”, jak to ujął „klasyk” współczesnej polskiej socjologii polityki. A decydujące znaczenie dla jego złej jakości, ma zła jakość polskich elit władzy, które są silnie skorumpowane, mało praworządne i mało skuteczne.

A najważniejszym ich kręgiem jest jakość elit partyjnych Sejmu, gdyż partie rządzące mają wpływ bezpośredni i pośredni na obsadę około 50 tys. kluczowych stanowisk w państwie. O składzie zaś tego Sejmu decyduje obecna ordynacja wyborcza, która stale i trwale reprodukuje od 25 lat jego partyjno-środowiskowe składy. I to właśnie dzięki układanym przez partyjne oligarchie proporcjonalnym listom wyborczym. A efektem tej sytuacji jest utrata w ciągu 25 lat 5 mln miejsc pracy, wyprzedaż w ręce zagranicznego kapitału 50% sektora przemysłowego i 75% sektora bankowego za 4,5 do 5% wartości odtworzeniowej i 400 do 500 mln dolarów łapówek dla 1 tys. osób, jak to oszacował prof. Kazimierz Poznański. I wyrzucenie z kraju na emigrację 2,5 mln Polaków, przy 1,5 mln szykujących się do wyjazdu. Oraz 290 mld zadłużenia zagranicznego Polski, o zapaści edukacyjno-wychowawczej nie wspominając.

I nie zmieni się tej sytuacji bez zmiany ordynacji wyborczej do Sejmu i wprowadzeniu 460 JOW-ów. Tylko bezpośrednia zależność posłów od wyborców, a szerzej bezpośrednia zależność polityków od wyborców, jaką tworzą JOW-y, ukróci korupcję, niepraworządność i niekompetentność w polskiej polityce. Równa zaś dla wszystkich obywateli swoboda kandydowania, jaką dają JOW-y, uruchomi proces pozytywnej selekcji elit politycznych i wyrzuci „kiepskich” z polskiej polityki. Wprowadzenie 460 JOW-ów w wyborach do Sejmu, będzie tworzyć Sejm wyłaniający stabilne, kompetentne i patriotyczne rządy. Tylko w ten sposób można zapobiec rysującym się coraz bardziej groźbom katastrof społecznych.

A doktor nauk politycznych Marek Migalski ze swą nędzą intelektualną jest zawodowo współodpowiedzialny za legitymizowanie przyczyn nadciągających katastrof: demograficznej, emerytalnej, wychowawczo-edukacyjnej i finansowej.

26 sierpnia 2015

About Wojciech Błasiak

ekonomista i socjolog, dr nauk społecznych, niezależny naukowiec i publicysta, działacz i krajowy koordynator Obywatelskiego Ruchu na rzecz JOW
1 450 wyświetlen