/Na zamku w Świdwinie o JOW

Na zamku w Świdwinie o JOW

W pięknej scenerii Zamku w Świdwinie odbyło się kolejne spotkanie przedreferendalne, zorganizowane tym razem przez związek zrzeszający rolników, od lat walczących z procederem wyprzedaży ziemi podmiotom zagranicznym. Znani są z rolniczych protestów organizowanych m.in. w Szczecinie i innych miastach Pomorza. Rolnicy, jak nikt inny, doświadczają na własnej skórze skutków słabości państwa, niepotrafiącego wyegzekwować istniejącego prawa, to znaczy ustawowych ograniczeń wykupu polskiej ziemi przez cudzoziemców. Stąd też zainteresowanie tej grupy społecznej ordynacją wyborczą i jednomandatowymi okręgami wyborczymi.

Świdwin_JOW1

Świdwin, piękne miasto nad malowniczą pomorską rzeką Regą, posiada wyjątkowo bogatą historię. Położone na szlaku solnym z Wielkopolski do Kołobrzegu, bardzo wcześnie zostało opanowane przez Brandenburgię, stając się najdalej wysuniętą placówką klina wrzynającego się w terytorium Księstwa Pomorskiego rządzonego przez słowiańską dynastię Gryfitów. Przez długie lata był siedzibą różnych zakonów – norbertanów, krzyżaków, joannitów, kartuzów. W średniowieczu dochodziło do częstych zatargów między brandenburskim Świdwinem a pobliskim Białogardem, należącym już do państwa pomorskiego. Do dziś, każdego roku rozgrywany tu jest znany w całej Polsce turniej „Bitwa o krowę”, na pamiątkę wydarzenia z 1469 roku.

W Świdwinie sprawy w swoje ręce wzięły panie z Edytą Jaroszewską-Nowak na czele, organizując spotkanie i prelekcję JOW, którą wygłosił Tadeusz Rogowski z Koszalina. Wśród słuchaczy, oprócz rolników i mieszkańców miasta i gminy, byli goście z Połczyna Zdroju, Koszalina i Szczecinka.

Świdwin_JOW4

Świdwin_JOW2

Jak wiadomo, od 2016 roku podmioty zagraniczne nie będą musiały otrzymywać zgody rządu polskiego na wykup ziemi. Okazuje się jednak, że nie ma to większego znaczenia, ponieważ obecne prawo, nakazujące uzyskanie przed zakupem zgody polskiego ministerstwa administracji… i tak nie jest przestrzegane. Rolnicy twierdzą, że najlepsza ziemia już została sprzedana, inne areały znajdują się w dzierżawach z prawem pierwokupu. Wyprzedaży dokonuje się w majestacie prawa, głównie za pośrednictwem spółek z udziałem kapitału zagranicznego, przed zakupem mniejszościowego, po zakupie gwałtownie rosnącego (spółki z przewagą kapitału polskiego, z dnia na dzień stają się spółkami zagranicznymi). Inny sposób na obejście polskiego prawa, to kupowanie ziemi przez tzw. słupy, czyli podstawionych ludzi, w skrajnych przypadkach nawet bezrobotnych.

Dla niektórych rolników JOW są więc jedyną szansą na przywrócenie Polsce suwerenności ekonomicznej, a nawet uchronienia nas przed utratą niepodległości. – Jeszcze trzy lata i Polski już tutaj nie będzie – mówił jeden z rolników. – Wystarczy, że zmienią tabliczki z nazwami ulic na niemieckie, nic więcej nie muszą już robić.

Czy to opinie zbyt radykalne? Opublikowany w marcu 2014 roku raport Najwyższej Izby Kontroli wykazał, że dane Ministerstwa Spraw Wewnętrznych o skali sprzedaży gruntów cudzoziemcom były nawet czterokrotnie zaniżone. MSW podawało, że w latach 1999-2012 cudzoziemcy nabyli ok. 46 tys. hektarów, czyli 0,15 proc. powierzchni kraju. Tymczasem lider rolniczych protestów Edward Kosmal utrzymuje, że tylko w województwie zachodniopomorskim w rękach cudzoziemców w 2012 roku było ok. 200 tys. ha ziemi. Dane te są uwidocznione w oficjalnych rejestrach gruntów.

Według Kosmali są przypadki, że jedna spółka ma 50 spółek córek kupujących grunty. Rolnicy blokują więc przetargi. Po ich stronie stoi prawo. Ustawa o kształtowaniu ustroju rolnego i zasady działania Agencji Nieruchomości Rolnych adresują większość sprzedawanej ziemi na cele związane z powiększeniem gospodarstw rodzinnych. Korporacje znajdują jednak sposób na obejście prawa.

– Są przypadki, że osoba ma 16 spółek zarejestrowanych w sektorze rolnym i kupuje ziemię w przetargach ograniczonych, gdzie celem jest powiększenie gospodarstwa. Po wygraniu przetargu w ciągu kilkunastu dni przerzuca aportem grunt do spółki i oficjalnie nadal ma pierwotne 1,97 ha, więc startuje w następnych przetargach. Tak można wykupić całą ziemię dla korporacji – ujawnił rok temu w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej”, Julian Sierpiński, prezes Zachodniopomorskiej Izby Rolniczej.

– JOW to ostatnia szansa na pokojową zmianę Polski i uczynienie z Polaków gospodarzy swojego kraju – podkreślają rolnicy.

8 sierpnia 2015

Zdjęcia: Katarzyna Krzyżanowska

1 387 wyświetlen