/Mój sposób na JOW

Mój sposób na JOW

Jednomandatowe Okręgi Wyborcze (JOW) są dla mnie jedyną alternatywą, szansą na lepsze jutro. Nie tylko dla mnie, również dla mojej rodziny, dla moich znajomych i nas samych.

Nigdy nie promowałem żadnej partii politycznej i tym razem też nie będę. Ta idea jest prosta, dobra dla obywatela, i co najważniejsze, lepsza od tego, co mamy obecnie.

Z systemem wyborczym jest tak, że czy chcemy czy nie, wszyscy w nim gramy jakieś role. Nawet jak się zbuntujemy mówiąc dość władzy i nie oddamy głosu podczas wyborów, również wtedy podejmujemy jakąś decyzję. Stajemy się bierni, niemal jak bierni palacze w zadymionych pomieszczeniach, czy to nam się podoba czy nie, odczuwamy to samo. I nie chcę w tym momencie wnikać w to, czy palenie papierosów lub chodzenie na wybory jest dobre czy złe. To musi wiedzieć każdy z nas, tak jak każda dorosła osoba musi wiedzieć, czego chce od życia, by coś w nim osiągnąć.

My, pokolenie z tak zwanego wyżu demograficznego jesteśmy postawieni przed jasnym wyborem. Wyjechać za granicę lub zostać tu, na miejscu. Po różnych doświadczeniach jak wielu z Was wybieram, by zostać. W przeszłości niejednokrotnie pracowałem w Wielkiej Brytanii (Plymouth). Przyznam, że była to dla mnie, jeszcze wówczas niedoświadczonego człowieka, cenna lekcja życiowej pokory, docenienia własnej ojczyzny, a także przekonania się na własne oczy, że może być po prostu inaczej. Już wtedy zaciekawiło mnie samo podejście Anglików do społeczności lokalnej, który stanowi ważny element w ich codzienności. Widać tam przejawy licznych lokalnych inicjatyw, chociażby słynny tzw. Sąsiedzki Patrol (Neighborhood Watch), cotygodniowe targi domowych gratów do sprzedania i kupienia dosłownie za grosze oraz wiele innych. Pewnie można się zastanawiać, czy przypadkiem nie zbaczam z tematu JOW-ów. Nic bardziej mylnego. Lokalna aktywność osób, które się znają i coś razem robią jest kluczowa nie tylko dla wspólnie działających ludzi, ale także dla całej społeczności i kraju.

Aktywizacja społeczna jest możliwa dzięki Jednomandatowym Okręgom Wyborczym (JOW), które wspierają i niemal zachęcają ludzi do działania na rzecz społeczności, w jakiej się znajdują poprzez okręgi wyborcze. Uwydatnia to naturalne działanie człowieka jakim jest to, że każdy z nas lubi dbać o swoich bliskich oraz osoby z jego najbliższego otoczenia.

W JOW-ach głosujemy na konkretnego człowieka, a nie na partie polityczne, co ma ogromne znaczenie dla wyborców, gdyż najzwyczajniej w świecie znamy osobę, na którą głosujemy. W obecnym systemie wyborczym (Ordynacji Proporcjonalnej) z dominacją partii politycznych (przeciwieństwo JOW), niepartyjni kandydaci nie dość, że są odcinani od możliwości startowania we własnej społeczności w wyborach do sejmu, to z kolei wyborcy muszą głosować nie na osobę, którą znają tylko na partię polityczną.

Obecnie, jeśli przysłowiowy Jan Kowalski chciałby wystartować w wyborach do sejmu jako poseł niezależny, musiałby uzbierać 110 tys. podpisów w całej Polsce i uzyskać 5% poparcia wśród ludzi w większości niepamiętających jak się nazywa i skąd pochodzi. W JOW-ach liczba ta spada do 10 podpisów w jednym okręgu wyborczym, który przypada średnio na 67 tys. obywateli, czyli na mniej więcej jedną dużą społeczność lokalną. Jeśliby wprowadzić nową ordynację wyborczą w myśl idei już doskonale działającej i sprawdzonej, mielibyśmy faktycznych reprezentantów społeczności lokalnych w Sejmie (460 okręgów wyborczych Polski). Idea ta działa już od stuleci w takich krajach, jak: Wielka Brytania, Francja, Stany Zjednoczone, Kanada, Japonia oraz w połowie Niemcy. Jak można zaobserwować, wpływa to diametralnie na wzrost jakości polityki, jakości ustaw sejmowych, a co za tym idzie, jakości naszego codziennego życia.

Co możemy teraz z tym zrobić, my jako Obywatele? Dobrą propozycją jest przede wszystkim organizowanie się oraz mówienie o JOW-ach w swoim najbliższym środowisku lokalnym. My jako „woJOWnicy” propagujący z całym zaangażowaniem tę ideę postaramy się o referendum w sprawie zmiany ordynacji wyborczej na jednomandatową. Trudność stanowi tu natomiast rząd, który za wszelką cenę tego referendum nie chce. Innymi słowy ta sama lub bardzo podobna grupa ludzi, która rządzi nami od 25 lat nie dopuszcza nas do jego przeprowadzenia (http://zmieleni.pl).

Wprowadźmy JOW i nowe nieznane słowo na arenę polityczną – odpowiedzialność. Odpowiedzialność rządzącego przed wyborcą.

About Karol Maluchnik

społecznik, członek sztabu Pawła Kukiza, koordynator wolontariatu Ruchu JOW, odpowiedzialny za budowanie struktur i poszukiwanie rąk do pracy na rzecz JOW; e-mail: karol.maluchnik@ruchjow.pl
2 120 wyświetlen