Wczorajsza debata prezydencka wywołała mieszane odczucia wśród zwolenników Pawła Kukiza. Na gorąco dzielę się kilkoma własnymi refleksjami.
Zacznijmy od tego, że na start Pawła Kukiza w wyborach trzeba patrzeć z innej, dłuższej perspektywy niż tylko obecne wybory. Jest to raczej jeden z etapów długiego procesu zapoczątkowanego przez prof. Jerzego Przystawę i jego przyjaciół, którzy w 1993 roku założyli Ruch JOW. Upłynęło już ponad 20 lat, ale warto pamiętać, że około 15 lat zajęła walka o przełamanie blokady medialnej. Pamiętamy Marsze JOW w Warszawie, podczas których otoczeni byliśmy kamerami i mikrofonami, a na drugi dzień bezskutecznie szukaliśmy w mediach jakichkolwiek informacji o tym wydarzeniu. Pamiętamy ostrą walkę toczoną na powstających dopiero wówczas portalach i platformach blogowych o prawo obywatelstwa postulatu JOW w społeczeństwie.
I wtedy pojawił się Paweł Kukiz, który przebojem, na fali wielkiej sławy zdobył niezdobyte dotąd bastiony. U mnie zawsze wywołuje to humorystyczne skojarzenie. Oto my, starzy woJOWnicy, toczymy walkę pod murami obleganego miasta, mozolnie wybijamy wyłom w murze obronnym, z góry leci na nas grad strzał i kamieni, gorąca smoła i strugi ognia, a tu nagle pod bramę podjeżdża Paweł Kukiz, wysiada, wyjmuje kluczyki z kieszeni, otwiera furtkę w bramie i spokojnie wchodzi do miasta odprowadzany wzrokiem zdębiałych woJOWników. Myślę, że podobne odczucia ma większość uczestników walki o JOW. Łatwość z jaką Paweł Kukiz przełamał blokadę medialną zdumiewa, a zarazem budzi podziw i daje wyobrażenie o sile sławy. System nie mógł zlekceważyć ulubieńca milionów.
Kto o tym nie pamięta, nie zrozumie skali sukcesu, jaki stał się naszym udziałem; sukcesu, którego autorami są Paweł Kukiz i uczestnicy Ruchu JOW w Polsce, zarówno ci starsi, jak i wyróżniające się dziś młode pokolenie woJOWników ukształtowanych przez ideały NZS. Zdołaliśmy przebić się z postulatem JOW do opinii publicznej. Polacy usłyszeli o JOW, wielu ta idea porwała, do innych dopiero dociera, innych intryguje, jeszcze innych wkurza, ale tego już nikt nie zatrzyma. Polacy dowiedzieli się, że „demokracja”, którą nam zafundowano, nie jest demokracją w stylu zachodnim lecz jej atrapą, imitacją, iluzją. Przez 25 lat wmawiano nam, że to, co obserwujemy to jest normalna demokracja nie różniąca się od rozwiązań przyjętych na świecie. Kiedy jednak Polacy dowiedzieli się, że między demokracją zachodnią, a demokracją w Polsce jest taka różnica, jak między krzesłem a krzesłem elektrycznym, natychmiast dostrzegli alternatywę i odzyskali nadzieję na przywrócenie normalności w polityce.
JOW i Paweł Kukiz to nowe imiona polskiej nadziei na normalny świat, na demokrację w Polsce. Gdyby nawet dzisiaj Paweł Kukiz wycofał się z kampanii, to jego cel polityczny jakim było przełamanie bariery medialnej i wyjście do społeczeństwa z ofertą JOW, już został osiągnięty. Kukiz, który jest amatorem i źle się czuje w bagnie systemu partyjniackiego, okazał się najbardziej skutecznym politykiem demokratycznym w Polsce, osiągającym swoje cele jeszcze przed rozstrzygnięciem wyborów. W kraju pozostającym w politycznym letargu i poczuciu beznadziei, przywrócił wiarę w sens obywatelskiego zaangażowania i troski o dobro wspólne.
Moim zdaniem, Janusz Korwin-Mikke we wczorajszej debacie przegrał swoją szansę na potwierdzenie dobrego wyniku do Parlamentu Europejskiego w wyborach krajowych. Jeśli nie uczyni tego na krajowym podwórku, zniknie jako gracz polityczny po następnych wyborach do Europarlamentu. Wie o tym i chwyta się brzytwy. Jego ewidentna zdrada postulatu JOW, odbije mu się potężną czkawką. Okazał się niewiarygodny w kwestiach pryncypiów, zaparł się dużej części swego politycznego życiorysu.
„Debata prezydencka 2015” zostanie zapamiętana ze zdiagnozowania ciężkiej sklerozy u jednego z kandydatów – pisałem wczoraj na forum. – Jeszcze niedawno był zwolennikiem JOW (na zdjęciu widzimy go podczas manifestacji JOW w Warszawie w 2011), dziś jest krytykiem JOW i obrońcą obecnej ordynacji, dla jaj nazywanej proporcjonalną. Podobno współczesna medycyna jest w stanie podleczyć sklerozę (korzeń żeń-szenia etc.) ale całkowicie wyleczyć się tego nie da. Do menażerii polskiej polityki, zapełnionej mumiami (Wolności), zoombie, wampirami i wilkołakami, dołączył okaz ciężkiej sklerozy.
Janusz Korwin-Mikke, Marsz na Warszawę, 2005
Ale Korwin-Mikke, który przez wiele lat był jednym z heroldów systemu JOW w Polsce, popełnił jeszcze większy błąd – zwracał się do Pawła Kukiza, posługując się planszami, jak do wyłącznego nosiciela postulatu JOW w polskiej polityce. Ustawił się w roli klienta Pawła Kukiza. Dla osiągnięcia doraźnego interesu taktycznego, „scedował” JOW na rzecz Pawła, zrzekając się swoich roszczeń do wielkiej idei i czyniąc go niemal jej wyłącznym „dysponentem”. Na krótką metę może osiągnąć jakąś krótkotrwałą korzyść, na dłuższą metę, zrobił niewybaczalne głupstwo.
Dziś Polska dyskutuje głównie o konflikcie między JKM a Pawłem Kukizem. Pamiętajmy, bez względu na spór, że to dalsza promocja JOW, które żyją, intrygują i nadal zajmują czołówki serwisów. I o to chodzi! Media karmią się konfliktami, znakomity zabieg z ujawnieniem porozumienia z JKM i zerwaniem współpracy, którego ten na pewno nie przewidział, sprawił, że o niczym innym dzisiaj się nie mówi. Stary wyżeracz okazał się bezradny wobec tego, co stanowi siłę Pawła – spontaniczności, bezceremonialności, braku doświadczenia w polityce, dużych emocji i wielkiego serca do walki o lepszą Polskę. Cyniczny, zimny brydżysta, mózgowiec i logik przegrał z człowiekiem, który myśli nie tylko głową, ale i sercem.

- Milcz, byś wilka z lasu nie wyszczekał! O ciszy i milczeniu referendalnym - 16 września 2015
- Referendum – katastrofa klasy politycznej i medialnej - 7 września 2015
- Idźmy na referendum! – apeluje prawnuk działacza plebiscytowego z Warmii i Mazur - 4 września 2015
- JOW – stare jak świat - 4 września 2015
- Poseł Wziątek ostrzega – JOW to terroryzm! - 20 sierpnia 2015
- Marcin Mastalerek – wschodząca gwiazda literatury political fiction - 17 sierpnia 2015
- Dr Rafał Chwedoruk, czyli jest dobrze, a mogło być jeszcze gorzej - 14 sierpnia 2015
- Na zamku w Świdwinie o JOW - 9 sierpnia 2015
- Państwo polskie bojkotuje referendum - 4 sierpnia 2015
- Podpisali i schowali – podpisali w imieniu Polski, zapomnieli przetłumaczyć na polski - 31 lipca 2015
@W.b’S
Zgadza się, że brakuje trochę takiej pracy konsolidacyjnej. Ruch JOW-ów włożył wprawdzie wiele pracy i myśli w celu propagowania swojej idei (Akademia JOW, Pytania i odpowiedzi), ale wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach należałoby rozszerzać i unowocześniać narzędzia promocyjne bardziej adekwatnie do możliwości i czasów.
Osobiście uważam, że potrzeba nam nowych Latających Uniwersytetów, tym razem internetowych, które byłby nie tylko zbiorem różnych opinii, bo tych jest ogromny przesyt, ale skonsolidowanym, atrakcyjnym i bardzo czytelnym zasobem wiedzy obywatelskiej, zbiorem usystematyzowanych systemów argumentów oraz – bardzo istotne – systemem kontrargumentów obnażających całe systemy kłamstw (sam próbuję konstruować coś w rodzaju „Odpluskiwacza Mentalnego” z tym moim cyklem „Kłamstwa i Mity”). Taki portal informacyjny nie powinien iść na ilość, lecz na krystaliczną wręcz jakość i przejrzystość prezentowania treści w interdyscyplinarnym wysiłku zespołów specjalizujących się w dydaktyce, wizualizacji, formułowaniu, prezentowaniu treści. Takie źródło informacji powinno być atrakcyjne i czytelne dla każdego „gimnazjalisty”będąc jednocześnie źródłem rzetelnej wiedzy i kopalnią efektywnych argumentów (również instrumentów do propagacji tych argumentów, jak linki, podsumowania, esencjalne streszczenia)
Wiem, że jest to strasznie trudne, ale myślę, że bez prób unowocześnienia i usystematyzowania przekazu nie da się zmasowanej i systematycznej propagandy reżimowej pokonać.
Powiem tak, podsumowując kampanię, Pawła Kukiza, JKM oraz JOW. Nie martwmy się JKM. To człowiek, który lubi działania, których przykład dał na debacie. Mówi bez skrępowania rzeczy pozornie błyskotliwe a tak naprawdę nieprzemyślane, czym szkodzi tym wszystkim, którzy chcą się związać z nim licząc na to, że oręduje jakiejś sprawie, podczas kiedy on w zasadzie zajmuje się estradą. Szkoda na niego czasu. Paweł Kukiz zareagował nienajgorzej. Mógł lepiej. Nie można płakać, że ktoś nas zaskoczył. Trzeba być przygotowanym na krytykę. Tu: JOW. Dziwiłem się, że przez dłuższy czas nie reagowano na zarzuty JOW/Senat. Dopiero niedawno paweł do rzeczy na ten temat mówi. Można było zarzuty uprzedzić i mówić o tym, że system ten może zadziałać w przypadku małych okręgów i wprost sugerować, że wprowadzeniem go do senatu wyrządzono sprawie niedźwiedzią przysługę. Generalnie, należy się skupić na promowaniu konkretnego rozwiązania i konkretnych korzyści, które ono daje. Jest przecież FPTP, jest JOW z II turą… Są systemy z 50% JOW i 50% PR. Są one szkodliwe. Tak mniej więcej uwalono system we Włoszech. JOW jest SZANSĄ ale nie jest panaceum. Kiedy media postanowiły Pawła lansować (żeby Duda nie dostał najlepszego wyniku w I turze i zagospodarować niezadowolonych wyborców centrowych), można było nie obawiać się szczegółów i krytyki. Taraz najwidoczniej przestraszyli się tego dżinna i będzie ostra krytyka, na którą trzeba się przygotować. Ten system nie daje żadnych gwarancji i w ustabilizowanych demokracjach peryfikuje system ale u nas jest inaczej. Trzeba podkreślać NISKIE koszty kampanii, szansę na lokalną weryfikację kandydatów, sznsę na przebicie się ludzi wokół których zaczną się ogniskować nowe ruchy polityczne, ale też trzeba pamiętać,że może się skończyć projekcją lokalnych układów samorządowych na szsczebel wyżej. Nie można dać się przedstawiać jako sekta JOW! W działaniach społecznych nie można poprzestać na forsowaniu JOW. Przystawa z Sanockim robili to 20 lat i jedyne co dało się zrobić to dać ideę na wybory kandydatowi na jakiego jest czas. Nie rozumiem dlaczego Paweł Kukiz tak płacze. W polityce nie ma sentymantów. Trzeba być gotowym na krytykę i mieć argumenty. Wyborca nie czuje przełożenia między mechanizmami polityki a „biernym prawem wyborczym”. To mu trzeba powiedzieć. Trochę żałuję, że Paweł daje się ogrywać na ostatniej prostej kampanii. Jeśli kilka tygodni kampanii tak go wykańcza, to co dopiero 5 lat urzędowania! Łaska pańska na psrym konu jeździ i trzeba być przygotowanym! Mnóstwo moich znajomych chce na Kukiza głosować. Nie można roztrwonić tego kapitału beztroską spontanicznością.
Do: (P) bisnetus: Zgadzam się w całości. Do ostatniego zdania dodałbym związki zawodowe. Uważam, że do poparcia idei JOW należy przekonywać ludzi niezależnie od różnych sympatii politycznych, przynależności społecznej czy zawodowej. Tak też w swoim skromnym zakresie robię. Kuszące pójście na skróty poprzez koalicje z różnymi grupami jest bardzo ryzykowne z powodu nieprzewidywalności poczynań ich przywódców. Tym bardziej, że mam wrażenie, że wielu tzw. zawodowym opozycjonistom w gruncie rzeczy odpowiada status quo będące w istocie ich jedynym żywicielem, a raty pożyczek trzeba spłacać.
Sądzę, że powinniśmy rejestrować co ważniejsze wypowiedzi różnych, w miarę rozsądnych tj. nie etatowych, przeciwników i zwolenników JOW – co najmniej dla celów dydaktycznych. Przytoczę jedną ciekawą dyskusję z 6 bm. na prawica.net prowadzoną przez Equatore:
http://www.prawica.net/41291
JKM należy do tej grupy zawodowych opozycjonistów, którzy żyją z poglądów, a nie dążą do realizacji jakiegoś programu. Nie negując inteligencji i wiedzy JKM trzeba zauważyć, że koło niego zawsze wytwarza się swoista próżnia. Stworzył i był członkiem różnych grup i zawsze wszystko szło w rozsypkę. Jego osobowość i stosunek do ludzi nie sprzyja zjednywaniu zwolenników. I coś w tym jest. Kreuje się na konserwatystę, którym w rzeczywistości jest tylko trochę, za to ma wiele poglądów wręcz zacofanych, z którymi nie może się identyfikować człowiek żyjący w XXI wieku. Jego ostatnia wolta poglądowa świadczy, że idee konserwatyzmu są mu obce, bo nie trzyma się fundamentalnej zasady, że czegoś nie wypada. W przypadku pana Pawła Kukiza JKM dołączył do żenującego zachowania Andrzeja Dudy bo wstydu nie ma. Nie brałbym JKM poważnie, taki sobie ekscentryk działający dla własnej uciechy. Robić swoje.
Po to właśnie zrobili „JOW” do Senatu, żeby namieszać ludziom w głowach. Najgorsi są dyżurni politolodzy, Flis, z którym dziś Pan dyskutował (przy okazji, gratuluję znakomitych wpisów), czy Chwedoruk, którego nazwisko odnaleziono na liście płac SLD (http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/430368,partyjne-wydatki-sld-znane-nazwiska-na-liscie.html). Oni autoryzują i nadają rangę naukowości wypowiadanym kłamstwom. To jest dramat.
Z drugiej strony, po włączeniu postulatu JOW do programu Platformy Obywatelskiej, wiele osób wyrażało opinię, że dążenia do JOW w Polsce zostaną w ten sposób spacyfikowane. Byli nawet woJOWnicy, którzy pomagali PO zbierać podpisy. Z perspektywy czasu widać jednak, że czarny scenariusz się nie sprawdził. Z JOW jest tak jak z prawdą (bo to system naturalny) – same się obronią siła swojej oczywistości.
Ja z kolei w ostatnim tygodniu słyszałem ze 20 razy tę wyświechtaną śpiewkę o wyborach do Senatu 2011 niejako kompromitujących system JOW. Kiedyś się już z tym rozprawiałem przy pomocy narzędzia Debategraph. Dzisiaj sformatowałem to jeszcze w innej, bardziej tekstowej formie i opublikowałem na mojej stronce. Tutaj: https://bisnetus.wordpress.com/2015/05/06/klamstwo-i-mit-wybory-do-senatu-2011-skompromitowaly-idee-jow/
Prymitywna propaganda jedzie na wysokich obrotach. „Dziennikarze”, „eksperci” już nie mówiąc o „politykach” dwoją się i troją powtarzając swoje stare kłamstwa i mity wciskając ludziom do głów znane „Medialne Pluskwy Mentalne”.
A co do Korwina-Mikkego to trzeba mieć sklerozę, żeby się z tym typem zadawać. Stara postkomunistyczna gwardia wylansowana przez samego Jerzego Urbana i przewijająca się przez studia telewizyjne przez całe 25-lat III-PRL. Trochę się dziwiłem, że Kukiz się z tym starym pajacem zadaje. Te umizgi do jakiegokolwiek partyjniactwa muszą się źle skończyć.