/Kłamstwo zawsze kona szybką śmiercią?

Kłamstwo zawsze kona szybką śmiercią?

Czemuż nie mogę jak trup z wezgłowia
Powstać i głową ruszyć potężną,
Jako trup powstać i piciem zdrowia
Z grobu poruszyć Polskę orężną?

(Juliusz Słowacki, "Gdzie światła górą…")

Instytut Pamięci Narodowej, z okazji 25. lecia morderstwa księdza Jerzego Popiełuszki, uruchomił w Internecie "pokój księdza Jerzego" (www.popieluszko.pl) i znajdujemy tam Jego słowa "kłamstwo zawsze kona szybką śmiercią". Kapłan Solidarności był człowiekiem dzielnym, a przez to optymistą i z pewnością nie mógł mieć najmniejszego przeczucia, że Jego własna śmierć może się stać dowodem na to, że wcale nie, że kłamstwo może żyć długo, szczególnie wtedy, gdy w jego podtrzymywaniu zainteresowane są potężne siły.

Od 19 października 1984 przyszło na świat nowe pokolenie Polaków i pokolenie to nawet pokończyło studia – cały czas karmione bezsensowną legendą o męczeństwie i zamordowaniu Jerzego Popiełuszki. Stworzono monstrualną górę kłamstw, równie absurdalnych jak wyskoczenie skutego kajdankami Waldemara Chrostowskiego z auta pędzącego z szybkością 100 km/godzinę, uciekającego jakoby przed urojoną pogonią. Dla każdego przytomnego człowieka cała ta historia od początku była bezsensowna, nic tu nie trzymało się kupy, wszystko urągało zdrowemu rozsądkowi. Ale ten absurd sytuacyjno-logiczny podtrzymywany jest przez ćwierć wieku przez wszystkie "autorytety", które potem zgodnie zasiadły przy Okrągłym Stole, aby pisać scenariusz przyszłej historii Polaków. Z tego powodu, od pewnego czasu, pojawia się określenie mordu na Jerzym Popiełuszce, jako "mordu założycielskiego III RP".

Nie ma dzisiaj potrzeby, żeby wszystkie te kłamstwa i mistyfikacje jeszcze raz przedstawiać, bo każdy, kto się z tym materiałem chce zapoznać łatwo znajdzie w internecie zarówno moje artykuły, jak i artykuły innych autorów. Jest książka Krzysztofa Kąkolewskiego: :Ksiądz Jerzy w rękach oprawców", jest książka Wojciecha Sumlińskiego "Kto naprawdę Go zabił?", jest szereg innych tekstów. Sytuację trafnie podsumował p. Konrad Banachiewicz, w komentarzu pod moim tekstem "Wodo czarna i mroczna od nocy" na http://www.prawica.net/node/8841:

Pomijając stronę etyczną zagadnienia, zapiera mi dech maestria techniczna ludzi chcących ukryć prawdę: zakładam, że p. Profesor nie grzebał po archiwach, tylko opiera się na źródłach jawnych. Czyli wszystkie fakty są na wierzchu, a mimo to nikt nawet nie próbuje zadawać pytań – a ludzie z wierchuszki kneblują ciekawskich, strojąc się równocześnie w piórka sprawiedliwych (prymas Glemp, Chrzanowski). I uchodzi im to na sucho – a statystyczny polski katolik czasem coś usłyszy w kościele w stylu "męczennik blablabla", a potem idzie do urny i głosuje na ludzi chcących ukryć prawdę. Porażające – ale i logiczne, biorąc poprawkę na to, że męczennik był Kościołowi w tym czasie bardzo na rękę. Komunie też uciszenie jeszcze jednego pyskatego "klechy" na pewno pasowało…

Inny komentator, podpisujący się "andynie" napisał:
Pan profesor trafił w sedno. Tajemnica naszej rzeczywistości zamknięta jest w prawdzie o śmierci księdza Jerzego. Wyjaśnienie tej sprawy wyjaśni wszystko co dzieje się dookoła nas. Ciekawe czy film o zabójstwie Księdza spowoduje, że coś zmieni się w podejściu do tematu?

Najbardziej zdumiewającym elementem nielogicznej układanki, jaką nas karmią od 25 lat, jest fakt – dzisiaj już nie budzący wątpliwości – że ciało Księdza Jerzego wyławiano dwa razy i po raz pierwszy wyłowiono je na trzy dni przed oficjalnym wyłowieniem! Kiedy ten fakt komentowałem w listopadzie 1984 w podziemnym kwartalniku Obecność, opierałem się na poufnych informacjach z uniwersyteckich kręgów prawniczych. Dzisiaj sprawa jest już znacznie lepiej udokumentowana w zeznaniach świadków, które przytacza w swojej książce Wojciech Sumliński.

Dlaczego? Po co to komu było potrzebne? Sprawy przecież działy się na oczach wielu ludzi, ryzyko kompromitacji było wielkie.

Nasuwa się hipoteza taka: po porwaniu Księdza Jerzego przez Piotrowskiego i Spółkę, z jakiegoś powodu nastąpiła zmiana planów i zmiana pierwotnego scenariusza. Łotry, które to porwanie zaplanowały nagle znalazły się wobec konieczności zmiany planów. Włączyły się jakieś inne łotry, które pomieszały szyki. Powstało zamieszanie, awantury, kłótnie, w wyniku czego trzeba było ciało Jerzego Popiełuszki wrzucać do rzeki dwa razy.

Były to potężne łotry, na tyle potężne, że były w stanie zmusić do milczenia i Księdza Prymasa i jego biskupów, i szlachetnych mecenasów – obrońców prawdy i pełnomocników rodziny Księdza Jerzego, i zmusić Piotrowskiego i jego bandyckich kompanów, żeby się przyznali do niedopełnionej zbrodni. I spowodować, żeby we wszystkich mediach – przed i po Okrągłym Stole – obowiązywała sfabrykowana przez nich legenda o męczeństwie i śmierci Jerzego Popiełuszki.

25 lat to szmat czasu. Całe, kompletne pokolenie. Ćwierć wieku. Ale większość z łotrów, które w tych zbrodniczych scenariuszach i planach brały udział, jeszcze żyje i, najprawdopodobniej, ma się dobrze. Dotarcie do prawdy jest wciąż możliwe. Ale ta prawda nie wydaje się być na rękę rządzącym Polską. Dlatego jeszcze raz, i jeszcze raz, i jeszcze wiele wiele razy powtarzać trzeba postulat:

Zmienić ordynację, rozwiązać Sejm!

Wrocław, 19 października 2009

597 wyświetlen