Jednomandatowe okręgi wyborcze to nowość, ciekawostka, osobliwość, ryzykowny eksperyment, a nawet zagrożenie dla demokracji – przekonują nas politycy, dziennikarze i politolodzy. Tymczasem JOW to stary jak świat, naturalny system wyborczy, stosowany przez ludzkość od zarania dziejów. Za to ordynacja proporcjonalna jest XIX-wiecznym wynalazkiem, opartym na idealistycznym założeniu, że można odnaleźć „kamień filozoficzny polityki”, umożliwiający odwzorowanie w pigułce wszystkich istniejących preferencji i pomysłów politycznych.
Ludzie wybierali się zawsze w sposób „większościowy” i „jednomandatowy”, przez aklamację lub głosami większości, kierując się wyjątkowymi zaletami wybieranego – odwagą, walecznością, mądrością, odpowiedzialnością, zdolnością do poświęcenia. Grecka agora i polis, rzymskie forum i komicje, słowiański wiec, germański ting, skandynawski ling, szlachecki sejmik, zjazdy miast hanzeatyckich, rady autonomicznych miast średniowiecznych – wszędzie tam, w wyniku decyzji większości wybierano swoich przedstawicieli, wodzów, posłów, radnych, urzędników, sędziów, władców.
Najstarszą tradycją parlamentarną w Europie szczyci się islandzki Althing, założony w 930 roku jako coroczne ogólne zgromadzenie ludzi wolnych, nad skalistym brzegiem morza, decydujących o losach swojego kraju. Cała Islandia była więc „jednomandatowym okręgiem wyborczym” na 1100 lat przed tym, nim o JOW dowiedzieli się polscy politycy, dziennikarze i politolodzy.
Na ślady regulacji wyborczych natrafiamy już w najstarszych zabytkach piśmiennictwa. Jednym z nich jest napisana ok. 540 roku „Reguła” (łac. Regula Benedicti). Stosowany do dziś dokument regulujący zasady życia zakonnego, wywarł ogromny wpływ na kulturę europejską. Klasztory stanowiły wówczas nie tylko centra religijne, ale także ośrodki społeczne, edukacyjne, intelektualne, kulturalne i gospodarcze. W swych bibliotekach przechowały całe dziedzictwo antyku, starożytnej Grecji i Rzymu.
Autorem „Reguły” jest Benedykt z Nursji, czczony we wszystkich kościołach chrześcijańskich jako święty Benedykt, w kościele katolickim nieprzypadkowo uznawany za głównego patrona Europy. To właśnie na tym kontynencie powstała wywodząca się z ducha wolności kultura obywatelska i republikańska, z nieodłączną zasadą uczestnictwa i wyboru przedstawicielstwa. Benedykt napisał swoją „Regułę” w miejscu bliskim Polakom – w klasztorze na Monte Cassino.
Jeden z rozdziałów poświęcony jest zagadnieniom wyborczym – ustanowieniu władzy klasztornej czyli opata. Łacińskie słowo „ordinatione” (ustanawianie), pochodzi od „ordinatio”, oznaczającego regulację, porządkowanie, organizowanie, skąd z kolei wywodzi się współczesna „ordynacja”, stosowana do nazewnictwa aktów prawnych regulujących zasady wyborcze.
„Przy ustanawianiu opata trzeba zawsze przestrzegać zasady, by ten nim został, kogo wybierze jednomyślnie cała wspólnota lub choćby tylko jej część”. Wybór ma więc być jednomyślny (aklamacja) lub większościowy. Kryteria tego wyboru określa kolejne zdanie: „O wyborze zaś rozstrzygać musi wartość życia i mądrość, i to nawet wówczas, gdyby we wspólnocie kandydat był w ostatniej kolejności”.
Reguła ustala również sposób sprawowania mandatu. „Ten, kto został opatem, niechaj zawsze pamięta, jakie brzemię podjął i komu zda sprawę. Niech wie, że ma raczej pomagać niż przewodzić”. Słowa „pomagać – przewodzić”, po łacinie gra słów „prodesse – praeesse”, stanowią fundamentalną dla cywilizacji zachodniej zasadę pełnienia władzy służebnej. Wybrany powinien odznaczać się dobrymi cechami charakteru, „nie powinien być nieopanowany ani trwożliwy, ani krańcowy, ani uparty”, ale „przezorny i rozważny” oraz „zachowujący wnikliwość i umiar”.
Władzę klasztorną można odwołać w przypadku, gdyby okazała się niegodna pełnionej funkcji, wspólnocie „nie wolno dopuścić do zwycięstwa zmowy przewrotnych”, a jeśliby do tego doszło, powinna natychmiast „ustanowić godnego zarządcę”.
Gdyby do opisanych w „Regule” zasad zastosować współczesną typologię wyborczą, mamy do czynienia z wyborem większościowym, jednomandatowym, z możliwością odwołania wybranego. Wszyscy „wyborcy” posiadają zarówno czynne, jak i bierne prawo wyborcze.
Pochodząca sprzed 1500 lat średniowieczna reguła zakonna dostarcza nam więc przykładu prawdziwej demokracji obywatelskiej oraz władzy służebnej. We współczesnej Polsce wyborcy, pozbawieni „prawa wyboru opata”, nie znają nawet imienia swego przedstawiciela, nie mogą kandydować, głosować na człowieka o zaletach charakteru, nie są również w stanie odwołać osoby niegodnej pełnienia mandatu.
Chichotem historii można określić sytuację, kiedy to nowoczesna demokracja w Polsce, dostarcza nam przykładu skostniałych, wykluczających, niedemokratycznych przykładów wyboru i sprawowania władzy, podczas gdy reguła pochodząca z wczesnego średniowiecza opisuje przykład dojrzałej demokracji obywatelskiej. Historiae magistra vita est…
4 września 2015

- Milcz, byś wilka z lasu nie wyszczekał! O ciszy i milczeniu referendalnym - 16 września 2015
- Referendum – katastrofa klasy politycznej i medialnej - 7 września 2015
- Idźmy na referendum! – apeluje prawnuk działacza plebiscytowego z Warmii i Mazur - 4 września 2015
- JOW – stare jak świat - 4 września 2015
- Poseł Wziątek ostrzega – JOW to terroryzm! - 20 sierpnia 2015
- Marcin Mastalerek – wschodząca gwiazda literatury political fiction - 17 sierpnia 2015
- Dr Rafał Chwedoruk, czyli jest dobrze, a mogło być jeszcze gorzej - 14 sierpnia 2015
- Na zamku w Świdwinie o JOW - 9 sierpnia 2015
- Państwo polskie bojkotuje referendum - 4 sierpnia 2015
- Podpisali i schowali – podpisali w imieniu Polski, zapomnieli przetłumaczyć na polski - 31 lipca 2015
W Polsce w ogóle nie ma demokracji bo w demokracji wszyscy są równi. W Polsce za sprawą ordynacji władza należy do zwycięskich mafiokratów czyli są rządy oligarchiczne (rzędy niewielu), a być może że po najbliższych wyborach pan Kaczyński będzie rządził samodzielnie czyli będzie rząd monarchiczny. Trzeba podkreślić że w Polsce szeregowi posłowie są podporządkowani szefowi swojej mafii politycznej czyli nie są samodzielnymi podmiotami politycznymi. W praktyce kandydatami do władzy jest w Polsce kilku ludzi stojących na czele wielkich mafij politycznych,