Fidesz nie byłby w stanie sam uzyskać większości w parlamencie (potrzeba do tego 100 mandatów).
W ostatnim tekście pisałem, że nie będzie „Budapesztu nad Wisłą” m.in. z powodu ordynacji proporcjonalnej, która w wyborach do Sejmu blokuje powstawanie rządów jednej partii i skazuje na rządy koalicyjne.Tak duży sukces Fideszu był możliwy głównie dzięki zdecydowanemu zwycięstwu w 95 na 106 jednomandatowych okręgów wyborczych (tabela nr 1). Ale samo zwycięstwo wynikało już z samego charakteru tej partii. Fidesz jest partią budowaną latami na zasadzie przyciągania wielu organizacji przez Viktora Orbana, co świetnie opisuje w swojej książce o węgierskim przywódcy Igor Janke. Był po prostu przygotowany do zwycięstwa właśnie w ordynacji większościowej. Partia przyciągnęła na wiec wyborczy kilkaset tysięcy osób (oficjalne dane mówią o 450 tysiącach). Nie jestem w stanie wyobrazić sobie polskiej partii, na której wiec przychodzi chociaż 1/5 tej liczby. Pomimo tego że Węgry to zdecydowanie mniejszy kraj niż Polska.
Niedawno na salonie24 dr Jarosław Flis krytykując reformę prawa wyborczego wskazał, że gdyby ordynacja była w pełni większościowa, Orban zgarnąłby zdecydowaną większość mandatów. Czy tak by było, nie wiemy. Wiemy tylko tyle, że nie ma kraju z pełnią JOW-ów, w których uzyskując 45% głosów dostaje się 80% mandatów.
Pokusiłem się o prostą analizę, ale w odwrotnym kierunku. Obliczyłem liczbę mandatów w wyborach, gdyby były one w pełni według ordynacji proporcjonalnej (tabela nr 2). Jako przelicznikiem posłużyłem się procentowym wynikiem wyborów w części proporcjonalnej (tabela nr 1). Wygląda to tak:
Ordynacja na Węgrzech przewiduje 199 miejsc w Parlamencie (106 w JOW, 93 w systemie proporcjonalnym, próg wyborczy wynosi 5 proc.)
I. Wyniki w JOW wedle wyników wyborów (106 mandatów) 1. Fidesz 95 mandatów 2. Koalicja Lewicy i Liberałów (5 ugrupowań) 11 mandatów 3. Jobbik 0 mandatów 4. Zieloni 0 mandatów
Wynik w części proporcjonalnej wedle wyników wyborów (93 mandaty)
1. Fidesz 38 mandatów (40,8% głosów) 2. Koalicja Lewicy i Liberałów (5 ugrupowań) 27 mandatów (29%) 3. Jobbik 23 mandaty (24,8%) 4. Zieloni 5 mandatów (5,37%)
II. Rozdział mandatów w JOW (106 mandatów) przy zastosowaniu wyników wyborów w części proporcjonalnej1. Fidesz 43 mandaty 2. Koalicja Lewicy i Liberałów (5 ugrupowań) 31 mandaty 3. Jobbik 26 mandatów 4. Zieloni 6 mandatów
III. Wynik hipotetyczny gdyby obowiązywała ordynacja proporcjonalna 1. Fidesz 81 mandatów 2. Koalicja Lewicy i Liberałów (5 ugrupowań) 58 mandatów 3. Jobbik 49 mandatów 4. Zieloni 11 mandatów Wyniki wyborów za: www.parties-and-elections.eu/hungary.html
Fidesz nie byłby stanie sam uzyskać większości w parlamencie (potrzeba do tego 100 mandatów). Przy ordynacji proporcjonalnej byłby skazany na rządy mniejszościowe lub koalicję z lewicą i liberałami (ich głównymi oponentami), ewentualnie z nacjonalistycznym Jobbikiem. (tabela nr 3) W tym miejscu należy się kilka słów wyjaśnienia. Otóż takie proste przenoszenie wyników wyborów w jednej ordynacji na wynik w drugiej jest obarczone poważnym błędem metodologicznym. Z kilku powodów. Po pierwsze inaczej w trakcie kampanii zachowują się ugrupowania polityczne. System większościowy wymusza konsolidację, co miało miejsce w przypadku prawicy (bez Jobbiku) i lewicy i liberałów (5 ugrupowań). Po drugie w JOW-ach oczywiście inaczej prowadzi się kampanię wyborczą. Inne są również zachowania wyborców. Zmieniają się bowiem zasady gry. Wszelkie przenoszenie wprost takich wyników jest wróżeniem z politycznych fusów. Pomimo tego takie próby są podejmowane. Nie byłoby w tym nic zdrożnego, gdyby takie obliczenia miały charakter zabawy, ale już robienie z tego publikacji o charakterze naukowym i branie takich ekstrapolacji za pewnik nie jest poważne.
- Ruch JOW i zmieleni.pl w Irlandii – relacja - 18 czerwca 2014
- Gulasz bez przypraw czyli pułapka ordynacji proporcjonalnej - 10 kwietnia 2014
- Spadochroniarstwo europejskie - 7 kwietnia 2014
- Niespełniony sen Jarosława Kaczyńskiego o Budapeszcie nad Wisłą - 7 kwietnia 2014
- Kilka dobrych słów o JOW-ach – polemika - 31 marca 2014
- Dlaczego jednomandatowe okręgi wyborcze – DTP-24.pl - 20 grudnia 2013
- Petycja do Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego – bez odpowiedzi - 6 listopada 2013
- Na co politycy wydają nasze pieniądze? - 17 września 2013
- Nie ma wolności bez odpowiedzialności - 27 maja 2013
- JOW szansą dla PiS - 10 maja 2013
Dopóki nie spotka nas nieszczęście JOW korzystajmy z zalet ordynacji proporcjonalnej.
„Jaka jest ordynacja na Węgrzech? W niemieckich mediach jest ona atakowana, bez podania o co chodzi.” – Napisał do mnie znajomy Polak z Monachium. I nie ma się czemu dziwić. Wszak kurs polityczny Orbana, zgodny z węgierskim interesem narodowym, nie wpisuje się w interes hegemona UE. Jednocześnie to, że ordynacja wyborcza pomogła węgierskiemu przywódcy w osiągnięciu wyborczego sukcesu, trudno było zignorować. Ale dla niezadowolonych niemieckich mediów, wskazać JOW-owską część węgierskiej ordynacji, jako przyczynę tego sukcesu jest, albo za trudne, albo niewygodne, ze względu na chęć utrzymywania odbiorców w nieświadomości. To ostatnie jest ważną przyczyną podobnych zachowań na naszym „medialnym rynku”, jak dotychczas, z Telewizją Republika włącznie.
Popularność Wiktora Orbana i przede wszystkim zalety niezbyt wielkich okręgów jednomandatowych oraz to, że wg tamtejszej ordynacji posłowie wybierani w JOW-ach stanowią większość w parlamencie, te trzy czynniki dały partii FIDESZ taką większość, która pozwala na rządy samodzielne ( i zmusza do ponoszenia pełnej odpowiedzialności za ich efekty). Takiego rezultatu wyborów pożądanego ze względu na skuteczność rządzenia nie zdołała zepsuć partyjna część wyborów węgierskich, która jest elementem tamtejszej mieszanej ordynacji wyborczej. Nie zdołała, gdyż węgierskie okręgi jednomandatowe są niezbyt duże, a to pozwala na bezpośrednią relacje kandydatów z wyborcami. Godzi się bowiem zauważyć, że w węgierskim modelu ordynacji wyborczej istnieje 106 jednomandatowych okręgów wyborczych (JOW). A to przy liczbie mieszkańców tego kraju na poziomie 9,9 mln, daje średnio ok. 93 tyś mieszkańców w jednym okręgu. Ta wielkość normy przedstawicielskiej jest zbliżona do brytyjskiej, a także zbliżona jest do wynikającej z postulowanego w Polsce podziału na 460 JOW. Dlatego mniejsze w wyborach węgierskich miała ich część partyjna. Tymczasem istotnie inna jest sytuacja przy mieszanej ordynacji w Niemczech. Tu bowiem okręgi jednomandatowe liczą średnio ok. 300 tyś. mieszkańców. Oraz co ważne wybierani w nich posłowie stanowią mniejszość Bundestagu. Dlatego pomimo wielkiej popularności Angeli Merkel jej partia nie zdobywa większości pozwalającej na samodzielność rządzenia i w wielu ważnych sprawach decyduje koalicjant. W debacie na temat najkorzystniejszego dla Polski rodzaju ordynacji wyborczej warto odnosić się do obu podanych przykładów, gdyż zastosowanie ordynacji mieszanej w Polsce, owocowałoby JOW-ami o liczbie mieszkańców ok 170 tyś. (co redukuje odpowiedzialność posłów przed wyborcami) i uniemożliwiałoby zdobycie większości potrzebnej do samodzielnego rządzenia.