Ruch Obywatelski na rzecz Jednomandatowych Okręgów Wyborczych poniósł kolejną stratę: 15 kwietnia 2011, w Berlinie, zmarł nasz przyjaciel i woJOWnik, wielki i zasłużony Polak, językoznawca, rusycysta i anglista, docent Wolnego Uniwersytetu w Berlinie, Edward Klimczak. Odszedł po kilku latach zawziętej walki z rakiem – walkę starał się dla nas udokumentować i przedstawić na swojej stronie internetowej.
Edward Klimczak był człowiekiem wielkiego charakteru, odwagi, talentu i wiedzy. W 1967 roku ukończył rusycystykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, a po studiach podjął pracę na Uniwersytecie Łódzkim, tam też, dodatkowo, w 1971 roku, ukończył anglistykę. Znał biegle język niemiecki. W 1973 roku udało mu się wyjechać do Niemiec Zachodnich, gdzie w 1973 podjął pracę na Uniwersytecie Saary, a po 3 latach otrzymał posadę na Freie Uniwersität w Berlinie i tam pracował do emerytury. Oprócz języka rosyjskiego wykładał tam również język polski i literaturę polską.
Od początku włączył się w Ruch Solidarności, a już 14 grudnia 1981 założył w Berlinie Zachodnim Komitet Obrony Solidarności. W styczniu 1982 rozpoczął wydawanie pisma „Biuletyn KOS”, które, rok później, przekształciło się w dwutygodnik „Pogląd”, pismo to przestał wydawać dopiero w kilka miesięcy po Okrągłym Stole. Wydawał też niemiecką wersję „Poglądu” pod nazwą „Meinung”. Od początku powstania Solidarności Walczącej został jej członkiem i ściśle współpracował z tą organizacją podziemną. Berliński dom Edwarda Klimczaka był cały czas otwarty dla działaczy polskiej opozycji antykomunistycznej, gościnę znalazło w nim bardzo wielu wybitnych przedstawicieli podziemia i struktur „Solidarności” oraz działaczy emigracyjnych. Organizował też w Berlinie publiczne akcje protestacyjne przeciwko Stanowi Wojennemu i represyjnej polityce komunistycznych władz w Polsce. W uznaniu jego zasług, 11 grudnia 2009, Prezydent RP Lech Kaczyński, odznaczy Edwarda Klimczaka Krzyżem Oficerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej.
Osobiście poznałem Edwarda Klimczaka na konferencji CSSO (Międzynarodowego Komitetu Poparcia Solidarności) w Akwizgranie, w sierpniu 1989 i od tamtej pory datuje się nasza bliska współpraca i przyjaźń. Edward, na wszystkie sposoby, wspierał moje działania i od samego początku włączył się w Ruch Obywatelski na rzecz Jednomandatowych Okręgów Wyborczych. Uczestniczył w naszych konferencjach i spotkaniach, tłumaczył dla nas ważne i interesujące teksty, jakie ukazywały się w Niemczech, poszukiwał i ułatwiał nawiązywanie kontaktów zagranicznych, wspierał finansowo. Zarówno ja sam, jak i inni działacze Ruchu, gościliśmy wielokrotnie w jego berlińskim domu.
Mimo że już od co najmniej 3 lat wiedział, że jego nowotwór jest złośliwy i nieuleczalny, mimo upartej i zdeterminowanej z nim walki, pozostawał z nami w kontakcie i uczestniczył, na ile tylko mógł, w naszej pracy. Ostatni raz rozmawiałem z Nim podczas jego ubiegłorocznej wizyty we Wrocławiu, dokąd przyjechał, pod koniec kwietnia, z referatem na kongres organizowany przez Instytut Pamięci Narodowej w Ossolineum. Rozmawialiśmy długo o sytuacji w Polsce, o perspektywach naszego Ruchu, o tym jaką drogą zmierza dzisiaj nasza Ojczyzna. Referat, przygotowany wspólnie z Hanną Labrenz-Weiss był zatytułowany Działalność Stasi i SB wobec Polaków w Berlinie Zachodnim. Jak zapowiadali organizatorzy, miał być wydany po upływie roku, co Edward określił jako szybkość kosmiczną. Przytoczę jego ostatni akapit, który, w jakiś sposób symbolizuje i sytuacją osobistą Edwarda Klimczaka – nieugiętego wojownika o Wolną Polskę:
Przykre jest to, że do dzisiaj nie zostali oni (mowa o „bohaterach” referatu – dopisek JP) z tego rozliczeni, a za swoją „patriotyczną” działalność otrzymują wysokie emerytury i śmieją się w kułak z krajowych i emigracyjnych niepodległościowców, którzy energię życiową swych najbardziej aktywnych lat przetrwonili w bezowocnej walce o Polskę prawdy i społeczno-politycznej moralności. Ci są dzisiaj zapomniani, wiodą niszowe i biedne życie swoich ostatnich lat — bez emerytury i wynagrodzenia za prawie dekadę walki z komunizmem.
Nabożeństwo i uroczystości pogrzebowe Edwarda Klimczaka rozpoczną się w piątek, 6 maja 2011, o godzinie 12.00 na Cmentarzu ST. Matthias – Friedhof przy Röblingstraße 91 w Berlinie.
- Powstanie Warszawskie – Gloria Victis - 30 lipca 2018
- Czego chcesz od nas Michale Falzmannie? - 17 lipca 2017
- Bloger Jarosław Kaczyński o JOW - 22 maja 2015
- Naukowy fetysz reprezentatywności i sprawiedliwości - 16 maja 2015
- Co komu zostało z tych lat? - 13 grudnia 2013
- Plan dla Polski: Jednomandatowe Okręgi Wyborcze - 8 marca 2013
- Majaki celebryty Zbigniewa Hołdysa - 12 października 2012
- Paweł Kukiz, zmielony i zbuntowany - 7 września 2012
- Aktualna sytuacja w Rumunii - 21 sierpnia 2012
- UważamRze Wildstein… - 19 sierpnia 2012
Edward Klimczak był w 2007 r. autorem listu otwartego do przewodniczącego „Solidarności Walczącej” Kornela Morawieckiego, w którym poruszył sprawę jednomandatowych okręgów wyborczych: http://jow.typo3concept.com/index.php?id=43&no_cache=1&tx_fesearchintable_pi1%5BsTable%5D=tt_news&tx_fesearchintable_pi1%5BsUID%5D=43&tx_ttnews%5Btt_news%5D=43
Do dziś przechowuję w mojej skrzynce moją zeszłoroczną (luty 2010) korespondencję na ten temat z prof. Klimczakiem i Kornelem Morawieckim. M.in. przekazałem wtedy Edwardowi Klimczakowi następującą informację: „Zapytałem Morawieckiego o jego stosunek do JOW i tego listu, oto co mi odpowiedział: Panie Krzysztofie, prof. Jerzy Przystawa jest moim długoletnim przyjacielem. Gdy w poczatkach lat 90 podnosił kwestję JOW byłem sygnotariuszem tego projektu. Z czasem nabrałem pewnego dystansu. Jest pan z pewnością świadomy, że nie ma (i pewnie nie będzie) bezdyskusyjnej ordynacji wyborczej. Mówiłem, że JOW-y redukuja partyjnosc wyborów – to demokracja. Ponad miesiąc temu odbyłem z Jurkiem Przystawą długą dyskusję na te tematy. On mnie przekonał, że partie przy JOW, to inne partie niż obecnie. Doszliśmy wspólne do wniosku, że na obecnym etapie zaczopowania sceny politycznej z całym bagażem jej patologii wprowadzenia JOW będzie ożywczym przewietrzeniem, przewentylowaniem układu. To co powstanie po przjęciu JOW, będzie więc na pewno politycznie lepsze, od tego co jest teraz. Stąd, mimo pewnych zastrzeżeń, moja ponowna aprobata dla JOW. Nie pamietam co odpowiedziałem na list prof. E. Klimczaka. Ostatni raz rozmawiałem z nim osobiście ok. 1,5 roku temu w Poznaniu na obchodach 25 lecia wielkoposkiej SW. Watpię, żebym kiedykolwiek tak jednoznacznie twierdził, że JOW nie są dobre dla Polski. Dziś uważam, że w tym historycznym momencie JOW są korzystne dla Polski. Pozdrawiam Kornel Morawiecki”
Prof. Edward Klimczak z satysfakcją przyjął taką odpowiedź Kornela Morawieckiego, a przy okazji przedstawił nieznaną mi historię początków jego zaangażowania na rzecz JOW: ” Szanowny Panie Krzyszofie! Cieszę się, że Kornel zmienił swoje stanowisko. Najwyższy czas!!! Pamiętam, że wkrótce po pierwszych wyborach do Sejmu w dn.4.06.1989 roku był u mnie prof. Jerzy Przystawa i jeszcze inni przyjaciele z Polski, chyba m.in. Gwiazda z żoną. Jako że uczestniczyłem w wyborach w charakterze soldarnościowego kontrolera w peerelowskiej Misji Wojskowej (dzisiaj to pomieszczenie amnasady RP) w Berlinie Zachodnim, przerażony byłem ilością kandydatów na jednej liście i taką ordynacją wyborczą. Dlatego zrobiłem zebranym wykład na temat niemieckich jednomandatowch okręgów wyborczych, o czym wtedy nie mieli pojęcia. Tak zakiełkowała idea JOW. Piszę „jedmomandatowych okręgów wyborczych”, ale nie całkowitej jednomandatowej ordynacji wyborczej. Byłem jeszcze przez kilka lat później przekonany, że taka mieszana ordynacja jak w Niemczech (połowa deputowanych z list partyjnych, połowa z JOW) jest najlepsza, bo daje szanse reprezentacji mniejszym ugrupowaniom i w ten sposób właściwie oddaje polityczne tendencje i żądania wyborców. Po bardziej wnikliwej analizie zmieniłem całkowicie zdania, stając sie surowym krytykiem tej właśnie mieszanej ordynacji, która jeszcze bardziej zaciemnia sposób wybierania poltycznej reprezentacji narodu i jest doskonałym podłożem dla sitw politycznych utrzymujących się przez dziesiątki lat na stołkach w Bundestagu — a i bardzo długo przy władzy — i w parlamnetach landowych. Na ten temat napisałem wraz z współautorką p. Wiórkiewicz artykuł po ostatnich wyborach do Bundestagu (patrz: http://www.niemcy.salon24.pl./147954,demokracja-dlaczego-18-milionow-niemcow-nie-poszlo-do-urn). Tylko całkowita jednomandatowa ordynacja wyborcza zapewnia accountibility, tj. rozliczanie się deputowanych przed swoimi wyborcami, a nie partyjnymi bosami, ze swojego mandatu. Kto tego nie widzi i nie rozumie, powinien zgłosić się na lekcję do prof. Przystawy, tak ja to uczynił Kornel. To by było dzisiaj na tyle. Pozdrawiam Edward Klimczak”
To był mój ostatni mail, jaki otrzymałem od prof. Klimczaka. Później już nie korespondowaliśmy.
O Jego wkładzie, nie tylko w działania na rzecz JOW, będę zawsze pamiętał. Cześć Jego Pamięci!
Krzysztof Kowalczyk