Ruch Obywatelski JOW odniósł sukces – jego hasło fundamentalne uzyskało wiele miejsca w dyskusji publicznej. Prawica Rzeczypospolitej, Samorządy umieszczają je w swoim programie, rok temu wprowadzono ordynację JOW do Senatu. Archiwa witryny www.jow.pl zawierają bogaty materiał faktów i dyskusji, co stanowi potencjał intelektualny Ruchu.
Nasze gospodarstwo pomocnicze – Fundacja Madisona JOW – realizując swą misję rozwoju demokracji wzmacnia się i doczekał się ostatnio własnej interesującej witryny internetowej www.madison.org.pl. Wystosowaliśmy podczas ostatniego Marszu JOW list do Prezydenta RP, by uruchomił szansę polityczną dla siebie – referendum w sprawie ordynacji wyborczej do Sejmu w oparciu o 750 tys. podpisów z 2005 r. To żądanie jest jak maczuga stale wisząca nad głowami naszych elit politycznych, i warto o nim przypominać.
Niepokój budzić musi zastój liczbowo-osobowy Ruchu JOW w ostatnich latach. Odnoszę wrażenie, że utraciliśmy pęd do wyjścia na ulicę, do ludzi. Jeszcze kilka lat temu istotą działania Ruchu było organizowanie propagandowych akcji publicznych – stolik, transparent, ankieta, dostęp do literatury JOW, zbieranie podpisów pod takim czy innym hasłem wiodącym, inicjowanie rozmów na temat systemu wyborczego. Wtedy właśnie pojawiali się ludzie nowi.
Teraz zaczęliśmy się jakby cenić i skupiamy uwagę na mądrych dyskusjach programowych w gronie weteranów Ruchu. A czas jest polityczny – wiele się dzieje na ulicach, ludzie z energią wyrażają żądania i zapatrywania, demonstrują. Marsz JOW raz na rok w Warszawie – to za mało.
Wiemy, że nasz postulat ustrojowy stanowi systemowy klucz do sytuacji w Polsce, wspólny mianownik wszystkich potrzeb obywateli, ale oni o tym nie wiedzą. A my nie wchodzimy w ten ferment, nie rozmawiamy, nie wręczamy im naszego projektu ustrojowego, nie ukazujemy systemowego charakteru naszego postulatu. Mieliśmy wprawdzie pewien udział Ruchu w pierwszym Marszu Niepodległości w Warszawie, ale dla drugiego – zabrakło już ludzi.
Tak więc mój postulat na Walne Zebranie: woJOWnicy – zdjąć koronę z głowy, pójść w lud, skupić się na akcjach elementarnych Ruchu. Manifestacje innych pod ich szczególnymi hasłami są dla nas szczególnie dobrą okazją do siania ziarna JOW. Bez napływu wciąż nowych ludzi do tych prac Ruch zostanie wkrótce jedynie patriotyczną legendą Polaków.
Jesteśmy ruchem jednego postulatu, co stanowi o jedności i sile Ruchu (J. Przystawa). Na tej zasadzie unikaliśmy angażowania się w inne polityczne postulaty pojawiające się w Polsce. Oczekiwaliśmy, może nieco butnie, że to inni powinni przyłączać się do nas. Proponuję jednak rozważyć, czy nie należy, wykorzystując zgromadzoną wyobraźnię i edukację polityczną, akcentować już teraz nasze szczególne poparcie dla niektórych innych postulatów o charakterze ustrojowym, takich jak odzyskanie prawa Polaków do organizowania referendum, nawet bez zgody parlamentu czy rządu, czy nadrzędność Konstytucji RP nad wszystkimi innymi zobowiązaniami. Dla niektórych innych wartości, o których niedawno pisałem ("Nasza Polska" nr 3 z 17 stycznia 2012), a także dla postulatów naprawy systemu sprawiedliwości J. Sanockiego, może nawet poparcia węgierskich przemian W. Orbana. Postulat JOW niedługo wejdzie w życie (!), a już teraz warto przygotowywać zestaw tez ustrojowych dla przyszłego Sejmu wybranego w jednomandatowych okręgach wyborczych.
Nie jestem natomiast za organizacyjną hierarchizacją naszego Ruchu, za tworzeniem poziomów, działów, regulaminów i systemu dyscypliny. Te metody działania każdy z nas może znaleźć w partiach politycznych. Siłą naszego ruchu jest prawo do własnej inicjatywy i indywidualnej spontaniczności w próbowaniu różnych dróg, pomysłów i środków nacisku. Wystarczy ta forma instytucjonalizacji jaką jest Stowarzyszenie JOW.
Natomiast w kategoriach politycznych – nasz nacisk musi trwać niezmiennie – i to jest najważniejsze.
Warszawa, 24 stycznia 2012

- Posłowie i sędziowie Rzeczypospolitej – wybierajmy ich bezpośrednio - 12 lipca 2017
- Wspomnienie o śp. Jerzym Gieysztorze - 8 lipca 2017
- Wybory parlamentarne – mieszać ogień z wodą? - 29 marca 2016
- Ordynacja JOW gwarantem społecznej kontroli aparatu sprawiedliwości - 27 lutego 2016
- Taka okazja może się nie powtórzyć. Uszanuj referendum! - 1 września 2015
- Dlaczego JOW-y niedobre? - 2 lipca 2015
- Metamorfozy - 14 maja 2015
- Jubileusz tygodnika „Nasza Polska” - 4 lutego 2015
- Boże Narodzenie 2014 - 23 grudnia 2014
- System JOW jest prosty, przejrzysty i uczciwy. Tego żądajmy! - 21 listopada 2014
Podzielam niepokoje pana prof. Andrzeja Czahora, poruszane tematy wielokrotnie dyskutowaliśmy na spotkaniach. Sposobem na pozyskiwanie nowych zwolenników dla Ruchu, jak mi się wydaje, jest wychowywanie sobie zwolenników (przez przygotowanie lekcji Wychowania Obywatelskiego dla szkół, dyskusji w szkołach wyższych, szczególnie wydziałach dziennikarskich i politologicznych, wpisy na stronach www i blogach – gdzie się da i praca z burmistrzami i wójtami, nasze własne wydarzenia, przez nas zaplanowane i zorganizowane,akcja referendalna, akcja z inicjatywą obywatelską ustawodawczą itp,itd). Nadzieja, że przez podrzucanie haseł „obcym” demonstracjom zyskamy sobie zwolenników wydaje się nie być realna, działanie bez zgody organizatorów może prowadzić do awantur. Zasadne jest kontaktowanie się z organizatorami, pokazywanie jak JOW może pomóc wprowadzić ich postulaty i prosić o możliwość zabrania głosu na takim zgromadzeniu, i przy tej okazji rozdawanie ulotek, za zgodą organizatora.
Demonstracja gromadzi ludzi na bazie wzbudzonych emocji, na ogół negatywnych („walczymy o coś”). Pojawienie się innych haseł zawsze jest konkurencją, rozmywa własne hasła. Organizatorzy tego nie mogą lubić.
Ustrój docelowy Państwa warto dyskutować w ramach Ruchu, z naciskiem na zapewnienie reprezentatywności przedstawicieli na wszystkich szczeblach, z wyborami prezydenckim włącznie (1 tura!).
Szczegółowe rozwiązania jednak musimy pozostawić poszczególnym ugrupowaniom politycznym, by jako Ruch nie wiązać sobie rąk w szukaniu sojuszników. Po pierwsze JOW, JOW jest fundamentem wszelkich pozytywnych zmian.
Dziękuję Panu Tadeuszowi Rogowskiemu za ten wpis. To jest ta sprawa, której niektórzy nasi aktywiści nie chcą przyjąć do wiadomości: różne, jawne i niejawne, siły polityczne w Polsce, co i raz organizują różne „happeningi”, które – jak to siły polityczne – nagłaśniają w środkach przekazu. Podczepianie się do nich z postulatem JOW, to jest jak wejście bez zaproszenia na cudze przyjęcie: najłagodniejsze co nas może spotkać to pokazanie drzwi. No, może w tłumie w ogóle nie zostaniemy zauważeni i dzięki temu nas nie wyproszą. Ruch JOW powinien uczestniczyć w tych „cudzych” happeningach, do udziału w których jesteśmy zaproszeni , a więc organizowanych przez naszych sojuszników. Chodzenie do tych, którzy sojusznikami nie są, ani nawet nie zamierzają być, jest co najwyżej prowokowaniem awantury.
Prezydentowi wielokrotnie zadawano to pytanie (ja sam co najmniej dwukrotnie i publicznie) i odpowiada on zawsze tak samo: on jest wielkim zwolennikiem JOW,ale najpierw musi powstać sytuacja polityczna, która takie rozwiązanie umozliwi. Kiedy taka sytuacja powstanie i jakiego elementu tej „sytuacji”mu brakuje, nie wyjaśnił. Chyba chodziło mu oto samo, co powiedział w audycji telewizyjnej Premier: on sam bardzo chce, ale WSZYSCY są przeciwko niemu! Budowanie czegokolwiek na wypowiedziach polityków jest nieporozumieniem: trzeba patrzeć na ich INTERESY, a jaki interes mają prezydent i premier we wprowadzeniu JOW?
Jako skromny i szeregowy uczestnik a przede wszystkim czytelnik Ruchu chciałbym wyrazić swoje uznanie dla postulatów pana Andrzeja Czachora. Fundamentalnym zadaniem wydaje się skuteczne docieranie do różnorodnych środowisk społecznych. Ciekawi mnie jak odpowiedziałby Prezydent na pytanie czy poparłby projekt reformy instytucji referendum w taki sposób by jego wynik był zawsze wiążący i żeby mogło być organizowane bez zgody rządu i parlamentu. Jedyna rzecz której bym się wystrzegał to popieranie reform Wiktora Orbana. Wiktor Orban podążając tropem Berlusconiego zlikwidował część jednomandatowych okręgów (wcześniej było ich 150 dzisiaj jedynie 100) co spowodowało o wiele większy dystans między władzą a obywatelami na Węgrzech. Co więcej, wiele okręgów podzielił w taki sposób żeby ich kształt konsolidował jego zwolenników. Zwiększona została rola list partyjnych. Obecna ordynacja węgierska jest w większym stopniu oparta o 'proporcjonalne’ przeliczanie głosów niż wcześniej (w dodatku z bardzo kontrowersyjnym przelicznikiem faworyzującym partię władzy). Pamiętając przykład historii Niemiec, nie zapominajmy o tym w jaki sposób 'proporcjonalne’ wybory niosą niebezpieczeństwo oligarchii władzy a następnie dyktatury. Obecne prawo węgierskie przybliża ten kraj do autorytarnej sytuacji jaka była w Polsce za rządów sanacji. To niestety niszczy demokracje – i zawsze po pewnym czasie prowadzi do demoralizacji elit władzy.
Popieram stanowisko i postulaty programowe Pana prof. Andrzeja Czachora .
Nasze stowarzyszenie , jak mniemam , walczy o prawdziwą demokrację , walczy o wolną Polskę .
Bez instytucji referendum obywatelskiego , bez gruntownej reformy ustroju sądów , bez wolnego internetu , bez wolności w eterze (np. multipleks dla TV Trwam ) ; wolnej Polski nie osiagniemy .