Przytaczam tę myśl w skrócie: „Liderzy partyjni będą sprzedawać licencję na kandydata partii w okręgu, wraz z listą partyjnych obowiązków. Na zakup stać będzie tylko lokalnych oligarchów, a wyborcy będą głosować tylko na kandydatów tych partii, które lansują ogólnopolskie media”. Tak będzie, zdaniem Jana Bodakowskiego („Nasza Polska” nr 25 z 23 czerwca 2015), jeśli wprowadzimy w Polsce system wyborczy JOW.
Przypomnę, jak teraz wybieramy posłów. Przy ordynacji „proporcjonalnej”, tzw. PROP-ie, obywatele głosują w kilkusettysięcznych okręgach wyborczych na wieloosobowe partyjne listy kandydatów „wybranych” uprzednio przez liderów partyjnych. Wyborcy nie mają wpływu na ich kształt, a na dobre miejsca na liście kandydat musi zasłużyć zarówno materialnie, jak i gwarancją przyszłej dyscypliny względem lidera partii. W Warszawie jednym krzyżykiem na liście obejmującej kilkuset kandydatów wyborca wybiera 20 posłów. Tak realizowana jest w PROP-ie bezpośredniość wyborów.
W systemie jednomandatowych okręgów wyborczych (JOW) okręgi są względnie małe (ok. 65 tys. wyborców). Na posła kandydować może każdy wyborca okręgu, jeśli uzyska przynajmniej 10 podpisów poparcia wyborców swojego okręgu i wpłaci niezbyt wysokie wadium (ok. 2 tys. zł). Wadium będzie zwrócone, jeśli w wyborach kandydat otrzyma przynajmniej 3% głosów. Zasada jest więc taka, że kandydatów wyłania elektorat okręgu jako lokalnych ludzi zaufania. Posłem zostaje ten, który uzyska najwięcej głosów poparcia w okręgu. Swoboda kandydowania jest najistotniejszą cechą ordynacji JOW, zapewniającą realizację biernego prawa wyborczego obywatela. To partie polityczne ubiegają się o to, aby chcieli je w okręgu reprezentować kandydaci będący ludźmi zaufania. O takich kandydatach wyborcy od początku coś wiedzą. Głosują więc na konkretnych ludzi, nie na partyjne symbole, i partyjna propaganda w mediach centralnych ma znaczenie drugoplanowe.
Jest w tym tekście słowo prawdy – system JOW nie dąży do odzwierciedlenia preferencji politycznych. Po co komu ten konkurs popularności partii. System JOW zmierza do tego, by każdy wyborca okręgu miał w Sejmie znanego sobie przynajmniej z nazwiska reprezentanta swojego okręgu. Który będzie mediatorem ewentualnych konfliktów między władzą a obywatelem. Który będzie się ubiegał o jego poparcie w następnych wyborach. To tworzy mechanizm obustronnej odpowiedzialności.
Różnicę miedzy obu systemami można streścić tak: w systemie JOW masz Obywatelu mocny rząd pod kontrolą znanych sobie przedstawicieli okręgów – posłów – którzy zabiegają o twoje poparcie. W systemie PROP powierzasz swój obywatelski los nieznanym sobie wybrańcom liderów partii politycznych, związanych z nimi partyjną dyscypliną. Nie ma podobieństwa między tymi systemami! Czyżby Jan Bodakowski tego nie widział?
Autor w proroczym natchnieniu typowe wady „proporcjonalnej” ordynacji wyborczej teraz przypisuje systemowi JOW w przyszłości. Przypomina się scena z „Bartka Zwycięzcy”, gdy po wygranej bitwie z Francuzami pruski generał dekoruje szeregowca Bartka za bojowe zasługi. Pyta nie bez zdziwienia – dlaczegoś bił Francuzów z taką zawziętością? Odpowiedź Bartka wszyscy znamy – bo to takie Niemce, tylko jeszcze gorsze.
Parafrazując – dlaczego JOW-y złe? Bo to takie PROP-y, tylko jeszcze gorsze.
2 lipca 2015

- Posłowie i sędziowie Rzeczypospolitej – wybierajmy ich bezpośrednio - 12 lipca 2017
- Wspomnienie o śp. Jerzym Gieysztorze - 8 lipca 2017
- Wybory parlamentarne – mieszać ogień z wodą? - 29 marca 2016
- Ordynacja JOW gwarantem społecznej kontroli aparatu sprawiedliwości - 27 lutego 2016
- Taka okazja może się nie powtórzyć. Uszanuj referendum! - 1 września 2015
- Dlaczego JOW-y niedobre? - 2 lipca 2015
- Metamorfozy - 14 maja 2015
- Jubileusz tygodnika „Nasza Polska” - 4 lutego 2015
- Boże Narodzenie 2014 - 23 grudnia 2014
- System JOW jest prosty, przejrzysty i uczciwy. Tego żądajmy! - 21 listopada 2014
Jan Sadowski.
Cytuję to co znalazłem pod hasłem „społeczność”:
1. Polska podzielona na 460 jednomandatowych okręgów wyborczych (JOW), każdy okręg liczący ok. 62 tys. wyborców.
2. Z każdego okręgu wybrać można tylko jednego posła.
3. Wybory w jednej turze: wygrywa ten, kto uzyskał największą ilość głosów.
4. Kandydować może każdy obywatel, który uzyskał np. 15 podpisów wyborców z tego okręgu.
5. Kandydat wpłaca kaucję, np. 2000 zł, która jest zwracana, jeśli w wyborach zdobędzie więcej niż 5% głosów wyborców.
A więc 2 tys. zł., nie 4 tysiące
Wysokość wadium wyborczego proponowanego przez autorów projektu korekty Kodeksu Wyborczego na witrynie Fundacji im. J.. Madiosna jest jeszcze trochę inna, p. wpis P.Kawarskiego. Traktujmy tę liczbę orientacyjnie – to ma być suma licząca się w budżecie przeciętnego obywatela, ale nie zbyt niska, aby nie ułatwiać startu wyborczego różnym rozkosznym dowcipnisiom. Oczywiście, z chwilą przyjęcia korekty Kodeksu Wyborczego ustawodawca określi ją
jednoznacznie. AC
Szanowny Panie Profesorze,
Chodzi o inny wpis. Chodzi o ten ktory wciaz jest na stronie RuchJOW.pl pod haslem Spolecznosc. Zostal dodany jako:
Społeczność JOW
4 lipca o 03:00
autorstwa pani Małgorzaty Pawlak – serwis kraJOWy. Zalaczam ponizej caly tekst. Tymczasem chce tylko powiedziec ze oczywiscie rozumiem i ciesze sie ze to jest jeszcze kwestia nie dokonca zamknieta. Mam nadzieje ze wadium moze zostanie ustalone jako na nizszym poziomie. Przyszly mi do glowy dwa argumenty przemawiajacym za nizsza kwota: jezeli wadium wynosi ok polowe minimalnego wynagrodzenia tak jak w Wielkiej Brytanii (tj. 500 funtow), po pierwsze moga latwiej pozwolic sobie na 'radosc z bezwysilkowego zgloszenia wlasnej kandydatury’ takze osoby ktore sa uprawnione do tego, sa pelnoletnie, ale niekoniecznie zarabiaja – tj. studenci, a takze osoby w innej sytuacji zwiazanej z brakiem przychodow. Drugi argument ktory przyszedl mi do glowy jest czysto praktyczny: wydaje sie ze przy tak niskiej kwocie jak wlasnie polowa minimalnego wynagrodzenia do lokalnej panstwowej kiesy splynie po prostu wiecej pieniedzy. Zapewne w pierwszych prawdziwie powszechnych wyborach JOWowskich tak czy siak bedzie naturalnie wiekszy odsetek kandydujacych niz pozniej. Ludzie ciekawi sa nowosci i sprawdzania wlasnych praw. Skoro kiedys w Zjednoczonym Krolestwie nie bylo w ogole warunku wadium to nie powinna stac sie krzywda gdyby wystartowalo troche zbyt wiele ludzi w pierwszych wyborach w JOW. Mysle ze lepiej jednak by bylo ich 'zbyt wiele’ niz 'za malo’.
Serdecznie pozdrawiam,
Jan Sadowski
„Artykuł 99 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej stwierdza lakonicznie, że od 21 roku życia każdy Polak może być wybrany na posła. Art. 100 mówi o tym, że kandydatów na posłów zgłaszają partie polityczne oraz wyborcy. W rzeczywistości przepisy dotyczące warunków kandydowania dla Polaków niezwiązanych z żadną partią są tak restrykcyjne, że nie pozwalają na dostanie się do sejmu. Kandydat bezpartyjny musi zebrać ponad 100 tys. podpisów, a jego subwencja jest o 80% niższa niż kandydujacego z listy partyjnej. Wyraźnie widoczna jest tu również zależność polityków od lidera ugrupowania, który przydziela miejsce na listach oraz pieniądze z subwencji. Wynika z tego, że ordynacja wyborcza nie uwzględnia zasady równości zapisanej w Konstytucji RP. Tak jak u Orwella – „są zwierzęta równiejsze”. Jednomandatowe okręgi wyborcze to ordynacja większościowa, w której każdy, kto zdobędzie 10 podpisów i wpłaci odpowiednią kaucję (rzędu ok. 4 tys. zł) może kandydować do sejmu. Nie musi walczyc o miejsce na liście i nie jest zależny od szefa. Jego szefami są wyborcy, ponieważ to ich reprezentuje w sejmie. Ich, czyli nas. To my rozliczamy go z tego, czy dba o swoje środowisko, czy rozbija się drogimi samochodami, czy kupuje ośmiorniczki i cygara. Idąc do referendum 6 września, możemy zmienić wadliwy system. Głosując: Tak – Nie – Tak. TNT”
Jeżeli chodzi o lokalnych „oligarchów” to nie można wykluczyć, że niektórzy chcą startować w wyborach po to by coś pożytecznego dla Polski czy swoich wyborców zrobić. Jednak eliminować należy takich, którzy chcą zostać posłami tylko po to by załatwić sobie korzystną ustawę czy wręcz uciec w immunitet by uniknąć odpowiedzialności karnej. Sam system wyborczy JOW usuwa pierwszy powód stawania do wyborów gdyż łatwiej przy dzisiejszym systemie wyborczym „przekonać” (cudzysłów zamierzony) jednego czy dwóch liderów partyjnych niż przy JOW’ach przekonać do ustawy posłów 231. Natomiast drugi powód startowania w wyborach przez interesownych oligarchów można zlikwidować przez ograniczenie immunitetów np. do zakazu zatrzymywania nie rezygnując przy tym z dozoru elektronicznego.
@Andrzej Czachor
Szanowny Panie Profesorze,
Korzystajac z okazji musze woJOWniczo zwrocic uwage ze JOWy projektu Fundacji Medisona maja NIEDOBRY poziom kaucji w porownaniu do Wielkiej Brytanii.
W Anglii to suma 500 funtow czyli ok polowy minimalnej pensji krajowej ktora wynosi ok 1040 funtow=6.5funta*8godz.*5dni*4tyg, https://www.gov.uk/national-minimum-wage-rates).
Dlatego chcialbym zaapelowac o odpowiednia zmiane w projekcie, tak by kaucja wynosila 500zl a nie 4000zl. Czy wedlug Pana mialoby sens wprowadzenie tej zmiany w Projekcie Fundacji, tak by rejestracja kandydatury byla BEZWYSILKOWA w Polsce na wzor UK, by mogl sobie na nia pozwolic kazdy obywatel?
Pozdrawiam,
Jan Sadowski
PS Istnieje tu prosty czynnik psychologiczny: BEZWYSILKOWE wystawianie wlasnej kandydatury na wzor UK kojarzy sie z przyjemnoscia; natomiast 4000zl kojarzy sie z pewnym oligarchicznym roznicowaniem obywateli pod katem zarobkow, na biednych gorszych ktorzy nie powinni startowac i lepszych bogatszych ktorzy latwo wyloza taka sume.
cóż Pan tu wypisuje? proszę najpierw sprawdzić! w Kodeksie Madisona kaucja jest w wysokości minimalnego wynagrodzenia za pracę, która w 2015 r. wynosi 1.750 zł, a nie 4.000 zł.
To fatalna pomylka RUCHU JOW. Zaluje ze sie na nia zalapalem. Prosze wejsc na strone RuchJow.PL i zobaczyc pierwszy post po lewej stronie: SPOLECZNOSC JOW. Podaja nieprawdziwa informacje:
(…)Tak jak u Orwella – „są zwierzęta równiejsze”. Jednomandatowe okręgi wyborcze to ordynacja większościowa, w której każdy, kto zdobędzie 10 podpisów i wpłaci odpowiednią kaucję (rzędu ok. 4 tys. zł) może kandydować do sejmu. Nie musi walczyc o miejsce na liście i nie jest zależny od szefa. Jego szefami są wyborcy, ponieważ to ich reprezentuje w sejmie. Ich, czyli nas. To my rozliczamy go z tego, czy dba o swoje środowisko, czy rozbija się drogimi samochodami, czy kupuje ośmiorniczki i cygara. Idąc do referendum 6 września, możemy zmienić wadliwy system. Głosując: Tak – Nie – Tak. TNT
Małgorzata Pawlak – serwis kraJOWy
Czy redakcja moze powiedziec RuchJOW.PL ze podaja falszywa informacje?
Abstrahując od tego co podaje RuchJOW.PL w ostatnim wpisie, myślę że jeżeli Fundacja Medisona wzoruje projekt na warunkach brytyjskich to kaucja powinna wynosić połowę minimalnego wynagrodzenia za pracę (500 funtów z 1000 funtów dyktuje zasadę 875zł z 1750zł).
Na swoim prywatnym blogu opublikowałem właśnie 7 moich motywów dla udziału w Referendum 6 IX 2015. Jakby były uwagi co do treści i formy, to chętnie ich wysłucham i być może uwzględnię.
Link: 7 moich motywów udziału w Referendum 6 IX 2015
Po wprowadzeniu JOW każdy poseł będzie musiał osobiście raz na 4 lata przekonać swoich wyborców, że jest godny zaufania, i że to właśnie on będzie najlepiej reprezentował ich interesy. Stanie się cud i po 26 latach demokracji posłowie nagle będą zmuszeni słuchać opinii swoich wyborców i reprezentować ich interesy.
Oczywiście w każdym systemie może dojść do patologii, ale gorzej niż obecnie, sejm nie może już działać.
Obecna władza, znaczy obecne „partie polityczne”, „media” a nawet sądownictwo są przerażone wizją JOW-ów jak i każdej innej formy demokracji. Dla nich JOW są rzeczywiście złem. Śmiertelnym niebezpieczeństwem.
Mają dobre powody by uważać JOW-y za złe i je zwalczać z całych sił. Podobnie jak niegdyś panicznie bronili się przed demokracją komuniści. Władza okupacyjna doskonale wie, że okupacja by się skończyła po wprowadzeniu rzeczywistej demokracji Brak możliwości wyboru przez Naród w sposób wolny własnych przedstawicieli do Sejmu oznacza dla tych sitw okupacyjnych śmierć. Dla nich jest to kwestia życia i śmierci.
Jan Bodakowski to ciekawy blogman – sądzę, że chce upiec swoją pieczeń podlizując się „systemowi”. A temat JOW jest akurat trendy. Jego tekstów na prawica.net nie da się czytać. Sili się na erudytę a znajomość ordynacji angielskiej żadna.
Nie znam tego blogera. I po tej lekturze nie chcę go znać. Wcale nie jest ciekawy. Powtarza bezmyślnie każdą bzdurę, którą usłyszy w telewizji.
Kilka lat temu, można było odnosić wrażenie, że poglądy Jana Bodakowskiego na działanie systemu wyborczego JOW kształtuje myślenie racjonalne. Ale śledząc jego kolejne teksty na portalu http://www.prawica.net.pl widać, że kłamliwa argumentacja przeciwników JOW, trafia do niego coraz bardziej. Być może w pogoni za osiąganiem rekordów ilości tworzonych tekstów ( a jest takim rekordzistą ), nie starcza mu czasu na myślenie samodzielne. I dlatego posługuje się kalkami propagandy antyJOWowskiej. Co potwierdza konstatację, że ilość, nie zawsze przechodzi w jakość.