Wiem, że przyzwyczailiśmy się do wyszukiwania wad i potknięć.Krytyka i narzekanie jest trendy. Ja zawsze byłem inny, od dawna dostrzegam w Nas Polakach i Polsce ogromny potencjał i zbiór ogromnej liczby sprzyjających okoliczności , aby być bogatym krajem i narodem. Kiedy popatrzymy na inne państwa, ogarnięte konfliktami wojennymi, wielonarodowymi, okupowanymi, gdzie wiadro wody, czy worek żywności to majątek, to sam się dziwię jak można to spartaczyć. Już dzisiaj możemy powiedzieć, że jesteśmy bogatymi ludźmi.
W chwilach kiedy mam wątpliwości w ocenie, przestawiam moje myślenie ze sakli „makro”(globalnej) do skali „mikro”(regionalnej) i zadaję sobie szereg banalnych pytań i porównuję: Gdybym był gospodarzem takiej ziemi(nawet 1 ha), w takim miejscu w takim klimacie w takiej sytuacji ekonomicznej jak jest Polska. Po prawej mam wielkiego sąsiada (trochę zacofanego) ogromne połacie ziemi, ludzi, potencjalny rynek zbytu, dla żywności, technologii itp. generalnie ogromne potrzeby. Po lewej mam innego sąsiada, który jest potentatem produkcyjnym, ma ogromną nadprodukcję poszukuje rynków zbytu bo nie może się rozwijać. Moja ziemia od zawsze rodzi jak opętana jest płodna i nieskażona, wyrzucam ogryzek jabłka do rowu ,za kilka lat wyrasta z niego jabłoń i rodzi(rozejrzyjcie się wokół siebie nigdzie tak nie ma). Warunki, klimat idealny ,dostęp do wody, węgla, gazu no i to położenie. Jestem granicą między nimi. Zadaję sobie wtedy pytanie:
Czy pozwoliłbym….przepuściłbym bez zobowiązań i pozbawił się zysków sąsiadowi z lewej? A może sąsiadowi z prawej? No tak myślicie podobnie jak ja: Głupi bym był!
Wtedy doznaję olśnienia: jesteśmy wisienką na torcie Europy. Ani sąsiad z lewej ani z prawej nie przeskoczy mnie ,ani nie przefrunie. Zadaję sobie wtedy pytanie: Dlaczego ja, dlaczego my mielibyśmy narzekać? Co jest ze mną nie tak!
A to z nimi jest coś nie tak, bo to Oni (sąsiedzi)nas potrzebują, naszej przychylności, naszych autostrad i naszych działek inwestycyjnych i taniego zaplecza produkcyjnego. Ja nie żałuję, dajmy im to, ale za godną cenę, a jak nie to my możemy robić to co Oni chcą robić u nas. Przecież my dzisiaj mamy co jeść. My nie musimy wozić wody 100km do jednej roślinki jak w Izraelu. Nie musimy wydzierać wody innym sąsiadom jak w Afryce.
Możemy mieć nawet tropikalną plażę, lepszą niż w Berlinie Tropikana-islands . Mamy wyjątkowo bogate źródła geotermalne(np: Konin) Możemy, jak tylko nie damy się ograbiać innym.
JOWy to nasi posłowie, to koniec ich bezkarności, to przebudzenie nas ze snu, naiwności. JOWy to nadzieja dla nas i naszych dzieci, to koniec nadzoru ich mądrzejszych nad nami głupimi. To koniec matematycznych statystyk ze wskazaniem co dla nas jest lepsze i ile procent. JOwy to też i chyba najważniejsze publiczne uczciwe liczenie naszych głosów.
Jerzy Leśniewski – serwis kraJOWy
- Dorobek 26-lecia porozumień okrągłego stołu i tzw. częściowo wolnych wyborów - 25 czerwca 2015
- Słowo o Newsweek’u - 25 czerwca 2015
- Bunty w powojennej Polsce a ciągłość pokoleń aparatczyków - 24 czerwca 2015
- Teraz nasz Ruch - 24 czerwca 2015
- Chcieć znaczy móc - 22 czerwca 2015
- Parę słów o konwencji PiS i PO - 22 czerwca 2015
- Konwencje Pis i PO a referendum 6 września - 21 czerwca 2015
- Wszyscy jesteśmy (prawie) równi wobec prawa. - 21 czerwca 2015
- I strach przestał być w końcu taki ważny - 21 czerwca 2015
- JOWy to solidna podstawa państwa! - 21 czerwca 2015