Teorie jakoby po wprowadzeniu JOW-ów scena polityczna podzieli się na PiS i PO wygłaszają albo zatrwożeni funkcjonariusze partyjni, albo osoby, które nie do końca rozumieją na czym polegają JOW-y.
Sukces w wyborach prezydenckich Pawła Kukiza i jego głównego postulatu: wprowadzenia w Polsce ordynacji większościowej, doprowadził aparatczyków partyjnych do szewskiej pasji. Natychmiast rozpoczęła się akcja straszenia antysystemowego elektoratu wizją opanowania polskiej sceny politycznej przez dwie główne partie, co rzekomo skutecznie zablokuje możliwość wejścia do Parlamentu nowych ugrupowań. Zaczęto nawet pokazywać wizualizacje wyborcze, wedle których po wprowadzeniu JOW, szeroko rozumiany ruch antysystemowy zdobędzie zaledwie 2 mandaty, a w przypadku zachowania ordynacji proporcjonalnej byłby trzecią siłą w Sejmie….
Fot.: Tak zdaniem Gazety Wyborczej wyglądałby Sejm po wprowadzeniu JOW-ów.
Źródło: Gazeta.pl
Na początek warto zwrócić uwagę na niespotykaną troskę funkcjonariuszy partyjnych, którzy tak bardzo chcą uchylić nieba swoim przeciwnikom, że dla ich dobra blokują wprowadzenie ordynacji większościowej. Czyż to nie piękny gest? JOW-y mają dać POPiS-owi władzę na wieki, ale obie partie są tak humanitarne i łaskawe dla swoich potencjalnych rywali, że konserwują ordynację proporcjonalną! Jedno jest pewne: gdyby JOW-y miały pomóc PiS i PO zabetonować scenę polityczną na wieki, to już dawno byłyby wprowadzone.
Oczywiście rację mają ci, którzy mówią, iż ordynacja większościowa – zgodnie z prawem Duvergera – prowadzi do powstania systemu dwupartyjnego. Jest to konsekwencja zasady, że w systemie większościowym z jednego okręgu wchodzi tylko jeden kandydat, wobec czego osoby o poglądach prawicowych i lewicowych muszą się skupiać i współpracować by wyłonić spośród siebie najsilniejszego i najsprawniejszego kandydata, który następnie wejdzie do parlamentu. W konsekwencji scena polityczna dzieli się na „prawicę” i „lewicę. Niezauważalną zaletą tego systemu jest eliminacja z życia publicznego wszelkiej maści ekstremistów. Polityczni wariaci typu Palikot, być może są w stanie wywalczyć pojedynczy mandat w danym okręgu, ale nigdy nie zdobędą wpływu na władze. Można w tym miejscu postawić śmiałą tezę, że gdyby w okresie międzywojennym wprowadzono w Rzeszy JOW-y, Hitler nigdy nie doszedłby do władzy.
Tak więc faktem jest, że JOW-y w konsekwencji doprowadzą do podziału sceny politycznej na dwie partie, jednak charakter i model tych partii będzie znacznie odbiegał od tego co znamy z polskiego doświadczenia, co wyjaśniam poniżej.
Wprowadzenie JOW-ów otworzy możliwość startu do parlamentu tysiącom lokalnych działaczy, społeczników, przedsiębiorców, którzy w obecnym systemie partiokratycznym nie mają szans na udział w życiu politycznym naszego kraju. Zapewne w JOW-ach wystartują osoby, które sprawdziły się w lokalnym samorządzie: radni, wójtowie, burmistrzowie. Osoby te nie będą musiały pytać o zgodę na start jakiegoś partyjnego bonza, nie będą musiały uczestniczyć w rytuałach lizusostwa wobec lidera partii i nie będą skazane na uczestnictwo w partyjnych spiskach i intrygach. Będą mogły założyć swój własny lokalny komitet i robić swoją indywidualną kampanię w małym okręgu wyborczym. Jako że będą to ludzie znani w swoich środowiskach będą oni mieli największe szanse na elekcję. Skończy się era politycznych spadochroniarzy. Efekt będzie taki, że do Sejmu wejdą ludzie nowi, świeży, doświadczeni i znający realia życia Polaków. Z kolei wszelkiej maści Hoffmany, Niesiołowscy i tym podobni partyjniacy nie będą mieli w tym wyścigu żadnych szans.
I dopiero ci przedstawiciele „Polski lokalnej” zgrupują się w sejmie wedle wyznawanych poglądów i idei w większe ciała polityczne, które nazwą klubami lub partiami. Szef tej partii będzie musiał się liczyć z liderami poszczególnych regionów bo będzie wiedział, że bez tego nie utrzyma większości. To szef partii będzie chodził na pasku swych posłów a nie odwrotnie. Posłowie przestaną być bezmyślną maszynką do głosowania, a staną się realnymi wybrańcami narodu. I o taką zmianę właśnie nam chodzi.
- Tarnobrzeg. O znaczeniu referendum i idei JOW słów kilka… - 26 lipca 2015
- Konferencja Antysystemowa w Kielcach - 7 lipca 2015
- Relacja ze spotkania woJOWników w Sandomierzu - 5 lipca 2015
- Chcemy być obywatelami we własnym państwie. Mamy dość partiokracji - 20 czerwca 2015
- „NIE” dla ordynacji mieszanej! - 17 czerwca 2015
- Kielce za JOW-ami. Relacja ze spotkania - 15 czerwca 2015
- Sikorski: Będę jedynką, czyli nie mamy pańskiego płaszcza i co pan nam zrobisz? - 12 czerwca 2015
- Powstał pierwszy na Podkarpaciu punkt referendalny – relacje medialne - 11 czerwca 2015
- 1 lipca Dniem Sejmu? Czy oni całkowicie zwariowali? - 8 czerwca 2015
- „Echo Dnia Podkarpackie”: W Nowej Dębie promowali wprowadzenie JOW-ów - 7 czerwca 2015
JOWy są dobre, bo ograniczą korupcję partyjną, zwiększą konkurecję parlamentarną , zmuszą ich do realnej pracy na rzecz społeczności, kraju i Narodu i umożliwią efektywniejsze i skuteczniejsze rozliczanie przez Naród.
Wybierajmy sami przedstawicieli, a nie że partie wybierają za nas swoje marionetki.
1. JOW tak, ale nie na żaden wzór brytyjski lecz polski czyli podobnie jak w wyborach prezydenckich w Polsce z okręgu powinien wchodzi ten kto uzyska ponad 50 % głosów w I lub w II turze wyborów. Nie należy się wejście do Sejmu osobie, która zdobywa tylko np. 30 % głosów lecz musi ponad 50 %. Gdy chcemy być najlepsi nie możemy wzorować się na dobrych lecz wymyślać rozwiązania jeszcze lepsze od nich.
2. W Wielkiej Brytanii parlamentarzyści ze zwycięskiej partii bardziej niż wobec wyborców z okręgu są lojalni wobec premiera – szefa swojej partii, gdyż głosują tak jak on sobie życzy. Są niemal typowymi maszynkami do głosowania. Dlatego według mnie lepszym ( zdrowszym ) rozwiązaniem jest ustrój w USA, gdzie parlamentarzyści są dużo bardziej niezależni od władzy wykonawczej ( prezydenta ).
Amerykanie nie mają europejskich w stylu partii politycznych ze stałym liderem – są go raczej luźne bloki polityczne. To zupełnie inna kultura polityczna niż panuje w Europie.
Wręcz przeciwnie do tego co napisane brytyjski system działa bardzo dobrze. Naciski partyjne są i zawsze będą z JOW-ami czy bez. Ale proszę zwrócić uwagę jak mówi się często że premier jest pod naciskiem posłów z marginalnych okregów wyborczych bo ich przewaga jest minimalna. To oni naciskają premiera i o to właśnie chodzi.
@czytelnik
4. W danym okręgu zgłaszają się:
a) bezpartyjny burmistrz cieszący się szacunkiem społeczeństwa;
b) spadochroniarz z warszawy z partii PiS – nikomu nie znani.
c) partyjniak z PO
d) partyjniak z SLD
e) strażak z PSL
Wygrywa jeden. Kto? Moim zdaniem rozgrywka potoczy się między burmistrzem a strażakiem. Obaj są znani w środowisku i to jest ważne. Szyldy partyjne zejdą na drugi plan.
———-
Wygrywa… spadochroniarz (z PIS, PO, z jakiejkolwiek innej partii) na którego scedował swoje głosy ….burmistrz. Bo burmistrz jest okopany w swoim środowisku, wszyscy wiedzą jak z nim załatwiać interesy. O ile nie jest to zbyt uciążliwe dla środowiska (burmistrz żyje ale i daje żyć innym) to nigdy nie będzie chciał się ruszyć do Parlamentu. Dlatego będzie wytrychem z którego skorzystają partyjni kacykowie. Plus oczywiście kasa, która przyjdzie na wybory (a część zostanie i po wyborach) z partyjnej centrali. Posłuchajcie co mówi Kukiz o ustawianiu budżetu w Radzie w której jest radnym…
Dlatego, jak sądzę, rozsądne jest odcięcie partii od Parlamentu. Niech skupią się na bieżącym rządzeniu – wyłanianiu premiera i jego rządu oraz wyborach prezydenckich. Niech tam tworzą przeciwwagę. Natomiast Parlament, miejsce stanowienia dobrego prawa powinno być odcięte od wpływu partii i koterii politycznych. A to może umożliwić tylko wprowadzenie systemu prezentowanego przez JOP – Jednomandatowe Okręgi Parlamentarne. facebook.com/tylkojop
A przy okazji, jeśli myślicie o tzw. „antysystemowcach” zastanówcie się któremu z nich rzeczywiście zależy na stanowieniu „dobrego prawa” w Parlamencie a nie na kacykowym stołku. Który z nich poprze JOP, chociażby dlatego że to JOP są 100% antysystemowe? Jak sądzicie… Obyście się nie rozczarowali ….
Właśnie kilka tygodni temu byłem światkiem kampanii wyborczej w systemie JOW – mieszkam w Wielkiej Brytanii od trzech lat. Jak ten system działa w praktyce? W przeciwieństwie do polskiego prezydenta, kandydaci w hrabstwie w którym mieszkam znaleźli czas na prawdziwą debatę przedwyborczą. Momentami ostro, ale zawsze kulturalnie (porównaj z Niesiołowskim!!) dyskutowali nie tylko na tematy „polityczne”, ale i bardziej samorządowe takie jak lokalny szpital i infrastruktura. Ci ludzie znają warunki lokalne, bo mają silne powiązania z lokalnym samorządem. Taki polityk staje się automatycznie reprezentantem danego hrabstwa. Drogich kolegów, którzy uważają, że nie mieli by w systemie JOW reprezentanta proszę, żeby przypomnieli sobie imię i nazwisko swojego obecnego reprezentanta, albo chociaż posła na którego głosowali? W tym systemie, kandydat, żeby zdobyć mandat musi zabiegać o jak najszerszą akceptację społeczną. W tym kraju (Anglii) nikt nie wpadł na pomysł karania mandatem za przejście przez ulicę na czerwonym świetle. Kalkulacja podatkowa zajmuje pół strony i oblicza ją urząd podatkowy, a urzędnicy otaczają się tanimi meblami, a nie marmurami jak często to bywa w Polsce ( nie mam zbyt dużej praktyki z urzędami, byłem zmuszony odwiedzić jakikolwiek urząd dotychczas tylko raz!!). A jak to wygląda w „proporcjonalnej” Polsce?
Ciekawe jest to, kto nie wszedł do parlamentu. UKIP – pomimo prawie 20% poparcia uzyskała 2 miejsca. Dla niewtajemniczonych powiem, że jedyną linią polityczną tej partii jest to, że wszystko co złe jest winą imigrantów, głównie z europy wschodniej (czytaj Polaków). Wysokie ceny nieruchomości, niski poziom zarobków i nauczania, wysokie koszty zasiłków a nawet dziury w drodze. Wniosek – system JOW utrudnia dojście do władzy ekstremistom. Z drugiej jednak strony, żeby nie stracić poparcia konserwatyści musieli podchwycić temat i zamierzają ograniczyć imigrację i zaostrzyć warunki udzielania zasiłków dla nowo przybyłych.
Osobiście byłem zdumiony stanowiskiem Korwina Mikke, w trakcie debaty prezydenckiej (którego uważałem za inteligentnego człowieka), że fakt, że UKIP nie wszedł do parlamentu jest wadą systemu JOW. W takim razie fakt, że Hitler doszedł do władzy był zaletą systemu proporcjonalnego !!?
Nawet jeśli faktycznie PoPIS dojdzie do władzy, w co wątpię , to skład sejmu się personalnie zmieni. Będą to osoby o znacznie silniejszym oparciu lokalnym i znacznie łatwiejsze do kontrolowania i rozliczania lokalną społeczność. Posłowie = Posłańcy. Osobiście raczej spodziewał bym się większej ilości doświadczonych samorządowców, znających problemy „na dole”.
Oryginalne, bardzo oryginalne. Brzmi prawie jak: „Chcemy się w ten sposób przeciwstawić zwyczajowi wypełniania list do głosowania osobami zasłużonymi dla danej partii, bez zwracania uwagi na indywidualne cechy charakteru i umiejętności danej osoby”. Tylko, że to już w 1920 roku do programu NSDAP wpisał Adolf Hitler. I co z tego wyszło?
@100 db
>>Piszesz: „wybraliście nas nie wiedząc kogo wybieracie”. Skoro tak oceniasz Polaków.<<
A masz inne wrażenie wynikające z obserwacji tego co się dzieje w naszym kraju, gdy ludzie wybierają tych samych i się dziwią, że znowu ich oszukali? Tak, tak właśnie oceniam Polaków. Pomijam fakt, że 70% nie chodzi na wybory.
"Poza tym Kaczyński to też jest synek, braciszek i wujcio zarazem, Komorowski tak samo itd. Pewnie i Duda. W czym są oni lepsi od mojego Wujcia?"
W niczym, ale sama wymiana dla wymiany, np. głosujemy teraz na 10-tki (w systemie obecnym) dużo nie zmienia, dalej siedzi 460 posłów, którzy popierają obecny kierunek. JOWy w najprostszej wersji niczego nie zmienią, dalej będzie PO i PiS, dalej będą prezesi. Poczekaj do wyborów na jesieni – zobacz ile zdobędzie mandatów senatorskich drużyna "KUKIZ". To JOWy w najczystszej postaci.
"A wyobraź sobie teraz, że są ludzie, którzy uparcie nie chcą zmienić swoich zasad, z których jedna jest taka – kto płaci ten stawia warunki, ten wymaga. Jak świat światem zasada ta jest niezmienna. Skoro tak to chcę mieć kontrolę nad swoją kasą, przynajmniej żeby żaden cwaniak nie brał jej kiedy chce, jak chce, bez liczenia się ze mną, a kiedy toi robi że by nie grał mi na nosie (wchodził do Sejmu bez względu na wynik wyborów). Zdziwisz się ilu Polaków myśli podobnie, ogromna większość."
A to do czego, bo nie rozumiem? Jaki ma to związek z JOWami? Przypominam, że "drużyna Kukiza" nic nie mówi na żaden inny temat (poza miłością do Polski), w szczególności o finansach.
"JOW nie jest tu propagowany jako najlepszy system wyborczy ale jako likwidujący obecną patologię taką, że są w Sejmie ludzie, których obywatele nie wybrali. JOW to jak by nie patrzył realna kontrola każdego posła."
Ok, ale zawsze będą w Sejmie ludzie, których ja nie wybrałem, właściwie można powiedzieć, że nie ma tam ludzi, których ja wybieram, więc? Kontrola każdego posła? Jeżeli, załóżmy, głosowałem na A, a wszedł B – przy JOWach – to jest to mój poseł czy nie? I w jakim zakresie mam go kontrolować – obietnic, które złożył? A jeżeli obiecał coś, co jest mi obce, to ja się będę cieszył, gdy tego nie zrealizuje.
"Krytyka JOWów jest dowodem na niezrozumienie problemu, krytyka ta jest teoretyzowaniem akademickim na zasadzie – to ja mam rację, bo jestem taki mądry i udowodnię wam, że mój system jest najlepszy, najefektywniejszy itp."
"Prawdziwa cnota krytyk się nie boi" – jeżeli coś jest idealne, to dlaczego o tym nie dyskutować? Skoro jest idealne, to chyba łatwo to obronić? W Polsce, w 1989 w wyborach na początku nie było progu 5% i finansowania partii z budżetu i wtedy nie było problemu z różnymi osobami trafiającymi do parlamentu – mogli trafiać różni osobnicy. Patrząc na parlament w UK można odnieść wrażenie, że są Konserwatyści, członkowie Partii Pracy, Szkoci i ktoś jeszcze. A w USA tylko demokraci i liberałowie, a np. taka TeaParty nie ma żadnego przebicia, bo są JOWy.
"Wygląda na to, że w Polsce są ze dwa młode pokolenia, głodne sukcesu, wykształcone, to oni wezmą te mandaty. JOW mogą zrobić takie zmiany, o których nie śniło się filozofom. Ci Wujciowie i ciocie z Twojego obrazka są jacyś pase, możesz się bardzo zdziwić widząc tych wujciów i ciocie z nowego pokolenia."
Ale to Ty wyjeżdżasz z wujciem, a nie ja i wiesz co znaczy słowo passé? W kontekście czego je używasz? W ruchu JOW są ludzie młodsi i starsi, więc pewnie różni będą mogli zawalczyć o możliwość zmiany – poczekaj do wyborów na jesieni, sprawdź ilu zwolenników JOWów (ludzi od Kukiza) stanie się senatorami. W moim mieście będzie to człowiek z PiS. Duda w pierwszej turze miał ponad 40%, myślisz, że znajdzie się jakiś lokalny działacz, zwolennik JOWów, który będzie miał co najmniej 40%?
Tylko parę punktów. Tea Party to partia ekstremistów i nawet w USA to widzą więc to nie ma nic wspólnego z JOWami.
Ale teraz bardziej interesujący punkt – jak głosujesz na kandydata A a wygrywa B to B jest jak najbardziej Twoim przedstawicielem. Masz jak najbardziej prawo skontaktować się z B i wyrazić swoją opinię i w UK przynajmniej on Ci nie powie że ma Cię gdzieś bo dobrze wie że Ty jesteś potencjalnym jego wyborcą, a inni którzy głosowali na niego mogą się od niego odwrócić. Więc jak masz problem bo np ktoś chce wybudować przed Twoim domem śmietniko i B załatwi sprawę to możesz stwierdzić że to 'osoba która załatwia sprawy – może na nią zagłosuje’ i oto chodzi. B musi słuchać wszystkich swoich wyborców czy na niego/na nią głosowali czy nie. A Ty wiesz do kogo się zgłosić a teraz wiesz? Raczej nie.
@micra
Piszesz: „wybraliście nas nie wiedząc kogo wybieracie”. Skoro tak oceniasz Polaków.
Poza tym Kaczyński to też jest synek, braciszek i wujcio zarazem, Komorowski tak samo itd. Pewnie i Duda. W czym są oni lepsi od mojego Wujcia? Historycy, politolodzy, nauczyciele to sejmowa czereda wyłącznie do utrzymania bo niczego te czereda nie wyprodukuje dla państwa polskiego. To wuje ciocie mężowie stanu jak najbardziej, oni już w Sejmie są. Problem w tym, że dość dobrze z tego żyją ale jakby tymi, którzy im płacą pensje, nie za bardzo się przejmują. Ta wielka rodzina sejmowa dzierżąca władzę w Polsce nie jest naszą rodziną nas obywateli. A wyobraź sobie teraz, że są ludzie, którzy uparcie nie chcą zmienić swoich zasad, z których jedna jest taka – kto płaci ten stawia warunki, ten wymaga. Jak świat światem zasada ta jest niezmienna. Skoro tak to chcę mieć kontrolę nad swoją kasą, przynajmniej żeby żaden cwaniak nie brał jej kiedy chce, jak chce, bez liczenia się ze mną, a kiedy toi robi że by nie grał mi na nosie (wchodził do Sejmu bez względu na wynik wyborów). Zdziwisz się ilu Polaków myśli podobnie, ogromna większość. Przypomnij sobie jaka była najważniejsza instytucja władzy plemiennej starodawnych Polaków – wiec.
JOW nie jest tu propagowany jako najlepszy system wyborczy ale jako likwidujący obecną patologię taką, że są w Sejmie ludzie, których obywatele nie wybrali. JOW to jak by nie patrzył realna kontrola każdego posła. Tylko tyle i aż tyle. Zmiana jednego parametru ale jakże ważnego. A te dyskusje o odmianach JOWów są drugorzędne. Krytyka JOWów jest dowodem na niezrozumienie problemu, krytyka ta jest teoretyzowaniem akademickim na zasadzie – to ja mam rację, bo jestem taki mądry i udowodnię wam, że mój system jest najlepszy, najefektywniejszy itp. Ale chodzi o zupełni co innego. Wprowadzenie JOWów to jak zmiana ustroju Polski w 1989, to zasadnicza zmiana, która zmieni wszystko w Polsce – poseł będzie mógł zostać przez obywateli zwolniony z pracy forever.
Czy się bać czy płakać jeśli będą JOWy? Wygląda na to, że w Polsce są ze dwa młode pokolenia, głodne sukcesu, wykształcone, to oni wezmą te mandaty. JOW mogą zrobić takie zmiany, o których nie śniło się filozofom. Ci Wujciowie i ciocie z Twojego obrazka są jacyś pase, możesz się bardzo zdziwić widząc tych wujciów i ciocie z nowego pokolenia.
@100 db
„zakładasz, że kacyk z PO PIS ma wizje a mój Wujo z mej skrajnej mieściny takiej nie ma? otóż nawet się nie spodziewasz jakie wizje państwa ma mój Wujcio.
podatki i obronność wymagają wizji? a może kodyfikacji, rachunku ekonomicznego, porządku, organizacji a nie wizji.
…
powiem Ci jak mój Wujcio by zgrał jak by już został posłem a potem może i premierem – zatrudniłby do podatków fachowca, potem zasięgnąłby info w referendum i na koniec wydałby zeszyt o podatkach państwa.”
Czyli Twój Wujo startowałby z zamiarem rządzenia nie wiedząc co chce osiągnąć? No, to bardzo dobry pomysł, podobnie wybranych zostałoby innych 459 wujków, ciotek, dziadków i babć, takowoż mam i ojców, zatrudniliby jednego eksperta (może być kacyk z PO lub z PiS lub zorganizowaliby przetarg na projekt państwa) i powiedzieliby „ludzie, wybraliście nas, mamy projekt, ale co o nim sądzicie? Czy jest dobry? Zrobił go ekspert, najlepszy z najlepszych, ale wybraliście nas nie wiedząc kogo wybieracie, to powiedzcie, co o tym myślicie?” I teraz ludzie, wybrali Twojego Wujcia i innych również i bez eksperta mają powiedzieć czy jest ok, czy nie jest ok? Ależ oczywiście, że odpowiedzą, ludzie wiedzą doskonale, że im się należy – poparcie zdobędzie pomysł, który dużo obieca, że dużo rozda i Twój Wujcio będzie szczęśliwy, bo chce dobrze, Twój Wujcio wie swoje i dlatego zostanie wybrany.
Paweł Kukiz ma jedną wizję – JOWy, przekonuje, że po 2-3 wyborach w tym systemie wszystko się ustabilizuje i system będzie lepszy. Moja ocena jest taka, że teraz jest bardzo źle i dalsze czekanie na spokojne zmiany, kolejne 10-15 lat, doprowadzi do upadku tego państwa, a nie do jego wzmocnienia.
Komorowski opowiada bajki o tanich mieszkaniach, o dopłatach do pracy dla młodych, Duda da rodzicom pieniądze na każde dziecko – z mojego punktu widzenia – pomysły głupie, ale swoje pomysły – grupa skupiona wokół Pawła Kukiza musi podać, bo poza JOWami trzeba się będzie zająć wieloma sprawami, np. pielęgniarki lub powiedzieć – sorry, robimy prywatyzację służby zdrowia i problem pielęgniarek się rozwiąże (tak jak nie ma problemu kelnerów w restauracjach).
@micra
zakładasz, że kacyk z PO PIS ma wizje a mój Wujo z mej skrajnej mieściny takiej nie ma? otóż nawet się nie spodziewasz jakie wizje państwa ma mój Wujcio.
podatki i obronność wymagają wizji? a może kodyfikacji, rachunku ekonomicznego, porządku, organizacji a nie wizji.
skąd takie dziwne masz poglądy ?
powiem Ci jak mój Wujcio by zgrał jak by już został posłem a potem może i premierem – zatrudniłby do podatków fachowca, potem zasięgnąłby info w referendum i na koniec wydałby zeszyt o podatkach państwa. Dość to proste i logiczne wyjaśnia Wujcio.
No ale mój Wujcio to oszołom z prowincji, nie jakiś mąż stanu z Warszawy, i on, ten prowincjusz ma takie skrajnie oszołomione poglądy, że uważa, że przedsiębiorca powinien płacić wszelkie składki dla państwa jako % od dochodu a nie z góry z nie wiadomo z czego – taki to spryciarz ten mój Wujcio!
@Czytelnik, 12.49 (czy coś koło tego)
„4. W danym okręgu zgłaszają się:
a) bezpartyjny burmistrz cieszący się szacunkiem społeczeństwa;
b) spadochroniarz z warszawy z partii PiS – nikomu nie znani.
c) partyjniak z PO
d) partyjniak z SLD
e) strażak z PSL
Wygrywa jeden. Kto? Moim zdaniem rozgrywka potoczy się między burmistrzem a strażakiem. Obaj są znani w środowisku i to jest ważne. Szyldy partyjne zejdą na drugi plan.”
To może zadziałać na wsiach, w małych miasteczkach – tam rzeczywiście może być jakiś strażak, może być jakiś burmistrz (nawet i partyjny). O ile burmistrz nadaje się, by mówić na szerszym forum, to czy strażak musi zajmować się gadaniem o niczym, bo tym się zajmuje obecnie Sejm. Strażak nie będzie gasił, tylko pojeździ do Sejmu posiedzieć w ławach sejmowych.
W dużym mieście są znani lokalni celebryci – ludzie widoczni w mediach, ale nie społecznicy, którzy rzeczywiście coś robią – oni pracują dla lokalnej społeczności. Nawet jednak gdyby trafili społecznicy do Sejmu, to czy oni rzeczywiście będą mieć jakąś wizję kraju? Czy w wizji zwolenników JOWów – 300 społeczników będzie miało wizję podatków, obronności, czegokolwiek na szczeblu centralnym? A jeżeli tych 300 społeczników stwierdzi, że dzieci na rowerach muszą nosić kaski, bo chcą dobrze, bo wydaje im się, że dzięki temu ocalą jeszcze jedno życie i wprowadzą taki przepis? To czym się tych 300 społeczników będzie różnić od obecnego Sejmu? „Kaski dla dzieci na rowerach” można zmienić na cokolwiek, co jest „prospołeczne”, by „komuś było lżej”, by „kogoś ocalić” – płacę minimalną, pomoc najuboższym, wysokość rent, dopłaty do mieszkań dla studentów, darmowe jedzenie dla najuboższych. Wszystkie te drobne sprawy niczego wielkiego nie zmieniają, ale sumarycznie popadamy w coraz większy socjalizm, bo „władza” chce, by wszystkim było dobrze i bezpiecznie.
A ja nie chcę, dla przykładu, by ktoś decydował za mnie o bezpieczeństwie moim i mojej rodziny. Chcę, by moje dzieci jeździły na stoku bez kasku, na rowerze bez kasku (jeszcze mogą), bym mógł przewieźć dziecko moje i koleżankę mojego dziecka do kina bez brania fotelika, by dziadkowie moich dzieci mogli zabrać nasze dzieci bez fotelików na działkę pod lasem, by ktoś mi nie mówił, gdzie mogę, a gdzie nie mogę się kąpać. I to tylko w zakresie „bezpieczeństwa”, czym tak chętnie zajmują się posłowie. A są jeszcze podatki, w jakim kierunku tych społeczników pójdzie? Czy nie w kierunku wspólnego dobra i jeszcze większych podatków? No skądś te pieniądze trzeba wziąć, by wszystkim było dobrze.
I to, że ja chcę decydować o mnie i mojej rodzinie nie oznacza, że ktoś, jeżeli chce, może być tym niewolnikiem, któremu inni powiedzą co ma robić, ale dlaczego to ma dotyczyć wszystkich? Tak, tu dochodzimy do modelu państwa i tego, co urzędnicy mogą zaplanować – niestety, w obecnym modelu, gdy mogą wszystko, mogą zrobić największe głupstwo – wszystko oczywiście w dobrej wierze, wszystko z dobrymi intencjami.
Ale załóżmy, że społecznicy nie wsłuchają się jednak dobrze w to, co mówią ludzie i wprowadzą coś a’la 6-cio latki do szkół i co wtedy? Ano nie zostaną pewnie wybrani w kolejnych wyborach i kolejnych 320 społeczników będzie to odkręcać? Gdyby system w kraju nie pozwalał na takie decyzje, tylko tego typu decyzje byłyby podejmowane na szczeblu lokalnym to wtedy nie ma ryzyka głupiej polityki.
I patrząc na dotychczasowe wybory – ludziom jest dobrze z obecnym systemem, gdyby było inaczej nie głosowaliby na PiS/PO/SLD/PSL/Palikota, gdyby było inaczej to głosowali by na innych wariatów/oszołomów lub przynajmniej na kogoś daleko z listy, ale ludzie NIE INTERESUJĄ SIĘ POLITYKĄ. Wprowadzenie JOWów spowoduje, że nie będzie już problemu skąd wziąć 8-9 ludzi na listę, bo wystarczył będzie jeden lub dwóch pomazańców prezesa partii i będą wybory do Sejmu i Senatu, reszta nie będzie mieć żadnego przebicia.
Ponadto dodałbym, że nigdzie nie jest napisane, że KAŻDY MA MIEĆ SWOJEGO REPREZENTANTA w Sejmie? że ordynacja musi być „sprawiedliwa” „wyważona” czyli „proporcjonalna” itp. aby zapewnić każdemu „własnego” posła w Sejmie? NIE MA CZEGOŚ TAKIEGO. Tam gdzie będą dominować wyborcy o np. poglądach lewicowych tam będą mandaty dostawać kandydaci lewicowi. I tyle. Wtedy pisz na Berdyczów! albo zmień miejsce zamieszkania. Trzeba się z tym pogodzić. Manipulowanie przy ordynacji to mataczenie, to świadoma modyfikacja RZECZYWISTEJ WOLI WYBORCÓW. JOW na pewno nie jest zmanipulowaną formą wyborów. Nie chodzi o to żeby każdy wyborca miał swojego osobistego reprezentanta w Sejmie ale żeby ogół reprezentantów wykonywał zadania oczekiwane przez wyborców. Jakie to ma znaczenie czy za np. wiekiem emerytalnym głosuje prawicowiec, lewus, małpa czy gejuski elegant? Żadnego znaczenia nie ma. Liczy się sprawa. Spokojnie dajmy ludziom prawo i niech się dzieje ich wola. Nie będą mieli wyboru spośród zielonookich brunetów to zagłosują na niebieskooką Marysię, która zobowiąże się przed nimi reprezentować ich sprawy. Na razie takiego prawa nie dostali i NIKT W TYM KRAJU NIE MOŻE NICZEGO POWIEDZIEĆ O JOWACH W WARUNKACH POLSKICH – NICZEGO! Przestańcie więc filozofować drodzy państwo, odróżnijcie swoje projekcje od faktów. Fakty dopiero będą – wtedy pogadamy. A akademickie miernoty niech zamilkną i dziękują obywatelom za pensje, z których żyją. Po co się tak napinać – najlepsze to co najprostsze.
Salut Wam a IM bye bye.
Ywald
15. maj 2015, godz. 22:16
, wskaż proszę zło które jest skutkiem JOW. Na czym , twoim zdaniem , ono polega.
Ponadto zapewniam cię że nikt ze Ruchu JOW nie twierdzi że ordynacja JOW to lekarstwo na całe zło. Od siebie dodam że dla pełni demokracji konieczna jest jeszcze , miedzy innymi, instytucja obligatoryjnego referendum obywatelskiego.
Patryk
15. maj 2015, godz. 19:07
Na Hitlera głosowało 90%Niemców
Mylisz się ; Hitler zdobył władzę w wyniku wyborów w ordynacji PROPORCJONALNEJ, w których na partię NSDAP głosowało poniżej 40% glosujących.
Dobitnym przykładem JOWów jest Anglia gdzie od lat w parlamencie są dwie najsilniejsze partie a mniej popularnych nie ma lub są marginalne. Podobnie jest w innych państwach. Niektórzy jednak dalej będą się upierać, że JOWy to lekarstwo na całe zło.
To bardzo dobrze działa w UK. Wiesz kto reprezentuje dany okręg.
Ostatnia propozycja prof. Balcerowicza dotycząca zastąpienia JOW kadencyjnością posłów jest bardzo nietrafna, to jest takie same jak dotychczasowe upolitycznienie parlamentu, niby bardziej demokratyczne zasady, ale dotyczące tylko własnego środowiska. Politycy mianowani przez prezesów jak mafia nie dopuszczą innych nie partyjnych. Ta propozycja to: raz ja, raz ty.
Może Konstytucja w art. 96 powinna precyzować sposób wyborów jako zmienny, można pogodzić zwolenników JOW i zwolenników zasad proporcjonalności systemem zamiennym co cztery lata. Taki sposób w znacznym stopniu odpartyjni kandydatów „wietrząc” sukcesywnie sale sejmowe, ale również nie wprowadzi trwałego monopolu, podziału na dwupartyjność najsilniejszych ugrupowań politycznych i nie zagwarantuje wiecznym łakomczuchom części tortu.
W konsekwencji doprowadzi to do zabiegania partii o te osoby, które cieszą się poparciem lokalnym, a nie dotychczasowymi etatowymi kolegami partyjnymi, którzy są kolegami nie z poparcia powszechnego ale z łaski prezesów.
Nonsens? Tylko dlatego, że żadne inne państwo nie ma takiej ordynacji ? przecież ogień nie wprowadzono we wszystkich jaskiniach jednocześnie, któraś musiała być pierwsza.
Propozycje planktonu politycznego niby kompromisowe tj. ordynacje mieszane, ale tylko takie, które mają preferować mniejsze partie, to nic innego jak „liberum veto” dla demokracji – gdzie przecież większość powinna mieć rację.
Reprezentacja mniejszości to w samorządzie i na „love paradzie”, nie w parlamencie.
To nic innego jak dyktat zawodowo-partyjnych przystosowanych do cząstki korytka.
Moja ocena i poparcie programu, czy raczej osoby P. Kukiza to nie sprawa JOW, ale kluczowej w mojej ocenie deklaracji, że
„za grosz nie ufam zawodowym politykom”
To pierwszy raz zabrzmiało wiarygodnie, do tej pory takie zapewnienia innych brzmiały co najwyżej: wybierzcie nas, ukradniemy mniej.
Przykro mi ale ten tekst nie zawiera żadnych argumentów za tym, że po wprowadzeniu JOWów nie sprawdzi się „czarny” scenariusz. Szczególnie kiedy wśród senatorów mamy jeden wielki POPiS. Może lepiej gdyby wszyscy zgłaszani przez partię kandydaci w kilku mandatowym okręgu byli traktowani zupełnie niezależnie od siebie i stanowili dla siebie nieco konkurencję, mimo bycia z tej samej partii? Mnie w obecnej ordynacji najbardziej boli, że stado „płotek” z dołu listy wypych do Sejmu jedynki.
Na Hitlera głosowało 90%Niemców
Nie ma rzeczy niemożliwych.Wystarczy zdelegalizować wszystkie partie polityczne.Zakaz łączenia się w ugrupowania.Proszę mi tylko nie wmawiać,że samolot jest cięższy od powietrza dlatego nie będzie latał.
Pokaż w UK niezależnych burmistrzów. 90 % ludzi którzy się dostali do rządu, to wybór szefów PARTII. Będzie wybór między Kaczyńskim, Bronkiem np. i co wygra jakiś burmistrz? Jakoś w UK wygrywają tylko Ci, których podepchały partie, bo nie chce mi się wierzyć, że w 90 % przypadków Prezesi byli tak nieomylni i wybrani dla ludu najlepszych działaczy. Jakby głosowało się na ludzi a nie na partie to w uk co najmniej połowa rządu byłaby bezpartyjna.
Drugim problemem będzie to, że sejm ma dbać o dobro ogólne całego kraju. Co z tego, że koleś spowoduje obniżenie podatków, przyczyni się do usprawnienia służby zdrowia, ale w swoim okręgu nie uda mu się np. wybudować nowego żłobka… toż to nie zależy nawet od niego, a od władz samorządowych! Koleś wypierdzielony.
JOW super by sie sprawdził w samorządzie, ale w wyborach do sejmu to bezsens. Lepszy byłby inny system, ale na pewno nie większościowy.
Do informacji tych za JOW! my co mamy obiekcje nie jesteśmy za ordynacją większościową! Nie boimy się o partie, a naszych ewentualnych kandydatów, którzy w JOW nie będą mieli szans. Martwimy się o niezależnych którzy bez łatki partii niewiele zdziałają.
Jeszcze lepszą metodą głosowania jest metoda pojedynczego głosu przechodniego. Dlaczego nie walczycie o taki system wyboru kandydatów ? Przecież tak samo jak jowy eliminuje listy partyjne, ale poza tym jest odzwierciedleniem i głosem całego społeczeństwa, a nie większości. Przy jowach poszkodowane są mniejszości, o prawa któych nikt nie zadba.
@Maciek
ciekawe jak będziesz tych limitów pilnował 🙂
Naprawdę ja czasem rozmawiam utopijnie, ale zawsze to podkreślam że tak zakładam i to marzenie tylko.
Po drugie limity limitami, ale każdego można kupić. Każdemu można grozić, niewielu jest takich co mogą poświęcic wszystko i to dla dobra kraju. Podczas jednej kadencji taki poseł za podniesienie ręki w jednej czy innej ustawie może się ustawić na całe życie i jeszcze jego wnukowie będą czerpać z wiaderka. W wielu okręgach nie będa nawet musieli się sprężać, bo tam już są Ci wielbieni burmistrzowie i radni.
W porocesie demokracji do której się ruch antysystemowy wpasował, to do Sejmu muszą wejść i to siłą znaczną w ok. 20-30%, nie będą mieć wiekszości ale wtedy i obecne partie będą mieć poniżej 30% i usunięcie ze sceny SLD i PSL to dodatkowy plus, bo raczej kolacji PO i PIS nie widzę… I tak zmieniać na początek a nie czekać 12 lat i na co ? na 2 biliony dlugu wewnatrznego i 2biliony zewnetrznego ? Na to aż zacznie brakować w kasie na emerytury i będa ludziom obniżać je ? Czy może za 4-5 lat będziemy płacic w składkach 2.000 PLN, i Vat 25%? Sam Pan Kukiz powiedział, że nie używał innych haseł podczas kampanii bo to tylko namieszało by ludziom, lepiej jedno proste chwytliwe i udało myu się… chłop zna kondycje intelektualną Polaków, Sam stwierdził, że teraz będzie czas na inne hasła i pewnie : likwidacja dochodowych będzie jedną z nich, redukacja administracji (tym by pewnie sobie w kolano strzelił jakby wyskoczył podczas kampanii głośniej), reforma systemu emerytalnego, odejście od polityki klienckiej i wielu wielu innych które głosili wszyscy od Korwina, przez Wilka, po Brauna.
JOW tylko po oczyszczerniu szamba, nie uda im się tego zrobić pozostaje wtedy ulica i siłowe rozwiązanie, jeżeli smycz będzie dusiła większość Polaków i polska gospodarka będzie się dławiła inflacją i innymi czynnikami.
@robert
chyba oszalałeś, 2-3 wybory nie dadzą skutku i to uważasz za rozwiązanie? Czy ludzie znacie sytuacje kraju obecną, czy myslicie że jak ciepło w tyłki to nic się nie dzieje, grubo się zaskoczycie… wystarczy spojrzeć na Islandię, a to kraj bardzo malutki … powtórka w Polsce może być tragiczna. Te wszystkie ustawy, dające możliwość interwencji sił porządkowych innych państw na naszym terenie w niedługiej przyszłości będą wykorzystane … pierwszy realny termin to listopad 2015 roku, poczujcie też siłe uderzenia pałki nie tylko gumowej na głowie, waszego sąsiada co się cieszy z przywilejów oficera służb porządkowych.
Mnie właśnie @robert przerażaja takie komentarze, ten ruch antysystemowy który się stworzył to najszybsza zmiana obecnej sytuacji, jeżeli uda im się dotrzeć do tego betonu w społeczeństwie, które się martwi tylko socjalem. Jeżeli oni nie drgną na jesień to i tak zamieszki w najbliższych latach będą gwarantowane. A JOW na 90% ich zablokują, te 10% daje na nadzieje że media złamią jeszcze w wakacje. Chyba że wykonają znakomitą pracę, ale niestety muszą jeżdzić po całej Polsce i docierać do ludzi nie tylko przez internet, innego wyjścia nie ma dla tego Ruchu, chyba że w zmiany w TVP wymusić siłą, to będzie prostrze. A JOWy muszą wprowadzić na własnych warunkach i to wtedy kiedy Polacy poczują, że jednak mieli rację co do swoich rozwiązań gospodarczych, bo te są najważniejsze.
Jeśli ktoś twierdzi, że wyniki wyborów w Wlk. Brytanii dezawuują JOWy bo trzy i pół miliona wyborców UKIP ma tylko jednego przedstawiciela, to o czym świadczą wyniki wyborów w Polsce:
Poseł z największą ilością głosów:
Donald (kłamca) Tusk 374920 36,84% w okręgu
Poseł z najmniejszą ilością głosów:
Jastrzębski Leszek 3075 0,3% głosów w okręgu
TO JEST PATOLOGIA I ZAPRZECZENIE DEMOKRACJI
a takich absurdów jest zdecydowanie więcej.
Proste zasady:
65-70 tysięcy wyborców w okręgu.
Limit 50 tyś PLN na kampanię na kandydata.
Okręgi ogłaszane co najmniej na 2 lata przed wyborami.
Zakaz występowania pod szyldem (masz pokazywać swoje poglądy a nie mordy liderów partii promowanych w ogólnokrajowych mediach).
Z tymi JOWami chodzi o to, żeby przy głosowaniu nie było napisane z jakiej partii dany delikwent startuje. Partie muszą zostać zlikwidowane. I wtedy będzie się głosować na niepartyjnych kandydatów szczycących się największym powodzeniem w lokalnej społeczności.
Czyli przy okazji wprowadzeniu JOWów likwidacja partii politycznych w tym kraju. A wprowadzenie JOWów bez likwidacji partii nie da tego samego efektu jak z likwidacją partii.
Kochani! W czym widzicie problem. Przestańcie troszczyć się o partie a zacznijcie o siebie i kraj. W JOW-ach sprawa wygląda tak.
1. Granica okręgu: Powiat ziemski i grodzki o nazwie X
2. Startować może każdy kto wpłaci kaucję w wysokości np. 500zł. Kaucja będzie zwracana tym którzy zdobędą więcej niż 5% i ma na celu odstraszenie wariatów którzy wychodzą z założenia „a wystartuje sobie dla zabawy”.
3. Kandydatów mogą zgłaszać: stowarzyszenia, lokalne komitety wyborcze, partie polityczne. Wymienione podmioty mogą zgłaszać tylko jednego kandydata w okręgu.
4. W danym okręgu zgłaszają się:
a) bezpartyjny burmistrz cieszący się szacunkiem społeczeństwa;
b) spadochroniarz z warszawy z partii PiS – nikomu nie znani.
c) partyjniak z PO
d) partyjniak z SLD
e) strażak z PSL
Wygrywa jeden. Kto? Moim zdaniem rozgrywka potoczy się między burmistrzem a strażakiem. Obaj są znani w środowisku i to jest ważne. Szyldy partyjne zejdą na drugi plan.
Od dawna jestem zwolennikiem JOW. Ale z czasem nasuwają mi się pewne wątpliwości. Może w nie najlepszej świadomości społecznej naszego narodu JOWy należałoby wprowadzać stopniowo, w pierwszym kroku jako formę mieszaną 50 / 50 % ?
Poza JOWami widzę bardzo ważny problem – absolutnego zakazania tzw. „dyscypliny partyjnej” podczas głosowań w Sejmie. To powinien ścigać Trybunał Konstytucyjny jako łamanie podstawowych zasad wolności. Ta dyscyplina jeśli nie zostanie zakazana może także funkcjonowć w JOWach, kiedy posłowie zawiążą kluby poselskie i ich przewodniczący zechcą podporządkować sobie sumienie członków.
Ostatnie wybory w Wielkiej Brytanii niestety dały naprawdę poważny argument przeciwnikom JOWów, chyba jednak w algorytmie działania JOWów należy w jakiś sposób uwzględnić element proporcjonalności. Może to zadanie dla matematyków ?
Co z tego ze wyborach moze startowac „tysiace” lokalnych spolecznikow i aktywnych ludzi skoro i tak wybrany zostanie ten na ktorego PARTIA wyda najwiecej pieniedzy aby go promowac. Zrozummy w koncu ze demokracja to najgoszy ustroj. Tesciowa zapytala jakie szanse ma Kukiz w drugiej turze. Ludzie po prostu nic nie rozumieja a i tak glosuja i decyduja o przyszlosci Ojczyzny tak jak by to byly wybory Miss.
Zrobiłem wczoraj mały rachunek sumienia i przypomniałem sobie jak głosowałem w wyborach do sejmu – praktycznie zawsze na partię. Właściwie nie znałem kandydatów, nie wiem kto jest obecnie posłem z mojego rejonu, a uważam się za osobę śledzącą na bieżąco politykę krajową. Jednak w praktyce, mógłbym coś więcej powiedzieć o 10 może 15 posłach z sejmu, reszty prawie nie znam.
Moim zdaniem podobnie głosuje większość wyborców – na partię (spytajcie swoich znajomych).
Jeżeli odrzucimy założenie że wyborcy zagłosują na osoby, a przyjmiemy że będą głosowali na partię, to moim zdaniem JOWy nie mają argumentów na swoją obronę.
Rozwiązania problemu trzeba szukać gdzie indziej.
Jowy (brytyjskie) w społeczeństwach takich jak nasze będą zawsze prowadzić do pogłębienia się socjalnego Państwa. Owszem, kandydaci stają się niezależni od „wodza partii”, natomiast w dłuższej perspektywie dochodzi jeszcze jeden czynnik który będzie powodował rozrost biurokracji i osłabianie gospodarcze kraju.
Poseł który jest wybrany w JOW-ach będzie niejako zobowiązany przez wyborców o to aby pozyskać jak najwięcej środków do regionu. tu następuje mimowolne „deficytowanie budżetu”, poszerzanie się sfery budżetowej (będą wymagani do projektów realizowanych tj. do sprawdzania ich i wydawania publicznych pieniędzy), a co za tym idzie do konieczności pozyskiwania tych środków z gospodarki (podatki).
Skutkiem jest poszerzająca się biurokracja, podnoszenie obciążeń fiskalnych i zahamowanie rozwoju.
Inna sprawa że rzeczywiście dostaną się do sejmu ludzie uczciwi. Tyle że zupełnie nie znający się na gospodarce i mimo szczerych chęci będą pogłębiać socjalizm. Jak coś nie będzie działać .. to trzeba powołać komisję która to sprawdzi (trzeba ludziom zapłacić). Jak gdzieś na wsi brakuje biblioteki to trzeba będzie ludziom ją zapewnić (mimo że obok jest druga niedaleko), a przetarg na książki wygra ktoś z gminy. Po odkryciu przekrętu … znów komisja? Zapętla się wzrost biurokracji i tym samym wyższe podatki.
Nie dziękuje…
Niezależnie od tego, czy będą to JOWy, czy jest to obecny system wyborczy ciekawi mnie jedno – co ma się wydarzyć, by ludzie nagle zaczęli interesować się polityką – by wybór był świadomy – ludzie muszą wiedzieć kogo wybierają – czy to będą JOWy, czy obecny system – jeżeli ich wybór będzie opierał się na czyjejś powierzchowności („jest taki przystojny”, „młoda, piękna kobieta”), na czyjejś przebojowości („mądrze gada”), a nie na analizie tego, co dana osoba chce (i może!) zrobić, to nie jest to żaden wybór, bo ten wybór może paść na kogoś kto ich zwyczajnie odwiedzi. Ok, ciężko uznać to za zarzut, bo jak komuś się nie chce to nie dotrze do wyborców, ale bardziej będzie się „chciało” tym powiązanym z dużymi ugrupowaniami, bo one mają kasę na to, by ich przedstawicielom się chciało.
Same JOWy spowodują, że ludzie zaczną myśleć i interesować się polityką? Nie, nie sądzę.
Po drugie – wizja przedstawiana przez zwolenników JOWów bardziej pasuje do wyborów samorządowych – polityk, na szczeblu centralnym – w Sejmie, w Senacie – nie będzie optował za budową drogi w mieście, za lotniskiem – ludzie w na poziomie centralnym mają myśleć o całym kraju. Czy wyborca – w moim mieście Lublinie, czy w podlubelskim Lubartowie, czy w Zamościu, czy w Chełmie ma wizję podatków i państwa i potrafi potwierdzić czyja wizja jest lepsza? Gdy stanie obok siebie – tak jak teraz – Komorowski i Duda, i obaj będą mówić o podatkach – jeden obieca 500zł na dziecko, drugi większe ulgi to zwykli obywatele będą podejmować decyzję?
Dotychczasowe doświadczenia pokazują, że wygrywają ci, którzy obiecają najwięcej lub ci, których ludzie się mniej boją. W następnych wyborach zmieniają barwy i dalej są wybierani.
JOWy coś zmienią, ale nie wiem czy na lepsze. Dla mnie minimum to zniesienie finansowania partii z budżetu oraz progu 5% – zmiany byłyby bardzo szybkie, a 5% można usunąć bez ingerencji w Konstytucję.
Ja chce miec wybor na kogo mam glosowac, czlowiek ma wolna wole i sam zdecyduje na kogo chce oddac glos bez wzgledu czy stoi za nim potezna kampania za gruba kase czy nie.
Strasznie naiwny wpis. Zakłada, że nie powtórzą się sytuacje z USA czy UK. Gdzie wielkie partie we współpracy z wielkimi kapitałami lobbystów, tłumią niedofinansowane kampanie lokalsów. Oczywiście będą wyjątki. Część posłów się zmieni, jednak nie wiele to zmieni.
Taki kukiz do parlamentu dostanie się jeden. A reszta i tak się dostanie z dużych ugrupowań, bo rokujący lokalsi będą przez nie anektowani i wspierani bądź tępieni przez partie poparte dużymi kapitałami.
Już lepszy jest system preferencyjny:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Metoda_Schulzego
JOWy zmieniają wogóle całą filozofię wyborów dokonywanych przez wyborców. W związku z naszą polską skostniałą od lat mentalnością najpewniej pierwsze, drugie i może trzecie wybory w systemie jow nie będą dawać jakiejś istotnej zmiany jakości rządzenia, ale z każdymi następnymi wyborami nauczymy się wybierać właściwych ludzi. Zostając przy obecnym systmie nie mamy wpływu na ludz w sejmie a tylko na ich ilość z poszczególnych partii. Pierwszy bierze wszystko, a spora część wyborców pozostaje bez reprezentacji w sejmie… no i co z tego? Czy ten wygrany bedzie robił na złość tym co na niego w okręgu nie głosowali, źe potrzebują oni reprezentanta w sejmie żeby ich bronił? Czy naprawdę uważacie że poseł – działacz pisu – bedzie robił dobrze tylko swoim zwolennikom? Przecież jak obniży podatki to wszystkim w swoim okręgu, jak będzie działał na rzecz zmniejszania bezrobocia to wszyscy wyborcy skorzystają, na rzecz najuboższych – no chyba nie będą biednego się pytać na kogo głosował! JOW – w końcu coś może zależeć od nas!
Tym razem krótko: to ludzie zdecydują czy chcą zagłosować na partię czy na nazwisko (i jedno i drugie to obecnie tylko założenie). Jeżeli na nazwisko – to nie będzie dwupartyjności. Jeżeli na partię – będzie dwupartyjność.
Jeżeli będzie dwupartyjność to czy składy personalne będą takie same jak dziś, czy będą to ci sami kandydaci? Albo inaczej – jeżeli będą to ci sami kandydaci co obecnie to czy ludzie zagłosują na partie. A może wówczas zagłosują na nazwiska?
W ekstremalnym wypadku prezesi POPIS-u wystawią w okręgach dokładnie tych samych kandydatów, którzy obecnie z danych miejsc „trafili” do Sejmu. Czy wówczas ludzie zagłosują na partie?
Wchodząc w głąb tego rozumowania: prezesi POPIS wytypują tych samych kandydatów, którzy obecnie są posłami: PIS – na wschód od Wisły + Świętokrzyskie; PO – pozostałe okręgi. Idąc dalej – w województwie warszawskim Warszawę PO obstawia obecnymi posłami PO a peryferie PIS – swoimi. Rozumiecie, że analizę należy przeprowadzić skupiając się na terenach proPIS i proPO. Jeżeli będą spełnione dwa warunki: teren jest PIS-u (lub PO) i nazwisko z PIS jest mocne – ludzie zagłosują na partię i na nazwisko (czy na nazwisko i na partię) – co na jedno wyjdzie, na pewno nie zagłosują na PO ale mogą zagłosować na lokalnego kandydata. Czy ten lokalny będzie bliższy PIS? Sądzę, że tak. A więc w głównym nurcie analizy wszyscy będą chcieli (większość wygrywająca) zagłosować na nazwisko z PIS albo nazwisko lokalne, bliższe PIS. Jak myślicie kogo wybiorą? Wyjadacza czy kogoś nowego. Kolejna sprawa – ile naprawdę dobrych nazwisk maja prezesi POPIS-u. 100? Nawet niech 200. Kandydat POPIS ze słabym nazwiskiem polegnie w starciu z lokalnym kandydatem. Pozostaje więc dużo, może połowa mandatów bo POPIS-owi brakuje nazwisk. A tam gdzie nie ma wyraźnych preferencji – kandydat lokalny może wygrać i z niezłym nazwiskiem POPIS-u.
Oderwijcie się od myślenia przez pryzmat dzisiejszych kampanii. w JOW kampania oderwie się od telewizji (oczywiście będą reklamy i tok-szoły, że i tak wygrają partie POPIS i że szkoda głosu na lokalnych kandydatów bo obudzimy się w dziwnej Polsce, itp., itd.) Ale będzie alternatywa dla telewizji. Więc inna musi być ocena szans lokalnego kandydata i nie można przenosić wprost wyników z ordynacji proporcjonalnej bo i kampanie w tych ordynacjach są zupełnie różne. W małym JOW kandydat może dogadać się ze wszystkimi mieszkańcami na kilkudziesięciu spotkaniach a są przecież lokalne telewizje, które może nie muszą pokazywać wszystkich lokalnych kandydatów ale nie będą mieć innego wyjścia bo jest przecież youtube i strony internetowe.
Ktoś wspomniał o lasach – że obudzimy się z prywatnymi lasami bo takie decyzje podejmie przypadkowy zestaw posłów. Uważam, że właśnie w czasie kampanii padnie mnóstwo pytań – również a może przede wszystkim wygenerowanych przez konkurencyjne komitety wyborcze o stanowisko kandydatów w konkretnych sprawach a nawet jestem przekonany, że będą powstawały takie bardzo proste zestawienia z nazwiskami i opinia kandydata w danej sprawie, która jest „na czasie”. Jak ktoś, kto sprzeda lasy wróci do domu po głosowaniu w Sejmie? Jestem przekonany, że w Internecie będą wisieć zapisy poglądów kandydata przed głosowaniem a nawet zestawienia porównawcze. Ludzie będą to czytać bo to będzie dotyczyć ich kandydata i ewentualnie tego, że ten kandydat ich nie zawiódł albo właśnie okłamał. Dziś ludziom jest to prawie obojętne (np. pani premier „Kłamacz” – J. Rewiński) bo dokładnie zobojętnieli na ciągłe niedotrzymywanie słowa i ogólnie nie liczenie się ze współobywatelem.
A więc JOW nie muszą być takie straszne. Może będzie tak, że do Sejmu wejdzie całkiem spora grupa kandydatów z kręgosłupem, niezależnych od prezesów POPIS-u. Niechby to było 100 posłów to i tak więcej niż dzisiaj.
Czy jestem pewien, że tak będzie. Nie jestem. I nie będę pouczał innych, że wiem lepiej. Trzeba jednak prowadzić wymianę poglądów i próbować zajrzeć dalej i głębiej w kwestię JOW a nie głównie posługiwać się przykładami z innych krajów.
Ostatnia uwaga – przestrzegałbym jednak przed bezkrytyczną tzw. obywatelskością. Okazuje się bowiem, że to właśnie lokalna gmina potrafi być najbardziej opresyjną organizacją w stosunku do obywatela przejmując – jako struktura niepaństwowa a formalnie samorządowa – od państwa właśnie monopol na rację i władzę. To nie państwo ale właśnie samorządy wsławiły się – i nadal to czynią – wieloletnim przekrętem fotoradarowym, to one gnębią przedsiębiorców i rolników absurdalnymi często podatkami lokalnymi (posiadając de facto władzę organu podatkowego) w imię obywateli zresztą, to one stosują nielegalne praktyki antyrynkowe w zakresie usług komunalnych (i nawet gremialnie odmawiają podporządkowania się decyzjom UOKiK), to one słyną z nepotyzmu i ustawianych przetargów i wreszcie to one, właśnie władze lokalne mają niemały (ale fakt – niewyłączny) udział w paraliżowaniu tzw. endogenicznych czynników pro-rozwojowych gospodarki przy pomocy fatalnie rozdzielanych dotacji (gdzie miarą sukcesu – o zgrozo – nie jest celowość i efektywność poniesionych nakładów ale ilość wydanych pieniędzy – akurat POPIS też się w tym zakresie licytuje). Niektórzy twierdzą, że kumoterstwo na szczeblu lokalnym jest trudniejsze do zwalczania niż na szczeblu ogólnopolskim. A więc najwięcej będzie zależało od samych kandydatów. To truizm: jaki naród – tacy przedstawiciele. Ale może właśnie JOW jest sposobem na lepsze odzwierciedlenie społeczeństwa w Sejmie.
Ja w każdym razie będę popierał kandydatów bez uprzedzeń religijnych, geograficznych i odrzucających dogmat ekonomiczny z zasady a kierujących się pragmatyką w sprawach gospodarczych. Traktujących przeciwników politycznych jak konkurentów a nie jak wrogów na śmierć i życie. Racjonalnych patriotów – patriotyzmem wynikającym ze zrozumienia, że państwo jest nam nie tylko potrzebne ale że potrzebne nam jest państwo poważne a więc ze zrozumienia, że razem dojdziemy dalej, że wspólnota ale i odrębność narodowa to podstawa. Właśnie w JOW mam taką możliwość bo mogę ocenić pod tym kątem kandydatów i wybrać tego, który spełnia te kryteria (takie czy inne). Jak mam ocenić pod tym kątem jakiś nieznany i bliżej nieokreślony zestaw osób. A więc JOW umożliwia prawdziwy wybór konkretnego człowieka a obecna ordynacja – to proces wyboro-podobny. Pozwólmy ludziom dokonać wyboru – pozwólmy zatroszczyć się o państwo, o którym marzą żeby było poważne, nie abstrakcyjnie, w całej Polsce ale dogłębnie i na poważnie – na tym swoim malutkim, własnym odcinku lokalnego JOW. I zaufajmy, że z tych powszechnych starań wyłonimy (nie wyłoni się) reprezentatywny zestaw naszych przedstawicieli. Jak to konstatowała sympatyczna pani w reklamie na początku lat 90-tych: jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego.
STV jest genialne bo nie daje dużego pola manewru dla kombinatorów i wybory są sprawiedliwe ale teki system jest możliwy do wprowadzenia przy elektronicznym głosowaniu, gdzie komputer zlicza glosy automatycznie.
@byja
Czego nie rozumiesz?
Bo teraz ja nie mam się do czego odnieść,
Dodam tylko jedno i myślę że skończę: temat JOWów nie jest tak ważny jak go malują, zaryzykuję stwierdzenie, że to nawet odległa konieczność lub nie na poziomie centralnym. Na dzisiaj i nawet na jesieni nic to nie zmieni. Ja i Ty może siedzimy sobie wygodniw fotelu, nie narzekamy na sytuacje finansową. Niestety miliony roadków nie są wolnymi ludźmi i nie będą jeżeli system obecny nie runie … I to najlpiej w tym roku z 20-30?% poparciem dla Ruchu Antysystemowego -> za tym były głosy na Kukiza, a nie JOW, to trzeba powiedzieć jasno… Niech JOW będzie ich wspólnym postulatem, niekoniecznie pierwszym na liście, tylko na litość boską jak będzie referendum to zagłosować na NIE, a na TAK na własnych warunkach po zmianie konstytucji,podatków i reformie administracji 🙂 Myślę że o JOW byśmy nawet ne dyskutowali gdyby teraz wróżka podnsioła pensje tej wiekszości co zarabia grosz o 5tyś PLN. Tu się rozchodzi o portfel, jak jest portfel ludzie mają czas i ochotę na czytanie, edukowanie, czas dla dzieci bo nie muszą tyrać po 10-14h. No i media publiczne trzeba zabrać betonowi a gwarantuję Ci że JOW na swioch warunkach wprowadzisz lepiej i płynniej, jak się pozbędziesz z polityki i tej lokalnej też postPRLowskie truchło.
Panie Marku możliwe, że JOW-y nie są tak złym systemem jak to się przedstawia w mediach, ale w obecnych czasach kiedy mamy zakłamane, fałszywe media, to JOW-y mogą się nie sprawdzić. Przypominam, że w ostatnich wyborach do UE został wybrany człowiek , który niszczy polskie kopalnie niejaki pan J.Buzek. Został wybrany ze Śląska i to jeszcze z największą ilością głosów w Polsce. To ja dziękuje za taki system, z którego będą wybierane takie „osobistości”, a przepadać będą tacy ludzie jak Pan Kukiz, Korwin Mikke, Braun, Kowalski, Wilk. Trzy główne stacje skutecznie wypromują swoich ludzi i dalej będziemy mieli te same mordy w sejmie.
Wyjdę chyba z siebie, jeżeli przeczytam opinie, że w Anglii jest lepiej niż w Polsce bo są JOWy. Na litość boską, może jeszcze sobie dwór królewski marionetkowy sprawimy jak oni ? Czy ktoś z Was wogóle zna historię Polski i Anglii. Ktoś wie jakie Anglia ma przychody i kiedy miała eksplozję gospodarki. Z jakiego poziomu podatki strartowały w Anglii a jakie u nas po 89 roku? jaki dług ma Anglia a jaki Polska ?
Akurat długi to Wielka Brytania ma o wiele większe niż Polska.
@Jaxx – a z jakiego powiatu on jest? i kto na niego tam zagłosuje oprócz rodziny?
@hubert – w jow okręgi są równe (jak najbardziej sie da) jeśli chodzi o ilość wyborców – w obecnej chwili to wychodzi ok 70 tyś mieszkańcóœ… pewnie kilka procent różnicy się zdarzy, ale to będą niewielkie różnice…
@Piotr – senat to celowa zagrywka obecnego betonu – okręgi 3-milionowe… co do samorządowych – kilku burmistrzów poleciało – ale to wymaga zaangażowanej społeczności – nie tylko siedzących przed tv 'marudów’… poza tym pamiętaj, żę nie wszystkich burmistrzów wybieramy w jow (cfaniaczki się dobrze zabezpieczyli)…
@Adam – o wersji jow jaką popiera ruch jow było szeroko i głośno kiedy ten ruch 'musiał’ zdecydować którą wersję jow popiera – gdzie byłeś wtedy? czemu nie krzyczałeś, proponowałeś? chyba nie chcesz powiedzieć, że w dupie to miałeś? taki został wybrany – wprowadźmy ten, a potem zawsze można ulepszać i myśleć – a nie przed, bo wtedy do niczego nie dojdziemy, a te france będą dalej się z nas śmiać, okradać i skłócać…
@Jacek – krótko, zwięźle i na temat 😉 +1
@Maciej – ale głupstwo – i to podwójne – wcale w pl nie jest najwięcej rolników, a po drugie – oni nie są tacy głupi (jakby niektórzy chcieli) i doskonale wiedzą, kto z psl jest działaczem, a kto aparatczykiem – zresztą tak samo pracownicy wiedzą, którzy związkowcy są związkowcami, a którzy tylko kombinują…
@Piotr – totalnie nie rozumiem co mówisz… więc nie mam do czego się odnieść…
ja wiem że ciemnoty sporo, bo 70 lat prania mózgu robi swoje – ale też nie obrażajmy sami siebie – polacy to mądrzy, sprytni i zaradni ludzie – trzeba nam tylko dać możliwości i narzędzia…
@Byja
kraję którę rządzą światem:
1. mają kasę i budowały swoją siłę nie na JOW
2. mają armie
3. gruba z nich część to są kraje, które dochodziły do pozycji dzięki niewolnictwu/koloniom – do dzisiaj pewnie niezłe sumki im wpływają do budżetu z różnych zakątków
4. Te kraje jakby były w takiej sytuacji jak Polska dzisiaj ekonomicznej, wróciły z automatu do gospodarki, którą budowały swoją siłę -> niskie podatki, szczególnie dochodowe … poczytaj 🙂
5. Te kraje nie były przez pół wieku pod wpływem realnego socjalizmu i kuratelą ssącej larwy zwanej ZSSR.
6. Te kraje nie zostały wybite z elit od 39 roku jak Polska
7. [TO WAŻNE] W tych krajach nie rządzili ludzie, którym Racja Stanu ich kraju jest obca. Reasumując takiej agnetury na każdym poziomie władzy nigdy nie mieli, bo jak u nich się pojawiał jakiś „szpion” to do czarnej dziury 🙂
Temat rzeka, jeżeli ktoś rozpatruję sytuacje kraju przez ordynację wyborczą to krzyż na drogę … bo co z tego że będą JOWy jak za 4 lata sytuacja Polaka będzie ta sama lub gorsza -> druga opcja realna.
A czemu nie STV ( http://pl.wikipedia.org/wiki/Pojedynczy_g%C5%82os_przechodni )?
To byłby kompromis do zaakceptowania przez większość Polaków.
aż dziw uwierzyć ajiie ludzie mają problemy z rozumowaniem i logiką…
– nikt nikogo nie wpisuje na żadne listy – żeby kandydować potrzeba 15 podpisów i 500 pln… kandydować może KAŻDY
– kandydat musi pochodzić z okręgu (wielkości powiatu) w którym startuje – tutaj wymóg kilkuletniego zamieszkania rozwiązuje sprawę 'przysyłania’ ludzi z 'warszawki’
– system odwoływania posła – żaden tusek ani inny kaczor nie obroni nikogo – ilu już burmistrzów w polsce 'poleciało’ ze stołka? ludzie się uczą powoli, ale się uczą… żadna partia ani inny bóg ich nie obronił…
– ilość partii i ich nazwy nie mają znaczenia – bo liczy się człowiek… dziś poprę pis bo chce obniżyć podatki, a jutro po, bo obniża wiek emerytalny… tak samo z ludźmi – jak będzie dobry to może być nawet z nsdap – a jak będzie złodziejem i kłamcą bezpartyjnym/niezależnym – zwyczajnie wylatuje…
to tak na szybko – w jowach chodzi o to, że to MY decydujemy kto jest w sejmie i to MY ich zwalniamy jak się nie sprawdzą…
pewnie, że to system nie idealny (choć uważam, że taki w obecnych czasach jest możliwy – referendum o wszystko – w dobie internetu to przecież całkiem proste), ale od czegoś trzeba zacząć, bo jedno nie ulega wątpliwości – obecny system od 70 lat (tak tak, bo 45 lat komuny i 25 lat 'wolnej’ polski to ten sam system) nawet ślepemu i głuchemu udowodniły, że są antyobywatelskie…
trzymajmy się faktów – gdzie emigruje 'pół’ świata? do polski? afganistanu? czy może do krajów gdzie są jowy?
czy światem 'rządzi’ polska? afganistan? czy może kraje gdzie są jowy?
a gadanie o betonowaniu jest dobre dla 'betonów’… po co gadać o wierze/gdybaniu skoro można gadać o faktach…
Witam,
Czyli reasumująć uważacie, że JOW zdadzą egzamin jakby referendum się odbyło w tym roku i parlamentarne wybory byłby w nowym systemie. Gratuluje wiary w obecne społeczeństwo, gratuluję wiary w to, że w parę miesięcy zmienicie mentalność kształtowaną od dekad i stosunek ludzi do polityki. Gratuluje wiary w to, że obecne partię bez finansowania z budżetu nie dadzą sobie rady. Gratuluje na koniec rzeczy najważniejszej : sprzedanych lasów i polskiej ziemii w 2016 roku, gratuluję ignorowania zadłużenia Polski, gratuluje pozwolenia opuszczenia kraju kolejnym rodakom w najbliższych latach… Gratuluje też jeszcze ignorowania siły mediów, wpływów „nieznanych sił” na ludzi (każdego można kupić, chociażby na jedną kadencję, a im wystarczy jeszcze 4 lata żeby się Polski do końca pozbyć ). Elektorat Pana Kukiza to też w dużej częsci elektorat Korwin, Nowej Prawicy, Ruch narodowy… a ci chcą podatek od dochodów znieśc, są anty UE, chcą administrację skurczyć i tym samym gratuluję z takimi hasłami wypuścic np. w moich pobliskich 3 powiatach kandydata na pierwszym miejscu … głosy na takiego kandydata pójdą w JOW do kosza, jeżeli przegra :/ Nie no cudowna opcja, ja w 2016 roku chyba definitywnie skończę z patriotyzmem i wyjeżdzam stad 4 dekady mi wystarczą a jak dojdzie do JOW na jesień. Najpierw gospodarkę, media publiczne, edukację naprawić jako tako i dopiero się bawić w JOW. I jak już je robić to w wersji australijskiej, Powodzenia! Ja trzymam kciuki za jesień w obecnej ordynacji i możecię sobie utopijną wiarę w polskie niewyedukowane i nierozumiejące mowy i słowa pisanego społeczęństwo wierzyć, a tym bardziej wybranych w tym systemie posłów. Proszę najpierw wywiad zrobić w 200 Waszych okręgach i się po radnych, wójtach, burmistrzach rozejrzeć ….
Jedna rzecz — PSL. Przy JOW-ach najwięcej mandatów uzyska PSL. Ludzie na wsiach będa głosowac na miejscowych polityków – czyli PSL.
Mówią, że JOWy się nie sprawdzą, powiem krótko jak się maja nie sprawdzać tak jak w Anglii czy USA to wole ten „zły” system i chce żyć raczej w takim „złym” systemie niż tym „lepszym” proporcjonalnym, który jest w Polsce. Póki co to tam ludzie emigrują nie do Polski.
@Adrian
Cieszę się, że świadomość opcji ordynacji wyborczych wychodzi poza prostą proporcjonalność. W moim uznaniu wystarczałyby JOW-y ale w formie proporcjonalnego głosu alternatywnego, opisanego przez Pana na przykładzie wielomandatowym (STV). Dobór zależy od tego, jakie cechy chcemy preferować. Osobiście bardziej jestem skłonny zaufać jednemu z kandydatów lokalnych, z możliwie małego okręgu, konkurującemu z duża ilością kontrkandydatów. Stąd okręg jednomandatowy (bo mały), ale głosowanie preferenycjne na wielu kandydatów (mała szansa, że głos zostanie zmarnowany, oraz duża szansa dla kandydatów niezależnych w efekcie rozproszenia preferencji). Ubocznym efektem jest oderwanie od ogólnokrajowej popularności (partii) na rzecz silnego, lokalnego poparcia. W wersji klasycznej JOW (UK, USA) niestety preferencje faworyzują system dwubiegunowy, a prawybory w ramach danego ugrupowania świadczą jednie o problemie jaki ta forma większościowa niesie ze sobą.
Miło by było gdyby zwolennicy JOW-ów trochę schylili głowę przed praktyką zamiast zachwycać się świetlanymi teoriami.
Znam dwa przypadki/eksperymenty zastosowania JOW w Polsce:
a) wybory do senatu
b) Kutno.
Z tego co wiem, w obu przypadkach teoria o umocnieniu się głównych sił politycznych i eliminacji opozycji sprawdziła się w 100%
Proszę mi pokazać udany eksperyment z JOW w Polsce, gdzie wyeliminowany został partyjny beton i do władzy doszli kompetentni działacze społeczni.
Nie chciałbym aby tym eksperymentem były wybory do sejmu.
„O ku…a, PO 50%, PiS 50%. Sorry pomyliliśmy się, to chyba u nas rzeczywiście nie zadziała 🙁 „
byłem i jestem zwolennikiem JOW-w co nie zwalnia mnie z myślenia – co możnaby zrobić zeby było lepiej. System JOW jest lepszy od obecnego. Bez dwoch zdań. Nie ma jednak idealnych systemow ponieważ nie ma idealnych ludzi. I nie będzie ani jednego ani drugiego. Z zaletami wymienionymi w artykule sie zgadzam. Uważam jednak, że dużą niesprawiedliwością JOW-ów jest jednocześnie ich istota – zwycięzca bierze wszystko. już wyjaśniam. Okręg okręgowi nie równy ilością mieszkańców, co w zazwyczaj przekłada sie na ilość głosów. Uważam że wprowadzenie tzw. Lucky looser-ów (do 10% ogółu) mogłoby dać lepsze efekty i zniwelować poczucie niesprawiedliwości dużych przegranych (oby uczciwych ludzi). Mogłyby sie ono pojawić w dłuższym czasie w dużych okręgach lub tych które są aktywniejsze. Takie rozwiązanie wzmogłoby konkurencję wśród kandydatów i zachęciłoby ludzi do aktywnego uczestnictwa w wyborach. oczywiście zmniejszyłaby sie problem, który zaobserwowaliśmy ostatnio w UK. Co Wy na to? Jak „głupio gadam” to piszcie 🙂 ale proszę o konkretne argumenty poza tym że nazwa JOW musialaby byc zmieniona 😉
Najgłupszy wpis jaki czytałem od miesięcy. Dzięki JOWom Niesiołowski na 100% wejdzie do parlamentu zabetonowanego przez aparat POPiSu, bo jest megarozpoznawalny razem z resztą tej kasty. Jakakolwiek pzemiana zajmie znów pół pokolenia, a w tym czasie ordynacja zdąży zmienić się ze dwa razy, gdy tylko prezesy zauważą, że w ten sposób władza (powolnie) wymyka im się z rąk. Polska to nie USA ani UK, ten model wprowadzany w ten sposób, w tej rzeczywistości, to szalony pomysł.
Mieszkam w UK i powiem że rozbieżność poglądowa w jednej partii jest bardzo szeroka. Polskie partie są hermetyczne światopoglądowo co zamyka drogę wielu zdolnym polityką z poczuciem misji. W UK tak nie jest w jednej partii występują ludzie o wielu poglądach a to co ich łączy to wspólna wizja państwa bez papraniny o szczegóły. Jestem za JOW.
Ale bzdety.
Autor sam stwierdza, że JOWy doprowadzą do systemu dwupartyjnego. Tym podziałem będzie dokładnie podział PO-PiS, czyli dwie partie lewicowe. Każdy polityk prawicowy (Korwin, Braun, Wilk) stanie się „ekstremistą”, który – nawet jeśli się dostanie – to w sejmie nie będzie mógł zrobić nic!
Co z tego, że każdy może wystartować, skoro przyjedzie polityk-celebryta, poklepie po ramieniu swojego kandydata i reszta jest pozamiatana?
Do tego nasilą się absurdy typu Rostowski startujący w „Bydgoszczu”. A do tego obstawianie swoich polityków w najmocniejszych okręgach dla partii (tj PO okręgi na zachodzie Polski, PiS na wschodzie).
NIE dla JOWów.
Nikt tu nie mówi, że ordynacja większościowa jest dobra! Kurde wybijcie sobie to z głów w końcu i rozmawiajcie z nami jak ludzie.
Proszę pokazać gdzie w uk wygrał ktoś niezależny i dopiero potem wstąpił do jednego z ugrupowań?
Czy przypadkiem w większościach okręgów nie wygrali Ci co musieli miec namaszczenie wodzów Partii by być na liście z ich łatką?
U nas ” Komitety KogośTam” to nie niezależne byty, a osoby wspierane przez konkretne partie.
Niech ktoś mi powie, co stanie na przeszkodzie partiom w wystawieniu na wyboru obecnego składu z sejmu? Nawet jak jakiś takie Macierewicz przegra w jakimś okręgu, to ciekawe z kim? na 90% z kimś z PO! Wyznaczonym przez ich naczelnego wodza i za pieniądze partii!
Najpierw mówicie, że no będzie wolność w wyborach i zmieni się skład sejmu, no ale rzeczywiście w sejmie będą tylko PO i PiSw skladzie którego oni sami wybiorą … trochę to bez sensu
W UK mieszkam przez wiele lat i bywało że zupełnie niezależni kandydaci wygrywali okręgi i wcale nie wchodzili do jednej czy drugiej partii.
Masz rację że może i prezes musi namaszczyć kandydatów w systemie JOW ale kluczową rzeczą jest to co dzieje się po wyborach. W systemie proporcjonalnym nadal potrzebne jest ciągle namaszczenie prezesa a w JOWach prezes nie może nawet wyrzuć wybranego kandydata ani przesunąć go na dół listy w następnych wyborach. Bywało że członkowie parlamentu po prostu występują z partii a wyborcy nadal ich popierają i prezes nie może nic zrobić. To jest kluczowa różnica.
Przepraszam ale:
1. Na listach nie powinno byc napisane z jakiej kandydat jest partii, bo ludzie wtedy i tak by glosowali na partie.
2. Aby wygrac czesto potrzeba pieniedzy i wplywow, takie dadza partie, ktore beda chcialo cos wzamian.
3. A to ze sie upieracie przy zwyklych jowach, a nie australisjkich, strasznie smierdzi, jak mamy cos wprowadzic, wezme to co najepsze, i jeszcze dostosujmy to do Polskich warunkow!!
Pozwolę sobie wkleić moją wypowiedź na temat błędu w promowanych obecnie w mediach analizach praktyki JOW-ów nad Wisłą:
BŁĘDY METODOLOGICZNE ANALIZ ws. SZKODLIWOŚCI JOW-ów
Przedstawione niedawno przez prasę wyliczenia wskazujące na to, że wprowadzenie w Polsce JOWów wzmocniłoby hegemonię Platformy Obywatelskiej oparto na bardzo istotnym błędzie metodologicznym, co przekreśla rzetelność takich analiz. Otóż, założono (w dużym uproszczeniu), że jeśli w okręgu X partia PO otrzymała np. 100 000 głosów, czego skutkiem było wprowadzenie do Sejmu 5 posłów, to w razie podzielenia tego samego okręgu na 5 okręgów jednomandatowych, to każdy z tamtejszych kandydatów PO uzyska po 20 000 głosów i również wejdzie do sejmu. A to nie prawda. Na dzisiejszych listach wyborczych standardem jest lider ciągnący taką listę, uzyskujący za znane nazwisko ogromne poparcie wyborców, w omawianym hipotetycznym przypadku np. 80 000 głosów. Te głosy później kumulują się z głosami oddanymi na kilkunastu innych kandydatów z tej samej listy, a później sumują się i na ich łącznej podstawie wylicza się przyznane danej partii w danym okręgu mandaty. Jeśli okręgi będą jednomandatowe, to zjawisko to nie będzie występować – zabraknie kumulacji a następnie symetrycznego podziału poparcia udzielonego kilku działaczom, w związku z czym w hipotetycznym pierwszym okręgu lider otrzyma swoje 80 000 głosów (oczywiście przy sprzyjającej mu kumulacji przychylnych wyborców zależnej od przydzielonego terenu), w drugim kandydat mniej znany np. 10 000 głosów, w trzecim kolejny kandydat 1000 głosów, a w kolejnych dwóch odpowiednio po 6000 i 3000. Oczywiście wtedy szanse na mandat będą mieli tylko ci najbardziej rozpoznawani, a w trzech ostatnich okręgach mandaty poselskie przypadną najpewniej komuś innemu.
Odniesienie do doświadczeń brytyjskich czy amerykańskich jest tu niemiarodajne, z uwagi na trwałych, powiązanych z danym okręgiem wyborczym, kandydatów intensywnie zabiegających o popularność lokalną, co w Polsce niemal nie występuje (stąd praktyka zsyłania „spadochroniarzy” znanych z areny ogólnokrajowej, ciągnących listę anonimowych kandydatów). Również dyscyplina partyjna musi w takich warunkach ulegać prymatowi interesów konkretnych wyborców a nie partyjnych oligarchów, gdyż lojalny mieszkańcom danego terenu kandydat bez poparcia swojej partii może wystartować w wyborach i uzyskać w nich mandat, a partia wyrzucająca popularnego polityka w praktyce traci dany okręg i związany z nim elektorat oraz mandat (dobrym odniesieniem jest tutaj przykład niezwykle popularnego na Śląsku dawnego senatora Kutza). Bez uwzględnienia przedstawionego powyżej, prostego czynnika, wszelkie przeliczniki historycznych wyników wyborów stosowane przez krytyków JOW-ów muszą być obarczone zbyt dużym marginesem błędu, a jako takie muszą pozostać oczywiście niemiarodajne. W praktyce więc wprowadzenie w Polsce jednomandatowych okręgów wyborczych zupełnie odmieniłoby nie tylko skład sejmu, ale i filozofię relacji na linii partia-działacz polityczny. A tego obecny, sfermentowany system potrzebuje najbardziej – świeżego powietrza.
SENAT, ANGLIA i USA A SPRAWA POLSKICH JOW-ów
W wielu miejscach rozpętała się dyskusja na temat mojej krótkiej analizy błędów metodologicznych w krytyce JOW-ów – m.in. na stronie serwisu Racjonalista.pl (371 lajków i 141 udostępnień! nieźle! Emotikon smile ) pojawiły się też głosy krytyczne, odwołujące się do teorii „zabójstwa demokracji” poprzez umocnienia partii PO i PiS, czego dowodem miały być wyniki jednomandatowych wyborów do polskiego senatu oraz wyniki wyborów na wyspach brytyjskich czy w Stanach Zjednoczonych. Pozornie, są to argumenty racjonalne – ale tylko pozornie! 😉 Otóż:
W wyborach do senatu 4 mandaty (4%) zdobyli kandydaci niezależni, natomiast kandydatów niezależnych było kilka razy więcej niż partyjnych. Natomiast w porównywalnych wyborach do Sejmu bezpartyjnych kandydatów było… 0%. Podobnie bezpartyjny poseł nie oznacza kandydata niezależnego, a jedynie takiego, którego z jakiegoś powodu wyrzucono z partii i tym samym przekreślono szansę na reelekcję (vide – Ziobro, Jan Maria Rokita, Piskorski, Poncyliusz, swego czasu Leszek Miller etc.). Pytanie – czy wolimy mieć szansę na przynajmniej kilka procent niezależnych posłów (mogących stanowić tzw. języczek u wagi decydujący często o utworzeniu rządu lub wyrażeniu wotum nieufności, czy 100% upartyjnienia? Te 4% oznaczałyby obecnie co najmniej 20 niezależnych posłów (uprawnionych do składania interpelacji poselskich, występowania w imieniu swych wyborców, przygotowywania projektów ustaw bez potrzeby zbierania milionów podpisów itp.), a obstawiam, że tak naprawdę lokalni liderzy mieliby szansę na co najmniej 50-75 mandatów poselskich, co stanowiłoby już znaczącą siłę polityczną.
Odnośnie doświadczeń anglosaskich – w pierwszej kolejności zwrócić trzeba uwagę na różnice kulturowe między USA i UK a Polską, co oznacza, że sztywne przeniesienie tamtejszych doświadczeń na grunt Polski nie będzie miarodajne (vide – monteskiuszowski „duch praw”), w drugiej na fakt, że amerykańskie „partie” nie są partiami w kontynentalnym, europejskim znaczeniu. To są luźne bloki polityczne wspierające się światopoglądowo, ale niejednokrotnie w celu wprowadzenia ustawy prowadzone są tam batalie o poparcie każdego jednostkowego parlamentarzysty z własnego i niekiedy też z wrogiego obozu, aż do uzyskania deklaracji poparcia 50% + 1. Wynika to z tego, że parlamentarzyści amerykańscy w pierwszej kolejności myślą o własnej reelekcji (jak moją decyzję ocenią MOI wyborcy? – spadochroniarz nie ma tam większej racji bytu) a dopiero w drugiej o dyscyplinie partyjnej, która wygląda tam zupełnie inaczej niż w Polsce. Jeśli podobnie wyglądałaby sytuacja w Polsce (dwa bloki polityczne z dużą niezależnością polityków forsujących projekty korzystne dla ich regionu) to logo partii stanie się mniej istotne, za to będzie naturalne (vide polski casus Dutkiewicza), że obie wiodące partie będą zabiegały z przyczyn prestiżowych o „oznaczenie” najmocniejszego lokalnego gracza swoimi barwami. Skoro i tak wygra wybory, to niech wygra jako NASZ! I tak to często wygląda w USA Emotikon smile Podobnie błędne jest podnoszone często porównanie sytuacji polskich JOW-ów do wyborów amerykańskiego prezydenta (wypowiadającego globalne wojny i decydującego o równie globalnej gospodarce). Tam w grę wchodzą inne istotne czynniki decydujące o starciu dwóch tylko opcji (Republikanie i Demokraci), w tym wielki przemysł i związki zawodowe oraz prywatne media o wiele potężniejsze od TVN i Polsatu. W Polsce demokracja nie wymaga aż tak wielkiego zaplecza finansowego nawet w przypadku prestiżowej kampanii prezydenckiej, stąd niedysponujący większymi środkami Paweł Kukiz demolujący potężne bloki partyjne.
I na koniec – TAK, WPROWADZENIE JOW-ÓW OCZYWIŚCIE NIE ZLIKWIDUJE PiS ani PO – ALE WCALE NIE O TO CHODZI! Dotychczasowe partie nadal zdobywać będą wiele mandatów a loga partyjne będą niekiedy ustawiać kandydata na podium (z inną jednak wartością drugiego miejsca niż obecnie – dziś to pewny mandat posła). Nie ulega jednak wątpliwości, że to nie tylko partie promują konkretnych ludzi ale i konkretni ludzie promują listy partyjne. Znaczną część społeczeństwa przyciągają głośne nazwiska, stąd popularni w Polsce „spadochroniarze” – czyli zrzucani na listy wyborcze na prowincji popularni politycy z Warszawy, bywalcy popularnych programów telewizyjnych, których zadaniem jest „pociągnięcie” listy i wprowadzenie kilku posłów z danego okręgu. W przypadku JOW-ów nie będzie to możliwe i spowoduje zapewne większą rotację w gronie parlamentarzystów (w pojedynku „gigantów” tylko jeden wejdzie do Sejmu a pozostali odpadną, z kolei na prowincji będzie musiał się wybić albo ktoś nowy, albo zdominuje ją stary „zawodnik” ale dobrze znany lokalnej społeczności – bez względu na jego przynależność partyjną).
Pozdrawiam wszystkich i polecam uwzględnienie powyższych argumentów w dyskusjach na temat JOW-ów 🙂
Kazimierz Turaliński
Do Pana Łukasza…. nie od razu wszystko da się zmienić… JOW’y to początek tych zmian i początek edukacji społeczeństwa, nauki nowego myślenia… JOW’y nie muszą przewrócić sejmu do góry nogami i nie przewrócą jeżeli chodzi o partie wchodzące w jego skład, ale przewróci do góry nogami w dużej mierze skład tychże partii… naprawdę wierzy Pan, że te same „gęby” które tak mało zrobiły przez tyle lat, którym się tak wiele zarzuca złego nadal się utrzymają w rządzie… kto na nich zagłosuje, jeżeli w ich okręgu wyborczym znajdzie się inna osoba dużo więcej robiąca dla społeczności, a będzie chodziło, aby każda osoba wchodząca w skład rządu pracowała w interesie swoich wyborców… swoich, bo ze swojego najbliższego otoczenie… nawet jeżeli pozostaną dwie partie, to i tak zmieni się mocno skład tych partii i pewne od 25 lat, przyrośnięte już dupami z ławami sejmowymi twarze znikną raz na zawsze… dzisiejsze partie boją się odpowiedzialności którą obdarza ich wyborcy… no i faktu, że to po prostu może być ich ostatni raz…. trzeba będzie pracować… dotrzymywać obietnic… itd itp… idealistyczne to trochę, ale w przyszłość trzeba patrzeć z optymizmem… obecnie panujący system jest zły i obserwujemy to jak idioci od 25 lat… trzeba spróbować… Pozdrawiam
A ja wszelkich wypominających, że tam czy jeszcze gdzie indziej w JOW nie wybrano niezależnych, proszę o podanie, ilu niezależnych wybrano do Sejmu oraz jak wyglądała ich droga do naszego parlamentu.
@Szymon. Nie czytałeś chyba całego tekstu:
„Oczywiście rację mają ci, którzy mówią, iż ordynacja większościowa – zgodnie z prawem Duvergera – prowadzi do powstania systemu dwupartyjnego. Jest to konsekwencja zasady, że w systemie większościowym z jednego okręgu wchodzi tylko jeden kandydat, wobec czego osoby o poglądach prawicowych i lewicowych muszą się skupiać i współpracować by wyłonić spośród siebie najsilniejszego i najsprawniejszego kandydata, który następnie wejdzie do parlamentu. W konsekwencji scena polityczna dzieli się na „prawicę” i „lewicę. Niezauważalną zaletą tego systemu jest eliminacja z życia publicznego wszelkiej maści ekstremistów. Polityczni wariaci typu Palikot, być może są w stanie wywalczyć pojedynczy mandat w danym okręgu, ale nigdy nie zdobędą wpływu na władze. Można w tym miejscu postawić śmiałą tezę, że gdyby w okresie międzywojennym wprowadzono w Rzeszy JOW-y, Hitler nigdy nie doszedłby do władzy.
Tak więc faktem jest, że JOW-y w konsekwencji doprowadzą do podziału sceny politycznej na dwie partie, jednak charakter i model tych partii będzie znacznie odbiegał od tego co znamy z polskiego doświadczenia, co wyjaśniam poniżej.”
Sam Paweł Kukiz w Młodzież Kontra powiedział, że JOWY prędzej czy później prowadzą do dwupartyjności..
Dokładnie tak jak mówi mój przedmówca po co ograniczać sie tylko do JOWòw, lepszym systemem jest STV, ponieważ eliminuje 'głosy zmarnowane’ I jednocześnie niweluje głosowanie taktyczne czyli zagłosuje na tego żeby nie wygrał tamten. Czyli 1 (jedynką) oznaczamy kandydata który nam najbardziej pasuje a 2 i 3 itd kandydatów w dalszej kolejności. Wg mnie ten system jest genialny a jego jedyną wadą jest chyba tylko skomplikowane liczenie głosów bowiem trzeba je liczyć kilka razy dopóki nie wyłoni się kandydata z największą liczbą głosów. Gdybyśmy teraz mieli system głosu przechodniego w wyborach prezydenckich to myślę, że wynik byłby całkiem inny. Wielu napewno zagłosowało za Duda ponieważ miał największe szanse z Komorowskim mimo, że blżej ich poglądów był np Kukiz a naprzyklad wielu zagłosowało na Kukiza mimo, że zgadzali się bardziej z JKM lub Braun , ot taki przykład. Proszę mnie źle nie zrozumieć, nie jestem przeciwnikiem JOWòw tylko skoro już chcemy zmieniać orydancje wyborczą to dlaczego by nie zmienić na lepszą od JOWòw? pozdrawiam
Panie Autorze Marku Ostapko, wzywam Pana do wskazania następujących rzeczy:
– wskazanie niezależnych posłów którzy wygrali w swoich okręgach w UK i w US! Oraz podanie PROCENTOWO jaką część kongresu stanowią!
Panie Tomaszu,
Sami się wpiszą na listę bo startować będzie każdy kto będzie chciał i nie będzie potrzebował do tego partii. Założy sobie lokalny komitet wyborczy i się wystawi do startu. Lista w okręgu będzie więc wyglądać tak:
1. Pan Jan Kowalski – PO
2. Pan Jan Nowak – Komitet „Prawica”
3. Pani Eliza Sośnicka – PiS
4. Pan Alojzy Zieliński – SLD
I ludzie spośród tej przykładowej złotej czwórki wybiorą w swoim okręgu osobę którą uważają za najlepszą. Wybory do Sejmu ( w przeciwieństwie do tych do senatu) będą odbywać się w małych 460 okręgach wyborczych o wielkości danego powiatu. Tak więc kandydaci będą doskonale znani swoim wyborcom. Nie trzeba mieć wielkiej forsy na kampanię bo osoba mało zamożna będzie w stanie „obejść” swój okręg i robić kampanię bezpośrednią. W takim lokalnym starciu zwycięży jakiś doświadczony wójt, albo inna osoba która czymś dobrym zasłużyła się w okręgu.
O tym, że nie będzie automatycznego głosowania na partie świadczy, że w samorządowych wyborach wygrywali wójtowie którzy tworzyli własne komitety. Ci co mieli „pieczątkę” partii odpadali. Tak więc szyld partyjny nie będzie miał aż takiego znaczenia jak wielu wróży. O tym kto zostanie wybrany będzie decydowało to jakim jest człowiekiem, jakie ma doświadczenia i z czego jest znany.
Trochę nie chce mi się w wierzyć. Ludzie będą wybierać między jednym kandydatem z PiS i po . Kto ich wpisze na listę jak nie prezesi ? Realnie możesz mieć idealne poglądy, ale bez namaszczenia popisu nic nie zdzialasz. Jakby kazdy mógł wygrać w Jow to sejm w uk byłby pełny posłów niezależnych, a tak nie jest bo ludzie głosują na główne partie, bo nie chcą zmarnować głosu. Po drugie skoro jow to dla głównych partii śmierć polityczną, to znaczy ze nigdy tego nie zmienią. Jak nagle to zrobią będzie to oznaczać, że w tym systemie sobie poradzą, po prostu będzie im trudniej obiecać komuś, ciepła posadke. A jak przyjdzie jakiegoś posła wymienić, to na jego miejsce przyjdzie inny wybrany przez prezesa z PiS lub po. Nie wygląda to najlepiej, bo póki nie zapisze się do PiS i lub po to mam nikłe szanse na wygranie w jakimś okręgu. Wysylacie nie jasne informacje co do tych Jowow, bo niby może każdy startować, ale 95 to będzie jednak popis. Niby ma to odpolitycznic, ale kandydaci będą wybierani przez prezesów duopolu, i to po jednym! Bo inaczej miałby mniejsze szanse ten ich kandydat. wybór w tej kwestii wydaje się pozorny. Czemu nikt tu nie przyzna, że ta ordynacja ma wady… Nie ma między zwolennikami jow żadnej dyskusji, czy może nie lepszy jest model australijski, czy niemiecki. Albo model z uk albo won. Nie ładna jest taka dyskusja z ludźmi którzy chcą zmienić obecną ordynację
” A jak przyjdzie jakiegoś posła wymienić, to na jego miejsce przyjdzie inny wybrany przez prezesa z PiS lub po” – no właśnie że nie.
Posła nie da się wymienić jeśli on tego nie zechce. Jak go prezes wywali z partii to i tak pozostaje on posłem. A jak na następnych wyborach prezes wystawi innego kandydata to ten poseł może startować jako niezależny i w większości wyborcy poprą jego bo poczują że prezes nie będzie im narzucał kogoś innego. To byłoby bardzo złe PR i prezesi tego nie robią. Więc prezes musi się już z takim posłem liczyć. Bardzo często w UK są rebelie posłów marginalnych okregów z tylko lekką przewagą. Partia rządząca nie jest w stanie wyrzucić tych rebeliantów. No i oto chodzi – partie nadal istnieją ale związek posłów z prezesem się zmienia.