Szanowny Pan Bogusław Chrabota
Redaktor Naczelny „Rzeczpospolitej”
Szanowny Panie Redaktorze,
Wiktor Ferfecki w artykule pt. „Zwolennicy JOW jak komuniści”, „RP” 29.06 br., obraził pamięć profesora Jerzego Przystawy, zasłużonego działacza antykomunistycznej opozycji i twórcy Ruchu Obywatelskiego na rzecz JOW, pisząc o Nim m.in. „Tacy ludzie wierzą w to, co dobrze prezentuje się na papierze, podobnie jak niegdyś komuniści”.
Redaktor Ferfecki napisał też o samej ordynacji JOW, że „Wszędzie system JOW pokazał niedemokratyczne oblicze”. Czy mamy wnioskować stąd, że system JOW pokazał przede wszystkim niedemokratyczne oblicze w USA, Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Australii i Francji, tj. państwach, które używają systemu JOW i które uważane są powszechnie na całym globie za przodujące demokracje świata?
Jeśli tak, to dobrze byłoby poznać własną definicję demokracji red. Ferfeckiego, bo wydaje się ona być zupełnie inna niż powszechnie uznane na całym świecie znaczenie tego słowa.
Ruch Obywatelski na rzecz JOW bardzo prosto definiuje minimalne kryterium, jakie musi spełniać demokratyczny system wyborczy: wyborcy muszą mieć możliwość usunięcia z Sejmu każdego posła w drodze głosowania bez możliwości wywarcia wpływu na ten proces przez funkcjonariuszy partyjnych. To kryterium spełnia jednomandatowa ordynacja wyborcza, gdzie głosuje się w jednej turze, a mandat otrzymuje zdobywca największej liczby głosów. Tak wybiera się posłów m.in. w Wielkiej Brytanii, USA i Kanadzie.
2 lipca 2015
Tomasz J. Kaźmierski
Uniwersytet Southampton, Wielka Brytania
Ekspert Ruchu Obywatelskiego na rzecz JOW

- W rocznicę śmierci prof. Jerzego Przystawy - 2 listopada 2024
- Do Uczestników Ruchu JOW - 5 stycznia 2024
- 30-lecie Ruchu JOW - 12 października 2023
- Waldemar Rataj w 450. rocznicę uchwalenia aktu Konfederacji Warszawskiej - 1 lutego 2023
- Co to jest konstytucja? - 3 maja 2021
- Konferencja naukowa „100-lecie Konstytucji marcowej – geneza, postanowienia, zasady ustrojowe” - 8 marca 2021
- Pożegnanie śp. Janusza Sanockiego (1954-2020) - 8 grudnia 2020
- Listopadowa Konferencja Ruchu JOW – 14.11.2020 - 10 listopada 2020
- Mocny głos Brytyjczyków: NIC O NAS BEZ NAS! - 14 grudnia 2019
- Wystąpienie prof. Tomasza J. Kaźmierskiego - 20 października 2019
„Felieton” Wiktora Ferfeckiego w „Rzeczpospolitej” zasługuje na uwagę głównie z powodu dawnej (obecnej ?) rangi tego dziennika. Jest bowiem typowym przykładem „hejtu” publicystycznego.
Fraza Ferfeckiego „Tacy ludzie wierzą w to, co dobrze prezentuje się na papierze, podobnie jak niegdyś komuniści” jest niczym nie uzasadnionym szkalowaniem oponentów. W tym wypadku dotknęło to śp. prof. Przystawy, który akurat był jednym z najbardziej antykomunistycznych działaczy patriotycznych i więźniem PRL.
Ale o tym Ferfecki prawdopodobnie nie wie. On szukał skutecznych inwektyw.
Jednym z skutecznych narzędzi obronnych byłoby utworzenie „czarnej księgi” hejterów i wpisanie do niej casusu Ferfeckiego i, oczywiście, powiadomienie Ferfeckiego o tym zaszczycie tak, aby miał jeszcze możliwość obrony. Może warto byłoby się nad takim zabiegiem zastanowić ?
Felieton jest specyficznym gatunkiem dziennikarskim. Definicja zamieszczona w Wiki: „Felieton – specyficzny rodzaj publicystyki, krótki utwór dziennikarski utrzymany w osobistym tonie, lekki w formie, wyrażający – często skrajnie złośliwie – osobisty punkt widzenia autora. Charakterystyczne jest częste i sprawne prześlizgiwanie się po temacie”.
Taka uroda felietonu. Nie traktuje się go raczej jako poważnego gatunku dziennikarskiego, choć oczywiście bywają autorzy pisujący felietony opiniotwórcze (kiedyś od felietonów zaczynało się czytanie gazet). W polskiej prasie nie pojawił się natomiast żaden poważny artykuł skierowany przeciwko JOW, dobrze umotywowany i podparty rzeczowymi argumentami. Przeciwnikom JOW pozostają więc felietony, które zgodnie z prawem gatunku mogą ukazywać świat w krzywym zwierciadle. To dla nas raczej dobra wiadomość.
To nie jest dobra wiadomość ponieważ 99,5% całego obrotu medialnego dzisiaj to są „felietony”. To jest właśnie nieszczęście dzisiejszych mediów. Kiedyś felieton to był lżejszy kwiatuszek dla urozmaicenia, opinia była dodatkiem do rzeczowej treści. Dzisiaj felietony i opinie wyparły rzeczowość i stanowią niemal totalnie o głównym nurcie.
Więc ja bym się tak nie cieszył. Z poważną krytyką JOW-ów można i warto by było dyskutować. To tworzyłoby bazę dla wiedzy i myślenia oraz dla wyrabiania sobie przez ludzi ugruntowanych opinii. Ta felietonizacja dyskursu to jest właśnie ten trick dzisiejszych mediów. Wiedza i myślenie zanika. Górą jest ten co ma środki do zalewania masą kitu coraz bardziej zdezorientowanego społeczeństwa.
Dziś mamy setki portali i mediów w modelu wyrażania prywatnych opinii, które ja nazywam mediami i portalami opinioplujczymi, aczkolwiek te mają ambicje być ośrodkami „opiniotwórczymi”. Ale opinie bez podstawy faktów i rzetelnej wiedzy, bez analizy, syntezy nie mają najmniejszej wartości.
Czasem sobie marzę o stworzeniu portalu dyskusyjnego o nazwie „Zero opinii” w której opinie w ogóle lub bez rzetelnego przeprowadzenia dowodu bądź wywodu byłyby zakazane.
„Felietonizacja” dyskusji o JOW jest mimo wszystko dobrą wiadomością, ponieważ ukazuje bezsilność przeciwników JOW. Proszę pomyśleć, ci ludzie muszą bronić sprawy, o której wiedzą, że w merytorycznym starciu jest nie do obronienia. Pozostają tylko emocje i osobisty punkt widzenia autora.
Zgadzam się natomiast, że przydałoby się merytoryczne starcie z krytykami JOW, chociaż ja osobiście przestałem już na to liczyć, a debata oksfordzka na UKSW (warto obejrzeć, na jow.pl jest relacja) utwierdziła mnie w tym przekonaniu.
No to tutaj się z Szanownym Panem chyba nie dogadamy. Na szczęście sprawa jest zupełnie marginalna, więc różnica poglądów nie powinna być tutaj specjalnie problematyczna. Ja takiego podejścia nie podzielam, bo mi to przypomina coś w rodzaju odczuwania satysfakcji, że w komunie działał Urząd Cenzury, co jest „dobrą wiadomością” bo świadczy, że załgana komuna nie dałaby sobie rady bez Urzędu Cenzury. Dla mnie odczucie „satysfakcji” w takiej sytuacji jest raczej odległe.
„Felietonizacja” dyskursu o której mówimy jest w zasadzie unowocześnioną formą cenzury. Wprawdzie Urzędu Cenzury już nie ma i teoretycznie każdy może co sobie chce powiedzieć, ale efekt końcowy nie jest dużo lepszy niż za komuny. Rzeczowej i racjonalnej dyskusji na ważkie tematy publiczne w formie rozwijającej myślenie i kształtującej dojrzałe postawy praktycznie nie ma. Górą jest tylko ten, kto ma media i instrumenty pozwalające wyrzuci największą ilość bzdetów i wypełnić nimi niemal w 100% całą sferę publiczną. I to będziemy w sposób demonstracyjny obserwować w czasie bieżącej referendalnej kampanii. Zresztą już obserwujemy, 95% całej treści w mediach to będą takie jak tutaj zaprezentowane paszkwile. Czasem się jakiś cienki głosik przeciwstawiający przebije. Prawdziwej dyskusji z przygotowaniem i prezentacją argumentów pro i kontra w tym czasie nie uświadczysz. Może raz, dwa razy puszczą coś podobnego jako listek figowy. I taki obraz przejdzie do świadomości konsumentów mediów.
Nie jestem pewien, czy jest sens dyskutowania z takimi artykułami, które już na pierwszy rzut oka wydają się być prostackimi paszkwilami powtarzanymi tysiącami w koncesjonowanych i reżimowych mediach.
Już ten idiotyzm o wymyśleniu JOW-ów przez narody anglosaskie kompletnie autora, artykuł i gazetę kompromituje. Co akapit a nawet tytuł to tylko wyświechtane bzdury, niczym nie podparte, wręcz sprzeczne z elementarną wiedzą.
Zamiast dyskutować z paszkwilantami, lepiej chyba tworzyć pozytywne przesłanie dla poszukujących i zdezorientowanych, tak jak na przykład przemówienie Autora w Lubinie, opublikowane ostatnio na tym portalu. Natomiast te bzdury powtarzane milionami to najlepiej byłoby w jednym miejscu skatalogować, usystematyzować i się z nimi rozprawić centralnie w oparciu o źródła i fakty oraz wykazywanie istoty stosowanej psychomanipulacji. Sam próbuję robić po amatorsku to w serii „Kłamstwa i mity”, ale to nie jest do wykonania przez jednego człowieka. To powinno być aktem wysiłku zbiorowego w ramach edukacyjnej i promocyjnej kampanii podjętego przez analityków, teoretyków, dobrych tekściarzy, ale również grafików, dydaktyków, informatyków oraz specjalistów od skutecznego przekazu.
Dyskusje z każdym śmieciem intelektualnym puszczonym w reżimowych mediach i w Internecie nie mają moim zdaniem większego sensu. Nie prowadzą do niczego, są nieefektywne, rozpraszają wysiłek i w sumie zamiast zmniejszać zwiększają zamącenie umysłów i upadek debaty publicznej.
Takie jest moje prywatne zdanie.
Tak, ma Pan rację, nie ma sensu dyskutować z każdym paszkwilem. Tym bardziej, że jest tego zatrzęsienie. Ale Rzeczpospolita to była kiedyś poważna gazeta. Może nadal chce być tyle, że w tej napaści na JOWy renomowani dziennikarze nie chcą wystawiać swoich nazwisk na pośmiewisko.
Mówiąc szczerze dla mnie Rzepa, chyba jako ostatnia gazeta, bo też ją kiedyś bardzo ceniłem, wypadła z kategorii poważnej prasy mniej więcej 10 lat temu. Ja już w zasadzie nie czytam od lat polskiej prasy poza periodykami specjalistycznymi, miesięcznikami, kwartalnikami i wyjątkowymi sytuacjami.
Stąd może moje przewrażliwienie. Polemika z tym paszkwilanctwem propaguje to paszkwilanctwo. Dzięki temu, chociaż od lat tych toksycznych treści nie czytam osobiście, to ciągle wiem co tam piszą i trudno się uwolnić od tych trujących oparów załganej prasy.
Poza tym ja nie powiedziałem, że mam pewność, że nie należy z tym dyskutować, lecz że mam wątpliwości, czy warto z tym dyskutować. To jest jednak zasadnicza różnica. Zwróciłem uwagę jedynie, że są być może lepsze i skuteczniejsze sposoby opierania się tej propagandzie. Ilościowo nigdy z nimi nie wygramy, bo ilościowo to są oni 100.000 razy od nas silniejsi i bardziej wpływowi. Natomiast skoncentrowanym wysiłkiem, przemyślną strategią i taktyką raz wysoką jakością być może dałoby się osiągnąć lepsze rezultaty.
Nazwa feudalizm nie jest dobra bo ona kojarzy się wielkimi właścicielami ziemskimi, ja używam określenia mafiokracja która lepiej oddaje właściwości ustroju który powstaje gdy okręgi są wielomandatowe. W mafiokracji podmiotami politycznymi w sejmie nie są równi posłowie tylko mafiokraci czyli przywódcy mafij politycznych myląco nazywanych partiami. Więcej o mafiokracji napisałem tu: http://bacz.salon24.pl/633513,antydemokratyczny-ustroj-polski
Rzeczpospolita zaczyna wywód od tezy: „komuniści wierzyli w to, co dobrze prezentuje się na papierze”. To raczej legenda miejska, którą można co najwyżej opowiedzieć przy kielichu, bo faktycznie niczym nie poparta. Ktoś kto opiera artykuł o sprawach państwa na takiej figurze musi przekreślać cały artykuł. Nie wiadomo z artykułu w co rzeczywiście wierzyli komuniści i na jakim papierze musiało to być napisane, żeby w to uwierzyli. Komuniści raczej odwrotnie do tezy artykułu, pisali jedno a robili drugie, więc ich wiara w to co napisane na papierze musiała być jednak niewielka. To taka mała uwaga.
Być może Rzeczpospolita chciała powiedzieć (ale wyszło to nieudolnie j.w.), że JOW to tzw. teoria a praktyka jest inna. W taki razie każde rozwiązanie dot. ustroju państwa jest teorią (komuniści, niekomuniści, JOW) i nie zadowoli każdego (skąd to żądanie aby zadowalała każdego – podejrzane żądanie, jakby po to żeby wykazać rzekomą słabość teorii, bo nie dogodzi każdemu – ordynacja proporcjonalna dogadza każdemu?), więc skąd ten zarzut wobec JOW? Ponownie w tym miejscu pojawia się jakaś legenda, jakieś rzekome prawidło, że system wyborczy ma dogodzić każdemu. Należy powtórzyć, że ordynacja wyborcza służy wyborowi władz państwa a nie realizacji praw każdego obywatela, każdej mniejszość (poza tym to jest utopia, wiara czyli kategoria, którą lubi jak widać Rzeczpospolita). Prawa obywateli są pod ochroną ustaw, to zupełnie inne zagadnienie.
PRL, co może zaskoczyć wielu Polaków, była państwem jak najbardziej feudalnym, komuniści rządzili feudalnie. Feudalizm zawsze polegał właśnie na wykonywaniu władzy wg uznania i woli władcy a nie wg treści prawa (ewentualnie prawo pisane ręka władcy). Komuniści jak najbardziej pisali wiele ciekawych praw ale bywało całkiem często, że wykonywali już całkiem co innego, a już na pewno parę swoich praw napisali i wcale nie okazywały się one niestety teorią. Ordynacja proporcjonalna także jest przejawem feudalizmu – czymże jest zapowiedź kandydowania p. Sikorskiego z 1 miejsca z listy w Bydgoszczy jak nie przykładem władzy feudalnej? JOW akurat są po przeciwnej stronie feudalizmu.
Ataki na JOWy w Polce będą brutalne bo chodzi o coś więcej niż ordynacja wyborcza.
Zwrócę tylko uwagę na absurdalny fragment: „Ordynacja większościowa jest wynalazkiem brytyjskim, który później przejęli mieszkańcy USA i innych byłych kolonii angielskich, w tym Indii, czyli największej demokracji świata”.
Czy tak trudno pogodzić się z tym, że to wszelką proporcjonalność wymyślono dopiero w XIX wieku, a wcześniej nie było żadnych innych wyborów oprócz większościowych? Może senat rzymski wybierano proporcjonalnie, może nasz Sejm szlachecki, może posłowie polscy do parlamentów zaborczych też nie byli wybierani większościowo? Co za ciemnota, aż boli czasem.