Zostawmy jednak na boku polityczne i geopolityczne aspekty wyborów w Rosji oraz perspektywy rządów Putina i przyjrzyjmy się ich ordynacji wyborczej. Jest to nam potrzebne chociażby dlatego, że przeciwnicy JOW w Polsce, często-gęsto, wbrew faktom i prawdzie, powołują się na przykład rosyjskich wyborów do Dumy, o których głoszą, że są to wybory większościowe w jednomandatowych okręgach wyborczych. Ponieważ według doniesień naszych komentatorów politycznych z Rosji nie ma tam żadnej demokracji, a sytuacja rozwija się bardzo nieładnie i w ogóle niepomyślnie, stąd podsuwają nam prosty wniosek: widzicie, JOW nie tylko niczego nie załatwiają, ale nawet prowadzą do sytuacji dużo gorszej niż w Polsce. Taką konkluzję, jakiś czas temu, zaprezentował na łamach gazety "Rzeczpospolita" niemiecki komentator w Polsce, Klaus Bachmann. Skoro takie opinie wygłasza w Polsce publicznie taki autorytet jak Bachmann – no bo czyż niemiecki dziennikarz w Polsce mógłby pisać nieprawdę? ? to już bez mrugnięcia okiem podobne "prawdy" spokojnie głosić mogą rodzimi urzędowi propagandziści.
Porównajmy więc postulat Ruchu Obywatelskiego na rzecz JOW, który proponuje nam wzór wyborów w Wielkiej Brytanii, z wyborami w Rosji. My proponujemy 100% mandatów w 460 JOW w wyborach do Sejmu. W Rosji posłowie do Dumy pochodzą w połowie z list partyjnych, wielomandatowych, a w połowie z okręgów jednomandatowych: 225 deputowanych pochodzi z 225 JOW a 225 z list partyjnych. Co to oznacza?
Najważniejszą zaletą wyborów w JOW jest bliskość posła i jego wyborców. Aby wybory miały sens i były rzeczywiście wyborami a nie tylko głosowaniem, wyborcy muszą wiedzieć na kogo głosują, muszą mieć możliwość kandydatów poznać i rozróżniać, a następnie mieć do nich dostęp i łatwy kontakt z nimi. Gdyby w Polsce było 460 JOW, to jeden poseł przypadałby na ok. 84 tysiące mieszkańców i taki byłby średni okręg wyborczy. W Rosji jest 148,4 mln mieszkańców. Jeśli tę liczbę podzielimy przez 225 to otrzymamy 660 tysięcy, a więc 8 razy więcej. Na dodatek tych 660 tysięcy mieszkańców rozproszonych jest, średnio, na obszarze 76 tysięcy kilometrów kwadratowych, a zatem rozmiar przestrzenny jednego okręgu wyborczego to ćwierć powierzchni całego państwa polskiego! Przed takim zadaniem stoi każdy kandydat w rosyjskim jednomandatowym okręgu wyborczym – w porównaniu do tego, co proponujemy dla Polski: musi on dotrzeć do prawie 10 razy większej liczby mieszkańców, na dodatek zamieszkujących nie powierzchnię dawnego województwa wrocławskiego, nie obszar Dolnego Śląska, ale jedną czwartą terytorium Polski. Zapytajmy: jak można dokonać takiej sztuki nie dysponując ogromnymi pieniędzmi na kampanię wyborczą i swobodnym dostępem do telewizji i radia?
Ale te obiektywne trudności to daleko nie wszystkie przeszkody na drodze rosyjskiego kandydata. My proponujemy, na wzór angielski, żeby kandydata na posła w okręgu jednomandatowym miało prawo zgłosić 10 – 15 obywateli mieszkających w tym okręgu. Nic podobnego nie może się zdarzyć w Rosji: kandydat, aby się zarejestrować musi zgromadzić podpisy co najmniej 1% wyborców w danym okręgu! To znaczy, że średnio, musi on przedstawić Komisji Wyborczej 5 do 6 tysięcy podpisów popierających jego kandydaturę mieszkańców! Więcej niż w Polsce, przy obecnej ordynacji, musi zebrać partia polityczna na terenie całego kraju! Oczywiste jest, że dla zebrania takiej ilości podpisów potrzebne są pieniądze i jeszcze raz pieniądze.
Jeśli kandydat nie jest w stanie zebrać takiej ilości podpisów to wpłaca kaucję w wysokości 900 tysięcy rubli, czyli ok. 30.000 USD. My proponujemy, na wzór brytyjski, żeby kandydat zawsze wpłacał niewielką kaucję, która jest zwracana, gdy w wyborach uzyska, powiedzmy, więcej niż 3% głosów. W Anglii taka kaucja wynosi 300 funtów, w Polsce wynosiłaby odpowiednio, powiedzmy, 2000 złotych. Chcemy, żeby w Polsce, tak jak w Wielkiej Brytanii, niewielka kaucja była przestrogą dla kandydata, apelem do rozumu: jeśli nie potrafisz, nie pchaj się na afisz! W Rosji kaucja spełnia zupełnie inną rolę: stanowi istotną przeszkodę, żeby kandydatem do Dumy mógł zostać człowiek żyjący z pracy własnych rąk czy pracy umysłowej, nie tylko rolnik czy robotnik, ale nauczyciel, lekarz czy profesor uniwersytetu, bo taka kaucja to suma jego zarobków za co najmniej 20 lat! Kaucja podlega zwrotowi, gdy kandydat otrzyma więcej niż 5% ważnie oddanych głosów, ale kogo stać na taką kaucję?
Jak z tego wynika JOW w Rosji są wyłącznie dla ludzi nadzianych forsą, do wejścia w wyborczy konkurs potrzebna jest prawdziwa fortuna. Kto w socjalistycznej ojczyźnie ludu pracującego i w jaki sposób był w stanie zdobyć takie pieniądze? Odpowiedź wydaje się dość oczywista.
Oczywiście, trzeba pamiętać, że takie przeszkody są okazją do wszelkiego rodzaju nadużyć i fałszerstw. Kto jest w stanie skontrolować 5-6 tysięcy podpisów, niezbędnych do rejestracji kandydata? Jak kandydat może być pewnym, że jego przeciwnicy nie zrobili mu psikusa i nie podrzucili kilku fałszywych podpisów? Wtedy nie tylko odmówią mu rejestracji, ale jeszcze pójdzie do więzienia. Ponadto, ordynacja wyborcza daje szerokie uprawnienia Komisji Wyborczej, która może odmówić rejestracji z wielu powodów. Np. media podały, że w jednym z obwodów na Dalekim Wschodzie, komisja odmówiła zarejestrowania kandydata, który w swoim dossier nie podał, że jest profesorem uniwersytetu!
Ciekawe są też wymogi jakie ordynacja wyborcza w Rosji stawia partiom politycznym, które chcą konkurować o mandaty w Dumie. Przede wszystkim skomplikowana jest sama rejestracja partii politycznych, a kampanię wyborcza prowadzić mogą tylko zarejestrowane partie za zgodą Centralnej Komisji Wyborczej. Partia, która taką zgodę uzyska musi zebrać co najmniej 200 tysięcy podpisów na terytorium całej Rosji, przy czym nie mogą to być podpisy np. z jednego czy dwu okręgów ? z jednego okręgu można zebrać co najwyżej 7% tych podpisów! Jeśli partia nie zgromadzi takiej ilości podpisów w przewidzianym terminie, to wpłaca kaucję w wysokości 37,5 miliona rubli, czyli 1250 tysięcy USD. Kaucja podlega zwrotowi, gdy partia przekroczy 3% głosów poparcia. Jednakże, żeby mieć prawo udziału w podziale mandatów partia musi przekroczyć próg 5%.
Wyborca w Rosji dostaje do głosowania dwie karty: jedną z kandydatami w JOW i drugą do głosowania na partie polityczne. Partie nie wystawiają list w okręgach, ale jedną listę krajową. Kto na tej liście się znajdzie i w jakiej kolejności zależy wyłącznie od liderów partii a nie od wyborców. Są to więc wybory upartyjnione jeszcze bardziej niż w Polsce i zarezerwowane dla bogaczy. Jacy to bogacze i skąd się wywodzą, tego nie potrzebujemy analizować.
System wyborczy w Rosji i ordynacja wyborcza do Dumy nie leżała nawet obok proponowanej przez nas brytyjskiej ordynacji wyborczej. Jest to jedynie gorszy, bardziej autorytarny wariant mieszanego systemu niemieckiego. Rosyjsko-niemiecki kogel-mogel. Warto o tym wiedzieć i pamiętać, bo podobny kogel-mogel, wariant polsko-rosyjsko-niemiecki, chce nam zafundować na najbliższe wybory do Sejmu partia pp. Kaczyńskich "Prawo i Sprawiedliwość".

- Powstanie Warszawskie – Gloria Victis - 30 lipca 2018
- Czego chcesz od nas Michale Falzmannie? - 17 lipca 2017
- Bloger Jarosław Kaczyński o JOW - 22 maja 2015
- Naukowy fetysz reprezentatywności i sprawiedliwości - 16 maja 2015
- Co komu zostało z tych lat? - 13 grudnia 2013
- Plan dla Polski: Jednomandatowe Okręgi Wyborcze - 8 marca 2013
- Majaki celebryty Zbigniewa Hołdysa - 12 października 2012
- Paweł Kukiz, zmielony i zbuntowany - 7 września 2012
- Aktualna sytuacja w Rumunii - 21 sierpnia 2012
- UważamRze Wildstein… - 19 sierpnia 2012