Postulat zmiany systemu wyborczego, w szczególności za sprawą kandydatury Pawła Kukiza w wyborach prezydenckich, dość często pojawia się dziś w dyskursie publicznym. Niestety w wielu przypadkach temat ten jest poruszany hasłowo i fragmentarycznie. Dlatego postaram się tutaj przedstawić krótką, ale mam nadzieję spójną, argumentację za pomysłem wprowadzenia 460 jednomandatowych okręgów wyborczych (JOW) w wyborach do Sejmu i ustosunkować się do najczęściej pojawiających się wątpliwości.
Wydaje się, że można podać 4 zasadnicze zmiany, jakie pojawią się w funkcjonowaniu polskiej demokracji po wprowadzeniu JOW.
1. Odpowiedzialność posłów przed wyborcami
To zdecydowanie najczęściej podnoszona kwestia i budząca chyba najmniej wątpliwości. Wybory przeprowadzone w małych, jednomandatowych okręgach wyborczych, w których zwycięzcą zostaje po prostu zdobywca największej liczby głosów, spowodują radykalne zmniejszenie dystansu między kandydatami i wyborcami. Wyborca nie będzie miał problemu z poznaniem i weryfikacją kandydatów. Głównym elementem kampanii wyborczej stają się spotkania z wyborcami i ogólnie działania lokalne. Dlatego kampania wyborcza będzie dużo tańsza niż obecnie, a różnica w zasobności portfeli poszczególnych komitetów nie będzie tak mocno wpływała na wynik głosowania. Posłem zostanie kandydat naprawdę znany wyborcom w okręgu, i to znany oczywiście z dobrej strony. Wzrośnie również, z oczywistych względów, znaczenie mediów lokalnych kosztem ogólnopolskich.
2. Zmiana struktury partii politycznych
W obecnym systemie żeby wygrać, trzeba startować z listy partii, która przekroczy 5% próg w skali kraju oraz trzeba trafić na odpowiednie miejsce na liście. W praktyce, jeśli kandydat dostanie „jedynkę” na liście „sejmowej” partii, nie musi nawet palcem ruszyć, a i tak posłem zostanie. Choćby zupełnie anonimowym. Ten mechanizm w połączeniu z finansowaniem partii z pieniędzy podatników, powoduje, że siła kierownictwa partii jest ogromna. To kierownictwo ustala miejsca na listach i decyduje o wydawaniu środków finansowych. Doły partyjne, a tym bardziej wyborcy, nie mają zbyt wiele do powiedzenia. Nikt nie jest tak naprawdę zainteresowany opinią obywatela i jego udziałem w życiu politycznym. Żeby zobaczyć, jak działa ten mechanizm, proszę spróbować umówić się na spotkanie z dowolnym posłem ze swojego okręgu.
Inaczej wygląda sytuacja w systemie opartym o JOW. Ponieważ monopol centrali partyjnych na wystawianie kandydatów z realną szansą wybrania zostaje złamany, partie muszą szukać i wystawiać kandydatów znanych i akceptowanych przez wyborców w danym okręgu. Nie do pomyślenia jest sytuacja, gdy w wyborach staruje kandydat niezaakceptowany przez lokalną strukturę partii. Oczywiście niekoniecznie musi być to mieszkaniec danego okręgu – np. w większości przypadków mieszkańcy chętnie zaakceptują jako „swojego posła” jakiegoś wybitnego polityka, chociażby premiera. Ale nawet urzędujący premier, poddając się weryfikacji przez wyborców, musi być w okręgu obecny i utrzymywać z wyborcami realny kontakt.
To wszystko sprawia, że partie polityczne w systemie JOW są zupełnie innymi organizacjami od tych, które znamy z polskiego życia politycznego. W pewnym sensie są to struktury silniejsze, ale z tego względu, że są dużo mocniej zakorzenione w społeczeństwie i posiadają silne zaplecze lokalne.
Warto tutaj przywołać ostatnie wybory do Senatu, które dla wielu osób stanowią argument przeciwko JOW – w końcu Senat mamy zdominowany przez POPiS. Jest to jednak argument o tyle nietrafiony, że wybory do Senatu nie mają szansy zmienić struktury partii politycznych, co jest kluczowe dla funkcjonowania demokracji. Oczywiście wybory senackie nie są również przeprowadzane według formuły postulowanej przez Ruch JOW – trudno, żeby jakikolwiek kandydat obywatelski był w stanie uczciwie konkurować w ogromnym okręgu wyborczym z kandydatem dysponującym olbrzymimi zasobami finansowymi i organizacyjnymi obecnych partii politycznych.
3. Wzrost aktywności społecznej Polaków
Jeśli posłowie czują się odpowiedzialni przed wyborcami, a organizacje partyjne zabiegają o kandydatów akceptowanych przez lokalne społeczności, to w naturalny sposób wzrasta znaczenie każdego obywatela-wyborcy. A jeśli obywatele czują, że mają na coś realny wpływ, wtedy właśnie zaczyna rosnąć ich aktywność społeczna. W krajach, gdzie funkcjonuje system większościowy z JOW, jest naturalne jest, że posłowie odpowiadają na każde, nawet nierozsądne zapytanie wyborcy. Są również wręcz zmuszeni do utrzymywania dobrych kontaktów z wszelkiego rodzaju organizacjami obywatelskimi ze swojego okręgu – przecież od nich zależeć będzie, czy taki poseł zostanie na kolejną kadencję wybrany.
Prof. Jerzy Przystawa wspominał, jak na jednej z konferencji Ruchu JOW przemawiał Lord Norman Lamont, Kanclerz Skarbu w rządzie Johna Majora, i przekonywał, że być posłem wybranym w ordynacji proporcjonalnej to sama przyjemność! Taki poseł może sobie pozwolić i na wakacje na Karaibach czy Bali, i na inne radości, podczas gdy poseł wybrany w JOW, musi orać jak wół! Kiedy nadchodzi weekend, zamiast na działkę czy jezioro, musi gnać do swojego okręgu wyborczego i tam, prawie cały weekend, spotykać się z wyborcami z jego okręgu, wysłuchiwać ich narzekań i idiotycznych propozycji, odpowiadać na pytania, obiecywać nie wiadomo co! To żmudna praca dla parlamentarzysty, natomiast jest to bardzo wygodne dla jego wyborców.
4. Stabilne i sprawne rządy
Ordynacja większościowa realizowana w JOW powoduje także, że scena polityczna cechuje się dwubiegunowością. Oczywiście nie oznacza to, że istnieją tylko 2 partie. Partii parlamentarnych może być wiele, istnieje też stosunkowo liczna grupa posłów niezależnych. Natomiast rzeczywiście tworzą się w Parlamencie 2 główne siły. Jedna z nich obejmuje zwykle rządy, druga stanowi silną opozycję. W praktyce niezwykle rzadko występują rządy koalicyjne. Czasem, obserwując nasze partie polityczne, boimy się takiego scenariusza. Co będzie, jak wprowadzimy JOW i do końca świata będziemy musieli oglądać PO i PiS u władzy? I to samodzielnie, bez żadnej „kontroli” koalicjanta? Wydaje się jednak, że to obawy trochę na wyrost. Po pierwsze, jak pisałem wcześniej, po wprowadzeniu JOW nie będzie już PiS i PO takich, jakie znamy dziś. Osobiście uważam, że w ogóle nie będzie już PiS i PO, ponieważ nie będzie się opłacało utrzymywać skompromitowanych szyldów partyjnych. Ale nawet jeśli nie mam racji, to z pewnością struktura tych partii będzie musiała ulec zmianie. Będą zmuszone się otworzyć, zdemokratyzować, a rola kierownictwa partyjnego nie będzie już tak ogromna. Brak rządów koalicyjnych zaś to rozwiązanie szalenie wygodne dla wyborcy. Po prostu logika ordynacji większościowej zmusza do zawierania „koalicji” przed wyborami, a nie po nich. Stąd wszelkie ustalenia są jawne i widoczne dla obywateli przed dniem wyborów. Program, z którym partia idzie do władzy, jest znany i nie ulegnie już zmianie po wyborach, „bo koalicjant się nie zgadza”. A wyborcy oddając swój głos, wybierają również rząd, który przejmie pełną odpowiedzialność za państwo i który będzie mógł być równocześnie surowo i skrupulatnie rozliczany.
Dajmy sobie szansę
Podsumowując twierdzę, że zmiana systemu wyborczego i wprowadzenie 460 jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu ma szansę otworzyć nowy rozdział w historii polskiej demokracji. Oczywiście JOW-y nie są lekarstwem na wszystkie choroby polskiego państwa – są jedynie narzędziem w rękach obywateli, którzy wreszcie będą mieć realny wpływ na to, jak to nasze państwo jest urządzone. Czy to narzędzie dobrze wykorzystamy, nie ma pewności. Ale myślę, że warto dać sobie szansę i spróbować.
- Walne Zgromadzenie Stowarzyszenia – Wrocław, 30.06.2015 - 1 czerwca 2015
- ABC postulatu JOW. Dla sceptyków - 8 kwietnia 2015
- Odezwa do wszystkich zwolenników JOW - 16 maja 2013
- Petycja do Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego - 16 maja 2013
- XX-lecie Ruchu JOW - 20 kwietnia 2013
- Walny Zjazd Stowarzyszenia JOW we Wrocławiu – 6.04.2013 - 6 kwietnia 2013
- Wojciech Kaźmierczak – Stocznia Gdańska, 16.03.2013 - 18 marca 2013
- O co walczymy? - 1 marca 2013
- Wspomnienie o prof. Jerzym Przystawie - 7 listopada 2012
- III Bal Karnawałowy JOW – Wrocław, 5.02.2011 - 18 stycznia 2011
Panie Pawle Wolczański,
Nie mogę się z Panem zgodzić.
Po pierwsze trochę pomylił Pan pojęcia. AV to nie STV (można powiedzieć że jest to STV dla JOW’ów). Choć są podobne, przyznaję.
Po drugie: nie skłamałem. Referendum dotyczyło poparcia DLA AV.
Czyli: Nie głosowano o poparciu dla JOW, a o poparciu dla AV. Ponadto: Sprzeciw wobec AV (dla Pana poparcie JOW) wyraziło JEDNOZNACZNIE ok 30% (zaokrąglone w górę) wszystkich mających prawo głosu. A reszta? W pełni popiera swój system? Nie jestem kimś kto może o tym orzekać. A sondażom nie ufam (proszę spojrzeć na dwa różne prezydenckie…). Referendum sprzed 50 lat nie liczę, z powodów oczywistych. Mój argument opierał się na filmach kilku Brytyjczyków i komentarzy pod nimi. Napisałem, że nie podoba się Brytyjczykom. Im się nie podoba. Napisałem prawdę. Za dwuznaczność przepraszam.
Co do Argumentów, zacznę od końca:
1.
Kim jest najlepszy kandydat? Reprezentantem prawicy? Członkiem lewicy? Niezależnym centrystą? Ten który najlepiej gra na publice. On zdobędzie głosy. A kogo będzie reprezentował? Każdego w okręgu? Feministyczna populistka dobrze będzie reprezentowała 40% prawicy? A ktoś z prawicy dobrze zareprezentuje skłócone 60% reszty społeczeństwa okręgu? Szczerze wątpię. To czy ktoś jest dobrym kandydatem to pojęcie względne jak Pan na pewno wie.
W STV nie wybiera się dobrego, mniej dobrego itp. Wybiera się tych którzy najlepiej reprezentują poglądy wyborcy. Oni reprezentują swoje opcje a każdy musi uzyskać kwotę (np. 33% głosów). Jak? To wyjaśnia zamieszczony film.
Ponadto elektorat tych np trzech posłów cały czas nadzoruje swoich przeciwników-tak jak w JOW’ach.
2.Poprzedni argument i tutaj pasuje. Jaką cześć społeczeństwa sejm reprezentuje? 50%? 30%? Może więcej, może mniej. A rozproszone pozostałe mniejszości niech się pogodzą z polityką rządu (prawdopodobnie o ogólnym poparciu mniejszości, choć niekoniecznie). Dlaczego maja poświęcić swoją reprezentacje? Z iloma posłami zostaną? 1,2,8? Mało. Ich głos jest warty tyle ile mój na tym portalu. Wysłuchany i skomentowany (dziękuję za to), ale nic więcej.
A krytyka sytemu i decyzji polityków przez tych 8… Pewnie wie Pan jak bardzo jest skuteczna…
3.Proszę Pana… To są inne przykłady zaznaczyłem przecież.
Ale dobrze.
1. Startuje 10 kandydatów, pierwsze wybory z JOW. Żaden nie ma specjalnego poparcia, ale jeden jest minimalnie lepszy. Wygrywa, bierze wszystko. Mając 11% poparcia reprezentuje 80 tyś obywateli. Przypadek skrajny ale możliwy, zwłaszcza zaraz po zmianie ordynacji. Niereprezentowany elektorat=89%
2. Efekt psucia. Od wielu lat 2 partie wystawiają po jednym kandydacie. A tu nagle pojawia się niezależny bliski ideowo jednemu z nich, ale popierający np. Liniowe podatki. Niezależny i bliski mu ideowo otrzymują razem 70% głosów. Wygrywa opozycja np. lewica. Dlaczego? Przykładowy rozkład głosów przed (40%;60%) i po (40%; 34% 36%). Tu widać problem. W takim przypadku czemu niezależni mają startować? I czemu partia ma wystawiać więcej niż jednego kandydata? No własnie. Już się zaczyna władza partii nad kandydatami. I takie pytanie: Może cześć środków które k. niezależny dostał na kampanię wpłaciła lewica? Taki chytry spisek, praktycznie legalny.
To chyba wszystkie tematy które Pan poruszył.
Gdyby wolał Pan to w formie filmu:
https://www.youtube.com/watch?v=s7tWHJfhiyo
https://www.youtube.com/watch?v=l8XOZJkozfI
Dziękuję za komentarz mam nadzieje, że odpowiedź jest satysfakcjonująca.
Pozdrawiam
Panie Robercie i Panie/ni W.b’S. ,
Zgodziłbym się z Państwem tylko jedno „ale”.
Czy gdy wejdą JOW’y i rozbiją beton nie wprowadzą czegoś gorszego. Czegoś elastycznego do naginania i drążenia, ale nie do rozbicia? Przykład: Izba Reprezentantów USA. 2 partie obecnie ok. 6-10 niezależnych. Inni poza parlamentem… + niezbyt silna dyscyplina partyjna. Brytania więcej partii, dość dużo. Dwie rządzą reszta może ich krytykować… Nasze partie też się krytykują. My też je krytykujemy. I? Ktoś nadal na nich głosuje.
Co z tymi niby reprezentowanymi mniejszościami 10-40%? Nawzajem się nie znoszą. Niezależni się upartyjniają. Partie ich ignorują. Kto ich będzie reprezentował? Dodam, że myślenie iż poseł po wyborze ma poparcie całego okręgu jest trochę dziwne… Zwłaszcza, że może go popierać mniej niż 50% wyborców.
Co do niepoważnych argumentów… Proszę bez przesady. Te sytuacje są niestety jak najbardziej możliwe. Gdyby nie występowały a JOW’y FPTP reprezentowały społeczeństwo sprawiedliwe sam bym je poparł. JOW’y rozbiją beton, pomogą. A później zacznie się kłopot dla tych których głos będzie wart jeszcze mniej. Bo kto ich będzie musiał słuchać? Poseł, który wygrał bez ich poparcia? Chyba raczej nie.
Gdyby nie to JOW’y byłyby świetne. Ale niestety nie są. Choć mi też się to nie podoba.
Dla Pana/ni W.b’S.
https://www.youtube.com/watch?v=s7tWHJfhiyo
Dla Pana Roberta:
Polecam zobaczyć partię Libertariańską. Chyba Pańska linia poglądowa.
Dziękuje za odpowiedzi/komentarze.
Również nie zgadzam się z użykowników „Alernatywnie!” i nie kupuję jego argumentów.
Przede wszystkim im prostszy system tym lepszy, tak po prostu.
Poza tym, proponuję zapoznać się z faktami:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Referendum_w_Wielkiej_Brytanii_w_2011_roku
i nie pisać nieprawdziwych informacji, bo to nie kto inny tylko Brytyjczycy opowiedzieli się właśnie przeciwko alternatywnej metodzie w referendum, które było drugie (!!) w historii Wlk. Brytanii.
Natomiast odnośnie argumentów:
– z jednej strony mowa o 10 kandydatów o niemal takim samym poparciu, a z drugiej strony, że tylko 2 partie… to się kłóci ze sobą, więc wolałbym zobaczyć przykłady,
– co do dwóch partii – to przede wszystkim cała istota systemu to, że obywatel ma bliski kontakt z swoim posłem i współzależność jest silna. W takiej sytuacji nie przeszkadzają dwie partie… tym bardziej to byłby plus, bo wiadomo kto rządzi, a kto nie.
– co do podziału głosów – mniej nie interesuje dwóch dobrych w okręgu, tylko jeden najlepszy, a to zapewnie brytyjska wersja JOW (FPTP). Co mi z dwóch dobrych, którzy nie umieją się dogadać i tak grali, że obydwaj odpadli… w Sejmie trzeba umieć znajdować rozwiązania, aby pracować dla dobra ogółu – najlepsi będą potrafić – jak nie to sami odpadną.
Te cztery zasadnicze zmiany, jakie pojawią się w funkcjonowaniu polskiej demokracji po wprowadzeniu JOW są wystarczającym argumentem na podjęcie wysiłku, aby obecny patogenny mechanizm proporcjonalny zmieniać.
Zrazu wystarczy, aby odmiana JOW była najprostsza (wręcz łopatologiczna) i sprawdzona, czyli angielska. W 2011 r. większość Brytyjczyków ok. 70 % powiedziało NIE proponowanym zmianom w ordynacji angielskiej.
STV i inne odmiany to ewentualnie temat na później jak JOW zaistnieje – na razie hasło JOW to puszka Pandory dla „sitwy”, PKW (gdzie nawet liczyć nie umieją: jak oni radzą sobie z proporcjami czy procentami?) et consortes.
Przykłady Kol. Alternatywnie! są niepoważne. Jeśli bowiem mamy zasadę pierwszy na mecie to najwyżej powstaje problem, gdy dwóch otrzymało równą ilość głosów a jest jeden mandat.
Dodatkowo my nie chcemy:
– małych czy dużych okręgów ale okręgów normalnych czyli 1-no mandatowych,
– osłabienia partii – one będą prawdopodobnie „te same ale nie takie same” (gen. Wojciech J.).
Aktualnie z pewnością nie ma innej alternatywy dla JOW. Lecz sam system może mieć wiele różnych wariantów. Póki co nie są one przedmiotem dyskusji. Warto jednak ją rozpocząć. Nie ma dyskusji na temat okręgów wyborczych opracowanych przez Fundację Madisona. Brak dyskusji na temat skali i progów odpowiedzialności posłów! Z pewnością znajdziemy jeszcze kilka szczegółów, które warto
przedyskutować. Nie uważam jednak, by juž dziś
dyskutować inne systemy wyborcze. Do tego
potrzebna jest inna rzeczywistość. Mnie podoba
się system propagowany przez Partię Piratów,
lecz dziś nie ma możliwości by go dyskutować.
Czego chcemy? Małych, okręgów, głosowania na kandydatów, osłabienia partii i ich prezesów…
Ale dlaczego za pomocą JOW’ów?!
Podam przykład: startuje 10 kandydatów, 8 otrzymuje 10% głosów, 1-9%, zwycięzca-11%… Czyli zwycięża osoba mająca poparcie ok. 1/10 społeczeństwa!
A system dwupartyjny… Czy naprawdę chcemy naprzemiennych rządów dwóch partii pseudocentrowych? Kandydaci niezależni utrzymają się max 4 lata. Później władzę nad systemem przejmą 2 partie nie do obalenia-jak w WB i USA!
Inny przykład dwóch kandydatów bliskich ideowo, popiera ich większość, ale wygra opozycja, bo głosy większości się podzielą!
Nawet Brytyjczykom nie podoba się ich system wyborczy… W USA frekwencja wynosi aż 40%…
Co możemy zrobić? Zamiast JOW’ów wybierzmy ordynację głosu przechodniego-STV! Głosowanie na kandydatów,możliwość startowania kilku posłów jednej partii w okręgu bez straty głosu, bardzo silny głos wyborcy, a do tego sprawiedliwa reprezentacja obywateli! Jedyny problem to liczenie głosów. Wymaga użycia elektroniki lub długich obliczeń lub elementu losowego (minimalnego, ale zawsze).
Polecam:
http://stv.org.pl/
https://www.youtube.com/watch?v=l8XOZJkozfI
JOW-y dają autentyczną siłę obywatelom. W demokracji każdy obywatel posiadający pełnię praw wyborczych czyli bierne i czynne prawo wyborcze jest już z definicji Kimś. Wprawdzie tylko potencjalnie, ale z pełną swobodą wyrażania i realizowania swojej obywatelskiej osobowości.
Tylko silny i wolny Obywatel może wyłonić w wolnych wyborach prawdziwie silną i cieszącą się autorytetem władzę. Taka władza nawet jak nie jest wybrana przez wszystkich obywateli ma z automatu silny autorytet. Również wśród sympatyków innych opcji.
Tylko silny Obywatel z silną Władzą wypływającą z wyrażania wolnej woli przez wolnych i silnych Obywateli mogą stanowić autentycznie silne Państwo.
To nie przypadek, że wszystkie duże i silne państwa demokratyczne z G7 mają bez wyjątku rozwiązania demokratyczne oparte na systemie JOW-ów. Ich siła wynika z siły ich obywateli i silnej władzy wybieranej z wolnej woli ich obywateli.
Osobiście i ten argument dodałbym do tej dobrej listy.