Po pierwszej wojnie światowej, gdy formowało się państwo polskie, polscy pasterze KK nawoływali do reformy prawa wyborczego1) tymi oto słowami:
Jakkolwiek reforma wyborcza jest aktem politycznym, nie jest nim jednak wyłącznie. Nowy bowiem ustrój prawa wyborczego wydaje ze siebie prawodawców, którzy za pomocą władzy ustawodawczej wpływać mogą i wpływać będą na wszystkie dziedziny życia kościelnego, narodowego, kulturalnego, społecznego i moralnego, a szczególnie na przyszły kierunek wychowania publicznego. Tym samym reforma wyborcza w te wszystkie dziedziny wkracza i z nimi się łączy. Do nas więc, jako stróżów praw wiary w tych dziedzinach należy pytać i badać, o ile do ich zdrowego rozwoju proponowany ustrój prawa wyborczego dopomaga, albo też w uprawnionym rozwoju przeszkadza lub nawet go niszczy.
Nawoływania pasterzy pozostały nawoływaniami. Świecka myśl polityczna forsowała swoje nowatorskie, bo socjalistyczne, rozwiązania. W owym czasie przymiotnik socjalistyczny miał pozytywne konotacje.
W Polsce system proporcjonalny wprowadził w 1918 r. Józef Piłsudski, zaraz po objęciu władzy, jako Naczelnik Państwa. Zrobił tak dlatego, że on i jego ugrupowanie nie mogli inaczej liczyć na większość w parlamencie. Przewagę miała wtedy endecja. Ten system został utrwalony w 1921 r. w konstytucji marcowej i doprowadził do rozdrobnienia Sejmu. Sam marszałek mówił później o partiokracji i w końcu przeprowadził przewrót majowy. Ta historia z naszej przeszłości pokazuje, jak ogromny wpływ na sytuację polityczną ma ordynacja wyborcza.2)
Po drugiej wojnie światowej mechanizm proporcjonalny został z powrotem przywrócony do stanu z 1921 roku przez nowe władze komunistyczne. Już 30 lipca 1945 r. przyszły polski Prezydent Bolesław Bierut, na spotkaniu w Poczdamie z delegacją angielską pod przywództwem ówczesnego Premiera Clementa R. Attlee, potwierdził, że Nie mamy w tej chwili ustalonej ordynacji wyborczej, ale popularne jest hasło wyborów pięcioprzymiotnikowych, to znaczy: powszechnych, równych, tajnych, bezpośrednich i proporcjonalnych.3)
Po 1989 roku, już w nowej RP wydawać by się mogło, że przebogate doświadczenia krajów zasadniczo wolnych od zaborców, zwanych zgniłym Zachodem, w temacie rozwiązań demokratycznych będą wzorcem do naśladowania. Jak bowiem wiemy praktyka polityczna tych krajów, głównie anglosaskich, to mechanizm większościowy. Zasadniczą jego cechą jest odpowiedzialność osoby wybranej przed tymi, którzy ją wybrali. Przynależność danego wybrańca do określonej partii jest jakby wtórna i wynika raczej z praw logistyki czy sprawnego zarządzania dużym organizmem jakim jest państwo.
Otóż nic się takiego nie stało. Nowa polska elita polityczna poszła po linii najmniejszego oporu. To znaczy skopiowała mechanizm wyborczy po swojej poprzedniczce. Wszak fachowcy, czyli twórcy PRL-owskiego prawa byli pod ręką. Obcym fachowcom zaś dano pole do popisu w reformowaniu nie ich gospodarki. Jak się to skończyło widzimy na własnych oczach.
Za to nasi hierarchowie, w przeciwieństwie do swoich wielkich poprzedników sprzed 100 lat, w nowej rzeczywistości schowali głowy w piasek. A nawet autoryzowali prowizoryczne rozwiązania życia publicznego w tym i rozwiązania wyborcze. Nie bez kozery biskup Alojzy Orszulik otrzymał niedawno order Orła Białego za zasługi poniesione na tym polu.
Ostatnio nasiliła się aktywność naszych pasterzy i innych działaczy w temacie nieprzyjaznych dla katolików rozwiązań uchwalanych przez Sejm III RP.
Nie po to, po 1989 roku, zostało utrwalone rozwiązanie obowiązujące w okresie PRL-u, nazywane mechanizmem proporcjonalnym, aby miało być inaczej. Nadal obowiązuje leninowska zasada zapisana w konstytucji z 1976 roku, że partia PZPR (dziś cztery partie) jest przewodnią siłą społeczeństwa w budowie socjalizmu. Obowiązuje ona również hierarchów, tym bardziej że to oni podpisali tak beztrosko cyrograf 1989 roku. Za niedopatrzenie trzeba płacić. A, że owieczki zapłacą. No cóż hierarchowie sami się wyżywią.
Ten grzech zaniechania, o którym wyżej, nasi pasterze usiłują obarczyć nieświadome biedne owieczki, poprzez pouczanie i przynaglanie do uczestniczenia w wyborach. Zwyczajna hipokryzja.
Na chłopski rozum to owieczki, jako podmiot wszelakiego prawa III RP, czyli suweren Najjaśniejszej, winny być mobilizowane do naprawy grzechu zaniechania swoich pasterzy poprzez działania ukierunkowane na zmianę obowiązującego PRL-owskiego złego mechanizmu wyborczego na mechanizm dający dobrych posłów.
1) Jerzy Przystawa Pasterze i owce, 2011, www.jow.pl
2) Jan Majchrowski, Polityczni bossowie nie chcą zmienić ordynacji wyborczej, "Polska The Times", 10.06.2009
3) Kampania wyborcza i wybory do Sejmu Ustawodawczego 19 stycznia 1947, Wydawnictwo Sejmowe, Warszawa 1999
- Demokracja walcząca jako anachroniczna następczyni socjalistycznej poprzedniczki - 15 stycznia 2025
- Poseł z każdego powiatu’24 - 29 października 2024
- Demokracja węgierska vs. demokracja brukselska - 14 października 2024
- Kodeks dobrej praktyki w sprawach wyborczych - 23 września 2024
- Ja Wyborca, My Wyborcy – koment - 9 września 2024
- Polsko-białoruskie powinowactwo wyborcze? - 2 sierpnia 2024
- O „demokracji” słów kilka (komentarze Blogera StanW) - 8 stycznia 2024
- Projekt Programu Odzyskania Polski – vox ex parte - 6 listopada 2023
- Awersja ustawodawcy do orzecznika „wolne” - 27 października 2023
- Przekręt założycielski III RP - 22 października 2023
Szanowny Panie,
emocje nie są dobrym doradcą. Ja zdaję sobie sprawę, że w Wielkopolsce Piłsudski – w odróżnieniu od endecji – nie jest popularny, ale nie przypisujmy mu czegoś, czego nie zrobił. Przytoczone przeze mnie fragmenty, choć niełatwe w czytaniu, wykazują, że zdanie: W Polsce system proporcjonalny wprowadził w 1918 r. Józef Piłsudski, zaraz po objęciu władzy, jako Naczelnik Państwa – jest nieprawdą. Artykuł dra Ilskiego to solidna praca badawcza oparta o bogaty materiał źródłowy, a Michał Bobrzyński to jeden z najlepszych polskich historyków.
Ja osobiście nie jestem zwolennikiem koncepcji federacyjnej Piłsudskiego, ani koncepcji endeckiej polegającej na spolszczaniu sąsiadów ze wschodu. Obie są mi obce, bo szukają rozwiązania trudnego problemu naszego sąsiedztwa na zewnątrz, nie wierząc w możliwości własnego narodu.
To, że wybuchnie wojna i prawdopodobnie Polska odzyska niepodległość, było oczywiste dla głównych partii politycznych na ziemiach polskich, które powstały po rewolucji 1905 roku. I też m. in. dla endecji pojawił się problem ziem wschodnich, które znajdą się w granicach Polski, a na których większość ludności będą stanowić mniejszości narodowe. Ordynacja większościowa spowodowałaby, że tamtejsi Polacy zostaliby zmarginalizowani. Naturalne więc, że ordynacja proporcjonalna była lepszym rozwiązaniem pasującym do ideologii endecji.
Panie Wiesławie, cytat dra Jana Majchrowskiego pochodzi z wywiadu-rozmowy jaki z nim przeprowadziła Anna Gwozdowska i z racji szerokiego tematu musiał być mocno skondensowany. Dlatego przypomniał postać Marszałka, jako pierwszej osoby tamtych czasów. Choć wiemy, że „historię pisze” wielu. Nie zgadzam się z twierdzeniem, że artykuł ten jest niepoważny.
Ja rozumiem, że Pan jako „poznańska pyra”, nie lubi Piłsudskiego i podpiera się jakimś niepoważnym artykułem. Jednak swego czasu na tej stronie Zdzisław Ilski zamieścił szereg artykułów. W jednym z nich: Obóz narodowo-demokratyczny wobec zasad i formuły wyborczej w okresie poprzedzającym odbudowę niepodległej Polski – pisał:
Narodowi demokraci uzmysławiali sobie, że warstwa tradycyjnie dotąd przewodząca Polakom – szlachta, ziemiaństwo – jest grupą zanikającą, a w pewnych ziemiach polskich – Górny Śląsk czy Pomorze Zachodnie – niemal nie występującą. W tym stanie rzeczy uznali, że podstawową siłą, która miała być nośnikiem idei narodowej i której aktywność miała decydująco ważyć na rozroście sił wewnętrznych był lud, do którego zaliczali głównie chłopów, obok nich robotników i mieszczan, których znacząco miała wspierać polska inteligencja.
I dalej:
Spośród trzech twórców obozu demokratyczno – narodowego R. Dmowski sporadycznie wypowiadał się w sprawie zasad wyborczych. Natomiast absorbowała ona dwóch pozostałych liderów obozu. W aspekcie teoretycznym zajmował się nią socjolog Zygmunt Balicki, a w kwestii aplikacji J. L. Popławski.
I dalej:
Z kilku powodów Balicki pochwalał proporcjonalny system wyborczy i zaliczał go do drugiej grupy systemów wyborczych. Przede wszystkim w jego optyce przedstawicielstwo ustosunkowane, będąc z punktu widzenia istoty parlamentaryzmu przedstawicielstwem stronnictw, prowadzi do aprobowanego przez niego parlamentaryzmu jako formy rządów bezpośrednich. Obok tego zasadniczego waloru wskazywał także na inne zalety formuły proporcjonalnej. Pozwala ona respektować prawa mniejszości etnicznych, religijnych, społecznych czy nawet każdej poważniejszej grupy. Skutecznie przeciwdziała centralizacji władzy, mechanizmom zastępowania obywateli i odsuwania ich od bezpośredniego wpływu na rządy.
Natomiast Michał Bobrzyński w „Zasadach i kompromisach” pisał:
„W uchwaleniu nowej konstytucji sejm okazał natomiast tę samą obawę przed silną władzą wykonawczą, przed „absolutum dominium” nie już dożywotniego króla, lecz wybranego na kilka lat prezydenta, tę samą dążność do sejmowładztwa. Uchwalili ją ludzie jakoby z roku 1791, nie zaś z roku 1921. Kiedy jednak Sejm Czteroletni przed śmielszą reformą społeczną się cofnął, sejm obecny, zastawszy ją dokonaną w czasie porozbiorowym, postanowił zwichnąć znów równowagę gospodarczą i polityczną na rzecz jednej warstwy. Nawiązując tym do przewrotu, jakiego z końcem XV i początkiem XVI wieku dokonała, dostawszy się do władzy, szlachta, większość ludowa obecnego sejmu nie tylko własność ziemiańską wyłączyła prawie od udziału i głosu w sejmie, ale przerzucając na nią główne podatki, uwolniła od nich warstwy ludowe.”
Mówiąc wprost: to ludowcy przeforsowali ordynację proporcjonalną, a tych ludowców popierała endecja.