Red. A. Romaszewska prorokuje, że w wyborach jednomandatowych do Senatu PO weźmie prawie wszystkie mandaty, bo wyborcy w tym systemie wyborczym będą głosować na popularne błyskotki medialne – aktorów, sportowców, piosenkarzy, a właśnie Platforma je ma w obfitości.
Trudno o bardziej wyrazistą demonstrację niewiary Autorki w odpowiedzialność obywatelską wyborców. To są barany – sugeruje ona – pójdą tam, gdzie ich zaprowadzą kolorowe tabloidy i wskazania popularnych idoli przemysłu rozrywkowego.
Taki mechanizm istotnie pracuje w obecnym systemie PROP – głosowania na listy partyjne. A więc nie ma się co irytować, Pani Redaktor – w JOW będzie to samo. Jeśli przyjąć, że ma Pani rację w ocenie polskich wyborców.
Tymczasem bodaj wybory wójtów i burmistrzów w małych okręgach pokazują, że jeśli ordynacja wyborcza daje szansę myślenia, to nasi ludzie wykonują tę pracę i unikają głosowania na partyjne akronimy. Zamiast rozbawionych fanów piłkarskiego szyldu widzimy uważnych analityków lokalnych zasobów osobowych – komu warto by zaufać?
Parlamentarny projekt ordynacji wyborczej JOW dla Senatu z 5 stycznia 2011 to mały, ale istotny krok we właściwym kierunku. Oznacza on, że idea JOW dla Sejmu, którą Ruch Obywatelski JOW głosi od lat 18 – tu, przebiła się do świadomości wielu Polaków – że partie, walczące o elektorat muszą się pod tą ideą bodaj podpisać, aby mieć szansę w wyborach.
Ten krok senacki nie wystarczy – apetyt rośnie, a w sytuacji narastającej zapaści państwa elity partyjne nie mają już wiele ofert, aby zamącić wzrok goniącym wilkom. Coraz więcej długu państwowego, coraz mniej suwerenności, pracy, dzieci, wojska, własności i produkcji – nawet cukier, nawet węgiel sprowadzamy już z zagranicy. Oto jak jest.
Dla naprawy państwa konieczny jest system wyborczy pozwalający wyłonić godną zaufania sprawna ekipę władzy. Sejm, który będzie też w stanie ograniczyć do rozsądnego rozmiaru dyktatorskie apetyty brukselskiej biurokracji. Omawiany tu projekt ordynacji dla Senatu jest dobry wzorcem – jednomandatowe okręgi, wybory w jednej turze, bez procentowych barier. Szkodzi tej całości zbyt wysoka bariera dostępności – 2000 podpisów poparcia dla kandydata (Art. 265). Wystarczyłoby 10 podpisów i rozsądna kaucja pieniężna.
Główną zaletą systemu JOW jest jego prostota i przejrzystość. Każdy wyborca okręgu może kandydować na posła/senatora, wygrywający bierze wszystko – prawie nie ma gdzie oszukiwać. Wobec takich zalet bledną wszystkie zarzuty.
* Tekst został opublikowany na Salonie24 jako komentarz do artykułu Agnieszki Romaszewskiej pt. "Owczy pęd i populistyczne gusła – o zmianie ordynacji wyborczej"

- Posłowie i sędziowie Rzeczypospolitej – wybierajmy ich bezpośrednio - 12 lipca 2017
- Wspomnienie o śp. Jerzym Gieysztorze - 8 lipca 2017
- Wybory parlamentarne – mieszać ogień z wodą? - 29 marca 2016
- Ordynacja JOW gwarantem społecznej kontroli aparatu sprawiedliwości - 27 lutego 2016
- Taka okazja może się nie powtórzyć. Uszanuj referendum! - 1 września 2015
- Dlaczego JOW-y niedobre? - 2 lipca 2015
- Metamorfozy - 14 maja 2015
- Jubileusz tygodnika „Nasza Polska” - 4 lutego 2015
- Boże Narodzenie 2014 - 23 grudnia 2014
- System JOW jest prosty, przejrzysty i uczciwy. Tego żądajmy! - 21 listopada 2014