Niestety rano wybiegałem do pracy, gdy zauważyłem wypowiedź Czytelniczki @Maliny pod artykułem ”Eureka! Czyli Jawne Odkrycie Wyborcze X 460 w Wyborach do Sejmu”. Także z racji zbliżającego się referendum, zabrałem się jednak do pracy, po pracy. Uznałem, że to dobra okazja, żeby jeszcze raz wybadać obszar małych równych, łatwych i proobywatelskich JOW-ów czyli najlepszego z możliwych egalitarnych rozwiązań wyborczych, o które Ruch JOW walczy od ponad 20 lat. Dlaczego najlepszego z możliwych? Otóż, w pewnym sensie, mamy na to dowody technologiczne z odpowiednich obserwacji, doświadczeń, metodologicznych oszacowań i wyliczeń. Przejdę więc teraz do uwag Czytelniczki, załączonych pod artykułem.
Głosy skumulowane to jakiś absurd.
– Otóż nie głosy, a wartości skumulowane czy też skumulowane dane z rozkładu. Dane z głosowania w jednoturowym JOW zaprezentowane w procencie skumulowanym ukazują, że maksymalna wartość przypisana zwycięzcy jest zdeterminowana przez 100% głosów (ich kwotowy rozkład). Czy się nam to podoba czy też nie, to 100% głosów decyduje i wyłania najmocniejszego kandydata, najlepszego z możliwych w aktywnym zadaniu wyborczym. Bierny uczestnik procesu wyborczego czyli wyborca musi podjąć odpowiedzialną decyzję w swoim biernym zadaniu wyborczym – wskazać, który według niego kandydat to potencjalnie najlepszy z możliwych wyborów do godnego reprezentowania całego obszaru wyborczego. Z kolei aktywne zadanie wyborcze w JOW jest niezwykle proste – polega na tym, by wykazać, że nasza bezpośrednia komunikacja z wyborcami i ich szacunek do nas były najlepsze. Ale to nie zebrane głosy przez JEDNEGO, najlepszego, kandydata (w aktywnym zadaniu wyborczym), ale cały zbiór głosów determinuje najwyższą wartość. To środowisko wartości wykazuje, która jest najmocniejsza: procent skumulowany to jedynie streszczenie (czyli model, instrument statystyczny), który uwypukla prawidłową konkluzję, że to cały rozkład jednostek o równej mocy, tj. głosów wskazuje wygranego. Tak prosty i czysty proces pomiarowy kompetencji czy też szacunku kandydata z wykorzystaniem CAŁEJ DOSTĘPNEJ INFORMACJI (czyli zgodnie z metodologią badań liczbowych – proces maksymalnie etyczny) NIE WYSTĘPUJE W LISTACH PARTYJNYCH.
Weźmy prosty przykład: w wyborach startują dwaj kandydaci o podobnych poglądach: A i B oraz kandydat z przeciwnej strony sceny politycznej C. Wyniki układają się następująco:
A 32%
B 27%
C 41%
W oczywisty sposób kandydat C wygrywa, ale ani wyborcy A, ani B nie są zadowoleni, bo nie cierpią kandydata C i wolą drugiego z kandydatów o podobnych poglądach. Gdzie tu 100% reprezentatywności?
Czy się Pani to podoba i czy mi się to podoba czy nie, zadaniem konkursu jest wyłonienie reprezentanta interesu każdego wyborcy – zatem 100% interesu obszaru wyborczego, każdego mieszkańca okręgu.
Prostą poprawą tej sytuacji byłby system z głosem przechodnim.
Prostym popsuciem i zaburzeniem najlepszej z możliwych metod pomiarowych faktycznego stanu rzeczy: rozwiązanie, które Pani wspomina niszczy transparentność, czystość danych – wprowadza PROCESY LOSOWE do gry, ale także co najgorsza, głosy skrajnych obserwacji odstających wśród rozkładu wyborców, głosy dewiantów rozkładu zakłócają prawidłowy wynik, zgodnie z zasadą oszczędności modelu, najprostszy z możliwych pomiar faktycznego stanu rzeczy – faktycznej kompetencji kandydata w aktywnym zadaniu wyborczym i szacunku do niej lub niego. Pojedynczy głos przechodni to jeszcze w dodatku utrata chyba NAJWIĘKSZEJ ZALETY JOW: łatwego i natychmiastowego odwołania posła. A co, gdyby chciała Pani oddolnie odwołać posła w tym momencie? W proponowanych JOW-ach występuje prosta procedura powtórzenia głosowania w pojedynczym okręgu.
Wówczas wybory wybrałby kandydat A (jako „drugi wybór” wyborców B) i reprezentowałby większość mieszkańców.
Otóż, nie Wyborców B, ale WYBORCÓW Z – najskrajniejszych, najmniej normalnych i najgorszych z możliwych słabeuszy w rozkładzie jakościowym. Większość mieszkańców (czyli zgodnie z odkryciami dzwonowymi Gaussa: NAJNORMALNIEJSI z możliwych mieszkańców) byliby poszkodowani przez skrajną grupę dewiantów. Tak należy i tak warto widzieć sytuacje i instrumenty pomiarowe w kontekście zjawisk procesów wyborczych.
Mam tutaj jeszcze jedną uwagę, czysto hipotetyczną, dla inspiracji i krytycznego przemyślenia – system przechodni powstał głównie z myślą o interesie jednego (niestety: najpewniej kiepskiego!) matematyka szkolnego, nauczyciela (aż wymienię go z nazwiska: T. W. Hill’a), który chciał zaimponować swojemu otoczeniu, ale prawdopodobnie nie miał na uwadze skutków swojej metody dla interesu całego Państwa i jakości życia każdego obywatela w swoim mieście, a jedynie i przede wszystkim miał na uwadze swój własny „interes ekspercki” – dokładnie tak, albo i jeszcze gorzej było w przypadku ewolucji metod „list partyjnych”.
Albo postawię sprawę inaczej: a) czy czujesz, że obecny prezydent elekt reprezentuje Cię w 100%?
Nie powiedziałbym, że czuję, ale wiem i rozumiem, że jest odpowiedzialny za interesy całego Państwa w zakresie swojej funkcji i kompetencji. Jego demokratycznie określonym prawem są decyzje odnośnie tego, „jak najlepiej reprezentować każdego obywatela, tj. interes całego Państwa?” – bez względu na to, czy mi się to podoba i czy Pani się to podoba, takie są najprostsze reguły odpowiedzialności za nasze otoczenie i odpowiedniej opieki nad nim.
b) czy ustępujący prezydent reprezentował Cię w 100%?
To sprytne retoryczne przeinaczenie, nie wiem czy zamierzone, czy bezwiedne, może z biegu, ale dla uczciwości informacji i tego komunikatu: istotne pytanie nie brzmi, czy reprezentował w 100% mnie czyli moją wolę, tylko czy był odpowiedzialny za reprezentowanie 100% mieszkańców czy nie? Zdaje się, że zwyczajowo przyjęto, że tak właśnie ma być: „Prezydent wszystkich Polaków”, ale nie wiem dokładnie, jaki zapis w Konstytucji odwołuje się do tego porządku. Niezależnie od tego w jakiej formie istnieje, obowiązkiem ustępującego Prezydenta było reprezentowanie całego Kraju.
Jeżeli chociaż na jedno z pytań odpowiedziałeś „nie” to pamiętaj, że obu wybraliśmy jako wielki jednomandatowy okręg wyborczy!
Jak najbardziej każde wybory prezydenckie korespondują z metodą JOW do Sejmu. JOW-y to analogia wyborów prezydenckich, to wybory quasi-prezydenckie, z podobnymi obowiązkami każdego przedstawiciela: obowiązkiem jest dbałość o sprawy każdego wyborcy z jego okręgu. Inaczej, najważniejszy z tych obowiązków to komunikacja z wyborcami z jego okręgu i aktualizacja decyzji państwowych na rzecz tych wyborców. Tutaj wkraczamy w obszar wielkości okręgu i liczby przedstawicieli. Najpierw ta druga kwestia: w jak najprostszym z możliwych, łatwym i równym w porównaniu do innych jednomandatowym okręgu nie dochodzi do zjawiska DYFUZJI ODPOWIEDZIALNOŚCI czyli tutaj też rozmycia kompetencji, rozmycia obowiązków, efektu, w którym zwiększenie liczby przedstawicieli zmniejsza szanse na to, że wyborca otrzyma jakąkolwiek bezpośrednią pomoc.
Jeszcze odnośnie Pani pytania, czy czułem się reprezentowany przez Prezydenta – najpewniej gdybym mógł do niego przyjść w godzinie jego dyżuru w weekend i pogadać o moich sprawach – tak, jak to jest w Wielkiej Brytanii – bardziej czułbym, że jest w tym Kraju ktoś, kto liczy się z moimi sprawami i dba o moje otoczenie przez swoje oddziaływanie na decyzje państwowe na szczeblu ogólnokrajowym. Im mniejszy okręg, tym silniejsza staje się tego typu więź.
Jednomandatowe okręgi wyborcze mają jeszcze inne wady.
W pełni się zgadzam, że mają jeszcze inne wady dla obecnej klasy politycznej, np. wzmacniają wartość uczciwości i skuteczności egalitarnych czyli równościowych relacji między obywatelami oraz swobodnej konkurencji w ramach władz równoległych, gdzie nie istnieje centralizacja, która najczęściej wyniszcza kreatywność i stanowi czynnik ryzyka utraty etyczności. Egalitarne jednomandatowe okręgi bardziej niż inne systemy wiążą się z nieskrępowaną wolą poprawiania jakości życia w swoim otoczeniu i obywatelską radością z własnej egalitarnej wspólnoty i własnego Państwa.
1. Ogromna podatność na gerrymandering
Zapomniała Pani wspomnieć, że przede wszystkim istniała w 1812 r. w Stanach Zjednoczonych, w przypadku jednego okręgu, za sprawą gubernatora Elbridge’a Gerriego, ale na szczęście stracił pracę! (właśnie przez te swoje zapędy nieuczciwego kształtowania jednego okręgu wyborczego). Choć legenda trwa, od 1812 bardzo wiele się zmieniło. Np. granice okręgów ustalane są przez NIEZALEŻNE FUNDACJE obywatelskie, zgodnie z pewnymi apriorycznymi definicjami. Dzisiaj w Polsce mamy gotowy projekt Fundacji Madisona, który uwzględnia zasadę RÓWNOŚCI okręgów pod względem liczby mieszkańców, między innymi także dlatego, że ta zasada gwarantuje uczciwe warunki kandydowania, a równocześnie utrudnia manipulacje polityczne.
2. Tendencję do dążenia do systemu dwupartyjnego
W obecnym parlamencie Francji zasiadają przedstawiciele związani z 14 stowarzyszeniowymi, równościowymi ugrupowaniami politycznymi. Wygląda na to, że 4 z tych partii, mają istotną wielkość. Obecnie w izbie niższej parlamentu brytyjskiego zasiadają przedstawiciele związani z 12 partiami, i znowu co najmniej 4 z tych grup mają ważną liczebność. Czy to Pani coś przypomina? Ile mamy ugrupowań w polskim Sejmie? Pomijając najgorszą z możliwych dla egalitarnej demokracji, czyli „od-górną” jakość strukturalną polskich partii politycznych, czy umie Pani powiedzieć, ilu mamy najważniejszych liderów polskich partii politycznych w Sejmie? A skoro tak, to czy indywidualne wybory nie są lepszym rozwiązaniem uszanowania różnorodności głosów społecznych? Chciałbym, żeby mogła Pani zauważyć tę wartość, ale musiałaby Pani być intelektualnie uczciwa – mam nadzieję, że tak jest, choć można mieć wątpliwości. Np. żyjemy w czasach gdy pieniądze podatników wydawane są „odgórnie” na internetowych aktywistów partyjnych, którzy za pieniądze rozsiewają fałszywe informacje na temat proobywatelskich rozwiązań.
(Wielka Brytania: od 1945 każde wybory wygrywała partia konserwatywna albo partia pracy!)
Nieprawda, to błąd poznawczy albo czysto logiczny: Pani pomyliła metody i rzeczywistość wyborczą. A to najpewniej dlatego, że wychowywała się Pani w niezdrowym dla jakości życia środowisku, które zmuszało Panią rozmaitymi oddziaływaniami przekazu nierzetelnej i niedobrej informacji do myślenia kolektywnego, czy też prokolektywnego, które uruchamia się w Pani umyśle, wszędzie tam, gdzie chodzi o życie polityczne. Od 1945, a nawet od o wiele wcześniejszego momentu w Wielkiej Brytanii wygrywają NIEPODLEGŁE JEDNOSTKI ludzkie, które czynią zaszczyt związkom politycznym przyjmując z nimi sojusz albo działając niezależnie. Te jednostki ludzkie NIE WYGRYWAJĄ z PARTIAMI, tylko z INNYMI OSOBAMI startującymi w okręgu. To indywidualność wygrywała i wygrywa w jednomandatowych okręgach w egalitarnej Wielkiej Brytanii i Francji, i to grupy niezależnych maksymalnie wartościowych jednostek o równych prawach tworzą rządy.
3. Umożliwiają rządy mniejszości
Każda pojedyncza jednostka ludzka, w małych egalitarnych okręgach indywidualnych została w Wielkiej Brytanii i we Francji wybrana przez głosy wszystkich wyborców wskazujących maksymalną wartość czyli ze szczególną rolą najmocniejszego podzbioru. Każda z tych jednostek została wskazana przez głosy wszystkich wyborców do reprezentowania interesów zarówno mniejszości, jak i większości wyborców w okręgu, tj. do reprezentowania całego obszaru wyborczego.
(ba! w zasadzie gwarantują!)
Gwarantują rządy większości obywateli, a nie mniejszości, za pośrednictwem reprezentantów, gdzie każdy wybrany został przez wszystkich wyborców w swoim okręgu, rozkładem wskazującym maksymalną wartość głosów.
4. Beznadziejną proporcjonalność wyników
Beznadziejną proporcjonalność wyników państwa zapewniają listy partyjne – rządy ludzi, których nikt nie chciał, nikt nie wybrał, i którzy nikomu nie służą, i nikogo nie reprezentują oprócz własnego miejsca na kolejnej liście, z tym bym się w pełni zgodził. Małe i RÓWNE okręgi z bezwysiłkowym zgłaszaniem kandydatury dają ZNACZNIE WIĘCEJ DOWODU PROPORCJONALNOŚCI niż jakakolwiek INNA ORDYNACJA: równość pod względem mieszkańców to proporcjonalna zależność dwóch zmiennych: 67tys. wyborców / 1 mandat – to w całym kraju stały stosunek wartości 2 zmiennych, czyli zależność proporcjonalna; ale też: moc 1 głosu / 1 mandat – moc każdego głosu jest stała na terenie całego kraju; oraz w końcu: 100%-skumulowanych danych z rozkładu głosów / 1 mandat – czyli w każdym okręgu 100% głosów decyduje o wyłonieniu maksymalnej wartości przedstawiciela – ŻADNA Z TYCH ZALEŻNOŚCI NIE JEST PROPORCJONALNA w listach partyjnych. KAŻDA Z INNYCH METOD WYBORCZYCH JEST MNIEJ PROPORCJONALNA pod względem tych zależności. Pani nieuwaga może być związana po prostu z brakiem zaznajomienia z tematem. Ale proszę unikać przymiotników, szczególnie w obszarach, które są dla Pani wyraźnie dość nowe.
Chociaż ze zdumieniem dostrzegam, że niektórzy uważają to za zaletę.
Wybór maksymalną wartością kandydata w rozkładzie 100% głosów to najlepsza z możliwych metod selekcji pod względem kompetencji, patriotyzmu i etyki składu Sejmu. JOW-y, o które walczy Ruch JOW gwarantują metodę tożsamą z rekrutacją pracowniczą – rekrutacja posła MUSI bezpośrednio zależeć od wyborców, tak by można było go łatwo i niemal natychmiast oddolnie odwołać.
5. Umożliwia rządy partii, która nie wygrała wyborów po podliczeniu głosów z całego kraju (patrz 1.).
Nieprawda, że nie wygrała poprzez maksymalną wartość każdego rozkładu! Nieprawda, że może Pani zmieniać skalę rozkładu porządkowego – zjawiska porządkowego; nieprawda, że może Pani manipulować głosami tych konkretnych jednostek ludzkich. Pani znowu operuje swoim kolektywnym filtrem pewnego zaburzenia zdrowej percepcji – ważną jednostką obserwacyjną związaną ze ZWYCIĘSTWEM MAKSYMALNĄ WARTOŚCIĄ ROZKŁADU PORZĄDKOWEGO JEST OKRĘG – proszę podliczyć OKRĘGI. W każdym okręgu zwycięski kandydat miał maksymalną wartość poparcia, a więc większą, niż każda inna niepodległa jednostka biorąca udział w aktywnym zadaniu wyborczym. ROZKŁAD DANYCH W JOW MA NATURALNY CHARAKTER PORZĄDKOWY, a nie ciągły! PODLICZENIE GŁOSÓW Z CAŁEGO KRAJU TO NIEPOROZUMIENIE TRAKTOWANIA DANYCH PORZĄDKOWYCH JAKO CIĄGŁE – nieuprawnione jest podliczanie danych z całego kraju, bo ZMIENNA kryjąca się w procesie wyborczym NIE MA CHARAKTERU CIĄGŁEGO, ale PORZĄDKOWY. Innymi słowy, potrafi Pani dotknąć człowieka? Ja potrafię. A potrafi Pani dotknąć partię polityczną? Bo ja nie. Dane specyficzne mają pierwszeństwo i zawsze tworzą najrzetelniejszy, stabilniejszy i bardziej pożądany system rzeczy. Dlatego system oparty na danych specyficznych ZAWSZE pokonuje system niespecyficzny w konkursie własnej mocy, replikacji czy reprodukcji w czasie. A o Brzytwie Ockham’a już wspominałem najpierw w jednym, a potem dokładniej, w drugim artykule.
PROSZĘ NIE MANIPULOWAĆ I NIE PRZEKSZTAŁCAĆ DANYCH, proszę ANALIZOWAĆ DANE NATURALNE BEZ PRZEKSZTAŁCENIA, WEDLE TEGO CZYM SĄ, WEDLE TAKIEJ SKALI POMIAROWEJ, NA KTÓREJ NATURALNIE WYSTĘPUJĄ w RELACJI DO ZJAWISKA, KTÓRE MIERZĄ, a nie wedle tego czym Pani chciałaby żeby one były (tj. zmienną ciągłą – ani ja, ani Pani nie mamy prawa zmieniać autentycznej jakości danych porządkowych i celu pomiaru naturalnego zjawiska kompetencji kandydata w aktywnym zadaniu wyborczym; proszę nie przekształcać danych, bo to fałszywie implikuje zmienną CIĄGŁĄ, która NIE ISTNIEJE, gdyż nie istnieje jednostka niedotykalnej, nieludzkiej zmiennej zależnej. Jednostka ludzka JEST ZAWSZE MEDIATOREM OBSERWACJI pojęcia „partia”, ale jednostka pojęcia kolektywnego istnieje jedynie w Pani oku, w Pani kolektywnie częściowo zaburzonym umyśle, a nie istnieje w rzeczywistości pomiarowej; nie da się jej ani spotkać, ani zmierzyć, ani dotknąć; natomiast człowieka jak najbardziej można; OBIEKTYWNE ZJAWISKO NATURALNE MA CHARAKTER KORESPONDUJĄCY z autentycznym charakterem najprostszych z możliwych danych na jego temat, w tym przypadku to charakter PORZĄDKOWY).
6. Zmuszają do głosowania strategicznego zamiast na ulubionego kandydata (powiązane z 2.).
Listy partyjne zmuszają do głosowania strategicznego zamiast na ulubionego kandydata – ba, zmuszają do głosowania na cały kolektyw, czy to jest normalne i uczciwe według Pani? Strategiczne głosowanie jest zmaksymalizowane w niemonotonicznych procedurach głosu przechodniego do tego stopnia, że wyborcy dostają dokładne odgórne wytyczne jak układać preferencje, by jednym szkodzić, a innym przysparzać korzyści. Liczba głosów nieważnych rośnie lawinowo. Korzyść prostoty i czystości pomiaru jest wolna od szkody procesów losowych i procesów selekcji przez zmienne negatywne obecne w głosach przechodnich i innych procedurach.
Nie nie jestem zwolennikiem obecnego systemu głosowania.
Świetnie, doskonale, to obiecujące.
Ale JOW-y mają wszystkie jego wady i kilka dodatkowych.
Wykazaliśmy dowód na to, że JOW-y mają same wady dla niezdrowej władzy liderów list partyjnych, ale same zalety w porównaniu do list partyjnych pozostałych metod. Skąd się wzięło w Pani to przekonanie? Zwykle powstrzymuje się od tego typu sugestii, ale choć mogę się mylić, ośmielam się zaryzykować hipotezę, że może Pani być związana z działalnością polityczną w jakiś sposób. Albo nie jest Pani zaznajomiona z tematem, albo ma Pani niezdrowe przekonania narzucone „z góry” przez kogoś, a nie przez SAMĄ SIEBIE „ODDOLNIE”! Być może musi Pani odkryć samą siebie: w przeciwieństwie do Pani, my rzetelnie i w szczegółach informujemy o ważnej wieloskutkowej proobywatelskiej metodologii, opartej na wyborze odwoływalnych maksymalnie wartościowych kandydatów, lepszych od pozostałych – to bardzo istotna różnica jakościowa. Nasze autentyczne i naturalne dane na szczęście same zwyciężają nad fałszerstwem politycznym czy intelektualnym.
Zanim zostanę skrytykowany proszę o zapoznanie się z systemem Pojedynczego Głosu Przechodniego. W szczególności przy zastosowaniu do okręgów – 5-mandatowych ten system jest
Skrytykowana. „A” jest odległe od „Y”. Więc to nieważna, ale interesująca pomyłka. Nie krytykuję mojego adresata, ale wybraną część nie najlepszych aktywności, które zauważam. I równocześnie nie gniewam się, bo uczciwa krytyka jest matką metodologii (i technologii). Zapoznaliśmy się z systemem Pojedynczego Głosu Przechodniego i analiza tego systemu została przedstawiona powyżej. Ten system niszczy transparentną odpowiedzialność pojedynczego posła za interes mieszkańców ludzi w okręgu, wprowadza procesy losowe, faworyzuje głosy dewiantów w rozkładzie czyli obserwacji odstających, zaburza klarowność procesu wyborczego, uniemożliwia łatwe i jawne, niemal natychmiastowe policzenie głosów, ułatwia fałszerstwa wyborcze, i maksymalizuje głosowanie strategiczne ze względu na niemonotoniczność systemu do tego stopnia, że mieszkańcy dostają instrukcje „z góry” ze ściągami jak głosować, a co najgorsze: uniemożliwia sprawne oddolne odwołanie posła, poprzez procedurę wszczęcia reelekcji przedstawiciela w danym okręgu.
1. Nieźle odporny na gerrymandering
O tym już było. JOW-y projektu Fundacji Madisona są RÓWNE, całkowicie prospołeczne, proobywatelskie i zmaksymalizują jakość życia wyborczego gwarantując równe dla każdego warunki kandydowania wraz z możliwością łatwego oddolnego odwołania posła. Wymóg równości okręgów utrudnia manipulacje granicami – zdaje się, że wymóg równości okręgów nie istniał za czasów Elbridg’a Gerry’ego, który próbował nieuczciwie nakreślić granicę jednego okręgu, ale został przyłapany i ukarany! No, ale legenda ciągnie się do dziś…
2. Oddaje rządy partii akceptowanej przez większość
Tak dla JOW. Oddają rządy niepodległym zrzeszonym jednostkom wybranym przez większość w każdym konkretnym obszarze weryfikacji patriotycznej sprawności i uczciwości kandydata, czyli pojedynczym indywidualnym okręgu.
3. Jest nieźle proporcjonalny
Szkoda, że nie wielowymiarowo i nie przez zasadę wyboru kandydata przez 100% rozkładu tak, jak w JOW, a więc tak, by istniała zależność 100% rozkładu/1 mandat, ale PRZEZ skrajną, ODSTAJĄCĄ CZĘŚĆ rozkładu. Proszę jeszcze raz dowiedzieć się o zastosowaniach Brzytwy Ockham’a w selekcji systemów technologicznych.
4. Sprawia, że głosowanie strategiczne jest bezcelowe
Głosowanie strategiczne występuje w tym systemie do tego stopnia, że wyborcy w Australii dostają dokładne instrukcje w kształcie ściągi, jak układać preferencje na kartach, tak by szkodzić jednym i wspierać innych – ten proces jest niemonotoniczny (można zaobserwować zależność: im więcej preferencji jedynkowych, tym mniejsze szanse na wygraną), i w dużej mierze losowy, odbiera też indywidualną odpowiedzialność za jeden okręg, a więc i transparentność państwa. Prowadzi do utraty transparentności i co najgorsza: utraty odwoływalności posła. Korzyści z najprostszych z możliwych JOW są najwyższe z możliwych: cieszą się prostotą, klarownością i łatwością warunków głosowania, czyniąc proces wyborczy jasnym i niemal niemożliwym do sfałszowania, bo głosy liczone są przez wyborców w okręgu, a urny zabezpieczone przez policję. JOWy minimalizują liczbę pomyłek wyborczych.
5. Nie prowadzi do systemu dwupartyjnego
O tym też już było. We Francji mamy liderów 14 stowarzyszeniowych partii w parlamencie, w Wielkiej Brytanii liderów 12 stowarzyszeniowych ugrupowań politycznych. A w Polsce? Tylko 4!!! A w Irlandii? W ułomnym i najgorszym z możliwych głosów przechodnich czyli wielomandatowym są liderzy 8 partii. Zarówno Francja, jak i Wielka Brytania przewyższają autentyczną różnorodnością składu parlamentu parlamenty innego typu.
6. Umożliwia uwzględnienie głosu każdego wyborcy w procesie wyboru
I o tym też już było: każdy głos o równej mocy decyduje w JOW w taki sam sposób o wskazaniu najmocniejszego kandydata.
Żądamy 460 jednomandatowych okręgów, które zwyciężają i bronią się własną słusznością (czyli danymi własnych parametrów), jak zauważył, genialny obserwator zjawisk liczbowych, czcigodny i śp. prof. Jerzy Przystawa.
- Wartość referendum: dowód z krwi - 13 września 2015
- Wartość referendum - 10 września 2015
- O Przewadze (w) JOW, Potencjalne Referenda i JOW Bezpartyjni - 20 sierpnia 2015
- Uzyskać wyłączność konkursów JOW: Prezydent Duda, referenda, kadencyjność i Paweł Kukiz - 9 sierpnia 2015
- Dialogi Sojuszu z JOW: czyli Eureka! Po raz drugi - 4 sierpnia 2015
- Eureka! Czyli Jawne Odkrycie Wyborcze x 460 w wyborach do Sejmu - 2 sierpnia 2015
- Egalitarne JOW-y, listy partyjne a jakość życia i Paweł Kukiz - 7 lipca 2015
- Donald Tusk w Onet.pl – Zapytajmy o Referendum - 6 kwietnia 2011
Panie Janie, jest Pan niesamowity! Tak trudne z pozoru tematy około jow-owskie wykłada Pan „lekko” i z silną argumentacją. Jeśli jest Pan politologiem to wszystko ok a jeśli nie to co ONI robią. Przytoczą perełkę, która winniśmy powtarzać jak mantrę:
„…w Wielkiej Brytanii wygrywają NIEPODLEGŁE JEDNOSTKI ludzkie, które czynią zaszczyt związkom politycznym przyjmując z nimi sojusz albo działając niezależnie. Te jednostki ludzkie NIE WYGRYWAJĄ z PARTIAMI, tylko z INNYMI OSOBAMI startującymi w okręgu. To indywidualność wygrywała i wygrywa w jednomandatowych okręgach w egalitarnej Wielkiej Brytanii i Francji, i to grupy niezależnych maksymalnie wartościowych jednostek o równych prawach tworzą rządy”. Pozdrawiam serdecznie
@W’b’S
Dziekuje za dobre slowo! Dzialam w statystyce dosc interdyscyplinarnie. Ja tez nie bardzo wiem co robia politolodzy, ale wyglada na to ze przydalaby im sie w komunikacji i w mysleniu moja pro-JOW-owska dewiza: tj. Brzytwa Ockham’a.
Pozdrawiam,
Dokladnie mialem na mysli, ze nie wiem gdzie sa politolodzy w sprawie JOW – to naprawde niezwykle intrygujace zjawisko w polskim zyciu spolecznym.
Władza i mainstreamowe media poszły za przykładem Komorowskiego, że nie warto sobie zawracać głowy tematem, który zaistnieje najwyżej po 6 września. Uznały, że im mniej informacji i komentarzy, tym mniejsze powodzenie referendum, a o to im w końcu chodzi. Nie wierzę, że naczelny mag Markowski nie zabrałby głosu.
@jotesz
To oczywiscie szkodliwe dla pro-obywatelskiego rozwoju mechanizmow panstwowych ze panstwo nie uczestniczy w promocji referendum. Mozemy plakac, ale mozemy tez pomyslec troche uzyteczniej: NIE MA TEGO ZLEGO – POLICZYMY SIE!
Pełna zgodza!
Interesującym „zgrzytem” jest twierdzenie:
Weźmy prosty przykład: w wyborach startują dwaj kandydaci o podobnych poglądach: A i B oraz kandydat z przeciwnej strony sceny politycznej C. Wyniki układają się następująco:
A 32%
B 27%
C 41%
Jest to ciekawe pomieszanie elementów socjologicznych z matematycznymi. Co to znaczy, że A i B mają podobne poglądy i co to ma wspólnego z wyborami i matematyką. Obiektywnie jest 3 kandydatów z różnymi poglądami: A, B, C a ocena „podobieństwa poglądów” to kryterium subiektywne i bardzo względne.
Jeśli A i B mimo „podobnych poglądów” uważaj, że różnica poglądów jest na tyle istotna, że należy ją osobowo rozdzielić i poddać ocenie wyborców, a wyborcy najwyraźniej też są w swojej opinii podzieleni, to znaczy, że następnym razem niech swoje stanowisko bardziej skoordynują i się zjednoczą. Do tego czasu A i B są poglądami mniejszościowymi a kandydat C odzwierciedla póki co najbardziej skrystalizowany „pogląd” za którym największa liczba wyborców optuje. Koniec. Kropka. To C najlepiej dany region reprezentuje, a A i B niech zostaną w domu i lokalnie najpierw niech rozstrzygną swoje spory.
Nawiasem mówiąc taka sytuacja w JOW-ach jest paradoksalnie najbardziej optymalna dla wszystkich wyborców. Właśnie w takiej sytuacji można spokojnie założyć, że kandydat C będzie się wił jak w ukropie, aby przez całą kadencję zadowolić wyborców zarówno opcji C jak również opcji A i B. Bo jeśli zaniedba opcję A i B to prędzej czy później zniknie problem A lub B albo pojawi się opcja D, która zastąpi A i B.
Ludzie nie rozumieją, że wybory większościowe nie pomniejszają lecz powiększają znaczenie istotnych mniejszości. To było widać w ostatnich wyborach prezydenckich, w których kandydat mniejszościowy C (Kukiz) niemal wywrócił układ A + B i zdominował tematykę wyborów wymuszając konkretne działania układu A + B, które nigdy nie nastąpiłyby w układzie (A + B) – C. Tutaj kandydat C zadziałaj jak witamina C, która ożywiła zdechły i niezborny „większościowy” układ A + B.