Ujawnienie prokuratorskich akt związanych z tzw. aferą taśmową doprowadziło do rekonstrukcji rządu i zmiany na stanowisku Marszałka Sejmu. Jeden z głównych bohaterów „taśm prawdy”, Radosław Sikorski, odgraża się jednak, że dalej będzie walczył o to „by żyło się lepiej”, uspokajając siebie i innych deklaracją, że będzie liderem listy PO w Bydgoszczy. To z pozoru nic nieznaczące wyznanie dosadnie obrazuje patologię systemu proporcjonalnego.
Radosław Sikorski, rezygnując z fotela drugiej osoby w państwie, w świetle kamer oświadczył: Zamierzam nadal pracować na sukces PO. Będę liderem listy w moim rodzimym okręgu wyborczym, czyli w Bydgoszczy.
Ta wypowiedź stanowi esencję obecnego systemy wyborczego, w którym kariera polityka nie zależy od woli wyborców, lecz od woli partyjnego bossa i miejsca na liście wyborczej. „Radek” Sikorski wie, że mimo „spisku kelnerów” jego polityczna pensja nie jest zagrożona, bo w jesiennych wyborach stanie na czele listy PO. Ktoś powie, że przecież ostatecznie decydują wyborcy i wcale nie muszą głosować na Sikorskiego. Załóżmy, że nawet tak się stanie i większość głosów – coraz mniej licznych – zwolenników PO przejmie ktoś inny. Problem polega jednak na tym, że w obecnym systemie wyborczym głosujemy na listę partyjną, a nie konkretnego człowieka co oznacza, że Sikorski – jeśli tylko PO zdobędzie odpowiedni wynik wyborczy – dalej będzie posłem. Jeżeli nawet ludzie nie zagłosują bezpośrednio na niego, to głosując na listę pomogą mu wejść do parlamentu.
Obecny system wyborczy jest tak skonstruowany, że nawet największa szumowina, znienawidzona przez ludzi – a co dopiero „ofiara afery podsłuchowej”, Radosław Sikorski – może zostać posłem. Wystarczy, że w okręgu, w którym określona partia jest górą lub ma szansę na zdobycie 2-3 mandatów wystawi się silną postać która „pociągnie listę”. Wówczas owa szumowina wejdzie do sejmu na plecach lidera listy. Analogicznie, Radosław Sikorski może zostać wybrany nawet mimo sprzeciwu mieszkańców bydgoskiego okręgu, którzy na swoje nieszczęście nie do końca rozumieją zawiłości partiokracji.
Partie polityczne w obecnym systemie działają jak mafie. Nie liczy się interes kraju i wyborców. Liczy się interes organizacji. Sikorski przyparty do muru wprawdzie rezygnuje z fotela Marszałka Sejmu, ale jednocześnie przepełniony pychą, bez odrobiny wstydu, daje do zrozumienia, że i tak będzie dalej posłem, bo ma zagwarantowaną jedynkę. Mówiąc brutalnie: Polacy mogą mu „naskoczyć”. Sikorski niczym nie różni się od kierownika szatni z filmu „Miś”, który komunikuje klientowi restauracji, że „nie mamy pańskiego płaszcza i co pan nam zrobi?”.
Jeśli chcemy być obywatelami we własnym kraju, jeśli chcemy posłów odpowiedzialnych przed wyborcami, jeśli mamy dość patologii władzy, już 6 września możemy dokonać bezkrwawej rewolucji. Głosując w referendum TAK – NIE – TAK ( w skrócie TNT – oznaczenie trotylu ), mamy szansę WYSADZIĆ TEN SYSTEM W POWIETRZE. Nie zmarnujmy szansy!
- Tarnobrzeg. O znaczeniu referendum i idei JOW słów kilka… - 26 lipca 2015
- Konferencja Antysystemowa w Kielcach - 7 lipca 2015
- Relacja ze spotkania woJOWników w Sandomierzu - 5 lipca 2015
- Chcemy być obywatelami we własnym państwie. Mamy dość partiokracji - 20 czerwca 2015
- „NIE” dla ordynacji mieszanej! - 17 czerwca 2015
- Kielce za JOW-ami. Relacja ze spotkania - 15 czerwca 2015
- Sikorski: Będę jedynką, czyli nie mamy pańskiego płaszcza i co pan nam zrobisz? - 12 czerwca 2015
- Powstał pierwszy na Podkarpaciu punkt referendalny – relacje medialne - 11 czerwca 2015
- 1 lipca Dniem Sejmu? Czy oni całkowicie zwariowali? - 8 czerwca 2015
- „Echo Dnia Podkarpackie”: W Nowej Dębie promowali wprowadzenie JOW-ów - 7 czerwca 2015
Jeśli PO nie wejdzie do Sejmu (aż 5% trzeba zdobyć, a jest już tratwa ratownicza dla wybranych w postaci NowPL), to i Sikorski ZdRadek przestanie być posłem – czego mu i sobie wszystkim życzymy.
Amen.