Szanowni zwolennicy JOW.
Dlaczego tak kochacie instytucję czteroletniego przedstawicielstwa?
Z lenistwa czy naiwności?
Czemu milczycie jak zaklęci, wiedząc z doświadczenia, że Sejm w wydaniu Trzeciej Rzeczypospolitej Polskiej, to miejsce do załatwiania interesów oligarchii wyrosłej z pleśni na blacie „Okrągłego Stołu”. Skąd się bierze Wasza nadzieja, że większościowa ordynacja rozwiąże problemy zwabionego do urn elektoratu?
By zostać prawdziwym woJOWnikiem potrzeba więcej realizmu. Serdecznie zapraszam do lektury naszego apelu i dalszej dyskusji.
Bez nauki od podstaw DB i JOW-y są bez szans!
Układ rodzice-dzieci ma wiele podobieństw do układu władza-obywatele. Zarówno rodzice jak i władza (królowie, carowie, cesarze, I sekretarze, „demokratyczne†elity polityczne, etc.) formalnie działają dla dobra swoich podopiecznych. Istotna różnica polega na tym, że rodzice mają wrodzoną miłość zarówno do siebie samych, jak również do swoich dzieci. Władza naprawdę kocha TYLKO siebie. Podczas gdy mądrzy rodzice uczą swoich podwładnych samodzielności władza przekonuje wszelkimi sposobami: Tylko my wiemy jak Wam zapewnić szczęście dzisiaj i dobre jutro. Bez nas sobie nie poradzicie. Jeśli zapewnienia władzy nadmiernie rozmijają się z rzeczywistością a rozgoryczenie przekracza krytyczny poziom, niezadowoleni obywatele pokojowo bądź krwawo doprowadzają do jej zmiany. Od ponad dwu stuleci w naszej globalnej wiosce trwa moda na zaprowadzanie rządów ludu. Demokrację uważa się za najlepszy system polityczny. Rodzi się ona na dwa sposoby: „odgórnie†bądź „oddolnieâ€.
Odgórny sposób zaprowadzania demokracji – niby samodzielność
Typowym przykładem odgórnego zadekretowania systemu demokratycznego są jej narodziny w naszej ojczyźnie w 1989 roku, przy tzw. „okrągłym stoleâ€. Elity PRL-u przekazały pokojowo władzę elitom opozycyjnym i odgórnie narzuciły nam demokrację przedstawicielską z ordynacją proporcjonalną. Niewątpliwą, ale niestety, JEDYNĄ zaletą tej odmiany demokracji jest autentyczne prawo do zabierania głosu w sprawach publicznych i autentyczne prawo organizowania ugrupowań politycznych. Jej groźną WADĄ jest praktyka, że mandat sprawowania władzy uzyskuje się nie za racjonalny program oraz kompetencje, lecz wyłącznie za dobre rozpoznanie oczekiwań wyborców i skuteczny marketing.
Formalnie obywatele występują w roli SUWERENA, ale realna władza spoczywa w rękach ich PRZEDSTAWICIELI. Cykliczna wymiana funkcjonariuszy takiej władzy to jedynie niezwykle kosztowna zabawa (TKM), która praktycznie nie zmienia stanu rzeczy. Dobrze tą rotację oddaje powiedzenie: Zamienił stryjek siekierkę na kijek. Podstawowe znaczenie ma szef partii. On ustala jej strategię medialną, trzyma dyscyplinę partyjną i decyduje o jej finansowaniu. W przypadku sukcesu on spija miód władzy. Cechą wyróżniającą tej demokracji jest zasada, że nie wyborcy, lecz szefowie ugrupowań partyjnych decydują o tym kto może być „naszym†przedstawicielem we władzach. Oni ustalają kolejność kandydatów na listach wyborczych. Organizują swoje „armie†WYŁĄCZNIE pod kątem własnych partykularnych interesów. Dlatego można powiedzieć, że jest to odmiana NIEREFORMOWALNEJ demokracji.
Demokracja „oddolna†z JOW-ami – częściowa samodzielność
USA od zarania swojego istnienia praktykuje demokrację przedstawicielską z ordynacją większościową. Ten wariant demokracji wypracowali kolonizatorzy Ameryki Północnej. Król, który ich tam wysłał, był daleko i nie miał możliwości sprawowania nad nimi pełnej „opiekiâ€. Żyli w rozproszeniu i mieli przeciwko sobie przede wszystkim rdzennych mieszkańców. Poważne zagrożenie stanowili także dla nich kryminaliści, czarne charaktery, łowcy przygód etc. którzy przybyli wraz z nimi do Nowego Świata. Te okoliczności sprawiły, że osadnicy sami musieli zadbać o własne bezpieczeństwo. Każda osada wybierała na swojego szeryfa JEDNEGO spośród, na ogół kilku, chętnych na to stanowisko. Tym sposobem nauczyli się demokracji większościowej. Od tego czasu JOW-y są trwałą cechą amerykańskiej demokracji. Również w ich ojczystym kraju po odsunięciu króla od władzy przyjęto JOW-y. Przedstawiciele ludowi w tej odmianie demokracji są mniej uzależnieni od swoich szefów partyjnych i w większym stopniu reprezentują elektorat własnych okręgów wyborczych.
Demokracja „oddolna†referendalna – pełna samodzielność
Prawdziwa demokracja zrodziła się wśród alpejskich górali. Z uwagi na trudne warunki naturalne, utrudnioną komunikację i ubóstwo żaden z wielkich sąsiadów nie był specjalnie zainteresowany sprawowaniem nad nimi opieki. Zamknięci w trudnodostępnych dolinach zmuszeni byli sami rozwiązywać swoje problemy życiowe i decydować: Gdzie i jaki zbudować most? Jak zorganizować ochronę przed nieproszonymi „gośćmiâ€? Którędy i jak poprowadzić drogę łączącą dolinę ze światem zewnętrznym? Jak ją utrzymać drożną przez cały rok? Jak zabezpieczyć dolinę przed klęskami przyrodniczymi? etc. Referendum w tych okolicznościach było naturalnym i skutecznym narzędziem rozwiązywania problemów niezależnych osad. Praktyczna nauka demokracji bezpośredniej spowodowała, że ten system stał się trwałym sposobem rozwiązywania problemów społecznych w Szwajcarii. Doprowadził ich do wyjątkowego dobrobytu. Są z niego dumni i nie chcą go zmieniać.
Bój o DB i JOW-y w gminach naszym wyzwaniem chwili
W historii cywilizacji nie są znane przypadki zamiany jednej wersji demokracji na inny. Silny polityk może co najwyżej zawiesić ją na jakiś czas. Zarówno w demokracji z ordynacją proporcjonalną, jak również większościową, elity polityczne mają monopol na sprawowanie ustawodawczej oraz wykonawczej władzy. Ponieważ nikt nie podcina gałęzi na której siedzi – nie wprowadzają sami od siebie zmian ograniczających ich zakres uprawnień i przywilejów. Jeśli chcemy mieć nadzieję na dobre jutro musimy walczyć. Moment jest dobry. Grupa aktualnie trzymająca władzę nie jest śmiertelnym przeciwnikiem wprowadzenia do naszego systemu politycznego JOWów i autentycznych referendów. Dał temu wyraz nasz aktualny „pierwszy†przy okazji swojej „studniówkiâ€. Obiecał, że poprze/wprowadzi zmiany zmierzające do ograniczenia przywilejów polityków i podzielenia się częścią władzy z ludem.
Strategia naszej walki o lepszą demokrację powinna być następująca:
Po pierwsze Postulować/prosić/ żądać wprowadzenia łącznie a nie pojedynczo prawdziwie pełnej demokracji na wzór Szwajcarii oraz ordynacji wyborczej jaką mają Anglosasi. Hasło niektórych woJOWników :Tylko JOW-y dadzą nam nadzieję na dobre jutro nie jest rozsądne. Potrzebę walki o JOW-y i DB jednocześnie potwierdził ostatnio ich guru pan Jerzy Przystawa http://prawica.net/node/10495 :
„…Aby można było mówić o demokracji instytucja referendum jest konieczna, bo obywatele muszą mieć jakąś możliwość stwierdzenia oficjalnie swojej woli. W Polsce prawa do referendum nie mamy, a to, które jest zapisane w Konstytucji jest fikcją, ponieważ obywatele nie mają żadnego instrumentu prawnego, przy pomocy którego mogliby zmusić klasę rządzącą do umożliwienia im przeprowadzenia referendum na jakikolwiek temat. Ten fakt kompromituje demokrację w Polsce i dowodzi, że jest ona pozorna…â€
Elity wyłonione ordynacją większościową blokują wprowadzenie autentycznych referendów z równą siłą, jak te wyłonione ordynacją proporcjonalną. Czy mamy po wywalczeniu JOWów podejmować kolejną batalię o referenda? Czy nie rozsądniej powalczyć o jedno i drugie jednocześnie?
Po drugie Postulować/prosić/ żądać wprowadzenia autentycznie pełnej demokracji, jak w Szwajcarii oraz ordynacji wyborczej jaką mają Anglosasi – TYLKO na poziomie naszych SAMORZĄDÓW. Najlepszym, najefektywniejszym sposobem nauki są zajęcia praktyczne a nie teoria. Powinniśmy sprawdzić na własnej skórze jakimi jesteśmy demokratami. Przekonać nasze elity wątpiące w naszą dojrzałość, że nie taki wilk straszny jak to sobie wyobrażają. Powinniśmy nie straszyć naszych aktualnych władców, że już od jutra się usamodzielniamy i zabierzemy im władzę. Dajmy naszym elitom trochę czasu na przystosowanie się do nowych warunków.
Zdzisław Gromada i Jerzy Wojnar
http://groups.google.pl/group/stop-politykierstwu/topics?hl=pl&start=